Wywołana przez Rosję wojna na Ukrainie toczy się 119. dzień. Agresorzy wciąż prowadzą ostrzały i kontynuują ataki rakietowe. Obrońcy eliminują jednak wielu rosyjskich żołnierzy i niszczą sprzęt wroga.
19:58 Sztab: siły rosyjskie próbują podejść pod Bachmut w obwodzie donieckim
Siły rosyjskie próbują zbliżyć się do Bachmutu w obwodzie donieckim, a w Siewierodoniecku dążą do przejęcia kontroli nad miastem; w Donbasie wojska rosyjskie zwiększyły intensywność nalotów – powiadomił sztab generalny ukraińskiej armii w środę wieczorem.
W obwodzie donieckim wojska rosyjskie próbują zbliżyć się do Bachmutu – podał sztab na Facebooku.
W Siewierodoniecku w obwodzie ługańskim na wschodzie Ukrainy w dalszym ciągu toczą się walki o kontrolę nad miastem.
Siły ukraińskie zdołały odeprzeć szturm w rejonie Nowobachmutiwki w obwodzie donieckim i zmusić przeciwnika do wycofania się.
Działania na froncie zintensyfikowało rosyjskie lotnictwo w obwodach ługańskim i donieckim – wynika ze środowego podsumowania operacyjnego.
17:43 Dowódca wojsk obrony Kijowa: stolica stale zagrożona ostrzałem rakietowym
Nie można wykluczyć, że Rosja podejmie próby sformowania nowych sił na kierunkach kijowskim i czernihowskim, jednak obecnie największym zagrożeniem dla stolicy Ukrainy pozostają ataki rakietowe – powiedział w środę agencji Ukrinform gen. Ołeksandr Pawluk, dowódca wojsk obrony Kijowa.
Pawluk podkreślił, że Kijów pozostaje celem „najeźdźczych marzeń” Rosji.
– O tym trzeba stale pamiętać i nie (wolno) wykluczać prawdopodobieństwa, że Rosja podejmie próby utworzenia nowych zgrupowań ofensywnych na kierunkach kijowskim i czernihowskim poprzez |totalną mobilizację” rezerwistów, zaangażowanie zapasów sprzętu i uzbrojenia z czasów sowieckich – ocenił Pawluk, zaznaczając, że pomimo ogromnych strat agresor wciąż posiada „znaczne zasoby ludzkie i sprzętowe”.
– Biorąc pod uwagę sytuację wojsk przeciwnika, nie jest to możliwe nagle lub w krótkim terminie. Jednocześnie w przypadku powodzenia we Wschodniej Strefie Operacyjnej, duża część sił i środków może zostać przemieszczona na kierunek kijowski i zaangażowana w sformowanie nowego zgrupowania. Dlatego też utrzymuje się zagrożenie powtórną ofensywą na Kijów – dodał generał.
Obecnie jednak za bardziej realne zagrożenie uznaje on ataki rakietowe ze strony Rosji na „krytyczne obiekty zarządzania państwem, infrastruktury wojskowej i cywilnej”.
Kijów posiada skuteczną obronę przeciwlotniczą, jednak „w przypadku zmasowanego ataku rakietowego istnieje prawdopodobieństwo jej przerwania” – zaznaczył wojskowy.
Oceniając możliwość bezpośredniego zaangażowania w wojnę białoruskich sił zbrojnych, Pawluk oświadczył, że jest ono w najbliższym czasie „mało prawdopodobne, ale nie można go całkowicie wykluczyć”.
16:47 Doradca prezydenta Zełenskiego: władze Naddniestrza nie zaryzykują ataku na Ukrainę
Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak uważa, że władze prorosyjskiego Naddniestrza, separatystycznej enklawy w granicach Mołdawii, nie powinny zaryzykować ataku na ukraińskie terytorium. W rozmowie z kiszyniowskim portalem News Maker zaznaczył, że w sytuacji konfrontacji właśnie naddniestrzańska ludność stałaby się bowiem ofiarą starcia zbrojnego.
Podolak przyznał, że enklawa mogłaby stać się “odskocznią” dla armii rosyjskiej w wojnie przeciwko Ukrainie, ale zaznaczył, że lokalni rezydenci mają świadomość tragicznych dla nich samych konsekwencji takiego ataku.
“Mieszkający tam ludzie rozumieją i chłodno oceniają sytuację oraz fakt, że jakakolwiek inicjatywa militarna doprowadziłaby tam jedynie do tragedii”, powiedział doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
Podolak wyraził nadzieję, że władze prorosyjskiego Naddniestrza “kontrolują ryzyko” związane z ewentualnym wplątaniem przez Rosję tej enklawy w wojnę na Ukrainie.
“Bierzemy pod uwagę wszystkie scenariusze, w tym możliwość (wykorzystania przez Rosję – PAP) Naddniestrza jako odskoczni do działań wojennych przeciwko Ukrainie”, dodał ukraiński polityk.
Na początku czerwca mołdawski minister obrony Anatolie Nosati stwierdził w rozmowie z kiszyniowską telewizją Jurnal TV, że na terenie Naddniestrza żyje w sumie około 14 tys. uzbrojonych mężczyzn wchodzących w skład rozmaitych formacji mundurowych.
15:40 Władze: Rosjanom nie udało się stworzyć sieci agenturalnej w obwodzie chersońskim
W obwodzie chersońskim na południu Ukrainy rosyjscy okupanci nie mają poparcia ze strony lokalnych władz, urzędników ani ludności; przed inwazją na Ukrainę przeciwnik nie zdołał tam stworzyć skutecznej sieci agenturalnej – oświadczył w środę wiceprzewodniczący rady regionu Jurij Sobolewski, cytowany przez agencję Ukrinform.
– Niewiele osób oczekiwało tam (w obwodzie chersońskim – PAP) na przyjście Rosji, to były pojedyncze przypadki. Mogli to być np. zwerbowani dawno temu tzw. uśpieni agenci, którym płaciła pieniądze rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa. Rozumiemy przecież, że Kreml długo szykował się do tej wojny – ocenił Sobolewski.
Według samorządowca władze rosyjskie poniosły pod Chersoniem „spektakularną porażkę”, ponieważ nie potrafiły zbudować sobie praktycznie żadnego poparcia wśród mieszkańców południa Ukrainy. – Nawet ludzie, którzy wcześniej odnosili się do Rosji przychylnie, teraz nienawidzą jej nie mniej niż osoby od zawsze niechętne Kremlowi. Po tych wszystkich zbrodniach wojennych nienawiść do Rosji będzie trwać przez pokolenia. Ludzie doskonale zdają sobie sprawę, że sytuacja, w jakiej się znaleźli, została wywołana przez okupanta – podkreślił wiceszef rady regionu.
Obwodowe miasto Chersoń i niemal cały obwód chersoński znajdują się pod rosyjską okupacją od początku marca. Według medialnych doniesień i informacji przedstawicieli władz Ukrainy od kwietnia trwają przygotowania do przeprowadzenia tzw. referendum w sprawie przyłączenia tych obszarów do Rosji lub utworzenia tzw. Chersońskiej Republiki Ludowej. 25 maja prezydent Rosji Władimir Putin wydał dekret przewidujący uproszczony tryb nadawania rosyjskiego obywatelstwa mieszkańcom okupowanych terenów w regionach chersońskim i zaporoskim.
W poniedziałek regionalna policja poinformowała, że wojska najeźdźcy włamały się do oddziału archiwum państwowego w Chersoniu i, grożąc bronią, ukradły spis wyborców w obwodzie chersońskim. Listy z nazwiskami mogą być przydatne agresorom do przeprowadzenia tzw. referendum sankcjonującego nowe okupacyjne władze.
Tego samego dnia szef władz obwodu chersońskiego Hennadij Łahuta oświadczył, że na okupowanych obszarach w tej części Ukrainy wciąż przebywa około 450-500 tys. osób.
14:02 Siedem rosyjskich rakiet uderzyło w obiekty w Mikołajowie
Obiekty przemysłowe i budynki mieszkalne w Mikołajowie na południu Ukrainy zostały zaatakowane przez rosyjskie wojska, które ostrzelały miasto siedmioma rakietami – poinformował w środę na Telegramie szef władz obwodu mikołajowskiego Witalij Kim. Brak doniesień o ofiarach.
Według relacji lokalnych mediów, przytoczonych przez agencję UNIAN, najeźdźcy uderzyli rakietami manewrującymi m.in. w budynki infrastruktury portowej. Niektóre z pocisków mogły zostać zestrzelone przez ukraińskie systemy obrony powietrznej.
Rzeczniczka ukraińskiego dowództwa operacyjnego Południe Natalia Humeniuk przekazała w środę, że w północno-zachodniej części Morza Czarnego (w pobliżu Mikołajowa – PAP) znajduje się pięć rosyjskich okrętów nawodnych i jeden okręt podwodny. Jednostki te są uzbrojone w 44 pociski manewrujące typu Kalibr. W ocenie Humeniuk rakiety stanowią zagrożenie nie tylko dla południowej Ukrainy, lecz również dla innych regionów.
„Zasięg tych pocisków pozwala razić cele praktycznie na całej Ukrainie” – oświadczyła rzeczniczka, cytowana przez agencję Interfax-Ukraina. Dodała, że rosyjskie wojska rozmieściły też na Morzu Czarnym trzy duże okręty desantowe, znajdujące się w stanie gotowości bojowej.
