288. dzień inwazji Rosji na Ukrainę. Doradca Zełenskiego: trybunał, który osądzi władze Rosji, powinien mieć siedzibę w Jałcie

(fot. General Staff of the Armed Forces of Ukraine)

To już 288. dzień, od kiedy Ukraina bohatersko broni się przed zbrojną napaścią Rosji. Na arenie międzynarodowej trwają nieustające rozmowy dotyczące zakresu pomocy, jaka może być udzielona zaatakowanemu krajowi. – Wsparcie dla Ukrainy jest niezbędne dla powrotu bezpieczeństwa – napisał wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński w artykule opublikowanym w czeskim tygodniku Echo.

22:16 Doradca prezydenta Ukrainy: trybunał, który osądzi władze Rosji za agresję na Ukrainę, powinien mieć siedzibę w Jałcie

Specjalny trybunał, który osądzi władze Rosji za agresję na Ukrainę, powinien mieć siedzibę w Jałcie, na wyzwolonym spod rosyjskiej okupacji Krymie – napisał w czwartek w mediach społecznościowych doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.

– Rosja musi wycofać swoje wojska z (okupowanych) terytoriów. Elity (na Kremlu) muszą przejść transformację. I (dopiero) wówczas odbędą się negocjacje pokojowe – konstruktywny dialog, który potwierdzi powrót Rosji do (przestrzegania) prawa międzynarodowego, (a także) ustali wysokość reparacji i harmonogram posiedzeń specjalnego trybunału w Jałcie – zaproponował polityk na Twitterze.

Jałta to miejscowość wypoczynkowa w południowej części Półwyspu Krymskiego, okupowanego od 2014 roku przez Rosję. W lutym 1945 roku w Jałcie zorganizowano konferencję pokojową, w której wzięli udział liderzy koalicji antyhitlerowskiej – przywódca ZSRR Józef Stalin, prezydent USA Franklin Delano Roosevelt i premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill.

Spotkanie w Jałcie miało decydujące znaczenie dla porządku międzynarodowego w Europie i na świecie po II wojnie światowej. Ustalono wówczas m.in. nowy przebieg granic Polski – włączenie w skład ZSRR Kresów Wschodnich oraz przyznanie Polsce w ramach rekompensaty terytorialnej ziem na zachodzie i północy należących wcześniej do III Rzeszy.

21:45 Radio Swoboda: rosyjscy więźniowie, werbowani na wojnę przez grupę Wagnera, są straszeni nagraniami egzekucji dezerterów

Więźniowie z zakładów karnych w Rosji, werbowani na wojnę z Ukrainą przez prywatną firmę wojskową, znaną jako grupa Wagnera, są straszeni nagraniami egzekucji innych więźniów, rozstrzelanych lub powieszonych za dezercję z pola walki – poinformowało w czwartek Radio Swoboda za rosyjskojęzyczną sekcją BBC.

Skazańców, którzy zgodzili się na służbę w szeregach wagnerowców, wyprowadza się do specjalnego pomieszczenia i pokazuje im się tam na tablecie nagrania egzekucji. „Dezerterzy mówią (na tych nagraniach), że są zdrajcami, ponieważ porzucili swoich towarzyszy broni na pierwszej linii frontu. Potem strzelają im w tył głowy” – relacjonował jeden z więźniów-żołnierzy z grupy Wagnera, cytowany przez niezależne media.

Rozmówcy BBC z grupy Wagnera potwierdzili, że znane im są co najmniej trzy przypadki zabójstw dezerterów. Wcześniej, w listopadzie, rosyjski opozycyjny portal Meduza nagłośnił morderstwo więźnia-najemnika, który oddał się na Ukrainie do niewoli, a następnie został pojmany przez wagnerowców. Mężczyzna miał zostać bestialsko zabity młotem kowalskim.

Od lipca z Rosji napływają doniesienia o masowej rekrutacji więźniów i wysyłaniu ich na front. Za realizację tych działań odpowiada Jewgienij Prigożyn – biznesmen blisko związany z Kremlem i właściciel grupy Wagnera. We wrześniu w sieciach społecznościowych i mediach pojawiły się nagrania, na których widać, jak Prigożyn agituje więźniów w koloniach karnych, obiecując im wolność w zamian za udział w walkach.

Pod koniec listopada szef ukraińskich władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj powiadomił, że tylko na odcinku frontu pomiędzy Biłohoriwką i Bachmutem w Donbasie, na wschodzie Ukrainy, w działaniach zbrojnych uczestniczy około 2 tys. rosyjskich więźniów, zwerbowanych na wojnę w zakładach karnych.

W październiku sztab generalny ukraińskiej armii informował, że część skazańców z Rosji próbuje uciekać z frontu i wrócić do swojego rodzinnego kraju.

20:56 UE przyjęła decyzję o nieakceptowaniu rosyjskich dokumentów wydawanych na Ukrainie i w Gruzji

Unia Europejska przyjęła w czwartek decyzję o nieakceptowaniu rosyjskich dokumentów wydawanych na Ukrainie i w Gruzji.

– Prowadzona przez Rosję wojna napastnicza przeciwko Ukrainie jest rażącym lekceważeniem międzynarodowego porządku opartego na zasadach i stanowi zagrożenie dla pokoju i bezpieczeństwa w Europie. Dzisiejsza decyzja Rady jest kolejnym dowodem naszej zdecydowanej solidarności z Ukrainą. Nigdy nie uznamy bezprawnej aneksji jej terytorium przez Rosję. Niezmiennie popieramy prawo Ukrainy do wyzwolenia wszystkich okupowanych obszarów i do odzyskania nad nimi pełnej kontroli – powiedział Vit Rakusan, czeski minister spraw wewnętrznych.

Decyzja jest odpowiedzią na niczym niesprowokowaną i nieuzasadnioną agresję wojskową Rosji przeciwko Ukrainie i na praktykowane przez Rosję wydawanie rosyjskich paszportów międzynarodowych mieszkańcom okupowanych obwodów. Jest także konsekwencją jednostronnej decyzji Rosji z 2008 r. o uznaniu niepodległości terytoriów należących do Gruzji: Abchazji i Osetii Południowej.

Rosyjskie dokumenty podróży, które zostały wydane w okupowanych przez Rosję obwodach Ukrainy lub na terytoriach separatystycznych w Gruzji albo które zostały wystawione mieszkańcom tych obwodów lub terytoriów, nie będą akceptowane jako ważne dokumenty podróży, które pozwalają ubiegać się o wizę lub przekroczyć granice strefy Schengen.

Państwa członkowskie UE nie uznają już lub przygotowują się do nieuznawania rosyjskich dokumentów podróży wydanych we wspomnianych regionach. Dzisiejsza decyzja ma ustanowić wspólne podejście, zapewnić właściwe funkcjonowanie polityki granic zewnętrznych i wspólnej polityki wizowej oraz ochronić bezpieczeństwo państw członkowskich.

Od czasu bezprawnej aneksji Krymu w marcu 2014 r. Rosja wydaje jego mieszkańcom rosyjskie paszporty międzynarodowe. W kwietniu 2019 r. praktyką tą zostały objęte niekontrolowane przez ukraiński rząd obszary w obwodach donieckim i ługańskim, a następnie w lipcu 2022 r. – okupowane obwody chersoński i zaporoski. Systematyczne wydawanie rosyjskich paszportów w okupowanych obwodach jest kolejnym naruszeniem prawa międzynarodowego oraz integralności terytorialnej, suwerenności i niezależności Ukrainy.

UE wielokrotnie z całą mocą potępiała agresję wojskową Rosji na Ukrainę i wyrażała pełną solidarność z mieszkańcami Ukrainy. Państwa członkowskie UE zdecydowanie odrzuciły i jednoznacznie potępiły bezprawne zaanektowanie przez Rosję ukraińskich obwodów i terytoriów oraz uznanie przez Rosję niepodległości terytoriów należących do Gruzji: Abchazji i Osetii Południowej.

W reakcji na zaanektowanie przez Rosję Krymu i na niedawny rozwój wydarzeń w związku z rosyjską wojną przeciwko Ukrainie wprowadzonych zostało kilka pakietów sankcji indywidualnych i gospodarczych. UE całkowicie zawiesiła też umowę o ułatwieniach wizowych między UE a Rosją.

20:44 Podczas okupacji Chersonia z miasta wywieziono do Rosji wszystkich pensjonariuszy domów dziecka

Podczas okupacji Chersonia wywieziono z tego miasta do Rosji wszystkich pensjonariuszy domów dziecka; nadal nie wiemy niczego o dalszym losie tych osób – poinformowała w czwartek przewodnicząca chersońskiej miejskiej administracji Hałyna Łuhowa, cytowana przez niezależną rosyjską telewizję Nastojaszczeje Wriemia.

