Od rozpoczęcia inwazji wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy mija 307. dzień. Zdaniem ekspertów zdolności Rosji do kontynuowania zmasowanych ataków rakietowych na ukraińską infrastrukturę cywilną są na wyczerpaniu.
19:12 Minister sił zbrojnych Francji obiecał w Kijowie dalszą pomoc wojskową
Francuski minister sił zbrojnych Sebastien Lecornu spotkał się w środę w Kijowie z ministrem obrony Ukrainy Ołeksijem Reznikowem i obiecał dalszą pomoc wojskową oraz 200 mln euro na zakup broni.
Lecornu zapewnił, że poparcie Paryża dla Kijowa jest niewzruszone, a Francja może już wkrótce dostarczyć Ukrainie nowy system obrony powietrznej, który będzie chronił przed rosyjskimi atakami; nie podał jednak żadnych szczegółów.
Francuski minister podkreślił, że jednym z celów jego podróży jest zorientowanie się w najważniejszych priorytetach ukraińskiego ministerstwa obrony.
Reznikow wyjaśnił, że najpilniejszą potrzebą ukraińskiej armii są systemy obrony powietrznej, w tym broń przeciwrakietowa i do zwalczania dronów. Zapewnił, że przekazany niedawno Ukrainie francuski system obrony przeciwlotniczej krótkiego zasięgu Crotale „jest już na służbie”.
Środowa wizyta to pierwsza podróż Lecornu na Ukrainę od początku rosyjskiej inwazji. W czerwcu był w Kijowie prezydent Francji Emmanuel Macron wraz z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem, ówczesnym premierem Włoch Mario Draghim i prezydentem Rumunii Klausem Iohannisem.
Macron poinformował w ostatnich dniach, że następne dostawy broni dla Ukrainy zaplanowane są na początek 2023 roku. Zapowiedział, że na Ukrainę trafią m.in. kolejne armatohaubice Caesar. Paryż przekazał wcześniej ukraińskiej armii 18 dział tego typu.
17:51 „New York Times”: USA starają się powstrzymać eksport irańskich dronów do Rosji
Stany Zjednoczone podejmują działania mające ograniczyć produkcję irańskich dronów dla Rosji, śledzą ich ruchy by umożliwić niszczenie bezzałogowców jeszcze przed startem i wyposażyły Ukrainę w sprzęt umożliwiający szybsze wykrywanie zagrożeń – donosi w środę „New York Times”.
Gazeta opisuje szeroko zakrojone działania administracji USA mające ograniczyć wysyłkę irańskich dronów do Rosji oraz ich skuteczność. W tym celu m.in. wzmocniono restrykcje dotyczące eksportu zachodnich komponentów potrzebnych do produkcji maszyn.
Amerykańskie służby blisko współpracują też z Ukraińcami – siedząc w tych samych ośrodkach wywiadowczych – śledząc ruchy i dostarczając namiary na miejsca, z których startują drony. Te początkowo były uruchamiane głównie z Krymu, ale w ostatnim czasie przeniosły się na Zaporoże.
USA dostarczyły też Ukrainie specjalny sprzęt umożliwiający wczesne wykrywanie i śledzenie lotu dronów.
– Przyglądamy się sposobom, by uderzać w produkcję irańskich bezzałogowych statków powietrznych za pomocą sankcji, kontroli eksportu i rozmawiając z prywatnymi firmami, których części są używane w produkcji – powiedziała rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego Adrienne Watson.
Według cytowanych przez „NYT” amerykańskich oficjeli, powstrzymanie napływu elektronicznych komponentów z Zachodu jest bardzo trudne ze względu na to, że przy budowie wykorzystywane są półprzewodniki przeznaczone również do cywilnego użytku. Iran ma przy tym korzystać ze swoich wcześniejszych doświadczeń w obchodzeniu restrykcji m.in. przy budowie wirówek do wzbogacania uranu. Mimo to – zdaniem przedstawicieli administracji USA – Teheran zmaga się obecnie z problemami z łańcuchem dostaw w produkcji uzbrojenia, co Waszyngton stara się wykorzystać.
„NYT” pisze przy tym, powołując się na przedstawicieli służb, że kluczowym momentem dla rozwoju irańskiego programu produkcji dronów był incydent z 2011 roku, kiedy amerykański dron zwiadowczy z powodu usterki wylądował na terytorium Iranu. Ówczesny prezydent USA Barack Obama miał rozważać wysłanie na miejsce amerykańskich komandosów, by zniszczyli maszynę przed zdobyciem jej przez Irańczyków, ale ostatecznie nie zdecydował się podjąć ryzyka.
17:26 Prezydent Zełenski wygłosił przemówienie podczas ostatniego w tym roku posiedzenia parlamentu
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wygłosił w środę podczas ostatniego w tym roku posiedzenia parlamentu (Rady Najwyższej) przemówienie na temat bieżącej sytuacji państwa. Ukraina stała się jednym z liderów wolnego świata i pomogła odnaleźć się na nowo Zachodowi; dzięki nam już nikt nie boi się Rosji – mówił m.in. Zełenski.