Położony w południowej części Ukrainy Mikołajów, stolica obwodu mikołajowskiego, liczył przed inwazją Rosji około 470 tys. mieszkańców. W mieście nie doszło jak dotąd do bezpośrednich walk z najeźdźcą, lecz siły wroga regularnie ostrzeliwują obiekty w Mikołajowie. 29 marca ponad 30 osób poniosło śmierć w wyniku ataku na budynek regionalnej administracji.
13:25 Cztery osoby zginęły w wyniku eksplozji pocisku w wojskowym składzie amunicji
Cztery osoby zginęły, a jedna została ranna w środę w wyniku eksplozji pocisku w składzie amunicji na terenie rosyjskiej jednostki wojskowej w miejscowości Barsowo w obwodzie włodzimierskim, około 200 km na południowy wschód od Moskwy – poinformowały służby ratunkowe.
„Zabici to trzej żołnierze i cywilny pracownik składu amunicji” – przekazały służby, na które powołuje się agencja Reutera za agencją TASS.
Służba prasowa Zachodniego Okręgu Wojskowego rosyjskich sił zbrojnych przekazała, że do wybuchu doszło w trakcie rozładunku i załadunku amunicji na terenie magazynu. Dodano, że wybuch nie spowodował zagrożenia dla innych obiektów i okolicznej ludności, a obecnie ustalane są przyczyny zdarzenia.
Wywołany przez wybuch pożar został już ugaszony.
13:10 Śledztwo RSF: rosyjscy żołnierze dokonali egzekucji na ukraińskim dziennikarzu Łewinie
Ukraiński dziennikarz Maks Łewin, który zginął w połowie marca na Ukrainie, był prawdopodobnie torturowany i przesłuchiwany, po czym rosyjscy żołnierze dokonali na nim egzekucji – wynika z opublikowanego w środę raportu sporządzonego na podstawie śledztwa organizacji Reporterzy Bez Granic (RSF).
Dwóch dziennikarzy RSF, Arnaud Froger i Patrick Chauvel, poszukiwało od 24 maja do 3 czerwca dowodów i wskazówek w pobliżu miejsca śmierci Łewina w lesie na północ od Kijowa. Jak wynika ze śledztwa Frogera i Chauvela, Łewin oraz jego przyjaciel, żołnierz Ołeksij Czernyszow, zostali zamordowani z zimną krwią przez rosyjskich żołnierzy.
40-letni Łewin był doświadczonym fotoreporterem i dokumentalistą, współpracującym m.in. z agencjami Reuters i Associated Press, a także BBC, turecką korporacją medialną TRT World i ukraińską telewizją internetową Hromadske. Kiedy Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę (24 lutego), dziennikarz skontaktował się z grupą żołnierzy, których poznał w czasie relacjonowania konfliktu w Donbasie w 2014 roku.
„Chciał udokumentować tę wojnę, będąc maksymalnie blisko tych, którzy w niej walczą, a przede wszystkim tych, którzy są jej ofiarami” – napisała RSF na swojej stronie internetowej.
Dziennikarze odtworzyli wydarzenia na podstawie zebranych informacji. 10 marca Łewin stracił swojego drona w lesie niedaleko miejscowości Moszczun w obwodzie kijowskim, próbując udokumentować rosyjską inwazję. Kiedy powrócił do lasu trzy dni później, byli tam już żołnierze wroga.
Zaginął 13 marca, a jego ciało odnaleziono 1 kwietnia niedaleko wsi Huta Meżyhirska.
„Teren był wrogi, ale Łewin był zdeterminowany, aby odzyskać drona za wszelką cenę, ponieważ był przekonany, że ostatnie zdjęcia, jakie wykonał, miały duże znaczenie. To mu się jednak nie udało” – napisała RSF.
Reporterzy RSF zdołali zlokalizować miejsce zbrodni. Odnaleziono kilka pocisków i dokumenty tożsamości należące do Czernyszowa, a także zidentyfikowano 14 śladów po strzałach wymierzonych w ich samochód. Odkryto także kilka przedmiotów, na których mogą znajdować się ślady DNA, wskazujące na obecność rosyjskich żołnierzy bardzo blisko miejsca zbrodni. To np. opakowania po żywności czy plastikowe sztućce. W końcowej fazie poszukiwań zlokalizowano przy pomocy wykrywaczy metalu pocisk, który najprawdopodobniej trafił Łewina.
„Osoby odpowiedzialne za zamordowanie Łewina i Czernyszowa mogły być członkami 106. dywizji powietrznodesantowej lub sił specjalnych” – napisano w raporcie.
„Analiza zdjęć z miejsca zbrodni, obserwacje poczynione na miejscu oraz odzyskane dowody rzeczowe jednoznacznie wskazują na egzekucję, która mogła być poprzedzona przesłuchaniem, a nawet torturami. W kontekście wojny mocno naznaczonej propagandą i kremlowską cenzurą dziennikarz Maks Łewin i jego przyjaciel zapłacili życiem za walkę o rzetelne informacje. Jesteśmy im winni prawdę. I będziemy walczyć, aby zidentyfikować i odnaleźć tych, którzy ich zamordowali” – skomentował Christophe Deloire, sekretarz generalny RSF.
Pomimo ryzyka Maks wszedł do lasu, aby odzyskać drona i wykonane za jego pomocą zdjęcia, które mogłyby posłużyć jako dowody – powiedział Chauvel, pracujący na początku lutego z Łewinem w Donbasie.
„Jego egzekucja dokonana przez rosyjskich żołnierzy była zbrodnią przeciwko wolności słowa. Ta prawda nie zostanie ukryta, a śledztwo RSF zostanie opublikowane w służbie twoich wartości, Maks. Obiecuję ci to” – dodał Chauvel.
Według RSF Maks Łewin to jeden z ośmiu dziennikarzy zabitych w trakcie wykonywania pracy od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Ostatnim przedstawicielem mediów, który stał się ofiarą tej wojny, był Frederic Leclerc-Imhoff, francuski reporter pracujący dla stacji telewizyjnej BFM TV. Zmarł rażony odłamkiem pocisku wystrzelonym przez siły rosyjskie 30 maja.
12:54 Włochy. Premier Draghi: Ukraina musi się bronić, potrzebna broń i sankcje wobec Rosji
Ukraina musi się bronić przed rosyjską inwazją, a wysyłanie jej broni i sankcje wobec Rosji właśnie temu służą – powiedział premier Włoch Mario Draghi w środę w Izbie Deputowanych w Rzymie. Podkreślił, że winą Rosji jest „tragedia humanitarna”, która z powodu wojny dotknie najbiedniejsze kraje świata.
W trakcie debaty po przedstawieniu informacji rządu przed szczytem UE w czwartek i piątek, szef włoskiego rządu oświadczył w parlamencie: „Jest fundamentalna różnica między dwoma punktami widzenia. Jeden jest mój: Ukraina musi się bronić, a sankcje i wysyłanie broni temu służą”.
„I jest inny punkt widzenia: Ukraina nie powinna się bronić, nie możemy nakładać sankcji i wysyłać broni, bo Rosja jest za silna. Niech Ukraina się podda, czego oni chcą?” – stwierdził premier opisując tę postawę.
Draghi zaznaczył także: „Winne za tragedię humanitarną, jaka dotknie tych, którzy mają mniej niż wszyscy na świecie są nie sankcje i Europa; nie – winę ponosi Rosja, która wypowiedziała wojnę Ukrainie”.
Jak zauważył, Włochy dążą do pokoju od samego początku. „Ale dzisiaj jedna ze stron kontynuuje wojnę i dąży do zdobycia przewagi na Ukrainie, by potem rozmawiać o pokoju. Te dwa stanowiska są nie do pogodzenia” – ocenił premier.
Zapytany, czy jest pewien, że sankcje nałożone na Rosję są skuteczne, Draghi odparł: „Ja powtarzam to, co mówią wszystkie organizacje międzynarodowe”. Jak dodał, wskazują na to wszystkie dane i sankcje staną się jeszcze skuteczniejsze tego lata. „Wszystkie sygnały napływające z Rosji wskazują, że to się dzieje” – zapewnił.
Dyskusja w niższej izbie parlamentu odbyła się dzień po rozłamie, do jakiego doszło w koalicyjnym Ruchu Pięciu Gwiazd na tle wojny na Ukrainie. Formację tę opuścił jej były lider, szef MSZ Luigi Di Maio w związku ze stanowiskiem jej nowego przywódcy Giuseppe Contego oraz jego zwolenników, sprzeciwiających się dalszemu wysyłaniu przez Włochy broni na Ukrainę. Minister Di Maio uznał, że taka postawa jest niezgodna z linią UE i NATO oraz osłabia pozycję Włoch.
12:52 Prezydent: Polska potrzebuje mocnej i niepodległej Ukrainy jako części Europy
Polska musi być mocna i potrzebuje mocnej, niepodległej, suwerennej Ukrainy jako części Europy – powiedział w środę na Kongresie 590 prezydent Andrzej Duda. Ukraińcy własną krwią podpisują akces do wolnego świata, Zachód nie może tego lekceważyć – dodał.
Podczas wystąpienia otwierającego siódmą edycję Kongresu 590 prezydent nawiązywał m.in. do zaatakowanej przez Rosję Ukrainy. Wyraził nadzieję, że wkrótce kraj ten zasili Unię Europejską.