W ocenie ukraińskich władz od lutego, czyli początku inwazji Kremla na sąsiedni kraj, z okupowanych terenów Ukrainy wywieziono do Rosji co najmniej 13 tys. dzieci. Rzeczywiste dane są prawdopodobnie dużo wyższe. Często praktyką najeźdźców było nielegalne uprowadzanie dzieci pod pozorem ich wyjazdów na wypoczynek. Niekiedy zabierano w ten sposób całe klasy ze szkół – powiadomił portal opozycyjnej telewizji.

Jak podkreślono, chersońscy lekarze starali się wszelkimi sposobami uratować dzieci przed wywózką do Rosji. W tym celu fałszowano historie chorób, wpisując do dokumentów np. krwawienie z płuc lub inne ciężkie dolegliwości, wykluczające możliwość wyjazdu poza miejsce zamieszkania. Wiedząc, jaki los czeka pensjonariuszy domów dziecka, lekarze unikali też oddawania małoletnich pod opiekę do tych placówek.

– Baliśmy się przekazać sieroty do domów dziecka i zatrzymaliśmy je wszystkie u siebie. Wszyscy, którzy byli leczeni, pozostali u nas. (…) I dobrze zrobiliśmy, ponieważ cały dom dziecka wywieźli do Rosji. (…) Staraliśmy się tych (naszych) dzieci nie pokazywać, chronić je wszelkimi sposobami – powiedziała jedna z pracowniczek chersońskiego szpitala dziecięcego, cytowana przez Nastojaszczeje Wriemia.

W ocenie Łuhowej rosyjscy okupanci mogli wywieźć z Chersonia około 1000 dzieci, ale dokładne liczby są bardzo trudne do ustalenia. – To była prawdziwa deportacja (w celu) zniszczenia narodu ukraińskiego – podkreśliła szefowa miejskich władz.

Chersoń i zachodnia część obwodu chersońskiego, położona na prawym brzegu Dniepru, zostały wyzwolone 11 listopada. Ziemie leżące po wschodniej stronie rzeki znajdują się pod rosyjską okupacją.

Kilka dni po wycofaniu się z Chersonia oddziały agresora zaczęły ostrzeliwać miasto z dział i wyrzutni rakietowych. Wcześniej, jeszcze przed odzyskaniem kontroli nad Chersoniem przez władze w Kijowie, ukraińscy analitycy cywilni i wojskowi alarmowali, że przeciwnik przygotowuje stanowiska ogniowe na wschodnim brzegu Dniepru, szykując się w ten sposób do atakowania stolicy obwodu.

20:05 Lokalne władze: wybuch na lotnisku w okupowanym Melitopolu

Kilka godzin po serii eksplozji, do których doszło w pobliżu lotniska w okupowanym Berdiańsku, na południu Ukrainy, odnotowano potężny wybuch na lotnisku w nieodległym Melitopolu, również kontrolowanym przez siły agresora – powiadomił w czwartek lojalny wobec Kijowa mer Melitopola Iwan Fedorow.

– Weryfikujemy informacje na temat strat wroga – napisał Fedorow na Telegramie.

Wcześniej w czwartek przewodnicząca administracji Berdiańska Wiktoria Halicina oznajmiła w rozmowie z portalem Suspilne, że w pobliżu rosyjskiej bazy wojskowej słyszano trzy donośne wybuchy, a następnie jeszcze 15 mniejszych eksplozji. Na miejscu zdarzenia wybuchł duży pożar, wysłano tam niemal wszystkie dostępne w Berdiańsku karetki pogotowia i wozy straży pożarnej.

Melitopol liczył przed rosyjską inwazją około 150 tys. mieszkańców. Miasto zostało opanowane przez wojska agresora na przełomie lutego i marca, kilka dni po inwazji Kremla na sąsiedni kraj. Okupacyjna administracja uznaje od tego czasu Melitopol za nieformalną „stolicę” podbitych ziem obwodu zaporoskiego.

Berdiańsk, 100-tysięczny port nad Morzem Azowskim, znajduje się pod kontrolą wroga od 27 lutego. W drugiej połowie marca ukraińskie siły zniszczyły stacjonujący w tym mieście rosyjski okręt desantowy Saratow, wchodzący w skład Floty Czarnomorskiej.

19:43 Wywiad wojskowy Ukrainy: okupanci chcą wysłać na front 17-latków z podbitych ziem

Rosyjskie władze wojskowe przygotowują się do objęcia mobilizacją nawet 17-latków z podbitych terenów na Ukrainie; niepełnoletni chłopcy otrzymali zakaz wyjazdu za granicę – poinformował w czwartek przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Andrij Jusow.

– Ta wojna dotknie wszystkich w Rosji. (Mieszkańcy tego kraju) muszą zrozumieć, że nie da się jej uniknąć bez obalenia reżimu i wycofania się z okupowanych terytoriów – oznajmił Jusow na antenie telewizji Apostrof.

Jak dodał, władze na Kremlu nie zamierzają porzucać planów dalszej mobilizacji, lecz z drugiej strony, mając świadomość strat ponoszonych na froncie, „szykują się już na przyszłą porażkę”.

Putin wydał 21 września dekret o częściowej mobilizacji na wojnę z Ukrainą oraz zagroził „użyciem wszelkich środków”, by bronić Rosji przed rzekomym zagrożeniem ze strony Zachodu. Tuż po tej decyzji pojawiło się wiele doniesień o chaosie organizacyjnym podczas mobilizacji. Do armii powoływano m.in. osoby niepełnosprawne i bez doświadczenia wojskowego. Odnotowywano liczne przypadki pijaństwa wśród poborowych, alarmowano też o fatalnych warunkach zakwaterowania rezerwistów i niskiej jakości wydawanej im broni.

We wrześniu i październiku setki tysięcy mężczyzn opuściło Rosję lub próbowało to uczynić, obawiając się wysłania na front.

Pod koniec listopada ukraiński sztab generalny alarmował, że kolejna faza mobilizacji jest przewidziana w Rosji na styczeń-luty 2023 roku. W ocenie niezależnego rosyjskiego portalu Meduza branka może w najbliższych miesiącach objąć nawet 1,2 mln mężczyzn, głównie spoza dużych miast.

Zmobilizowany Rosjanin trafia na wojnę średnio po siedmiu dniach od otrzymania wezwania, a ginie – po 12; na polu walki spędza zaledwie około czterech dni – poinformował pod koniec października ukraiński projekt InformNapalm.

18:41 Wiceszef MSZ Wawrzyk: pakiety sankcji wobec Rosji nie są idealne, ale ważne, że są przyjmowane

Żaden z dotychczas przyjętych przez Unię Europejską pakietów sankcji wobec Rosji nie jest idealny, bo wszystkie są rozwodnione w stosunku do pierwotnych propozycji, ale najważniejsze, że są one wciąż przyjmowane – powiedział w czwartek w Londynie wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk.

– My zawsze mamy bardziej radykalne propozycje w stosunku do tych, które później są przyjmowane i dlatego one są później rozwadniane w efekcie nacisków czy lobbingu ze strony różnych państw i firm z różnych krajów. Dlatego żaden pakiet sankcyjny nie spełnia do końca polskich oczekiwań. Ale cieszymy się, że jest. Najważniejsze, że polityka sankcyjna wobec państwa zbrodniczego, jakim jest Rosja, jest kontynuowana, że wysyłamy kolejny sygnał, że nie będzie tolerancji dla kolejnych zbrodni rosyjskich na Ukrainie – mówił wiceminister Wawrzyk w rozmowie z polskimi mediami podczas wizyty w Wielkiej Brytanii.

Wyraził przy okazji zadowolenie z tego, że w kwestii sankcji Polska może polegać na Wielkiej Brytanii, która należy do krajów najmocniej wpierających Ukrainę.

Jako przykład rozmywania sankcji wskazał na pułap cenowy na sprzedaż rosyjskiej ropy, co jest wspólną inicjatywną UE, G7 i Australii, ustalony na 60 dolarów za baryłkę. – Myśmy proponowali 30 dolarów, to byłby limit cenowy, który by rzeczywiście sprawił, że można byłoby realnie obniżyć dochody rosyjskiego budżetu. A pamiętajmy, że każdy dolar wydany w tej chwili na rosyjską ropę, to jest dolar przeznaczony na zabijanie ukraińskich cywilów, ukraińskich dzieci, ukraińskich kobiet, ukraińskich żołnierzy walczących o wolność swojego kraju – podkreślił Piotr Wawrzyk.

Zaznaczył, że przy każdym z proponowanych pakietów sankcji pojawiają się partykularne interesy, które powodują ich rozmywanie, i w przypadku różnych propozycji tych sankcji te interesy też mogą być różne, ale krajami zwykle najmniej skłonnymi do wprowadzania sankcji postulowanych przez Polskę i inne kraje z regionu są Niemcy, Francja, czasem Holandia. Wskazał, że ostatnio problematyczna była też postawa Grecji czy Cypru.