Orędzie ukraińskiego prezydenta trwało 52 minuty i było 41 razy przerywane oklaskami; oprócz parlamentarzystów na sali obecny był rząd, dowódcy wojskowi, zagraniczni dyplomaci i członkowie rodzin poległych żołnierzy – relacjonował deputowany Jarosław Żelezniak.
– Pomogliśmy Zachodowi odnaleźć się na nowo (…) Nikt nie boi się już Rosji. To Ukraina zjednoczyła Unię Europejską – podkreślił Zełenski.
– Dzięki Ukraińcom świat przypomina sobie, co to znaczy być zwycięzcą. W przyszłym roku będziemy to tylko wzmacniać – dodał. Wyraził też przekonanie, że „nadszedł czas na negocjacje w sprawie członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej”.
Prezydent podziękował wszystkim państwom, „które pomagają nam pokonać rosyjską tyranię na polu walki”.
– Przypominam – jeszcze rok temu wydawało się niemożliwe, że nasze państwo będzie miało systemy obrony powietrznej +Patriot+ (…) Jest to szczególny znak zaufania dla Ukrainy. To jest prawdziwy sojusz ze Stanami Zjednoczonymi – powiedział Zełenski i podziękował prezydentowi USA Joe Bidenowi oraz amerykańskiemu Kongresowi za wsparcie dla swojego kraju.
– Ukraińscy żołnierze udowadniają, że wielkość nie zależy od rozmiaru państwa ani zapasu rakiet (…). Wielkość to siła ducha tych, którzy bronią swojego domu – mówił ukraiński przywódca.
– Nasi obrońcy wyparli okupantów spod Kijowa i to był pierwszy punkt zwrotny w wojnie. To pokazało siłę naszego oporu. Ukraińscy żołnierze wyzwolili Wyspę Węży i od tej pory każdy okupant wie, jaką odpowiedź może usłyszeć od Ukraińców w reakcji na wtargnięcie na nasze terytorium (…) Nic nie jest w stanie zatrzymać Ukrainy – podkreślił.
Ukraiński przywódca zaznaczył też, że światu potrzebne są nowe gwarancje bezpieczeństwa oraz reforma istniejących organizacji międzynarodowych, które powinny gwarantować pokój, ale nie są w stanie tego robić – przekazała agencja Interfax-Ukraina.
Zełenski mówił również o rozwoju ukraińskiej gospodarki po zakończeniu wojny.
– Teraz, kiedy wróg postawił sobie za cel zniszczenie naszego sektora energetycznego, musimy stać się liderem w przekształcaniu naszej energetyki tak, aby wytrzymała wszelkie zagrożenia – militarne, polityczne, ekonomiczne, a nawet klimatyczne. Musimy stać się – i staniemy się! – liderem zielonej energetyki. Umożliwi to stworzenie zdecentralizowanego systemu energetycznego, który nie może być zniszczony przez ataki rakietowe – zapowiedział prezydent.
– Będąc liderami w takiej energetyce i rozwijając naszą energetykę jądrową, a także wodną, będziemy mogli zabezpieczyć potrzeby Ukrainy, a w czasie pokoju także Europy. Będzie to historyczne wzmocnienie roli Ukrainy w Europie. Możemy, a więc musimy, stać się jednym z gwarantów bezpieczeństwa energetycznego Europy – dodał.
Zdaniem Zełenskiego „można być pewnym, że nadejdzie czas, kiedy ukraińska broń będzie stanowić konkurencję dla zachodniej; jesteśmy w stanie produkować rakiety, drony morskie, pojazdy opancerzone, samoloty i inną broń. My już je produkujemy”.
– Ukraiński kompleks wojskowo-przemysłowy był i będzie jednym z najpotężniejszych w Europie i na świecie – powiedział.
W kwestii polityki wewnętrznej ukraiński lider podkreślił znaczenie cyfryzacji kraju.
– Staniemy się liderami w cyfrowej transformacji państwa i społeczeństwa. (…) Jest to osiągnięcie (…) które pozwala nam uczynić z doświadczeń naszego państwa instrument polityki zagranicznej – zaznaczył prezydent.
Zełenski ogłosił też, że jednym z kluczowych zadań państwa jest zapewnienie, by miliony ludzi, którzy uciekli przed wojną za granicę, nie stały się uchodźcami.
– Musimy ich ocalić jako część ukraińskiego społeczeństwa. Musimy zapewnić im powrót – powiedział prezydent i podziękował państwom Unii Europejskiej, które udzieliły pomocy Ukraińcom.
Podkreślił też, że celem ukraińskich władz jest przywrócenie spójności terytorialnej kraju i uwolnienie z rosyjskiej niewoli wszystkich jeńców. Zaznaczył, że od początku wojny udało się już uwolnić 1456 ukraińskich jeńców wojennych.
– Odbudowa Ukrainy po działaniach wojennych będzie największym projektem gospodarczym naszych czasów w Europie – powiedział Zełenski i zwrócił się do deputowanych, by wypracowali normy prawne zachęcające międzynarodowy biznes do wzięcia udziału w odbudowie kraju po wojnie.