Ukraina, jak stwierdził, ma olbrzymi potencjał gospodarczy i surowcowy. „Jest – śmiało można powiedzieć – skarbnicą na przyszłe dziesięciolecia rozwoju – wierzę w to głęboko, że – dla naszej części Europy, ale także i dla całej Unii Europejskiej” – dodał.
Według prezydenta dziś dla Polaków kluczowe znaczenie ma pomoc, którą na co dzień dają Ukrainie w bardzo wielu aspektach, także w aspekcie militarnym.
„Wiemy doskonale po co to robimy. Nie chcemy być częścią ruskiego miru, chcemy być częścią wolnego świata, chcemy być częścią europejskiej demokracji, chcemy być częścią europejskiej wspólnoty, chcemy być częścią Europy transatlantyckiej, współdziałającej ze Stanami Zjednoczonymi” – mówił Duda.
Jak zaznaczył, dlatego Polska musi być mocna i potrzebuje „mocnej, istniejącej, niepodległej, suwerennej Ukrainy jako części tej Europy”. „Dzisiaj Ukraińcy własną krwią podpisują swój akces do tego właśnie wolnego świata. Nie wolno państwom Zachodu tego głosu Ukrainy, tej woli współistnienia w ramach wspólnoty europejskiej, lekceważyć” – powiedział prezydent.
„Chcemy się razem rozwijać w naszej części Europy i chcemy tutaj budować jak najlepsze warunki do życia” – dodał.
12:49 Premier: w sprawie przyznania Ukrainie statusu kandydata do UE jestem umiarkowanym optymistą
W sprawie przyznania Ukrainie statusu kandydata do UE jestem umiarkowanym optymistą; bardzo o to zabiegamy – podkreślił premier Mateusz Morawiecki. Status ten – zaznaczył – nie oznacza natychmiastowego przyjęcia do UE; Ukraina będzie musiała spełnić szereg warunków, ale chodzi i nadzieję – dodał.
W ubiegły piątek Komisja Europejska wydała pozytywną opinię w sprawie przyznania Ukrainie i Mołdawii statusu państw kandydujących do Unii Europejskiej.
Premier w środę na konferencji prasowej w Raszynie (woj. mazowieckie) był pytany o to, kiedy może nastąpić decyzja w tej sprawie oraz o polskie wsparcie w tym zakresie.
Szef rządu zwrócił uwagę, że jeszcze parę miesięcy temu przyznanie statusu kraju kandydującego dla Ukrainy było uważane „za mrzonkę, za coś zupełnie niemożliwego”. Zaznaczył, że Polska razem z krajami bałtyckimi konsekwentnie podnosiła tę kwestię, która – jak mówił – „podnosi morale i daje nadzieję Ukrainie i Ukraińcom”.
„Oni walcząc dzisiaj z ogromnym i barbarzyńskim atakiem ze strony Rosji jednocześnie walczą o nasze bezpieczeństwo. To dlatego ten status kraju kandydującego jest dla Ukrainy taki ważny” – podkreślił premier.
Dodał, że Polska już trzy miesiące temu, od szczytu państw UE w Wersalu, rozpoczęła w tej kwestii bardzo szeroką akcję dyplomatyczną.
„Czy ona zostanie zwieńczona powodzeniem, okaże się już za parę dni na szczycie Rady Europejskiej. Jestem umiarkowanym optymistą, bardzo o to zabiegamy. Przecież to nie oznacza natychmiastowego przyjęcia Ukrainy do Unii Europejskiej. Ukraina będzie musiała spełnić szereg warunków i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i premier Ukrainy Denys Szmyhal doskonale o tym wiedzą. Ale chodzi o nadzieję” – powiedział Morawiecki.
Jak dodał, Ukraina jest depozytariuszem wartości europejskich – wolności, prawa do życia i suwerenności.
W czwartek i piątek zbierze się w Brukseli Rada Europejska. Unijny przywódcy mają zdecydować o przyznaniu Ukrainie i Mołdawii statusu krajów kandydujących do UE. „Rada Europejska uznaje europejską perspektywę Ukrainy, Republiki Mołdawii i Gruzji. Przyszłość tych krajów i ich obywateli leży w Unii Europejskiej. Rada Europejska postanowiła przyznać Ukrainie i Republice Mołdawii status krajów kandydujących” – napisano w projekcie dokumentu końcowego szczytu Rady Europejskiej.
12:36 Media: dla doradcy Scholza stosunki z Rosją są ważniejsze niż czołgi dla Ukrainy
Wypowiedź doradcy kanclerza Niemiec Olafa Scholza ds. polityki zagranicznej Jensa Ploetnera na temat dostaw broni na Ukrainę i stosunków z Rosją wywołała krytykę. Czy dla jednego z głównych doradców kanclerza stosunki z Rosją są ważniejsze niż czołgi dla Ukrainy? – pytają media.
Ploetner „odwiedził Kijów wraz z kanclerzem w zeszłym tygodniu i stał u jego boku, gdy ten odwiedzał Irpień, gdzie rosyjscy żołnierze zabili wielu cywilów” – pisze „Berliner Zeitung”. „Nie wydaje się jednak, by to doświadczenie wywarło trwałe wrażenie na najważniejszym doradcy kanclerza ds. polityki zagranicznej. Przynajmniej nie w zakresie dostaw broni dla Ukrainy, na którą Rosja dokonała inwazji. Ploetner najwyraźniej uważa, że równie ważne jest zajęcie się przyszłymi stosunkami z Rosją” – twierdzi dziennik.
W poniedziałek wieczorem podczas spotkania Niemieckiej Rady Stosunków Zagranicznych (DGAP) Ploetner powiedział: „Można zapełnić wiele stron gazet 20 Marderami (bojowy wóz piechoty), ale mniej jest poważnych artykułów o tym, jak będą wyglądały nasze stosunki z Rosją w przyszłości. Jest to jednak co najmniej równie zajmujące i istotne pytanie, które można by przedyskutować i na temat którego można by prowadzić publiczny dyskurs”.
Na początku tygodnia ekspert ds. polityki zagranicznej Noah Barkin z nowojorskiego think tanku Rhodium Group opisał na Twitterze wypowiedź Ploetnera, który w odniesieniu do unijnych ambicji Ukrainy powiedział: „To, że zostałeś zaatakowany, nie oznacza, że jesteś lepszy pod względem praworządności”. (https://tinyurl.com/2s4zd57c)
Wkrótce po tym pojawiła się ostra krytyka. Przewodnicząca parlamentarnej komisji obrony Marie-Agnes Strack-Zimmermann ze współrządzącej FDP napisała na Twitterze, że te wypowiedzi „ujawniają sposób myślenia, który w ostatnich dziesięcioleciach doprowadził nas do tej strasznej sytuacji”. Polityk stwierdziła: „To nie jest czas, by czule myśleć o Rosji, ale by pomóc Ukrainie”.
Dziennik „Bild” przypomina, że Ploetner jest uważany za architekta nieudanej polityki Niemiec wobec Rosji. Od 2014 do 2017 roku kierował biurem ministerialnym ówczesnego ministra spraw zagranicznych Franka-Waltera Steinmeiera. Od 2019 roku Ploetner pełnił funkcję dyrektora politycznego w MSZ. Zdaniem gazety „to, że Niemcy nie przewidziały wojny Putina i uzależniły się od gazu, to także zasługa Ploetnera!”. „Bild” zadaje też pytanie: „Dlaczego Scholz słucha tego człowieka?”
Cytowany przez „Bilda” ekspert CDU ds. zagranicznych Norbert Roettgen nazwał wypowiedzi Ploetnera „niepokojącymi”. „Wypowiedzi Ploetnera po raz pierwszy publicznie wyjaśniają dlaczego rząd niemiecki ma takie trudności z bronią ciężką (dla Ukrainy). Uważam to za błąd i kontynuację błędu, zgodnie z którym Niemcy narzucają sobie powściągliwość wobec Ukrainy na rzecz pozytywnych stosunków z Rosją” – powiedział Roettgen.
Ploetner od lat „jest także źródłem frustracji na Ukrainie. Nawet były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko postrzegał Ploetnera jako osobę odnoszącą się ze zrozumieniem do Putina, która popchnęła Steinmeiera na kurs przyjazny Kremlowi” – pisze „Bild”. W 2015 roku Poroszenko powiedział gazecie: „Szczególnie w ministerstwie spraw zagranicznych jest doradca, który nie chce zrozumieć, kto jest agresorem”. Chodziło o Ploetnera.
„A nawet po wybuchu wojny ukraińscy urzędnicy nie mogli uwierzyć w to czego doświadczyli z Ploetnerem” – pisze „Bild”. Ukraiński dyplomata powiedział: „Blokował wszystko, co było możliwe i zawsze reagował dopiero wtedy, gdy presja stawała się maksymalna”.
12:16 Władze: co najmniej trzy osoby zginęły w rosyjskich ostrzałach w obwodzie charkowskim
W nocy z wtorku na środę rosyjskie wojska ostrzelały Charków i miejscowości w obwodzie charkowskim na północnym wschodzie Ukrainy; w wyniku ataków zginęły co najmniej trzy osoby, a sześć zostało rannych – poinformował na Telegramie szef regionalnej administracji Ołeh Syniehubow.
Gubernator przekazał doniesienia o dwóch zabitych cywilach w mieście Czuhujew i jednym w osadzie Zołocziw. W drugiej z tych miejscowości jeszcze dwie osoby mogą znajdować się pod gruzami budynku mieszkalnego.