Podkreślił, że wszystkie przyjęte dotychczas pakiety sankcji bazują na propozycjach Polski i że to Polska wraz z krajami bałtyckimi i innymi krajami regionu jest liderem przewodzącym unijnej polityce sankcyjnej. Zwrócił jednak uwagę, że równie istotne jak przyjmowanie nowych sankcji jest uszczelnianie tych już obowiązujących. – Pracujemy nad tworzeniem mechanizmów i proponujemy naszym partnerom w Unii mechanizmy uszczelniania dotychczas funkcjonujących sankcji, bo zawsze się znajdą jakieś drogi obejścia, a uważamy, że to sytuacja niedopuszczalna i nie można pozwalać, żeby ktoś zarabiał na ukraińskiej krwi – wyjaśnił wiceszef polskiej dyplomacji.

Piotr Wawrzyk odniósł się też w rozmowie do zniszczenia w Grodnie na Białorusi Krzyża Katyńskiego. Zauważył, że polityka władz białoruskich już od wielu miesięcy polega na bezczeszczeniu ważnych dla Polaków miejsc pamięci. – Ale w moim przekonaniu tego rodzaju działania władz białoruskich pokazują tylko jedno – reżim się czuje coraz słabszy, traci swoją moc i w związku z tym wpada w swego rodzaju panikę czy paranoję i (…)stara się stworzyć wroga z Polski – powiedział, zaznaczając, że Polska nie jest wrogiem wolnej i demokratycznej Białorusi.

18:29 Kilkanaście potężnych wybuchów w rosyjskiej bazie wojskowej w okupowanym Berdiańsku

W rosyjskiej bazie wojskowej w okupowanym mieście Berdiańsk, na południu Ukrainy, doszło do trzech potężnych wybuchów, a następnie 15 eksplozji o mniejszej sile; na miejscu zdarzenia wybuchł duży pożar – poinformował portal Suspilne za lojalną wobec Kijowa przewodniczącą administracji Berdiańska Wiktorią Haliciną.

– W kierunku bazy wyjechały niemal wszystkie dostępne w mieście karetki pogotowia i wozy straży pożarnej – dodała Halicina, cytowana przez Suspilne.

– U sąsiadów (z Berdiańska) jest głośno już drugi dzień z rzędu. Według doniesień miejscowych okupantom coś nie wyszło w okolicach lotniska, gdzie rozmieścili wcześniej swój sprzęt wojskowy i drony. (…) Wybuchy słyszało całe miasto – napisał na Telegramie proukraiński mer kontrolowanego przez Rosjan Melitopola Iwan Fedorow.

Liczący przed rosyjską inwazją ponad 100 tys. mieszkańców i położony nad Morzem Azowskim Berdiańsk został opanowany przez wojska najeźdźcy 27 lutego, trzy dni po inwazji Kremla na Ukrainę. W drugiej połowie marca ukraińskie siły zniszczyły stacjonujący w Berdiańsku rosyjski okręt desantowy Saratow, należący do Floty Czarnomorskiej.

18:13 Administracja prezydenta Bidena rozważa prośbę Ukrainy o amunicję kasetową

Administracja prezydenta USA Joe Bidena, odpowiadając na apele władz Ukrainy, rozważa przekazanie Kijowowi amunicji kasetowej – poinformowała w czwartek stacja CNN.

Ukraińscy urzędnicy i politycy apelowali w ostatnich miesiącach do amerykańskiego przywódcy i członków Kongresu o dostarczenie ukraińskiej armii amunicji kasetowej – broni zakazanej w ponad 100 krajach, której podczas wojny na Ukrainie używają obie strony – poinformowała CNN. Jednak Rosja – która amunicji kasetowej używała również w Syrii – korzysta z niej zdecydowanie częściej, biorąc za cel parki, szpitale i inne obiekty infrastruktury cywilnej – wynika z raportu organizacji Human Rights Watch.

Najwyżsi rangą urzędnicy administracji Bidena rozważają ukraińskie apele od miesięcy i jak dotąd nie zostały one odrzucone – podała amerykańska stacja. – Nie zrezygnowano z tej opcji i może być ona wykorzystana, jeśli zapasy innej amunicji zaczną się niebezpiecznie zmniejszać. Źródła podają, że propozycja nie została jeszcze poważnie rozważona, w dużej mierze ze względu na ustawowe ograniczenia, które Kongres nałożył na transfery amunicji kasetowej – wyjaśniła CNN.

Ograniczenia te dotyczą amunicji, której wskaźnik niewybuchów przekracza jeden procent, co stwarza perspektywę długoterminowego zagrożenia dla ludności cywilnej. Prezydent Joe Biden mógłby je obejść, ale administracja dała Ukraińcom do zrozumienia, że jest to mało prawdopodobne w najbliższym czasie – zaznaczyła stacja.

Wysocy urzędnicy amerykańscy publicznie oświadczyli, że planują udzielić Ukraińcom takiego wsparcia, jakiego potrzebują, aby dać im przewagę przy stole negocjacyjnym z Rosją, gdyby do negocjacji ostatecznie doszło. Zapasy zachodniego sprzętu wojskowego nie są nieograniczone i ze względu na ich wyczerpywanie – wskazują Ukraińcy – wykorzystane mogłyby zostać składy amunicji kasetowej.

Amunicja kasetowa mogłaby rozwiązać dwa główne problemy Ukrainy: potrzebę większej ilości amunicji do systemów artyleryjskich i rakietowych dostarczonych przez Stany Zjednoczone i inne kraje oraz konieczność przełamania przewagi liczebnej Rosji w artylerii. – Wątpliwości USA dotyczą ewentualnych szkód ubocznych, ale my chcemy tej amunicji używać przeciwko rosyjskiemu wojsku, nie cywilom – powiedział CNN ukraiński urzędnik.

Amunicja kasetowa jest z założenia nieprecyzyjna i rozrzuca na dużych obszarach mniejsze pociski, które mogą nie eksplodować przy uderzeniu i stanowić długoterminowe zagrożenie, podobne do tego, które stwarzają miny. Ani Stany Zjednoczone, ani Ukraina nie są sygnatariuszami Konwencji o amunicji kasetowej, która zakazuje używania, produkcji i składowania takich bomb ze względu na potencjalne ryzyko dla osób niewalczących. Stany Zjednoczone zaczęły wycofywać je w 2016 r., ponieważ „zawierały setki mniejszych materiałów wybuchowych, które często pozostawały niewybuchami na polu bitwy, stwarzając zagrożenie dla ludności cywilnej” – podano w oświadczeniu Centralnego Dowództwa z 2017 r.

17:25 Władze Ukrainy: na okupowanym Krymie budowane są głównie umocnienia wojskowe

Na okupowanym przez Rosję Krymie wstrzymano budowę wszelkich obiektów infrastruktury społecznej; przyczyną takiego stanu rzeczy są trudności z dostawami betonu, wykorzystywanego obecnie głównie do wznoszenia umocnień wojskowych na północy półwyspu – powiadomiła w czwartek przedstawicielka prezydenta Ukrainy na Krymie Tamiła Taszewa.

– Dobrze byłoby wiedzieć, gdzie podział się beton na Krymie. Z tego, co nam wiadomo, zakłady produkujące beton z Bakczysaraju w pierwszej kolejności mają zabezpieczać potrzeby tzw. priorytetowego klienta, czyli rosyjskiego ministerstwa obrony. (…) Pod Symferopolem rozpoczęła się (z kolei) produkcja betonowych umocnień przeciwczołgowych, tzw. +zębów smoka+. Ciężarówki przywożą na północ Krymu konstrukcje do budowy (tych zapór) – oznajmiła Taszewa, cytowana przez agencję Interfax-Ukraina.

Jak dodała, półwysep boryka się również z poważnym niedoborem personelu medycznego. Obecnie ma tam brakować około 2 tys. specjalistów w tej dziedzinie.

Na początku listopada Taszewa oznajmiła, że mieszkańcy Krymu są regularnie zmuszani do „wspierania” rosyjskiej armii. Pracownicy obozu wypoczynkowego dla dzieci Artek musieli pod groźbą rozwiązania umów podpisać oświadczenie, że przekażą swoje dzienne uposażenie na potrzeby rosyjskich wojsk. Z kolei w Sewastopolu jedna ze stacjonujących tam brygad sił zbrojnych zwróciła się z prośbą do kancelarii adwokackich, by zakupiły żołnierzom niezbędne wyposażenie.