15:36 Uciekający z Rosji Czeczeni próbują dostać się do UE, by uniknąć wysłania na wojnę na Ukrainie
Grupa uciekających z Rosji Czeczenów przybyła do Bośni i Hercegowiny i próbują dostać się do Unii Europejskiej, żeby uniknąć wysłania na wojnę na Ukrainie – podała w środę agencja Associated Press.
Przy północno-zachodniej granicy BiH zebrała się grupa 50 osób, głównie uciekinierów z Czeczenii, którzy uchodząc przed mobilizacją próbują dostać się do Chorwacji, członka UE – poinformowało bośniackie ministerstwo bezpieczeństwa.
Obywatele Rosji mogą wjechać do BiH bez konieczności posiadania wizy i pozostać w kraju przez 90 dni. Wjazd do Chorwacji – która 1. stycznia 2023 r. stanie się częścią strefy Schengen – jest natomiast możliwy wyłącznie dla posiadaczy ważnej wizy.
Według bośniackich mediów Czeczeni przybyli do kraju z Serbii, która obsługuje bezpośrednie loty z i do Rosji. W grupie znajdują się rodziny z dziećmi; chorwaccy pogranicznicy odmawiają Czeczenom wstępu do Chorwacji – podała AP.
14:36 Minister obrony Ukrainy: Rosjanie wywieźli z Ukrainy ponad 13 tys. dzieci
Rosjanie wywieźli z Ukrainy ponad 13 tys. niepełnoletnich mieszkańców tego kraju; celem tzw. „rosyjskiego świata” jest zamordowanie milionów Ukraińców i rusyfikacja ich dzieci – oznajmił w środę na Twitterze ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow. Jak dodał, zbrodnie Kremla powinien rozpatrzyć międzynarodowy trybunał.
– IV konwencja genewska (o ochronie osób cywilnych podczas wojny – PAP) nakazuje ułatwianie i przywracanie kontaktów członków rodzin – przypomniał Reznikow.
W ubiegłym tygodniu ukraiński rzecznik praw człowieka Dmytro Łubiniec poinformował, że od 24 lutego, czyli początku inwazji, potwierdzono przymusową deportację do Rosji 13,6 tys. osób poniżej 18. roku życia. W rzeczywistości liczba wywiezionych dzieci jest prawdopodobnie znacznie większa.
Jak powiadamiała wcześniej PAP, władze Ukrainy wyjaśniały, że nie mają możliwości weryfikacji liczby deportowanych dzieci podawanej przez Rosjan i wynoszącej jakoby nawet kilkaset tysięcy. Dane ogłaszane przez stronę ukraińską na stronie childrenofwar.gov.ua dotyczą zweryfikowanych i potwierdzonych przez nią przypadków, jednak – jak zaznaczają Ukraińcy – nie są pełne.
Obecnie rządowa strona Children of War informuje o 13 876 przypadkach deportacji i sprowadzeniu do kraju 125 dzieci. Według tych danych w wyniku rosyjskiej agresji zginęło co najmniej 450 dzieci, a 868 zostało rannych. 349 dzieci ukraińska policja uznała za zaginione.
14:28 Amerykański generał: Rosja już została pokonana
„Rosja już została pokonana. Choć się do tego nie przyznaje, została zmuszona do odwrotu, jest to jasne dla społeczności wojskowej w NATO i USA. Myślę, że wielu ludzi było zaskoczonych jej niepowodzeniami” – powiedział w wywiadzie udzielonym Głosowi Ameryki były naczelny dowódca sił NATO w Europie, emerytowany amerykański generał James L. Jones.
Generał uznał, że cele rosyjskich wojsk na Ukrainie uległy zmianie, ponieważ pierwotne założenia najwyraźniej nie są już osiągalne, choć Putin był pewien, że wojna potrwa krótko, a NATO pokaże swą bezsilność.
– Dlatego z nadejściem zimy uciekają się do atakowania infrastruktury krytycznej i obiektów cywilnych zamiast wojskowych, aby wywołać chaos – powiedział Jones.
Według Jonesa prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ze względu na zdumiewające sukcesy Ukrainy na polu walki prawdopodobnie zdaje sobie sprawę, że ma przewagę w wojskowych aspektach zachodzących wydarzeń.
W opinii emerytowanego generała reakcja państw zachodnich oraz NATO na poczynania Rosji jest niezwykle ważna, „ponieważ będzie sygnałem dla innych autokracji, które uważnie obserwują, co się dzieje, gdy dyktator rozpoczyna niesprowokowaną wojnę i jakie są konsekwencje dla jego reputacji i statusu”.
Zapytany o to, jak potoczą się wydarzenia na Ukrainie w 2023 roku i czy powinniśmy spodziewać się zaskakującej ofensywy ze strony ukraińskiej i większej liczby rosyjskich ataków, Jones powiedział, że jeśli dostawy pomocy wojskowej dla Ukrainy będą kontynuowane i będą odbywać się szybciej, to Ukraina będzie w stanie uderzać w o wiele bardziej oddalone cele.