„W Charkowie uszkodzono obiekty gospodarcze i przemysłowe, wybuchło kilka dużych pożarów. W godzinach porannych trwał ostrzał jednej z dzielnic” – napisał Syniehubow.
Władze regionu zaapelowały na Telegramie do mieszkańców Charkowa, by ograniczyli przebywanie na ulicach, pozostali blisko schronów i reagowali na sygnały alarmowe. W stolicy obwodu utrzymuje się zagrożenie rosyjskimi ostrzałami artyleryjskimi.
W poniedziałek Syniehubow ostrzegł, że wzrasta częstotliwość ataków na Charków, zwłaszcza na dzielnice położone na północy miasta. Z informacji władz obwodowych z ostatnich dni wynika, że na linii styczności, w tym na północny wschód od Charkowa, trwają walki. Według relacji szefa obwodu przeciwnik „koncentruje się głównie na obronie”. Część analityków uważa jednak, że na niektórych odcinkach frontu w okolicach miasta to siły ukraińskie znajdują się w defensywie.
Według Wadyma Denysenki, doradcy ministra spraw wewnętrznych Ukrainy, sytuacja w północnej części obwodu charkowskiego „jest dość trudna”, ponieważ siły rosyjskie próbują zbliżyć się do Charkowa i ponownie, jak przed odepchnięciem przez wojska ukraińskie, przekształcić ten ośrodek w miasto przyfrontowe.
Denysenko, cytowany przez Ukrinform, przekazał w niedzielę, że Rosjanie chcą zbliżyć się do Charkowa na tyle, by móc w maksymalnym stopniu ostrzeliwać cele w stolicy obwodu.
11:45 Ekonomista: Rosja nie ma zbyt wiele środków odwetowych za ograniczenie tranzytu do Kaliningradu
Rosja nie posiada zbyt wiele środków odwetowych, które może wykorzystać w odwecie za ograniczenie tranzytu kolejowego z i do Kaliningradu przez Litwę – uważa litewski ekonomista Banku SEB Żigimantas Mauricas. Zdaniem przewodniczącego Litewskiej Konfederacji Biznesu Vidmantasa Janulevicziusa, Rosja może ograniczyć możliwości tranzytu ładunków z i do krajów azjatyckich.
„Rosja wobec Litwy nie ma zbyt wielkich ekonomicznych możliwości lawirowania(…), ponieważ w ciągu ostatniej dekady Litwa znacznie zmniejszyła swoją zależność gospodarczą i energetyczną od Rosji” – mówi we środę w rozmowie z agencją BNS Mauricas.
Ekonomista przypomina, że „Litwa była pierwszym krajem Unii Europejskiej, który zrezygnował z rosyjskiego gazu, a obecnie Litwa zaprzestała również importu rosyjskiej ropy naftowej i rosyjskiej energii elektrycznej”.
Ekspert wskazuje też, że eksport litewskich towarów do Rosji znacznie spadł po aneksji Krymu i w wyniku sankcji, które zastosowała UE wobec Rosji.
Litewski eksport do Rosji, który w 2013 roku wynosił 2 proc. PKB, w 2015 spadł do 0,8 proc. Litewski eksport na Białoruś spadł odpowiednio z 0,6 do 0,3 proc. PKB.
Z kolei Januleviczius uważa, że w wyniku ograniczenia rosyjskiego tranzytu kolejowego przez Litwę, Rosja może ograniczyć możliwości tranzytu ładunków z i do krajów azjatyckich, w szczególności byłych republik radzieckich – Kazachstanu, Uzbekistanu, Tadżykistanu, Kirgistanu.
„Dotyczy to zarówno transportu drogowego (zakaz wjazdu ciężarówek z litewskimi tablicami rejestracyjnymi), jak i kolejowego (zakaz wjazdu litewskich wagonów). Istnieje wiele środków, które mogą to utrudnić, w tym odcięcie dostępu do rosyjskiej infrastruktury, jak w przypadku dostępu Azerbejdżanu do ropy i gazu” – powiedział dla BNS Januleviczius.
Zdaniem Dovile Jakniunaite, politolożki Uniwersytetu Wileńskiego, reakcja Rosji na ograniczenie tranzytu wskazuje, że nie była ona przygotowana na wdrożenie czwartego unijnego pakietu sankcji i „dlatego spotkaliśmy się z bardzo burzliwą i agresywną reakcją”.
„Jest oczywiste, że Kaliningrad będzie borykał się z trudnościami, a władze rosyjskie będą musiały pokazać, że coś robią i reagują” – mówi Jakniunaite. Politolożka nie spodziewa się jednak „zastosowania najbardziej radykalnych środków – środków wojskowych”. Według niej Rosja wykorzysta „zabiegi dyplomatyczne” oraz środki ekonomiczne.
Czwarty pakiet sankcji UE, przyjęty 15 marca, wprowadził ograniczenia na rosyjską stal i inne wyroby z metali żelaznych. Ograniczenia, które zaczęły obowiązywać 18 czerwca, objęły m.in. tranzyt koleją przez Litwę między Kaliningradem i pozostałymi częściami Rosji.
MSZ Rosji w poniedziałek zażądało od Litwy natychmiastowego zniesienia „wrogich restrykcji” i zastrzegło sobie prawo „do podjęcia działań w celu ochrony swoich interesów narodowych”.
Wilno przypomina, że ograniczenie tranzytu to nie jest działanie Litwy, to są sankcje europejskie i podkreśla, że kolejowa obsługa pasażerów z Rosji do Kaliningradu przez terytorium Litwy odbywa się bez zmian, samoloty latają nad Bałtykiem, bo przestrzeń powietrzna UE jest dla Rosji zamknięta.
Litewskie media przypominają, że wkrótce unijne sankcje na rosyjskie towary zostaną rozszerzone. 10 lipca wejdą w życie sankcje na przewóz cementu, alkoholu, ikrę i inne towary luksusu, 10 sierpnia – na węgiel, a od 5 grudnie zacznie obowiązywać zakaz przewozu przez Litwę ropy i jej produktów.
11:42 ONZ: do Kramatorska i Słowiańska na wschodzie Ukrainy dotarło 12 ciężarówek z naszą pomocą humanitarną
W poniedziałek udało nam się dostarczyć pomoc humanitarną do ostrzeliwanych przez rosyjskie wojska miast Kramatorsk i Słowiańsk na wschodzie Ukrainy; dotarło tam 12 ciężarówek z najbardziej potrzebnymi produktami – poinformował rzecznik sekretarza generalnego ONZ Stephane Dujarric.
„Wraz z naszymi partnerami pomogliśmy niemal 64 tys. mieszkańców Kramatorska i Słowiańska. (…) Potrzeby humanitarne w tych dwóch miastach wzrosły w ostatnich tygodniach, przy czym szczególnie niepokojąca sytuacja panuje w Słowiańsku. (…) Wcześniej mieszkało tam około 100 tys. osób, teraz pozostała jedna czwarta. Są to głównie osoby starsze, najbardziej bezbronne, które spędzają całe dnie ukrywając się przed ciągłymi bombardowaniami. Jak nam przekazano, mieszkańcy Słowiańska nie mają wody w kranach, a dostawy elektryczności są ograniczone. W nielicznych otwartych sklepach brakuje podstawowych artykułów, a ceny znacznie wzrosły” – relacjonował Dujarric podczas wtorkowego briefingu prasowego.
Przedstawiciel ONZ poinformował, że wśród towarów dostarczonych do Słowiańska są tabletki do oczyszczania wody i artykuły higieniczne dla około 20 tys. osób, podstawowe artykuły gospodarstwa domowego dla około 2 tys. osób oraz żywność na miesiąc dla około 5 tys. mieszkańców. Do Kramatorska przekazano zestawy do oczyszczania wody i artykuły higieniczne dla ponad 20 tys. cywilów, a także pomoc żywnościową dla około 10 tys. osób.
„Społeczność międzynarodowa hojnie ofiarowała już prawie 70 proc. środków na naszą zbiórkę humanitarną dla Ukrainy, której wartość wyceniliśmy (pod koniec kwietnia – PAP) na 2,25 mld dolarów” – dodał Dujarric.
Kramatorsk i Słowiańsk w północnej części obwodu donieckiego, na wschodzie Ukrainy, mogą stać się kolejnym celem rosyjskiego szturmu. Linia frontu znajduje się obecnie zaledwie 10 km od Słowiańska.
Obiekty cywilne w obu miastach są od dłuższego czasu ostrzeliwane przez siły rosyjskie. 8 kwietnia wojska agresora zaatakowały dworzec kolejowy w Kramatorsku, wykorzystując w tym celu rakietę balistyczną krótkiego zasięgu Toczka-U. W chwili ostrzału na stacji gromadzili się cywile, by ewakuować się pociągiem na zachód Ukrainy. Według oficjalnych informacji w ataku zginęło 59 osób, w tym siedmioro dzieci.
11:31 Ekspert: wejście Ukrainy do UE spowoduje wzrost znaczenia Europy Wschodniej
Bardzo poważnym błędem byłoby niedocenienie konsekwencji decyzji o wejściu Ukrainy do UE, gdyż dogłębnie zmieni ona charakter projektu europejskiego i rolę w nim Francji osłabionej na rzecz Europy Wschodniej – pisze w środę na łamach „Le Figaro” dyrektor firmy konsultingowej McLarty Associates i wykładowca w paryskim Sciences Po, Jeremie Gallon.