Z podobnymi naciskami muszą liczyć się mieszkańcy terenów wiejskich. – Poprzez lokalne organy samorządowe rozpowszechniane są apele, aby dostarczać armii (różne) rzeczy, od bielizny po zapałki. Sami okupanci ciągle narzekają, że miejscowe społeczeństwo w niewystarczającym stopniu wspiera rosyjską armię. Nie ma się jednak czemu dziwić – podkreślała przed kilkoma tygodniami Taszewa.

Rosja anektowała Krym w 2014 roku; wspólnota międzynarodowa uznała aneksję na nielegalną. Od czasu inwazji Kremla na Ukrainę, rozpoczętej 24 lutego, półwysep jest zapleczem wojsk agresora atakujących terytoria południowej Ukrainy.

16:51 Ukraińska Prokuratura: zakłady z Winnicy eksportowały do Rosji podzespoły do napraw sprzętu wojskowego

Zakłady maszynowe z Winnicy, miasta w centralnej części Ukrainy, eksportowały do Rosji podzespoły wykorzystywane do napraw sprzętu wojskowego państwa-agresora; przedsiębiorstwo kontynuowało tę współpracę nawet po inwazji Kremla na sąsiedni kraj – powiadomiła w czwartek ukraińska Prokuratura Generalna.

Do Rosji wysyłano m.in. silniki hydrauliczne, przekładnie i pompy. W celu obejścia ograniczeń nałożonych na kontakty handlowe z Moskwą, firma wykorzystywała nielegalne kanały eksportu przez Rumunię, Turcję i Kazachstan, a także konta bankowe zarejestrowane w państwach Unii Europejskiej.

W ten sposób tylko w 2022 roku wyeksportowano podzespoły o łącznej wartości ponad 51 mln hrywien, czyli ponad 6 mln zł – oznajmiła prokuratura na Telegramie.

Funkcjonariusze dokonali rewizji w pomieszczeniach firmy oraz mieszkaniach osób podejrzanych o popełnienie przestępstwa. Odnaleziono dokumenty finansowe potwierdzające nielegalny handel z Rosją – dodano w komunikacie.

Prokuratura nie podała nazwy przedsiębiorstwa, lecz z naszych informacji wynika, że firmą współpracującą z wrogiem są Winnickie Zakłady Budowy Maszyn – ujawniła agencja Interfax-Ukraina.

14:54 Wiceminister MON: losy wojny na Ukrainie rozstrzygają się na Zachodzie

To od determinacji Zachodu dla wsparcia Ukrainy, zależy ostateczny wynik tej wojny – powiedział wiceminister obrony narodowej Marcin Ociepa. Komentując gotowość strony rosyjskiej do podjęcia rozmów pokojowych podkreślił, że „ze strony Rosji nie spodziewa się żadnych dobrych intencji”.

– To od determinacji Zachodu dla wsparcia Ukrainy zależy ostateczny wynik tej wojny. Dla nas musi być sprawą oczywistą, że z jednej strony trwa coś na kształt drugiego wyścigu zbrojeń, kiedy mówimy długoterminowo. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, na ile Rosja jest w stanie pomimo sankcji, dlatego te sankcje były tak ważne, odtwarzać te zdolności bojowe? Z drugiej strony na ile my jesteśmy w stanie się zbroić, wzmacniać i dalej pomagać Ukrainie? Ta determinacja pomocy Ukrainie będzie tutaj miała kluczowe znaczenie – powiedział wiceminister MON, który komentując gotowość strony rosyjskiej do podjęcia rozmów pokojowych podkreślił, że „ze strony Rosji nie spodziewa się żadnych dobrych intencji”.

– Dlatego, że jest to kraj o podejściu totalnym do swoich sąsiadów, do dominacji nad tą częścią świata, która stanowi granice Federacji Rosyjskiej, a także najbliższego otoczenia. Musimy być świadomi tego, że to my musimy pomóc bardzo mocno Ukrainie – zaznaczył Ociepa. Dodał, że Polska jeśli chodzi o swoją politykę wewnętrzną, powinna wzmacniać siły zbrojne.

– Pierwsza lekcja z wojny na Ukrainie w wymiarze wojskowym jest taka, że tylko liczne siły zbrojne, dobrze wyposażone są w stanie odeprzeć, zatrzymać przeciwnika. Dopiero wówczas możemy się spodziewać pomocy sojuszniczej – powiedział wiceszef MON. Dodał, że „Ukraińcy otrzymali wsparcie z Zachodu dlatego, że nie ulegli w pierwszych tygodniach tej wojny”.

– To dla nas dobra lekcja. Ukraina od roku 2014, czyli czasu pierwszej agresji na Krym i Donbas, niemal podwoiła swoją armię. Dzięki temu są teraz w stanie utrzymać ten bardzo duży front. To nawet Rosjanie wycofali się spod Kijowa, bo nie byli w stanie tych frontów tak mocno obsadzić. Tym bardziej Polska, która ma bardzo długą granicę, zważywszy na zaangażowanie Białorusi, granicę z tym państwem możemy liczyć w sensie wojskowym jako granicę z Federacją Rosyjską, to my także powinniśmy mieć armię, która będzie w stanie obsadzić całą granicę – podkreślił Ociepa, który został zapytany, czy groźba użycia broni jądrowej przez Rosjan, to „straszak”, czy realna możliwość?

– Użycie tej broni jest ostatecznością i jest opisane w doktrynie rosyjskiej obrony własnego terytorium. Tu jest ta niebezpieczna sytuacja, że Rosjanie uznali część Ukrainy za swoje terytorium. Nie uznali niepodległości tego terytorium, jak w przypadku przez chwilę Ługańska czy Doniecka, ale uznali tę część Ukrainy za swoje własne terytorium – mówił wiceminister obrony narodowej. Dodał, że „teoretycznie mogą po tę doktrynę sięgnąć”.

– Ale w praktyce to może być życzeniowe myślenie. Rodzi się pytanie, w jakim stanie są te siły nuklearne? Po drugie, na ile będzie zgoda, konsensus na użycie tej broni na samym Kremlu? Dlatego, że to by oznaczało całkowitą izolację Rosji i postawienie się w sytuacji Trzeciej Rzeszy, która sięga już po wszystkie instrumenty terroru państwowego po to, żeby uzyskać przewagę na froncie. Jaki był koniec Trzeciej Rzeszy, wiemy. To też bardzo ważna nauka dla Federacji Rosyjskiej – powiedział Ociepa.

Wiceminister obrony narodowej wygłosił w czwartek na Politechnice Świętokrzyskiej w Kielcach wykład pt. „Świat od nowa. Wnioski z rosyjskiej agresji na Ukrainę dla polskiej polityki zagranicznej i obronnej”.

14:39 Stanisław Żaryn: Kolejni propagandyści Kremla straszą „planami Polski w sprawie Ukrainy”

Kolejni propagandyści Kremla straszą „planami Polski w sprawie Ukrainy” kontynuując antypolską dezinformację – napisał w czwartek na Twitterze pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn.

Żaryn wskazał wpisy na portalu Noworosja Władimira Korniłowa, który w kolejnej dezinformacyjnej akcji przedstawił rzekome „ambicje polityczne Polski wobec Ukrainy”, wskazując na chęć zagarnięcia przez nas całego jej terytorium.

Korniłow – jak inni propagandziści na usługach Kremla – przekonuje, że Polska przy udziale zewnętrznych środków i sił NATO i Stanów Zjednoczonych chce odrodzić dawną Rzeczpospolitą. Według propagandzisty jest to w naszych planach, ponieważ Polacy „marzą o utraconym imperium”.

Ten wątek – wskazał sekretarz stanu w KPRM – rzekomych „apetytów terytorialnych” Polski eksponują także inni propagandziści – m.in. Stanisław Stremidłowski, Leonid Swiridow, Jurij Knutov, Władimir Sołowiow.

– Przekonują, iż bez względu na rozwój sytuacji Polska przy pomocy USA zrealizuje +swoje ambicje dotyczące zajęcia zachodniej Ukrainy – zaznaczył Żaryn w serii wpisów.

Sekretarz stanu w KPRM wskazał, że dezinformacyjny przekaz o agresywnych planach Polski, godzących w suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy to stały element antypolskiej kampanii informacyjnej prowadzonej przez Moskwę

Jej celem jest dyskredytacja Polski, poróżnienie Polaków i Ukraińców oraz potwierdzenie słuszności rosyjskich działań wobec Ukrainy – ocenił pełnomocnik.

Przedstawienie Polski i Zachodu jako głównych zagrożeń dla suwerenności Ukrainy ma w propagandzie rosyjskiej usprawiedliwiać i tłumaczyć rzekomo obronne działania Moskwy wobec napadniętego kraju – wskazał zastępca ministra koordynatora służb specjalnych.

Rosja zaatakowała Ukrainę 24 lutego. Agresja Kremla na ten kraj trwa dziesiąty miesiąc – mija jej 288 dzień.