– NATO jako sojusz jest teraz znacznie silniejsze, znacznie bardziej zjednoczone – podkreślił generał. „To ostatnia rzecz, jakiej chciał Władimir Putin. Jeśli wsparcie, jakiego sojusz udziela Ukrainie, pozostanie stanowcze i stałe, nie wróży Rosji niczego dobrego.”
Zapytany, czy Rosja może użyć broni masowego rażenia odpowiedział, że jego zdaniem bardziej realnym zagrożeniem jest wykorzystanie dronów dostarczanych z Iranu, oraz zwiększenie zasięgu i siły niszczącej rakiet. Podkreślił, że dostarczenie Ukrainie niezbędnej broni, takiej jak systemy Patriot może zadziałać jako czynnik odstraszający przed użyciem przez Rosję bardziej śmiercionośnej broni.
– Myślę, że większe wykorzystanie technologii bezzałogowych, które Zachód mógłby dostarczyć Ukrainie, byłoby bardzo przydatne – podkreślił generał.
Zapytany o to, jak widzi koniec wojny i jak może wyglądać zwycięstwo Ukrainy, Jones powiedział, że konflikt może się przeciągnąć, ale jeśli Rosja jest skłonna wynegocjować ugodę, która byłaby do zaakceptowania przez naród ukraiński, to dokument taki powinien zawierać zobowiązanie Moskwy do nienapadania innych krajów.
– Oto trzy rzeczy, które moim zdaniem są kluczowe: szybkie dostarczenie pomocy wojskowej, pomoc humanitarna i długoterminowy plan odbudowy Ukrainy. Gdy to wszystko stanie się rzeczywistością, ta wojna się zakończy – podkreślił generał.
Generał James L. Jones był m.in. naczelnym dowódcą sił NATO w Europie oraz doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego USA w czasie prezydentury Baracka Obamy.
13:58 Niezależne media rosyjskie: zmobilizowany rezerwista zamordował na Uralu swojego dowódcę
Na stacji kolejowej Misiasz w obwodzie czelabińskim, na rosyjskim Uralu, rezerwista zmobilizowany na wojnę z Ukrainą śmiertelnie pobił swojego dowódcę w randze kapitana, który również trafił do armii podczas ogłoszonej jesienią mobilizacji – powiadomił w środę niezależny rosyjski portal Meduza.
Do tragicznego zdarzenia doszło 23 grudnia w wagonie pociągu przewożącego żołnierzy. Napastnik, starszy sierżant, znajdował się w stanie upojenia alkoholowego. Jego ofiara zmarła na miejscu w wyniku odniesionych obrażeń – poinformowała Meduza na Telegramie.
Decyzją sądu garnizonowego w Magnitogorsku zabójca został umieszczony na dwa miesiące w areszcie. Grozi mu kara od pięciu do piętnastu lat pozbawienia wolności.
Prezydent Władimir Putin wydał 21 września dekret o częściowej mobilizacji na wojnę z Ukrainą oraz zagroził „użyciem wszelkich środków”, by bronić Rosji przed rzekomym zagrożeniem ze strony Zachodu. W ocenie Meduzy branka może w ciągu kilku miesięcy objąć nawet 1,2 mln mężczyzn, głównie spoza dużych miast.
Tuż po decyzji Putina pojawiło się wiele doniesień o chaosie organizacyjnym podczas mobilizacji. Do wojska powoływano m.in. osoby niepełnosprawne i bez doświadczenia w armii. Odnotowywano liczne przypadki pijaństwa wśród poborowych, alarmowano też o fatalnych warunkach zakwaterowania rezerwistów i niskiej jakości wydawanej im broni.
We wrześniu i październiku setki tysięcy mężczyzn opuściło Rosję lub próbowało to uczynić, obawiając się wysłania na front.
Zmobilizowany Rosjanin trafia na wojnę średnio po siedmiu dniach od otrzymania wezwania, a ginie – po 12; na polu walki spędza zaledwie około czterech dni – poinformował pod koniec października ukraiński projekt InformNapalm.
13:39 „Welt”: wojna na Ukrainie zweryfikowała wiele geopolitycznych założeń, przesunęła układ sił w Europie na Wschód
Wojna na Ukrainie była szokiem dla świata zachodniego. Obnażyła bowiem wiele kultywowanych założeń geopolitycznych jako iluzje. Także te, które przypisywały Niemcom znaczącą rolę przywódczą. Wyraźnie przesunęła układ sił w Europie na Wschód, a Polska staje się nową potęgą militarną w Europie – pisze dziennik „Welt”.
Niemiecka gazeta wskazuje na sześć geopolitycznych pewników, które przestaną obowiązywać w 2023 roku. Pierwszy to, że „Rosja jest supermocarstwem”. Przed wojną wielu uważało, że „Rosja ma drugą po USA najpotężniejszą armię na świecie i nawet bez broni jądrowej będzie groźnym przeciwnikiem na konwencjonalnym polu walki” – zauważa portal. „Ten obraz obecnie całkowicie się załamał z powodu wojny na Ukrainie”.