„Jeżeli jutro przyznamy Ukrainie status kandydata do Unii Europejskiej, to miejmy przynajmniej odwagę zmierzyć się z konsekwencjami akcesji tego kraju. Wejście Ukrainy zdecydowanie przyspieszy przesunięcie środka ciężkości UE na Wschód” – twierdzi Gallon.
Według niego w przypadku przystąpienia do UE liczącej ponad 40 mln mieszkańców Ukrainy „po raz pierwszy od rozpoczęcia projektu europejskiego Francja i Niemcy mogą zostać przegłosowane przez inne państwa członkowskie”. „Dziś, jeśli francusko-niemiecki tandem nie zawsze wystarcza do przyjęcia pewnych decyzji, to z pewnością nie można ich podjąć, gdy sprzeciwiają się im Berlin i Paryż. W Unii, która obejmowałaby Ukrainę, i choć coraz więcej polityk jest obecnie podejmowanych kwalifikowaną większością, Francja utraciłaby quasi prawo weta” – zauważa ekspert.
Ponadto ze względu na stan gospodarki i wagę sektora rolnego Ukraina stałaby się głównym beneficjentem funduszy przedakcesyjnych – dodaje Gallon.
Otwarcie drzwi do członkostwa Ukrainy oznacza również uznanie, że rozszerzenie UE wkrótce obejmie inne kraje – Gruzję, Mołdawię, Albanię. Jak pokazuje przykład mołdawski, rzeczywiście nie da się już odwrócić plecami do państw, których fundamenty gospodarcze i standardy w zakresie walki z korupcją są znacznie lepsze niż w Kijowie – prognozuje ekspert.
Gallon broni idei Europejskiej Wspólnoty Politycznej, zgłoszonej przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona, która – zdaniem eksperta – umożliwiłaby „geopolityczne zakotwiczenie Ukrainy w UE bez osłabiania jej wewnątrz”. Idea ta „powinna być postrzegana jako obszar współpracy, w którym wszystkie państwa europejskie, w tym Ukraina, zjednoczą się, by budować przyszłą europejską architekturę bezpieczeństwa” – uważa ekspert.
11:24 Siedem rosyjskich rakiet uderzyło w obiekty w Mikołajowie
Obiekty przemysłowe i budynki mieszkalne w Mikołajowie na południu Ukrainy zostały zaatakowane przez rosyjskie wojska, które ostrzelały miasto siedmioma rakietami – poinformował w środę na Telegramie szef władz obwodu mikołajowskiego Witalij Kim. Na razie brak doniesień o ofiarach lub zniszczeniach
Według wstępnych relacji, przytoczonych przez agencję UNIAN, najeźdźcy uderzyli rakietami manewrującymi m.in. w budynki infrastruktury portowej. Niektóre z pocisków wroga mogły zostać zestrzelone przez ukraińskie systemy obrony powietrznej.
11:06 MSW: w Kijowie i obwodzie lwowskim najwięcej oszustw związanych z pomocą humanitarną
W Kijowie i obwodzie lwowskim wykrywa się najwięcej oszustów, zajmujących się przywłaszczaniem pomocy humanitarnej – poinformował w środę minister spraw wewnętrznych Ukrainy Denys Monastyrski. W niechlubnej czołówce są też obwody charkowski i kirowohradzki.
Według Monastyrskiego najczęściej łupem oszustów padają samochody, paliwo, lekarstwa, kamizelki kuloodporne i żywność. Szef MSW stwierdził jednak, że część z wykrytych przestępstw była zorganizowana przez Rosjan.
„Bardzo często pomoc zbierają, a potem ją kradną rosyjscy oszuści cybernetyczni. Zakładają fałszywe konta na Telegramie. Potem się okazuje, że za zbieraniem pomocy stali Rosjanie” – podkreślił Monastyrski, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.
Minister wyraził nadzieję, że liczba podobnego rodzaju przestępstw zmniejszy się dzięki wspólnej pracy organów ukraińskiej władzy wykonawczej i sądowniczej, co spowoduje, że kara dla oszustów będzie nieunikniona.
W ostatnich dniach coraz częściej pojawiają się doniesienia o nadużyciach dotyczących pomocy humanitarnej na Ukrainie. Znane są przypadki sprzedawania sprzętu, który został zebrany przez wolontariuszy na potrzeby ukraińskich sił zbrojnych. Pojawiają się również przypadki wwożenia na Ukrainę towarów takich jak sprzęt elektroniczny czy odzież znanych firm pod pretekstem pomocy humanitarnej.
10:45 Dziennikarz: około 60 rosyjskich żołnierzy zaginionych po ukraińskim ataku na wiertnie gazowe
Około 60 rosyjskich żołnierzy uznaje się za zaginionych po poniedziałkowym ukraińskim ataku na zajęte przez Rosję wiertnie gazowe na Morzu Czarnym; na platformach znajdowało się co najmniej 120 osób, potwierdzono ewakuację 27 wojskowych wroga – przekazał na Facebooku ukraiński dziennikarz Roman Cymbaliuk.
„Wiertnie były wykorzystywane przez rosyjskie siły jako punkty obserwacyjne, skąd monitorowano akwen Morza Czarnego i linię brzegową. W momencie ataku na platformach przebywało około 30 pracowników cywilnych (i około 90 żołnierzy – PAP). Cywile podobno nie ucierpieli podczas ostrzału i zostali ewakuowani” – relacjonował Cymbaliuk.
W poniedziałek ukraińskie wojska przeprowadziły atak rakietowy na zawłaszczone przez Rosję wiertnie Czornomornaftohazu w północno-zachodniej części Morza Czarnego. Doniesienia o ostrzale przekazał jako pierwszy samozwańczy „premier” Krymu Siergiej Aksjonow. Przedstawiciel samozwańczych rosyjskich władz potwierdził informacje o rannych i zaginionych w wyniku ataku.
10:34 Raport: atak Rosji na Ukrainę ma „cechy wojny na wyniszczenie”, wzrosło niebezpieczeństwo „eskalacji nuklearnej”
Atak Rosji na Ukrainę ma „cechy wojny na wyniszczenie” – twierdzą instytuty badawcze w Raporcie o Pokoju 2022. Opowiadają się za dostawami broni dla Ukrainy i ostrzegają, że niebezpieczeństwo „eskalacji nuklearnej” znacznie wzrosło – informuje „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
W swoim corocznym raporcie cztery instytuty badań politycznych dostrzegają dramatyczne globalne konsekwencje rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Ich zdaniem rosyjski atak „realizuje cele imperialne i nosi znamiona wojny na wyniszczenie”. Wstrząsa ona „europejskim porządkiem pokoju i bezpieczeństwa” i sprawia, że „jego rewizja jest nieunikniona”.
Zgodnie z zaleceniami Raportu o Pokoju 2022 Niemcy i ich kraje partnerskie powinny z jednej strony starać się „podnieść koszty wojny dla Rosji poprzez wsparcie militarne dla Ukrainy, sankcje gospodarcze i izolację dyplomatyczną”, a z drugiej strony „pokazać dyplomatyczne sposoby wyjścia z wojny, tak aby rosyjscy przywódcy byli skłonni do negocjacji”.
Eksperci przewidują, że nawet w przypadku zawieszenia broni lub zaprzestania agresji rosyjskiej nie będzie powrotu do poprzedniego „kooperatywnego porządku pokoju i bezpieczeństwa” w Europie. Stosunki z Rosją „początkowo opierałyby się na zdolności do obrony i odstraszania, a dopiero powoli, jeśli w ogóle, mogłyby ponownie wykazywać elementy współpracy”.
Podczas wtorkowej prezentacji raportu politolog z Duisburga Tobias Debiel ostrzegł, że niebezpieczeństwo „eskalacji nuklearnej” znacznie wzrosło. W imieniu wszystkich autorów raportu Debiel poparł dostarczanie broni na Ukrainę, ponieważ jest to „dobrze uzasadnione” prawem tego kraju do samoobrony. Zaapelował też o zaoferowanie Ukrainie „jasnej perspektywy przystąpienia” do Unii Europejskiej.
Szefowa hamburskiego Instytutu Badań nad Pokojem Ursula Schroeder powiedziała, że dostarczanie broni Ukrainie przez Zachód jest „nieuniknione”. Celem musi być wykorzystanie sankcji, pomocy wojskowej i nacisków dyplomatycznych do stworzenia sytuacji, w której „Ukraina będzie mogła prowadzić negocjacje pokojowe z Rosją z pozycji siły” – uważa ekspertka. Jej zdaniem konieczne jest rozpoznanie „dojrzałego momentu”, w którym rosyjskie kierownictwo zda sobie sprawę, że nie jest już w stanie osiągnąć swoich celów wojennych.
10:03 Władze obwodu donieckiego: rosyjskie wojska ostrzelały bronią kasetową ludzi na plaży
Rosyjskie wojska ostrzelały we wtorek pociskami kasetowymi mieszkańców miasta Czasiw Jar, którzy odpoczywali na plaży nad stawem; w wyniku ataku jedna osoba zginęła, a 11 zostało rannych – poinformował w środę na Telegramie szef władz obwodu donieckiego Pawło Kyryłenko.
Według gubernatora obrażenia odniosło sześcioro dzieci. „To kolejna zbrodnia wojenna okupantów na naszej ziemi. Wszystkie takie przypadki szczegółowo dokumentujemy, wrogowie za wszystko odpowiedzą” – napisał Kyryłenko.