13:49 Enerhoatom: Rosjanie przywieźli wyrzutnie Grad na teren Zaporoskiej Elektrowni Atomowej

Rosjanie przywieźli w środę na teren okupowanej Zaporoskiej Elektrowni Atomowej kilka wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych Grad, najpewniej przygotowują kolejną prowokację – poinformował operator ukraińskich siłowni jądrowych Enerhoatom.

– To uzbrojenie najeźdźcy umieścili obok bloku energetycznego nr 6, bezpośrednio przy terenie magazynu zużytego paliwa jądrowego, gdzie wcześniej potajemnie budowane były jakieś +instalacje obronne+, z naruszeniem wszelkich zasad bezpieczeństwa jądrowego i radiologicznego – powiadomił w czwartek w komunikacie Enerhoatom.  Według operatora najprawdopodobniej przygotowywana prowokacja będzie polegać na ostrzale z Gradów przeciwległego brzegu Dniepru, w tym Nikopola i Marganca, bezpośrednio z terytorium elektrowni atomowej. Jako „osłonę” Rosjanie mieliby wykorzystać bloki energetyczne i magazyn ze zużytym paliwem.

Informując o rozmieszczeniu nowych wyrzutni bezpośrednio na terenie elektrowni, Enerhoatom zwrócił się po raz kolejny z apelem do Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej oraz wspólnoty międzynarodowej o „utworzenie strefy bezpieczeństwa na terenie i wokół stacji poprzez jej pełną demilitaryzację i deokupację”. W komunikacie podkreślono, że „cały świat rozumie rażące łamanie wszystkich norm i wymogów bezpieczeństwa jądrowego i radiologicznego” na terenie elektrowni atomowej, którą siły rosyjskie wykorzystują do celów wojskowych.

Od początku inwazji – przypomniano – Rosjanie rozlokowują na terytorium elektrowni żołnierzy, sprzęt wojskowy, uzbrojenie i materiały wybuchowe, a teren obiektu oraz drogi dojazdowe zostały przez nich zaminowane.

Zaporoska Elektrownia Atomowa to największa siłownia jądrowa w Europie. Na jej terenie stacjonują rosyjscy żołnierze z ciężkim sprzętem oraz pracownicy rosyjskiego koncernu Rosatom. Obiekt jest okupowany przez siły rosyjskie od początku marca. W wyniku działań zbrojnych strony rosyjskiej infrastruktura elektrownia była kilkukrotnie odłączana od sieci, a bezpieczeństwo obiektu atomowego, jak przekonuje strona ukraińska, jest poważnie zagrożone.

13:12 W obwodzie żytomierskim małżeństwo wjechało samochodem na minę; osierocili ośmioro dzieci

W pobliżu miejscowości Olewsk w obwodzie żytomierskim, na północnym zachodzie Ukrainy, samochód osobowy wjechał na minę; jadące nim małżeństwo zginęło na miejscu, osieracając ośmioro dzieci – poinformowała w czwartek ukraińska policja.

Do zdarzenia doszło w środę po południu. Samochód wjechał na minę na lokalnej drodze Suszczany – Kopyszcze w rejonie (powiecie) olewskim – podała w komunikacie komenda policji obwodu żytomierskiego.

Podczas oględzin miejsca zdarzenia eksperci znaleźli dowody na to, że doszło do wybuchu. Małżeństwo, które zginęło w wyniku tego tragicznego wydarzenia, osierociło ośmioro dzieci.

12:01 Prezydent Zełenski na wręczeniu nagrody Politico: to nagroda dla wszystkich Ukraińców

To jest nagroda dla Ukraińców, bo przywódca może być rzeczywiście wpływowy tylko wówczas, kiedy reprezentuje nie tylko siebie, ale wspólną wolę, wspólne marzenie, wspólny cel swojego narodu – powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas uroczystości ogłoszenia przez portal Politico listy najbardziej wpływowych europejskich polityków. Zełenski zajął na niej pierwsze miejsce.

Portal uhonorował Zełenskiego za zmianę wizerunku Ukrainy na arenie międzynarodowej w momencie rosyjskiej inwazji na kraj, któremu przewodzi. W zestawieniu ujęto też 27 innych polityków, przedstawionych w trzech kategoriach.

– Tak żyjemy na Ukrainie. Jesteśmy tak zjednoczeni, jak tylko to jest możliwe i dlatego jesteśmy silni. Jesteśmy skupieni na obronie niepodległości i dlatego osiągamy swoje cele – podkreślił Zełenski.

Ukraina, jak powiedział, stanęła przed groźbą „utraty wszystkiego”. – I dlatego odnaleźliśmy siłę, by stać się najlepsi. Armia ukraińska, która broni nas wszystkich na polach boju, jest najlepsza. Marjinka, Awdijiwka, Bachmut, Sołedar, Kreminna, zapamiętajcie te nazwy. Tam teraz trwa walka o wolność. Dla wszystkich nas w Europie – powiedział Zełenski.

Prezydent Ukrainy mówił także o ukraińskich biznesmenach, którzy „pomimo wojny, dostarczają wszystko, co jest potrzebne, chronią miejsca pracy”, ukraińskich lekarzach, energetykach, saperach, wolontariuszach, transportowcach, budowlańcach, nauczycielach, policjantach, dyplomatach. „Oni wszyscy są najlepsi” – podkreślił.

– To dla mnie honor, że reprezentuję tych wszystkich ludzi dla wspólnego celu – zwycięstwa w tej wojnie, odbudowania Ukrainy, pełnego włączenia Ukrainy do wspólnoty narodów europejskich, do naszej Unii Europejskiej. Wierzę, że Ukraińcy będą najbardziej wpływowi także za rok, ale już w czasie pokoju – powiedział Zełenski, dziękując wszystkim, którzy wspierają Ukrainę.

10:34 ONZ: udokumentowaliśmy zamordowanie przez Rosjan 441 cywilów w początkowej fazie wojny na Ukrainie

Misja ONZ ds. monitorowania praw człowieka na Ukrainie (HRMMU) udokumentowała zamordowanie 441 cywilów w pierwszych tygodnia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wszystkie z tych zabójstw przypisano wojskom rosyjskim – zaznaczono w ogłoszonym w środę raporcie.

Raport przedstawiła szefowa HRMMU Matilda Bogner. Wyliczone są w nim zbiorowe egzekucje i zabójstwa pojedynczych cywilów przez oddziały rosyjskie w północnej części Ukrainy w pierwszych sześciu tygodniach rosyjskiej inwazji, od 24 lutego do 6 kwietnia 2022 roku. Udokumentowano w jaki sposób rosyjskie oddziały zabijały cywilów w ukraińskich miastach i wsiach w obwodach kijowskim, czernihowskim i sumskim.

Bogner powiedziała, że zbadane w raporcie egzekucje mogą stanowić zbrodnię wojenną. – Istnieją silne przesłanki, że doraźne egzekucje udokumentowane w tym raporcie mogą stanowić zbrodnię wojenną polegającą na umyślnym zabijaniu – zaznaczyła.

Zbiorowe egzekucje często następowały po kontrolach bezpieczeństwa przeprowadzanych przez rosyjskie siły zbrojne. – Zwykły SMS, kawałek ubrania maskującego lub zapis o wcześniejszej służbie wojskowej mógł mieć fatalne konsekwencje – podkreśliła Bogner.

Udokumentowano brutalną śmierć 441 cywilów (341 mężczyzn, 72 kobiet, 20 chłopców i 8 dziewczynek) w trzech wyżej wymienionych regionach. Raport zaznacza, że rzeczywiste liczby mogą być znacznie wyższe, ponieważ wciąż trwają prace nad potwierdzeniem kolejnych 198 zabójstw.

W raporcie opisane są również przypadki, gdy wojska rosyjskie przeprowadzały ataki, nie rozróżniając celów wojskowych i ludności cywilnej. – Cywile byli celem ataków na drogach podczas przemieszczania się w obrębie osiedli lub między nimi, w tym podczas prób ucieczki przed działaniami wojennymi – powiedziała Bogner.

– Rosyjscy żołnierze przywozili cywilów do prowizorycznych miejsc zatrzymania, a następnie dokonywali egzekucji. Wiele ciał ofiar znaleziono z rękami związanymi za plecami i ranami postrzałowymi głowy – podkreśliła szefowa HRMUU.

Bogner wezwała Federację Rosyjską do szybkiego zbadania wszystkich domniemanych naruszeń prawa międzynarodowego i postawienia odpowiedzialnych przed sądem.

W tym tygodniu w Kijowie przebywał z kilkudniową wizytą Wysoki Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka Volker Tuerk. W środę na konferencji prasowej podzielił się swoimi obserwacjami s pobytu i ogłosił opublikowanie wspomnianego powyżej raportu.