Siły zbrojne Rosji „okazały się źle przygotowane, słabo wyszkolone i najwyraźniej niezdolne do prowadzenia złożonych operacji taktycznych, które wymagają starannej współpracy między różnymi oddziałami sił zbrojnych”. „Welt” zwraca też uwagę, że „Rosja jest izolowana międzynarodowo, a jej gospodarka jest w ruinie. (…) Kraj ten stracił status mocarstwa”.
Drugi pogląd zweryfikowany w mijającym roku, to ten, że „Zachód jest w stanie upadku”. W ostatnich latach „zwłaszcza reżim Putina lubił pielęgnować wizerunek zniewieściałego Zachodu, który zawsze się cofnie, jeśli tylko druga strona wystarczająco bezwzględnie użyje swoich środków władzy”. Zachodni przywódcy „zawsze wydawali się bardziej nastawieni na ustępstwa” niż na „zdecydowaną konfrontację”.
Dlatego też władca Kremla najwyraźniej liczył się z tym, że Zachód nawet po wznowieniu wojny z Ukrainą nie stawi większego oporu i „szybko wróci do normalnego trybu. Tylko tym razem Putin się pomylił. Reakcja Zachodu była szybka i bolesna dla Moskwy – wprowadzono ostry reżim sankcji, który wcześniej istniał na taką skalę tylko wobec ambicji nuklearnych reżimu w Iranie” – czytamy w tekście.
– Dzięki wojnie Zachód odnalazł nową jedność i determinację i zdał sobie sprawę, że jego historyczna misja obrony pokoju, wolności i stabilności w Europie nie jest bynajmniej przeszłością, lecz dotkliwą rzeczywistością – zauważa portal.
Kolejne przekonanie, które weryfikuje wojna na Ukrainie, to to, że „wolność i demokracja tracą na znaczeniu”. Ukraińcy pokazali, „jak ważne i prawdziwe są nadal te wartości i że jest wielu ludzi, którzy w ich obronie ryzykują własne życie. Nie jest więc przypadkiem, że Irańczycy również rozpoczęli w tym roku największe powstanie przeciwko reżimowi mułłów od czasu przejęcia przez nich władzy w 1979 r., a w Chinach wybuchły demonstracje antykomunistyczne, które przerodziły się w największe masowe protesty od czasu powstania na placu Tiananmen. Odważna walka Ukraińców o wolność jest, jak się wydaje, zaraźliwa”.
„Welt” wskazuje także na przekonanie, że „nacjonalizm jest w jakiś sposób zły”, jako zweryfikowany przez wojnę. „W szczególności w Niemczech nacjonalizm jest postrzegany jako coś negatywnego, co jest całkiem zrozumiałe”, biorąc pod uwagę niemiecki nacjonalizm pod rządami nazistów, który doprowadził do ludobójstwa. „Ukraińcy pokazali jednak nie tylko, że kryzys łączy ich jako naród, ale że identyfikacja narodowa jest ważnym czynnikiem motywującym do walki z rosyjską agresją”.
„Europa powinna być w stanie się bronić”, to – zdaniem gazety – kolejne przekonanie, które staje pod znakiem zapytania. „Jakże wiele mówi się w ostatnich latach o tym, że UE musi stanąć na własnych nogach w sprawach bezpieczeństwa i uniezależnić się od USA. W czasie kryzysu okazało się, że UE-Europa bawiła się jedynie szklanymi kulkami i w żaden sposób nie była w stanie ochronić porządku pokojowego na kontynencie. Tak więc po raz kolejny to Anglosasi byli potrzebni do obrony wolności w Europie”. Na początku wojny „to głównie Amerykanie i Brytyjczycy przejęli inicjatywę na Zachodzie”.
Ukraina „byłaby dziś w znacznie gorszej sytuacji, gdyby była uzależniona wyłącznie od dostaw broni i wsparcia ze strony państw UE”.
I w końcu – zdaniem dziennika – „tradycyjna rola przywódcza Berlina i Paryża również została znacząco zakwestionowana przez tę wojnę”. Polityka energetyczna Niemiec, „prowadzona od lat wbrew ostrzeżeniom Europy Wschodniej, Brukseli i USA, poniosła sromotną klęskę. Stało się jasne, że niemieckie elity polityczne po prostu straciły wszelkie zrozumienie kwestii geostrategicznych i uzależniając się od Rosji, wyrządziły znaczne szkody nie tylko sobie, ale i całej Europie. Wraz z ciągłym wahaniem i odmową dostaw broni dla Ukrainy rząd niemiecki stracił też jeszcze bardziej wiarygodność i zaufanie, zwłaszcza w Europie Wschodniej” – zauważa „Welt”.
Podobnie sytuacja wygląda we Francji. „W tym kryzysie Francja była jednak jeszcze bardziej skąpa w dostawach broni niż Berlin i tym samym nie spełniła swojej roli europejskiego przywódcy. Za to prezydent Francji Emmanuel Macron rzucił się w oczy ze względu na bliskość z Putinem jeszcze przed wojną (…). I „wciąż wymyśla narracje, które mogłyby pochodzić bezpośrednio z Kremla, jak na przykład wtedy, gdy niedawno wezwał do gwarancji bezpieczeństwa dla Moskwy”.