We wtorek wieczorem szef regionalnej administracji przekazał doniesienia, że łącznie w tym dniu w obwodzie donieckim zginęła jedna osoba, a 19 zostało rannych.
Miejscowość Czasiw Jar, położona nieopodal Bachmutu w północnej części regionu donieckiego, liczyła przed rosyjską inwazją 12 tys. mieszkańców. Poprzednio siły najeźdźcy ostrzeliwały miasto na początku maja.
10:00 Syn i ojciec służą w jednym pododdziale, obsługują razem haubicę
„Jeżeli umrzemy, to razem” – powiedział pochodzący z Odessy Jurij, który wraz z synem Ołeksandrem obsługuje na froncie haubicę samobieżną w jednym z pododdziałów ukraińskiego wojska. Jeden z nich celuje, drugi ładuje.
24 lutego, w dniu rozpoczęcia agresji Rosji na Ukrainę, mężczyźni poszli do wojskowej komendy uzupełnień i poprosili, żeby ich skierować do jednego pododdziału. Teraz syn i ojciec są artylerzystami 61. samodzielnej brygady piechoty; ich historię opisał w środę portal Ukrainska Prawda.
„Poprosiliśmy o skierowanie do jednego oddziału, byśmy mogli sobie nawzajem pomagać. Jeżeli umrzemy, to razem! Poszedłem na ochotnika, nikt mnie nie zaciągał. Wiedziałem, że idę na wojnę i liczę się z konsekwencjami, wiem, że mogę zostać ranny, mogę stać się inwalidą, mogę zginąć. Najważniejsze jest, by człowiek rozumiał, że jest na swoim miejscu” – powiedział Jurij, ojciec.
Z żoną i matką mężczyźni nie rozmawiają od 2014 roku, została na okupowanym Krymie – napisała Ukrainska Prawda.
Niebawem Jurij będzie dziadkiem, a Ołeksandr ojcem – jego dziewczyna jest w ciąży. W sierpniu mają się urodzić bliźnięta – dziewczynka i chłopczyk.
Szef sztabu dywizjonu artyleryjskiego, w którym służą Jurij i Ołeksandr, mający sygnał wywoławczy „Każan”, powiedział, że krewni dość często służą w wojsku razem. „Służyli już u nas bracia, bywali też ojciec z synem. Mniej więcej pięć takich rodzin było. Gdy przychodzą służyć krewni, staramy się, by byli razem. Lepiej się rozumieją i są bardziej zgrani” – mówi „Każan”.
Według niego artylerzystom na wojnie bywa ciężko. „Nie jest przyjemnie, gdy siedzisz w pojeździe, a wokół huczy. Masz 40 ładunków, jak wystrzeliłeś pięć, a zostało 35, to w przypadku trafienia spłoniesz jak na stosie” – powiedział.
Ołeksandr przyznał natomiast, że kiedy się boi, stara się równo oddychać i mówić sobie: „Wszystko będzie dobrze”.
09:44 Sztab Generalny: Rosja straciła już 34 230 żołnierzy, około 130 ostatniej doby
Od początku inwazji na Ukrainę wojsko rosyjskie straciło już około 34 230 żołnierzy, w tym około 130 w ciągu ostatniej doby – poinformował w środę Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
Minionej doby Rosja straciła też osiem pojazdów opancerzonych, system przeciwlotniczy, śmigłowiec i trzy drony – zaznaczono w komunikacie sztabu zamieszczonym na Facebooku.
Łączne straty Rosji od 24 lutego do 22 czerwca wynoszą według ukraińskiego sztabu: 1496 czołgów, 3614 pojazdów opancerzonych, 216 samolotów, 182 helikoptery, 752 systemy artylerii, 239 wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet, 99 systemów przeciwlotniczych, 2543 pojazdy i cysterny, 14 jednostek pływających i 614 dronów.
09:27 Chodorkowski dla Politico: sankcje energetyczne dotykają bardziej Europę niż Rosję
Aktualnie sankcje energetyczne dotykają bardziej Europę, niż Rosję; problem polega na tym, że zachodni przywódcy nigdy wcześniej nie negocjowali z gangsterem takim jak Putin, z którym można zacząć rozmawiać tylko wtedy, gdy gangster wie, że jest na słabszej pozycji – ocenił rosyjski opozycjonista Michaił Chodorkowski w rozmowie z portalem Politico.
W opinii Chodorkowskiego UE popełniła poważny błąd, nakładając na Moskwę sankcje naftowe, które zamiast uszczuplać aktywa Kremla, osłabiają gospodarczo kraje Europy. Rozmówca Politico przekonywał, że UE powinna wcześniej zabezpieczyć alternatywne dostawy ropy lub rozważyć inne podejście, np. nałożenie ceł na rosyjskie surowce. Według opozycjonisty, na skutek wprowadzenia ograniczeń Europa jest teraz mniej zdolna do przeznaczania pieniędzy na zakup broni dla Ukrainy.
„Mój punkt widzenia nie zmienił się (od końca maja) – co wy, u diabła, robicie? (…) Ile Zachód stracił w dochodach, wprowadzając wszelkiego rodzaju sankcje energetyczne? 100 mld dolarów, 200 mld dolarów? Gdyby Ukraina otrzymała broń o wartości co najmniej 50 mld dolarów zamiast 10 mld dolarów, sytuacja byłaby teraz zupełnie inna, i to bez jakichkolwiek ograniczeń energetycznych” – powiedział Chodorkowski, cytowany przez Politico.
„Problem polega na tym, że obecni zachodni przywódcy nigdy wcześniej nie negocjowali z gangsterem, z którym można zacząć rozmawiać tylko wtedy, gdy gangster wie, że jest na słabszej pozycji” – przytacza Politico słowa Chodorkowskiego, dodając, że odnoszą się do prezydenta Władimira Putina.
Zgodnie z argumentacją byłego rosyjskiego oligarchy, wielu analityków sądzi, że nałożenie ceł przez UE byłoby rozsądnym posunięciem, ponieważ przekierowanie dostaw ropy do innych krajów przy istniejącej infrastrukturze stanowiłoby dla Moskwy duże wyzwanie. Rosyjskie spółki energetyczne prawdopodobnie wzięłyby na siebie wyższe koszty eksportu do Europy, co obniżyłoby ich marże i ostatecznie zmniejszyło budżet wojskowy Kremla – czytamy na łamach portalu.
W nocy z 30 na 31 maja przywódcy państw UE ustalili, że szósty pakiet sankcji przeciwko Rosji obejmie ropę naftową oraz produkty ropopochodne, dostarczane z Rosji do krajów członkowskich drogą morską, z tymczasowym wyjątkiem dla ropy dostarczanej rurociągiem. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oceniła, że porozumienie oznacza, iż do końca roku zakazem importu może zostać obłożonych 90 proc. rosyjskiej ropy, która trafia obecnie do UE.
Chodorkowski od 1997 roku stał na czele spółki naftowej Jukos. W 2004 roku był uważany za najbogatszego człowieka w Rosji. Gdy zaczął krytykować politykę Kremla, oskarżono go o korupcję i skazano na dziewięć lat pozbawienia wolności. Z łagru został zwolniony w 2013 roku i od tego czasu mieszka za granicą.
09:07 Skurkiewicz (MON): cały czas są rosyjskie prowokacje; mamy czas wojny i musimy być na to przygotowani
Na Morzu Bałtyckim co rusz są prowokacje rosyjskich myśliwców; mamy czas wojny i musimy być na to przygotowani – mówił w środę wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz. Działania Putina, Kremla, Rosji w stosunku do państw bałtyckich, do Polski są bardzo agresywne w ostatnich miesiącach czy latach – dodał.
W poniedziałek MSZ Rosji zażądało od Litwy natychmiastowego zniesienia „wrogich restrykcji” i zastrzegło sobie prawo „do podjęcia działań w celu ochrony swoich interesów narodowych”. Ma to związek z sankcjami UE i obowiązującym od soboty zakazem tranzytu kolejowego przez Litwę stali i wyrobów z metali żelaznych między Kaliningradem a pozostałymi częściami Rosji. We wtorek szef MSZ Litwy Gabrielius Landsbergis ocenił, że „narracja Rosji jest po prostu częścią jej wojny z Zachodem, która polega na wyborze celu i próbie mobilizowania społeczeństwa”.
W środę Skurkiewicz o sytuację wokół Obwodu Kaliningradzkiego był pytany w Programie Pierwszym Polskiego Radia. „Cały czas są (rosyjskie) prowokacje. Na Morzu Bałtyckim co rusz następują prowokacje ze strony czy to myśliwców rosyjskich, czy innych działań, które absolutnie są prowokacyjne” – odparł. Zaznaczył, że „mamy czas wojny i musimy być przygotowani na takie sytuacje”.
Wiceminister zwrócił uwagę, że Rosjanie bardzo długo przygotowywali się do wojny na Ukrainie, a na początku lutego w okolice Kaliningradu przypłynęły dwa gazowce, aby zabezpieczyć energetycznie tę eksklawę. Jak dodał, w związku z przygotowaniami do agresji na Ukrainę, wokół Kaliningradu „cały czas coś się działo”. „Oczywiście część wojska (z Obwodu Kaliningradzkiego) została przerzucona do walki na Ukrainie, ale to wciąż pozostaje bardzo mocno zmilitaryzowany teren” – podkreślił. Zapewnił, że NATO „bardzo bacznie” przygląda się tej sytuacji.