10:20 Niezależne media rosyjskie: kolejna inscenizacja dla mediów podczas spotkania z Putinem – zdradził go zegarek

Nawet wyselekcjonowani rosyjscy „obrońcy praw człowieka” nie zostali dopuszczeni do emisji na żywo. Spotkanie Władimira Putina z Radą Praw Człowieka było nagrane wcześniej, a rosyjskiego prezydenta zdradził zegarek – powiadomił kanał Możem Objasnit w Telegramie. Spotkanie anonsowane jako rozmowa z Putinem (w formacie online) nie było emitowane na żywo, lecz zostało nagrane wcześniej – pisze Możem Objasnit.

– O 18.25 na zegarku Putina w kadrze nagrania jest godzina 18.05, a o 18.33 – godzina 18.13 – zauważył niezależny serwis. – Być może służba prasowa obawiała się, że rozmowa nawet z najposłuszniejszymi członkami Rady ds. Praw Człowieka przebiegnie niezgodnie z planem. Chociaż taka możliwość została zminimalizowana jeszcze w listopadzie, gdy Putin usunął z Rady kilka osób, nielojalnych wobec Kremla i nie dających się w pełni kontrolować – informuje dalej Możem Objaśnia. (https://t.me/mozhemobyasnit/14229)

W połowie listopada Putin podjął decyzję o usunięciu ze składu Rady m.in. założyciela Komitetu Przeciwko Torturom Igora Kalapina, dyrektora centrum informacyjno-analitycznego „Sowa” Aleksandra Wierchowskiego, a także dziennikarzy Nikołaja Swanidzego, Iwana Zasurskiego i Jekateriny Winokurowej. Ich miejsce zajęły osoby w pełni lojalne wobec władz i znane z rozpowszechniania kremlowskiej propagandy, m.in. korespondent dziennika „Komsomolskaja Prawda” Aleksandr Koc, przedstawicielka kierownictwa Ogólnorosyjskiego Frontu Narodowego Julia Bielechowa oraz „deputowana” z samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Jelena Pyszkina. Według portalu Wiorstka członkowie Rady dopuszczeni do spotkania zostali przed nim poinstruowani, by nie poruszali „niewygodnych” tematów, zwłaszcza dotyczących inwazji na Ukrainę. Na liście zabronionych zagadnień miały się znaleźć m.in. kwestie dotyczące rosyjskich strat ponoszonych na froncie, przepisów prawnych o „dyskredytacji” rosyjskich sił zbrojnych, egzekucji byłego żołnierza prywatnej firmy wojskowej, znanej jako grupa Wagnera, a także protestów matek zmobilizowanych żołnierzy.

To nie pierwszy przypadek, gdy media niezależne informują o inscenizacjach czy zmanipulowanych nagraniach podczas spotkań z rosyjskim przywódcą, co ma wynikać zarówno z lęków Putina zarówno przed bezpośrednim kontaktem z osobami postronnymi, jak i z ryzykiem, że w czasie rozmów zostaną poruszone nieodpowiednie tematy. Na początku listopada Putin spotkał się z „matkami zmobilizowanych żołnierzy”, co miało rozładować napięcia związane z problemami rezerwistów na froncie (brak wyposażenia i przygotowania, zmuszanie do walki na pierwszej linii). Z ustaleń mediów niezależnych wynika, że w spotkaniu uczestniczyły „podstawione” kobiety, m.in. urzędniczki. Według mediów zmontowane było również nagranie spotkania z pracowniczkami linii lotniczych Aerofłot, które Putin odbył w marcu, zaledwie kilka dni po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę. Według wnikliwych obserwatorów postać Putina mogła zostać do nagrania „wklejona”. Kilka dni temu Kreml opublikował nagranie z samochodu, którym Putin miał odbyć przejażdżkę po odremontowanym Moście Krymskim, prowadzącym z Rosji na okupowany półwysep. Kamera nagrywa prowadzącego samochód Putina od tyłu, jego twarz jest widoczna tylko częściowo. Część komentatorów uznała, że za kierownicą mógł siedzieć sobowtór.

8:50 Politico: Wołodymyr Zełenski najbardziej wpływowym politykiem Europy w dorocznym rankingu

Prezydent Ukrainy Wołodymy Zełenski został najbardziej wpływowym politykiem Europy w rankingu sporządzonym przez portal Politico. Uhonorowano go za zmianę wizerunku Ukrainy na arenie międzynarodowej w kontekście rosyjskiej inwazji na kraj, któremu przewodzi. W zestawieniu ujęto też 27 innych polityków, przedstawionych w trzech kategoriach.

Europa na nowo rozważa, co to znaczy być Europejczykiem; w dużej mierze zawdzięcza to ukraińskiemu komikowi, który został nie tylko prezydentem, lecz prawdziwym mężem stanu – uzasadnił swój wybór portal.

Wołodymyr Zełenski jest postacią, która zmieniła postrzeganie Ukrainy przez europejskie elity, osobą, której Europa nie tylko zaufała, ale którą podziwia i naśladuje – w przeciwieństwie do poprzednich prezydentów Ukrainy. Politycy gremialnie jeżdżą do Kijowa, by sfotografować się u jego boku i pragną być postrzegani w ten sam sposób, co on – napisał Politico. Retoryka ukraińskiego prezydenta w ostrych słowach opisuje zło rosyjskiego reżimu, z którym Zełenski walczy, starając się rozwiać wiarę europejskich stolic – zwłaszcza Berlina i Paryża – w to, że Moskwa może być partnerem – podkreślił portal. Dodał, że dzięki umiejętnemu wykorzystaniu mediów społecznościowych, mediów tradycyjnych i zachodnich instytucji kulturalnych Zełenski przeniósł wojnę na Zachód w sposób namacalny, przekonując przywódców i opinię publiczną, że jego walka jest również ich walką. Przywództwo Zełenskiego oznacza również, że wszelkie wewnętrzne problemy, z jakimi boryka się Ukraina – powszechna korupcja, słaba gospodarka, podziały społeczne między obywatelami ukraińsko- i rosyjskojęzycznymi odeszły na dalszy plan. Zyskał na zachodzie reputację prostolinijnego, szczerego prezydenta walczącego w dobrej sprawie – zauważył portal.

Pozostałych polityków w dorocznym rankingu podzielono na trzy kategorie: „ludzi czynu”, „marzycieli” oraz „hamulcowych”. Na czele „ludzi czynu” umieszczono Roberta Habecka, wicekanclerza Niemiec, który sprawuje również funkcję ministra gospodarki i ochrony klimatu. Uhonorowano go za to, że „stał się kluczową postacią w UE w dyskusji na temat, jak daleko można posunąć się w sankcjach wobec Rosji. Podjął się również trudnego zadania, jakim było znalezienie w Niemczech wystarczającej ilości alternatywnych źródeł energii na zimę, przy jednoczesnym dążeniu do redukcji emisji do zera netto”. Reprezentujący Partię Zielonych polityk przyćmił swojego szefa kanclerza Olafa Scholza jako człowiek prowadzący największą gospodarkę Europy przez kryzys wywołane wojną – napisał portal. Dodano, że charyzma Habecka i bezpośredni kontakt z wyborcami – poprzez niekiedy emocjonalne filmy wideo, w których zwykłym językiem wyjaśnia zawiłe kwestie – przyczyniły się do ugruntowania jego pozycji jako najpopularniejszego polityka w Niemczech. Wśród „ludzi czynu” Politico umieścił również m.in. prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana oraz premier Estonii Kaję Kallas.

Ranking „marzycieli” otwiera premier Finlandii Sana Marin. Podkreślono, że szefowa fińskiego rządu nie wahała się przeciwstawić groźbom Kremla o „krokach odwetowych” w odpowiedzi na militaryzację wschodniej granicy kraju oraz deklarację o przystąpieniu Finlandii do NATO. Portal podkreślił jednak, że to nie działania mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa jej krajowi przyciągnęły największą uwagę międzynarodową. Jako 36-letnia kobieta, Marin pozostaje rzadkością wśród klasy politycznej, w której wciąż dominują „męskie dinozaury” – ocenił. W tej kategorii Politico umieściło również m.in. Władimira Putina tytułując go „przegranym” za to, że jego plan podbicia Ukrainy i odbudowy rosyjskiej potęgi runął tak szybko, jak się zaczął.

Listę „hamulcowych” otwiera włoska premier Giorgia Meloni, która – jak uzasadnia portal – za wszelką cenę stara się prezentować jako wielka zwolenniczka NATO, która popiera twardą linię wobec Kremla i nie ma zamiaru opuszczać UE. Jednak „gdy eurokraci na nią nie patrzą” Meloni wypowiada się przeciwko „propagandzie gender” i poprawności politycznej, mówi o „kulturze śmierci” i „islamizacji Europy” i atakuje brukselską biurokrację – pisze Politico. Wśród hamulcowych znaleźli się też m.in. premier Węgier Viktor Orban (określony jako „Wewnętrzny wróg”) i szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow („Mroczny dyplomata”).