„Ten kryzys wyraźnie przesunął układ sił w Europie na wschód. Mierząc wielkością PKB, kraje bałtyckie i Polacy zrobili dla Ukrainy bardzo dużo”. Polska „również zareagowała na nową sytuację zagrożenia z szybkością, która sprawia, że biurokraci w berlińskim Ministerstwie Obrony wyglądają jak geriatryczne ślimaki. Polska jest w trakcie procesu stawania się nową potęgą militarną w Europie, a także okazała się jednym z najważniejszych partnerów USA w sferze bezpieczeństwa w kryzysie ukraińskim” – konkluduje „Welt”.
13:12 Władze: remont drogi do Bachmutu umożliwi ewakuację cywilów i transport pomocy humanitarnej
W obwodzie donieckim trwa remont ważnej drogi w kierunku miasta Bachmut, atakowanego przez rosyjskie wojska; dzięki renowacji nawierzchni możliwe staną się dostarczenie pomocy humanitarnej, dotarcie do szpitala i ewakuacja cywilów – oznajmił w środę wiceszef biura (kancelarii) prezydenta Ukrainy Kyryło Tymoszenko.
– Te niezwykle potrzebne działania (…) są realizowane na prośbę armii i w porozumieniu z wojskowymi. Ważna praca dzielnych ludzi, którzy pomagają na froncie i w obronie naszej twierdzy – Bachmutu. (…) Eksperci wyznaczają również objazdy w pobliżu zniszczonych mostów, aby skrócić drogę (do miasta) – powiadomił Tymoszenko.
Wojska agresora próbują zająć Bachmut od sierpnia. Trwają tam obecnie najcięższe i najkrwawsze działania zbrojne w wojnie Rosji z Ukrainą. W ocenie lojalnych wobec Kijowa władz obwodu ługańskiego, w pobliżu Bachmutu, zrujnowanego w wyniku ostrzałów wroga, mogło w listopadzie walczyć nawet do 2 tys. więźniów zmobilizowanych na wojnę w rosyjskich zakładach karnych.
W ubiegłym tygodniu ukraińskie władze i media, a także rosyjskie propagandowe kanały na Telegramie i obserwatorzy z krajów zachodnich potwierdzali, że siły najeźdźcy zostały wyparte z południowych i wschodnich przedmieść Bachmutu. Jak donoszono, agresorzy nie kontrolują tam obecnie ani jednej dzielnicy mieszkaniowej.
Przed rosyjską inwazją Bachmut liczył ponad 70 tys. mieszkańców. Według szacunków władz w Kijowie może tam obecnie przebywać około 10 tys. osób.
12:31 Rząd: kupiliśmy 1400 dronów, sami pracujemy nad bezzałogowcami atakującymi drony rosyjskie
Ukraina kupiła 1400 dronów i planuje rozwinąć modele bojowe, które będą atakować drony rosyjskie używane podczas agresji przeciwko naszemu państwu – powiedział minister ds. transformacji cyfrowej Ukrainy Mychajło Fedorow, cytowany w środę przez telewizję Sky News.
Fedorow ocenił, że wojna na Ukrainie jest pierwszą główną wojną ery internetu, w której kluczową rolę odgrywają drony i satelity, jak te dostarczane przez firmę Elona Muska.
– Kolejnym krokiem – po tym, gdy zabezpieczyliśmy zapasy dronów rozpoznawczych – jest posiadanie dronów bojowych. Będą to drony eksplodujące i te, które mogą wznieść się na wysokość od trzech do 10 kilometrów i tam uderzać w cele. Mam na myśli technologie rozwijane na Ukrainie – zaznaczył minister.
Rosja oskarżyła Ukrainę o kilka ataków na jej bazy wojskowe, w tym jeden w poniedziałek, w którym siły rosyjskie zestrzeliły drona zbliżającego się do bazy lotniczej Engels znajdującej się setki kilometrów od granicy z Ukrainą – przypomniała Sky News. Poinformowano, że szczątki zabiły trzech żołnierzy, ale żaden samolot nie został uszkodzony. W bazie znajdują się bombowce strategiczne Tu-95 i Tu-160 zdolne do przenoszenia broni jądrowej, które brały udział w atakach na Ukrainę.
Ukraińskie władze nigdy formalnie nie przyznały się do przeprowadzania takich ataków, ale podkreślały, że Rosja może spodziewać się odwetu za wojnę na Ukrainie, w tym na terytorium Rosji.
10:58 Alarm przeciwlotniczy w całym kraju, prawdopodobną przyczyną start rosyjskich myśliwców na Białorusi
Na terytorium całej Ukrainy w środę ogłoszono alarm przeciwlotniczy. Jak powiadomiły ukraińskie kanały na Telegramie i agencja Reutera, może mieć to związek ze startem rosyjskich myśliwców z jednego z lotnisk wojskowych na terytorium Białorusi.