Wiceszef MON był też pytany, czy Litwie grozi rosyjski atak, a wiadomo, że podczas jesiennych ćwiczeń Zapad’21, Rosjanie ćwiczyli atak na Litwę z jednej strony, i atak na Polskę, a zatrzymali swoje wojska „na metr przed granicami”.
„Tak, dokładnie. To był scenariusz ubiegłorocznych ćwiczeń Zapad, które były bardzo intensywne” – potwierdził Skurkiewicz. Dodał, że „działania Putina, Kremla, Rosji w stosunku do państw bałtyckich, do Polski, ogólnie w stosunku do wschodniej flanki NATO, są bardzo agresywne w ostatnich miesiącach, czy w ostatnich nawet latach”.
Jednocześnie wiceszef MON podkreślił, że „Polska, Litwa, Łotwa i Estonia są członkami Sojuszu Północnoatlantyckiego, największego, najsilniejszego sojuszu światowego, gdzie również te zobowiązania sojusznicze”. „Art. 5 traktatu waszyngtońskiego działa i może być użyty w każdej chwili w obronie jednego z państw, czy każdego innego państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego” – oświadczył.
Według Skurkiewicza, „zasada jeden za wszystkich, wszyscy za jednego jest absolutnie kluczowa”. „Jest jedną z najważniejszych zasad funkcjonujących w NATO i tutaj absolutnie jest gwarancją bezpieczeństwa każdego z członków” – przekonywał.
W art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, podpisanym 4 kwietnia 1949 roku w Waszyngtonie, zapisano: „Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub kilka z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uważana za napaść przeciwko nim wszystkim; wskutek tego zgadzają się one na to, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, każda z nich, w wykonaniu prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego przez Artykuł 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom tak napadniętym, podejmując natychmiast indywidualnie i w porozumieniu z innymi Stronami taką akcję, jaką uzna za konieczną, nie wyłączając użycia siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego”.
Polska jest stroną Traktatu Północnoatlantyckiego od 12 marca 1999 roku. Pierwszy raz art. 5 został wykorzystany przez USA po zamachu z 11 września 2001 roku.
08:28 Straż Graniczna: od początku wojny na Ukrainie do Polski wjechało 4, 238 mln osób
Od 24 lutego funkcjonariusze Straży Granicznej odprawili w przejściach granicznych na kierunku z Ukrainy do Polski 4,238 mln osób – poinformowała w środę Straż Graniczna. Ostatniej doby do naszego kraju z Ukrainy przyjechało 23,8 tys. osób.
„Od 24.02 #funkcjonariuszeSG odprawili w przejściach granicznych na kierunku z Ukrainy do Polski 4,238 mln os.” – napisała na Twitterze Straż Graniczna. SG poinformowała, że ostatniej doby zanotowano 23,8 tys. odpraw. Z kolei w środę do godz. 7 zanotowano 7,5 tys. odpraw.
We wtorek z Polski na Ukrainę odprawiono 23,5 tys. osób. Od 24 lutego 2022 roku to już 2,266 mln osób.
08:10 Wielka Brytania. Resort obrony: duże straty rosyjskich i prorosyjskich sił w Donbasie
Rosja od 25 marca nie podała żadnych informacji o swoich stratach w czasie inwazji na Ukrainę, ale dane publikowane przez władze prorosyjskich separatystów wskazują na nadzwyczajną skalę strat w Donbasie – przekazało w środę brytyjskie ministerstwo obrony.
„Trwa ciężki ostrzał, a Rosja dąży do otoczenia rejonu Siewierodoniecka przez Izium na północy i Popasną od południa. Rosja najprawdopodobniej przygotowuje się do próby wysłania do Donbasu dużej liczby jednostek rezerwowych” – napisano w codziennej aktualizacji wywiadowczej.
„Władze rosyjskie od 25 marca nie podały ogólnej liczby ofiar wojskowych na Ukrainie. Jednak samozwańcza Doniecka Republika Ludowa (DRL) publikuje dane o ofiarach wśród sił DRL. Według stanu na 16 czerwca, DRL przyznała, że od początku 2022 roku 2128 wojskowych zginęło w boju i 8897 zostało rannych. Liczba ofiar w DRL odpowiada około 55 proc. jej pierwotnych sił, co podkreśla nadzwyczajne straty, jakie ponoszą rosyjskie i prorosyjskie siły w Donbasie. Jest wysoce prawdopodobne, że siły DRL są wyposażone w przestarzałą broń i sprzęt. Po obu stronach zdolność do tworzenia i wysyłania na front jednostek rezerwowych prawdopodobnie stawać się będzie coraz bardziej kluczowa dla wyniku wojny” – dodano.
07:55 Gubernator obwodu ługańskiego: wojska rosyjskie zbliżają się do Lisiczańska
Wojska rosyjskie zbliżają się do Lisiczańska w obwodzie ługańskim, zdobywając przyczółki w okolicznych miejscowościach – poinformował w środę rano na Telegramie Serhij Hajdaj, szef władz tego obwodu na wschodzie Ukrainy.
„Rosjanie zbliżają się do Lisiczańska, zdobywają przyczółki w okolicznych miejscowościach, miasto jest atakowane przez samoloty. W Siewierodoniecku trwają walki uliczne. Wróg ponownie ostrzelał miejscowości Syneckyj i Pawłohrad, zniszczone wcześniej mosty, a także dwukrotnie ostrzelano zakłady chemiczne Azot” – napisał Hajdaj.
„Ciężko na kierunku miasta Popasna. Wróg wkroczył do Toszkiwki, co pozwoliło mu nasilić ogień na inne miejscowości. Okupanci umacniają się już w Ustyniwce, Pidlisnem i Myrnej Dołynie, atakują Biłą Horę. Naszym żołnierzom nie jest łatwo utrzymać obronę w rejonie Hirskego” – dodał gubernator obwodu.
07:43 ISW: czystki wśród rosyjskich dowódców na Ukrainie; na front trafiają rekruci bez przeszkolenia
Doniesienia o drastycznych przetasowaniach wśród wyższych rangą oficerów rosyjskiej armii sugerują czystki związane z niepowodzeniami w czasie inwazji na Ukrainę; tymczasem na front wciąż trafiają ochotnicy i rekruci bez odpowiedniego przeszkolenia – ocenia amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Kreml zmienił niedawno dowódcę wojsk powietrznodesantowych i wiele wskazuje na to, że prowadzi radykalne przetasowania w strukturze dowodzenia inwazją na Ukrainę, co świadczy o możliwych czystkach wśród wysokiej rangi oficerów obwinianych za niepowodzenia militarne – napisano w najnowszym raporcie ISW.
Raport przytacza doniesienia z kilku źródeł o dymisji dowodzącego działaniami na Ukrainie generała Aleksandra Dwornikowa. Według części źródeł miał on zostać zastąpiony przez wiceministra obrony, generała Giennadija Żydkę. Portal śledczy Bellingcat twierdził, że prezydent Władimir Putin planował odsunięcie Dwornikowa z powodu nadużywania przez niego alkoholu i braku zaufania do niego wśród żołnierzy.
Takie rotacje nie są działaniami, jakie zwykle podejmuje się w obliczu wielkiego zwycięstwa. Świadczą o trwającej „dysfunkcji w prowadzeniu wojny przez Kreml” – ocenili eksperci z ISW, zaznaczając, że nie są w stanie niezależnie potwierdzić tych doniesień.
Tymczasem rosyjska armia wciąż napotyka trudności z uzupełnianiem strat na froncie i wysyła na wojnę żołnierzy bez odpowiedniego przygotowania. Według rosyjskiej redakcji BBC nowi rekruci przechodzą tylko 3-7 dni szkolenia przed wysłaniem „na najbardziej aktywne odcinki frontu”.
BBC podała również, ze ochotnicy w regularnej armii, w pododdziałach Rosgwardii i najemnicy z grupy Wagnera stali się główną siłą szturmową wojsk rosyjskich – zaznaczono w raporcie ISW.
Na froncie wojska rosyjskie przeprowadziły we wtorek kilka skutecznych podejść w kierunku miejscowości położonych na południowy wschód od Siewierodoniecka (obwód ługański) i starają się zaatakować Lisiczańsk od południa, by uniknąć trudności związanych z forsowaniem rzeki Doniec, która oddziela oba miasta.
Tymczasem na okupowanych terytoriach Ukrainy rosyjska administracja wciąż ma trudności z werbowaniem kolaborantów i musi najprawdopodobniej polegać na urzędnikach rosyjskich, próbując skonsolidować swoją władzę – twierdzą eksperci z ISW.
07:10 Europoseł Waszczykowski: przyznanie Ukrainie statusu kandydackiego, to ważny polityczny gest
Przyznanie Ukrainie statusu kandydackiego ma ważne polityczne znaczenie w chwili, kiedy kraj ten broni się przed agresją – mówi w rozmowie z PAP były szef polskiej dyplomacji, a obecnie europoseł PiS Witold Waszczykowski.
– Wiemy, że decyzja Komisji jest pozytywna. Mieliśmy też w Kijowie wizytę przywódców trzech największych gospodarek Unii – Niemiec, Francji i Włoch. Przedstawiciele tych państw również publicznie zapewnili, że popierają te kandydaturę. Zakładam, że ten status kandydacki będzie przyznany – przewiduje Waszczykowski.