Ranking powstał – zaznaczył portal Politico – w oparciu o wiedzę i spostrzeżenia jego dziennikarzy oraz ludzi władzy, z którymi rozmawiali. Został podzielony na trzy kategorie – „ludzi czynu”, którzy mają formalną władzę i mogą wpływać na bieg wydarzeń, „marzycieli”, którzy reprezentują idee napędzające europejską debatę publiczną, oraz „hamulcowych”, którzy mogą zmienić status quo. Natomiast ponad nimi wszystkimi wybrano najbardziej wpływową postać w Europie – Wołodymyra Zełenskiego.

8:35 Ukraińskie media: z bazy lotniczej Diagilewo po ataku drona usunięto 10 bombowców Tu-22M

Ze zdjęć satelitarnych rosyjskiej bazy lotniczej Diagilewo w obwodzie riazańskim wynika, że po ataku drona z płyty lotniska usunięto dziesięć bombowców, w tym jeden, który został uszkodzony – powiadamia Ukrainska Prawda, powołując się na dziennikarza Marka Krutowa. Krutow, dziennikarz rosyjskiej redakcji Radia Swoboda, opublikował na Twitterze zdjęcia satelitarne, informując, że z płyty zniknął uszkodzony samolot oraz jeszcze dziewięć maszyn. (https://tinyurl.com/mwuhz6r2)

– Uszkodzony Tu-22M zniknął, pozostał po nim tylko cień na płycie lotniska. Co najmniej dziewięć innych bombowców Tu-22M oraz inne samoloty wyleciały z bazy – napisał Krutow. Dodał jednak, że niektóre z maszyn mogły zostać przemieszczone do innej części tej samej bazy lotniczej.

Rosyjskie media niezależne poinformowały 5 grudnia, że na lotnisku w pobliżu Riazania eksplodowała cysterna z benzyną, w wyniku czego jeden z samolotów miał zostać uszkodzony. Tego samego dnia na pasie startowym w bazie rosyjskich sił powietrznych w pobliżu miasta Engels, w obwodzie saratowskim, miało dojść do ataku bezzałogowego aparatu latającego. Uszkodzono dwa strategiczne bombowce Tu-95. Rosyjskie ministerstwo obrony oświadczyło, że była to próba ataku ukraińskich bezzałogowców. Według oficjalnego komunikatu drony zostały zestrzelone, jednak ich fragmenty „nieznacznie uszkodziły korpusy dwóch samolotów”. Zginęli trzej wojskowi, czterej zostali ranni – podano.

Ukraina oficjalnie nie potwierdzała swojego związku z atakami.

7:53 ISW: Putin przygotowuje Rosję na długą wojnę

Władimir Putin przygotowuje Rosjan na długotrwałą wojnę w celu podbicia Ukrainy, porównuje się do rosyjskiego cara Piotra I – ocenia amerykański Instytut Badań nad Wojną. Ośrodek zwraca uwagę, że Rosjanie prawdopodobnie dostosowali irańskie drony do zimowych warunków. Analizując środowe wystąpienie Putina na spotkaniu z rosyjską Radą Praw Człowieka, ISW wskazuje, że zapowiedział on, iż wojna może być „długotrwałym procesem”. Prezydent Rosji podkreślał, że w efekcie „specjalnej operacji wojskowej”, jak Moskwa nazywa swoją agresywną wojnę, kraj ten uzyskał zdobycze terytorialne i porównywał się z carem Piotrem I Wielkim, który „również walczył o dostęp do Morza Azowskiego”.

– To przywołanie imperialnej historii umieszcza obecne cele Putina na Ukrainie w otwarcie imperialistycznym i maksymalistycznym kontekście. Putin przygotowuje wewnętrznych odbiorców do długiej, ciężkiej wojny na Ukrainie, której celem jest zdobycie nowych terytoriów – ocenia ISW.

Analitycy ośrodka akcentują, że zarówno ten przekaz, jak i reakcje na niego w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej są ewidentnie nie do pogodzenia z jakimikolwiek rozejmem czy negocjacjami. Według ISW Putin nie jest gotów ryzykować utraty wewnętrznego poparcia przez korektę celów w wojnie z Ukrainą, nie mówiąc już o odejściu od głównego celu, który, jak daje on coraz wyraźniej do zrozumienia, polega na „odtworzeniu w jakiejś formie Imperium Rosyjskiego”.

Analizując rolę Rady Praw Człowieka, ośrodek ocenia, że Putin używa jej w sposób, który jest „fundamentalnie niezgodny z bazowymi zasadami międzynarodowego prawa praw człowieka”. M.in. usunął z jej składu osoby nastawione krytycznie, włączając do niego marionetkowych liderów oraz prowojennego dziennikarza.

– Wykorzystanie ciała ds. praw człowieka do promowania i stwarzania warunków do ludobójczej wojny na Ukrainie podważa deklaracje Kremla na temat rzekomego zobowiązania do przestrzegania praw człowieka – ocenia ISW.

Analitycy odnotowują również, że po raz pierwszy od trzech tygodni Rosjanie zastosowali w środę irańskie drony kamikadze, co może oznaczać, że udało im się przystosować to uzbrojenie do zastosowania w warunkach zimowych. Przewidują, że w nadchodzących tygodniach agresor będzie ich częściej używał do ataków na ukraińską infrastrukturę krytyczną.

7:39 Ekspert: propozycja Polski ws. Patriotów dla Ukrainy była dobra dla bezpieczeństwa całej Europy

Propozycja Polski, by rozmieścić wyrzutnie Patriot w Ukrainie, była dobra dla bezpieczeństwa całej Europy, jednak po odmowie Niemiec Kijów nie ustanie w wysiłkach na rzecz uzyskania tych systemów – powiedział PAP Ołeksandr Musijenko, szef kijowskiego Centrum Badań Wojskowych i Prawnych. – Propozycja strony polskiej, by Patrioty z Niemiec rozmieścić w zachodniej Ukrainie była bardzo dobra. To mogłoby zagwarantować bezpieczeństwo nie tylko zachodu Ukrainy, lecz i Europy oraz państw NATO” – wskazał.

Musijenko przypomniał, że propozycje stworzenia zintegrowanego systemu obrony przeciwlotniczej Ukrainy omawiane były m.in. podczas spotkań grupy koordynacyjnej w sprawie dostarczania pomocy wojskowej dla Ukrainy w Ramstein. – W październiku przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów amerykańskiej armii, (generał Mark) Milley mówił, że Stany Zjednoczone i Ramstein pomogą Ukrainie w stworzeniu zintegrowanego systemu obrony przeciwlotniczej z rakietami o różnym zasięgu, co przewiduje m.in. Patrioty” – zaznaczył ekspert. – Niestety, Niemcy podjęły decyzję, że mogą przekazać te systemy tylko Polsce, ale sądzę, że Ukraina będzie kontynuować działania, by przekonać partnerów, że potrzebujemy tych Patriotów. Dlatego, że jest to również gwarancja bezpieczeństwa i Niemiec” – podkreślił.

Musijenko ocenił, że dzięki Patriotom uderzenia rakietowe Rosji w infrastrukturę cywilną Ukrainy byłyby mniej bolesne dla społeczeństwa jego kraju. – Dzięki nim procent strąconych rakiet rosyjskich będzie się zwiększał, a w wyniku tego odsetek zniszczonych obiektów infrastruktury i ludzi, którzy cierpią, będzie się zmniejszał” – oświadczył szef kijowskiego Centrum Badań Wojskowych i Prawnych w rozmowie z PAP.

We wtorek wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak napisał na Twitterze, że po rozmowie z niemieckim ministerstwem obrony z rozczarowaniem przyjął decyzję o odrzuceniu wsparcia dla Ukrainy. – Przystępujemy więc do roboczych ustaleń ws. umieszczenia wyrzutni Patriot w Polsce i wpięcia ich w nasz system dowodzenia – oświadczył.

20 listopada minister obrony Niemiec Christine Lambrecht zaproponowała wsparcie dla Polski obejmujące systemy obrony przeciwlotniczej Patriot i myśliwce Eurofighter, które strzegłyby polskiej przestrzeni powietrznej. Stało się to po tym, gdy 15 listopada siły rosyjskie prowadziły zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę. We wsi Przewodów w woj. lubelskim, blisko granicy polsko-ukraińskiej, spadła wówczas rakieta; w wyniku jej eksplozji zginęło dwóch Polaków. Jak później informowały polskie władze, była to najprawdopodobniej rakieta ukraińskiej obrony powietrznej; podkreślono, że wszystko wskazuje na to, że sytuacja ta była wynikiem nieszczęśliwego wypadku.