Sztab generalny ukraińskiej armii wyjaśnił w listopadzie, że myśliwce MiG-31K, który wylatują z lotniska w Maczuliszczach na Białorusi, mogą przenosić rakiety ponaddźwiękowe Kinżał, obejmujące swoim zasięgiem całą Ukrainę.
– Dlatego tak często ogłaszany jest alarm przeciwlotniczy w całym kraju – powiadomiono. Rosyjskie MiG-i nie opuszczają podczas takich lotów przestrzeni powietrznej Białorusi.
Jak tłumaczyli wojskowi, maszyny wroga są wykorzystywane do lokalizowania ukraińskich systemów obrony powietrznej. Równocześnie z MiG-31K w tym celu zazwyczaj wylatuje rosyjski samolot wczesnego ostrzegania A-50.
10:17 Wiceprezes PFR: Kobiety uchodźcy z Ukrainy odnalazły się na polskim rynku pracy
Kobiety uchodźcy, które trafiły do Polski z Ukrainy, odnalazły się na polskim rynku pracy. Większość z nich znalazła zatrudnienie – powiedział PAP wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju Bartosz Marczuk. W 2022 z podatków i składek z pensji uchodźców wpłynęły do budżetu ok. 4 mld zł – dodał.
Wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju i przewodniczący Rady Instytutu Pokolenia Bartosz Marczuk w rozmowie z PAP podsumował sytuację ukraińskich uchodźców w Polsce.
– Generalnie informacja jest dobra. Poradziliśmy sobie z tą sytuacją, rząd i samorządy podjęły dobre decyzje. Poradziliśmy sobie z dużym napływem uchodźców również jako ludzie i wspólnota – ocenił Marczuk.
Dodał, że wiele działań było zdeterminowanych przez specustawę, którą już na początku marca przyjął Sejm. – Według niej w pierwszym momencie pomagaliśmy, ale też jednocześnie otworzyliśmy dla uchodźców nasz rynek pracy, możliwość prowadzenia działalności gospodarczej. Daliśmy też prawo do edukacji i leczenia. To dobrze zadziało. W pierwszym momencie daliśmy uchodźcom bezpieczeństwo i wsparcie, ale z perspektywą tego, że potem powinni stanąć na własne nogi – powiedział.
Zdaniem Marczuka uchodźcy zdążyli już to zrobić. – Można szacować, że 60-70 proc. uchodźców pracuje, co jest bardzo wysokim wskaźnikiem zatrudnienia. Obecnie w Polsce przebywa 950 tys. uchodźców z Ukrainy. Nie jest prawdą, że ktoś zabiera komuś pracę. To wypełnianie luk, wakatów. Uchodźcy pracują raczej w pracach prostych, choć z czasem będzie się to pewnie zmieniać, bo to są ludzie dobrze wykształceni i wykwalifikowani – powiedział Marczuk.
W Polsce przebywa też 1,2-1,3 mln Ukraińców, którzy pracowali w Polsce jeszcze przed wojną. Oznacza to, że w sumie w kraju jest ok. 2,3 mln Ukraińców. Marczuk podkreślił, że nie jest prawdą, że uchodźcy żyją wyłącznie na koszt polskiego podatnika. – Można szacować, że w 2022 z samych podatków i składek z pensji uchodźców wpłynęło do budżetu ok. 4 mld zł, a 2023 wpłynie ok. 6 mld zł – dodał.
Według wiceszefa PFR wskaźnik zatrudnienia na poziomie 60-70 proc. ustabilizował się od późnego lata. Marczuk powiedział, że podejmowane zatrudnienie jest charakterystyczne dla pierwszej fali migracji. To proste prace, głównie w magazynach, przy sprzątaniu, jako pomoc w hotelach lub usługach.
– Jednak specustawa umożliwia powrót do bardziej złożonych zawodów, z czasem uchodźcy będą podejmowali ich więcej niż dzisiaj. W 2023 r. bilans – licząc bezpośrednie wydatki i wpływy z budżetu centralnego – ich pobytu w Polsce powinien być pozytywny – zapewnił.
Szybkiej integracji pomogła – według Marczuka – duża obecność Ukraińców w Polsce jeszcze sprzed wojny z Rosją. Dzięki temu uchodźcy mieli gdzie się zatrzymać i uzyskać poradę od swoich rodaków.
– Trudno nie skomentować postawy Komisji Europejskiej, która nie powołała żadnego specjalnego funduszu, który mógłby zrekompensować wydatki Polski na uchodźców. Ta polityka jest niezrozumiała – dodał. Przypomniał, że Polska zabiega o powołanie takiego funduszu.
Według Marczuka uchodźcy są dość równomiernie rozlokowani po Polsce, choć spora ich część przebywa w największych miastach. Wcześniej obawiano się ich koncentracji. Jako wyzwanie wskazał integrację i politykę imigracyjną oraz ewentualną drugą falę napływu uchodźców.