– Obawiam się tylko, że w konkluzjach szczytu unijnych przywódców, który odbędzie się 23-24 czerwca w Brukseli może pojawić się słownictwo warunkowe. Po drugie, przyznanie statusu kandydackiego Ukrainie ma polityczne znaczenie w tej chwili, kiedy Ukraina się broni przed agresją. Silne poparcie polityczne może się przełożyć na zwiększoną determinację do obrony. Natomiast jest to z formalnego punktu widzenia gest polityczny, który nie ma znaczenia praktycznego dla przyszłego członkostwa, a nawet dla rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych – zastrzega eurodeputowany.
Ostrzega przed sugestiami niektórych państw, żeby Ukraina miała status półczłonkowski lub żeby nie miała prawa weta w Radzie UE i żeby w związku z tym wprowadzić mechanizm kwalifikowanej większości w głosowaniach.
– Powinniśmy to wszystko odrzucać, bo to jest kolejny krok w kierunku federalizacji, dzielenia Unii na różne statusy. Są kraje, które wykorzystują obecną sytuację dla federalizacji UE. Musimy być zatem bardzo ostrożni, bo będą one składać kusicielskie propozycje, że zgodzą się na przyśpieszenie jakichś procesów, ale ceną będzie federalizacja, podział UE, odejście od głosowania przez konsensus – przewiduje były szef polskiego MSZ.
Waszczykowski obawia się też, że Ukrainę czeka długotrwała procedura oceny stanu spełnienia warunków kopenhaskich przed początkiem negocjacji akcesyjnych.
– To jest niebezpieczne dla Ukrainy, bo ktoś kiedyś się skusi i stwierdzi, że lepiej zrezygnować z ziem, bo członkostwo w Unii jest ważniejsze. Zakładamy jednak, że w procesie akcesji do Unii, Ukraina powinna zachować integralność i suwerenność nad całym swoim terytorium w granicach z 2014 roku – konkluduje były minister.
07:08 Armia: wyeliminowaliśmy 49 żołnierzy rosyjskich, zaatakowaliśmy rosyjski system przeciwlotniczy na Wyspie Węży
Siły ukraińskie wyeliminowały minionej doby na południu Ukrainy 49 rosyjskich żołnierzy; przeprowadziły również atak na rosyjski system przeciwlotniczy na okupowanej Wyspie Węży – podała w środę agencja Ukrinform, cytując ukraińskie dowództwo operacyjne Południe.
Rosjanie ostrzeliwali miejscowości obwodu mikołajowskiego z wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet. Kilka osób zostało rannych; odnotowano zniszczenia w infrastrukturze portowej i liniach energetycznych.
Wojska rosyjskie ostrzelały też dzielnice mieszkalne Mikołajowa z wyrzutni Uragan, używając przy tym amunicji kasetowej. – Jedna z bomb wybuchła na podwórzu prywatnego domu. Było tam dwóch mężczyzn. Jeden zginął na miejscu, drugi został ranny, a lekarze walczą o jego życie – napisano w komunikacie.
Siły ukraińskie wyeliminowały na południu 49 rosyjskich żołnierzy, dwie samobieżne haubice, pięć pojazdów opancerzonych i innych pojazdów, stację walki elektronicznej i skład amunicji. Ukraińcy przeprowadzili również uderzenie na rosyjski system przeciwlotniczy, stację radarową i pojazdy na Wyspie Węży na Morzu Czarnym. Skutki ataku nie zostały jeszcze ustalone – napisano.
Siły rosyjskie mają obecnie na Morzu Czarnym grupę pięciu okrętów rakietowych, trzech desantowych i jednego podwodnego, które mogą wystrzelić 44 pociski manewrujące. Sztormowa pogoda nie sprzyja natomiast próbom desantu i zwiększa szansę na wpłynięcie na miny morskie – dodano w komunikacie dowództwa operacyjnego Południe.
06:55 Sztab Generalny: siły rosyjskie kontynuują ataki rakietowe na infrastrukturę wojskową i cywilną
Wojska rosyjskie kontynuują ataki rakietowe na infrastrukturę wojskową i cywilną Ukrainy; nadal blokują żeglugę morską – podał w środę w komunikacie opublikowanym na Facebooku Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
– Okupanci kontynuują ataki rakietowe i naloty na infrastrukturę wojskową i cywilną Ukrainy. Rosyjski agresor nadal blokuje żeglugę morską. W akwenie Morza Czarnego w gotowości pozostaje sześć rosyjskich okrętów przenoszących pociski manewrujących typu Kalibr – napisano w podsumowaniu sytuacji operacyjnej.
Oprócz tego, według danych Sztabu Generalnego, na północnym wschodzie w graniczących z Ukrainą rosyjskich obwodach kurskim i briańskim „nieprzyjaciel, aby zademonstrować swoją obecność, utrzymuje do trzech batalionowych grup taktycznych oraz pododdziały wojsk powietrznodesantowych”.
Na kierunku Charkowa Rosjanie prowadzą działania rozpoznawcze z powietrza w celu lokalizacji wojsk ukraińskich i prowadzą „intensywny ostrzał artyleryjski pozycji ukraińskich”.
– Na kierunku Słowiańska okupanci prowadzą systematyczny ostrzał, aby stworzyć warunki do wznowienia ofensywy na to miasto. Przeprowadzają operacje szturmowe. Na kierunku donieckim nieprzyjaciel nadal koncentruje swoje wysiłki na miastach Siewierodonieck i Bachmut, aby dotrzeć do granic administracyjnych obwodu ługańskiego. Wróg próbuje przejąć pełną kontrolę nad miastem Siewierodonieck – podkreślił ukraiński Sztab Generalny.
06:50 Ambasador Cichocki: nie sądzę, żeby Ukrainę i Rosję było stać na wieloletni konflikt
Nie sądzę, żeby Ukrainę było stać na wieloletni konflikt, Rosję chyba też nie; będzie jeszcze wiele ofiar, wiele zbrodni, ale nie sądzę, żeby ten konflikt mógł trwać przez lata na tym poziomie intensywności – powiedział ambasador RP w Kijowie Bartosz Cichocki.
Cichocki był pytany, jak w najbliższych tygodniach i miesiącach może wyglądać przebieg wojny w Ukrainie, czy może dość do zamrożenia tego konfliktu przed czym przestrzega strona ukraińska.
– Nie sądzę, żeby Ukrainę było stać na wieloletni konflikt, Rosję chyba też nie. Im dłużej będzie trwał ten konflikt, tym trudniej będzie osiągnąć kompromis i tym większe ryzyko rozlania się go na inne państwa. Sądzić należałoby z tego, że zmierzamy ku jakiemuś punktowi przesilenia, ale już wiele osób na prognozach, co do Rosji lub innych się zawiodło, więc wolę nie dołączyć do tego grona – zastrzegł Cichocki.
– Będzie jeszcze wiele ofiar, wiele zbrodni, ale nie sądzę, żeby ten konflikt mógł trwać przez lata na tym poziomie intensywności – powiedział Cichocki.
Ambasador był również pytany o efekty niedawnej wizyty w Ukrainie prezydenta Francji Emmanuela Macrona, kanclerza Niemiec Olafa Scholza, premiera Włoch Mario Draghiego i prezydenta Rumunii Klausa Iohannisa.
Cichocki odparł, że „jeśli chodzi o perspektywę rozmów ukraińsko-rosyjskich nie widzimy bezpośrednich efektów” tego wyjazdu. – Ale zazwyczaj takie wizyty nie przynoszą natychmiastowych efektów. Dobrze, że się odbyła, myślę, że wpłynęła na postrzeganie sytuacji w Berlinie, Paryżu, Rzymie i w Bukareszcie i trzeba pracować dalej – zaznaczył.
Ambasador odnosząc się do obecnej sytuacji w Kijowie, podkreślił, że nie można mówić o powrocie stolicy Ukrainy do pełnej normalności. Zwracał uwagę, że miasto jest pod zagrożeniem uderzeń z powietrza, nie funkcjonuje też na przykład dystrybucja paliw.
– Jest wiele osób, które wróciły do Kijowa, ale nie mają zatrudnienia i perspektywa wzrostu bezrobocia jest może teraz najpoważniejszym wyzwaniem przed którym stoi Kijów jako miasto. Ale wydaje się, że najgorsze już jest za Kijowem – powiedział Cichocki.
Zaznaczył przy tym, że Kijów nie powrócił jeszcze do „przedwojennej populacji”, ponieważ zawsze był wypełniany w godzinach pracy przez osoby z takich miejscowości jak Borodzianka, Bucza, Makarów, Irpień, które bardzo ucierpiały.
23:32 USA, Biden: Spodziewam się, że wojna na Ukrainie będzie „grą na przeczekanie”
Nie obawiam się rozłamów w zachodnim sojuszu co do postawy wobec Rosji, ale będzie to gra na przeczekanie między Europą i Rosją – ocenił we wtorek prezydent USA Joe Biden.
Prezydent odpowiedział w ten sposób na pytanie dziennikarki, czy obawia się rozłamów w jedności Zachodu w obliczu zmęczenia zachodnich społeczeństw wojną na Ukrainie.
– Nie, nie obawiam się tego. Ale myślę, że w pewnym momencie będzie to pewnego rodzaju gra na przeczekanie: co będzie w stanie wytrzymać Rosja i co jest gotowa wytrzymać Europa. Myślę, że to będzie jedna z rzeczy, o której będziemy rozmawiać w Hiszpanii – powiedział Biden, odnosząc się do szczytu NATO w Madrycie w dniach 28-30 czerwca.
PAP/ua