Jedna osoba w ciągu ostatnich trzech tygodni przyniosła dary do punktu zbiórki i wydawania środków pomocowych przy gdańskim stadionie. Mniejsze zainteresowanie jest również ze strony uchodźców, którzy otrzymują pomoc z różnych stron i wielu z nich znalazło pracę w Gdańsku.
Oficjalny punkt zbiórki i wydawania środków pomocowych przy gdańskim stadionie został otwarty na początku marca tego roku, kilka dni po rosyjskim ataku na Ukrainę. – Na początku był szturm i poruszenie. Każdego dnia ktoś wyposażał punkt artykułami spożywczymi i produktami pierwszej pomocy – ocenia pierwszy okres działania punktu Milena Mieczkowska, przedstawicielka Fundacji Gdańskiej.
Kobieta wskazuje, że na początku widać było chęć niesienia pomocy ze strony mieszkańców. Dodała, że dzięki zaangażowaniu i przekazywanym przez nich darom Fundacja Gdańska, która zajmuje się między innymi niesieniem pomocy uchodźcom na terenie Gdańska, wydawała mniej pieniędzy ze zbiórki na ich potrzeby. Natomiast od dłuższego czasu,, ze względu na niewielkie zainteresowanie ze strony mieszkańców, fundacja dokonuje zakupów żywnościowych i artykułów chemicznych z pieniędzy pochodzących ze zbiórki.
– Przez ostatnie trzy tygodnie do punktu przyszła tylko jedna osoba, która wsparła uchodźców – wskazuje przedstawicielka Fundacji Gdańskiej. Jej zdaniem jest również zdecydowanie mniejsze zainteresowanie ze strony firm, które wcześniej wspierały uchodźców, a powodem, dla którego mieszkańcy Gdańska przestali przekazywać dary, jest między innymi ich pogarszająca się sytuacja finansowa. – Jest inflacja, stopy procentowe poszły w górę, do tego każdy obecnie mierzy się ze swoimi problemami – ocenia Mieczkowska.
OKRES URLOPOWY NIE SPRZYJA POMOCY
Kolejnym powodem, dla którego gdańszczanie przestali przynosić dary, jest okres wakacyjny, który spowodował, że wiele osób wyjechało z miasta. – Na początku wszystkie media informowały o pomocy uchodźcom, ten temat nie schodził z pierwszych stron. Obecnie zszedł na dalszy plan i wiele osób po prostu o tym zapomina – podsumowuje przedstawicielka fundacji.
Mieczkowska wskazuje również na zmniejszające się zapotrzebowanie ze strony samych uchodźców. Jej zdaniem wiele osób, którym nadano PESEL, znalazło w Gdańsku pracę i nie potrzebuje już takiego wsparcia, jak zaraz po przyjeździe.
– Na początku wydawaliśmy głównie jedzenie i ubrania. Obecnie na półkach w punkcie znajdują się również artykuły chemiczne do sprzątania, co wiąże się ze zmieniającymi się potrzebami uchodźców – ocenia.
Kobieta dodaje, że uchodźcy mieszkający między innymi w Gdańsku otrzymują pomoc również z innych źródeł. Wymienia sieć popularnych w Polsce sklepów, która przekazała uchodźcom karty z gotówką na zakup najpotrzebniejszych artykułów, a także działający w Gdańsku punkt UNHCR – po zarejestrowaniu się w nim uchodźcy przez kilka miesięcy otrzymują wsparcie finansowe.
PAP/MarWer