07:38 Regionalne władze: okupanci zmuszają mieszkańców Ługańszczyzny do występowania o rosyjskie paszporty dla dzieci
W okupowanym obwodzie ługańskim, na wschodzie Ukrainy, lokalni zarządcy z nadania Kremla zmuszają rodziców do występowania o nadanie rosyjskiego obywatelstwa dzieciom; w przypadku odmowy trzeba liczyć się np. ze zwolnieniem z pracy – powiadomiły w środę lojalne wobec Kijowa władze Ługańszczyzny.
Nowe, obowiązujące od niedawna przepisy dotyczą dzieci poniżej 14. roku życia. Przynajmniej jedno z rodziców ubiegających się o paszport dla swojego dziecka powinno mieć rosyjskie obywatelstwo. Rzecz jasna, z całej procedury można zrezygnować, ale wówczas od razu podlega się zwolnieniom grupowym w miejscu pracy albo przestaje się otrzymywać świadczenia socjalne. Okupanci nie pozostawiają czasu do namysłu – zaalarmowała administracja obwodu ługańskiego w porannym komunikacie.
– To, czego (Kreml) nie uważał za stosowne (zrobić) w ciągu ośmiu minionych lat, próbuje (teraz) przeprowadzić w ciągu kilku miesięcy, aby wzbudzić w ludziach nieufność wobec Ukrainy i jednocześnie wzmocnić własną propagandę – wyjaśniły regionalne władze.
Zdecydowana większość obwodu ługańskiego, poza wąskim pasem terenu na zachodzie tego regionu, znajduje się obecnie pod rosyjską okupacją. Południowo-wschodnia część Ługańszczyzny wraz ze stolicą obwodu Ługańskiem, znana jako samozwańcza Ługańska Republika Ludowa, pozostaje pod kontrolą Moskwy od 2014 roku.
07:04 Władze: w okupowanym Berdiańsku rosyjscy żołnierze obawiają się nosić mundurów
W okupowanym Berdiańsku, na południu Ukrainy, dowódcy pozwolili rosyjskim żołnierzom zrezygnować z noszenia mundurów i poruszać się w cywilnych ubraniach; jest to związane z niedawną śmiercią trzech zmobilizowanych wojskowych agresora i obawami wroga o własne bezpieczeństwo – oznajmił we wtorek rządowy ukraiński portal Centrum Narodowego Sprzeciwu.
Po morderstwie żołnierzy w Berdiańsku okupanci ogłosili, że trzej rezerwiści „zaginęli”. Taka informacja ma, w ich przekonaniu, zapobiec wybuchowi paniki w rosyjskich oddziałach. Decyzja o poruszaniu się w cywilnych ubraniach służy temu, by w jak najmniejszym stopniu zwracać na siebie uwagę. Lokalni mieszkańcy śledzą bowiem wszystkie ruchy przeciwnika i powiadamiają o nich ukraińskie wojska – czytamy na łamach serwisu.
Liczący przed rosyjską inwazją ponad 100 tys. mieszkańców i położony nad Morzem Azowskim Berdiańsk został opanowany przez najeźdźców 27 lutego, trzy dni po inwazji Kremla na Ukrainę. W drugiej połowie marca ukraińskie siły zniszczyły stacjonujący w Berdiańsku rosyjski okręt desantowy Saratow, należący do Floty Czarnomorskiej.
03:24 Wiceminister: Rosja zniszczyła ponad 700 obiektów infrastruktury krytycznej
Od początku wojny na Ukrainie wojska rosyjskie zniszczyły ponad 700 obiektów infrastruktury krytycznej w tym kraju – poinformował we wtorek wiceminister spraw wewnętrznych Ukrainy Jewhienij Jenin.
– Od początku inwazji zniszczone lub uszkodzone zostały 702 obiekty infrastruktury krytycznej. Są to gazociągi, podstacje elektryczne, mosty i inne – napisał Jenin w mediach społecznościowych.
Według Jenina, w sumie w wyniku rosyjskich ataków zniszczono na Ukrainie ponad 35 000 obiektów.
00:15 Władze lokalne: W Mariupolu zarejestrowano ruch dwóch kolumn rosyjskiego sprzętu wojskowego
W Mariupolu na Ukrainie, mieście zajętym przez wojska rosyjskie, zarejestrowano ruch dwóch kolumn rosyjskiego sprzętu wojskowego w kierunku Berdiańska – poinformował we wtorek doradca mera miasta Petro Andruszczenko.
– Widzimy ruch sprzętu. Dwa konwoje w ciągu dnia z Mariupola w kierunku Berdiańska – napisał. Według Andruszczenki pierwsza kolumna opuściła miasto około godziny 13:30 i miała około 50 sztuk sprzętu, w szczególności pojazdy gąsienicowe, takie jak czołgi T62 na wagonach. Potwierdzono przejazd kolumny przez most na terenie wsi Demjaniwka w obwodzie zaporoskim.
Druga kolumna, jak pisze doradca mera, opuściła miasto około godziny 15. W jej skład wchodziło również około 50 jednostek, w tym czołgi na wagonach, ciężarówki z amunicją i siła robocza.
– Wzmacnianie melitopolskiego odcinka frontu trwa. Po części potwierdzają to liczne rozmowy okupantów w mieście” – podsumował Andruszczenko.
PAP/raf