21 listopada minister Błaszczak poinformował, że z satysfakcją przyjął propozycję niemieckiej minister obrony. Zapowiedział wówczas, że podczas rozmowy telefonicznej ze stroną niemiecką zaproponuje by system stacjonował przy granicy z Ukrainą. 23 listopada szef MON poinformował, że zwrócił się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce baterie Patriot zostały przekazane Ukrainie. Jak uzasadniał, „to pozwoli uchronić Ukrainę przed kolejnymi ofiarami i blackoutem i zwiększy bezpieczeństwo naszej wschodniej granicy”. Dzień później niemiecka minister obrony stwierdziła, że proponowane Polsce „Patrioty są częścią zintegrowanej obrony powietrznej NATO, co oznacza, że mają zostać rozmieszczone na terytorium NATO”. Dodała, że jakiekolwiek użycie ich poza terytorium Sojuszu wymagałoby wcześniejszych rozmów z NATO i sojusznikami.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński oceniał, że wyrzutnie Patriot przydadzą się w tym miejscu, gdzie rzeczywiście będą używane. Według niego rakiety z ukraińską obsługą na terenie zachodniej Ukrainy dobrze by zabezpieczały Polskę i jednocześnie byłyby rzeczywiście używane w bardzo dobrym celu, jakim jest ochrona infrastruktury ukraińskiej i jej obywateli.

Również szef MON mówił w ubiegłym tygodniu w Sejmie, że „osiem wyrzutni systemu Patriot, bo o ośmiu wyrzutniach systemu Patriot mówią Niemcy, najlepiej sprawdziłoby się na zachodniej Ukrainie”. – Taką rekomendację otrzymałem od oficerów wojsk przeciwrakietowych i przeciwlotniczych – zaznaczył Błaszczak. Jak przekonywał, taka lokalizacja „stanowi ochronę polskiej granicy i jednocześnie terytorium Ukrainy przed rakietami niosącymi potencjalne zagrożenie”.

Premier Mateusz Morawiecki powiedział pod koniec listopada, że Polska rozważy wariant przyjęcia niemieckich zestawów Patriot, jeśli Niemcy nie przekażą ich Ukrainie. Ale, jak dodał, „zwracamy uwagę na to, że przecież nikt nie chce pozyskiwać sprzętu po to, by on stał”. Również pod koniec listopada kanclerz Niemiec Olaf Scholz, cytowany przez agencję Reutera, powiedział, że oferta dostarczenia niemieckich systemów obrony powietrznej Patriot Polsce, jest nadal aktualna. O aktualności propozycji zapewniła wówczas także minister Lambrecht w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

– Polska jest szczególnie narażona – stało się to jasne podczas tragicznego ataku rakietowego z dwiema ofiarami śmiertelnymi. Ważne było i jest dla mnie wspieranie Polski jako dobrego sąsiada i bliskiego sojusznika w tych trudnych czasach. Stąd ta oferta – nadzór i obrona powietrzna z Eurofighterami i Patriotami. Podtrzymujemy naszą ofertę – zapewniła.

06:45 Wicepremier Piotr Gliński: pomoc dla Ukrainy jest naszą cywilizacyjną powinnością

Wsparcie dla Ukrainy jest niezbędne dla powrotu bezpieczeństwa. To nasz cywilizacyjny obowiązek wobec sąsiedniego państwa, przyszłości i naszej kultury, napisał wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński w artykule opublikowanym w czwartek w czeskim tygodniku Echo.

Profesor Gliński podkreślił w swoim tekście, że jeśli Ukraińcy sprzeciwiają się rosyjskiej agresji, to bronią również europejskiej cywilizacji i kultury. – Atakując Ukrainę, Rosja podważyła i zaprzeczyła fundamentom naszej cywilizacji. Czym innym jest zabijanie cywilów i dzieci, bombardowanie szpitali, szkół i konwojów humanitarnych, czy też naruszanie umów międzynarodowych – pytał polski minister kultury. Przypomniał, że Konwencja Haska z 1954 r. wyraźnie stwierdza, że niszczenie dziedzictwa kulturowego podczas konfliktów jest zbrodnią wojenną.

Prof. Gliński zauważył, że wspierając Ukrainę w ochronie jej kultury i dziedzictwa, należy pamiętać, że jest to sfera niezwykle delikatna, mająca ogromne, symboliczne znaczenie dla narodu ukraińskiego. – Na poziomie symbolicznym, ewakuacja dziedzictwa kulturowego jest ostatecznością, więc kiedy oferujemy pomoc w ochronie zbiorów ukraińskich instytucji kultury lub tylko niektórych obiektów, w żadnym wypadku nie należy wywierać nacisku – podkreślił prof. Gliński. Zaakcentował, że Polska popiera apel ukraińskich władz o sankcjonowanie Rosji także w dziedzinie kultury, np. poprzez pozbawienie jej członkostwa w UNESCO.

Na łamach czeskiego tygodnika Echo ukazały się w czwartek polskie i czeskie teksty opisujące – pod tytułem „Solidarność” – wspólną pomoc dla Ukrainy i jej źródła w obu krajach. Minister obrony Czech Jana Czernochova zauważyła, że Polskę i Czechy łączy przeszłość i ostrożność wobec Rosji. Podkreślając, że po swojej matce jest Polką, stwierdziła, że Czesi powinni brać przykład z Polski, która szybko zrozumiała, że trzeba zbudować nowoczesną i dobrze wyszkoloną armię, aby być przygotowanym i przeciwstawić się agresywnej polityce Kremla. „Czesi byli znacznie bardziej senni i choć nerwowo obserwowaliśmy agresję Rosji przeciwko Gruzji w 2008 roku czy Ukrainie w 2014 roku, to daliśmy się zwieść samozadowoleniu i polegaliśmy na parasolu UE i NATO” – napisała.

– Nasze wspólne doświadczenia historyczne z Rosją, tym razem jednak obróciły się przeciwko niej, ponieważ nasz kraj, jak Ukraina i inne państwa postsowieckie mają wiele technologii z czasów Układu Warszawskiego – napisała szefowa resortu obrony, nawiązując do wojskowego wsparcia dla Ukrainy i zwróciła uwagę na wciąż trwającą pomoc dla wojennych uchodźców z Ukrainy. „Bardzo się cieszę, że Polska jest czeskim sojusznikiem i przyjacielem, z którym w dziedzinie obronności wspaniale się współpracuje zarówno dwustronnie, jak i w ramach Unia i NATO”- skonstatowała Czernochova.

Specjalnie przygotowane dla tygodnika Echo teksty powstały w ramach projektu “Opowiadamy Polskę światu” realizowanego przez Instytut Nowych Mediów przy wsparciu Instytutu Pamięci Narodowej, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Polskiej Agencji Prasowej oraz Instytutu Polskiego w Pradze. Wszystkie teksty projektu publikowane są na portalu „Wszystko co najważniejsze”.

01:45 Zełenski: Ukraina w sądzie odzyskała skradzione przez Rosję aktywa na Krymie

Sąd Najwyższy Francji podtrzymał decyzję o odzyskaniu prawie 1,5 mld USD od państwa agresora na rzecz Oszczadbanku. To pierwsze od sześciu lat zwycięstwo w sądzie w sprawie ukraińskich aktywów skradzionych przez Rosję na Krymie, poinformował w środę w wypowiedzi video prezydent Ukrainy.

– Dzisiaj zapadł bardzo ważny werdykt we Francji. Sąd Najwyższy Francji pozostawił w mocy decyzję o odzyskaniu od agresora przez Oszczadbank wraz z naliczonymi odsetkami prawie 1,5 miliarda dolarów – powiedział Zełenski.

Zauważył, że postępowanie sądowe ciągnie się od 2015 roku. „Ponad sześć lat walki, dziesiątki tysięcy stron dokumentów prawnych, wiele nadziei i wielki sceptycyzm wyrażany przez niektórych… Ale jest to zwycięstwo Ukrainy. Rosja będzie odpowiadać za wszystkie skradzione aktywa ukraińskiego państwa i ukraińskich firm” – podkreślił szef państwa.

Jak poinformował Ukrinform, Sąd Najwyższy Francji uchylił decyzję Sądu Apelacyjnego w Paryżu i utrzymał w mocy decyzję Stałego Trybunału Arbitrażowego w Hadze w sprawie odzyskania od Federacji Rosyjskiej na rzecz Oszczadbanku kwoty 1,1 mld USD wraz z odsetkami, które zostaną naliczone od od momentu podjęcia decyzji do czasu faktycznej wypłaty rekompensaty (ok. 100 tys. USD dziennie).

PAP/raf/jk/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj