13 października w 33 gdańskich dzielnicach odbędą się wybory do rad dzielnic na nową kadencję w latach 2024-2029. Mieszkańcy wyłonią swoich przedstawicieli spośród 766 kandydatów. Na Stogach i Przymorzu Wielkim wybory odbędą się w innym terminie.
Zenobia Glac-Ściebura od 2019 roku jest przewodniczącą zarządu dzielnicy Orunia Górna-Gdańsk Południe. Startuje również w tych wyborach, jednak z innej dzielnicy – Kokoszek. W rozmowie z Magdą Szpiner odniosła się do sytuacji dwóch dzielnic – Stogów i Przymorza Wielkiego – w których nie udało się ze względów formalnych zorganizować wyborów. Jak podkreśla, według radnych jest to po części porażka miasta.
– Jeżeli spośród mieszkańców tak dużych dzielnic nie można zebrać kandydatów na radnych, to oznacza, że coś nie działa w mieście – zaznaczyła Glac-Ściebura. Jak dodała, decyzyjność rad dzielnic nie jest przez miasto słyszana i ludzie się zniechęcają. Rady dzielnic nie mają realnego wpływu na zarządzanie finansami we własnych dzielnicach lub przynajmniej sensownego ich opiniowania. Ponadto ludzie nie wiedzą o terminie wyborów – w mieście można zobaczyć jedynie plakaty dotyczące kultury, sportu.
– Wiedzą o tym tylko ci mieszkańcy, którzy obserwują nas jako radnych dzielnic w social mediach. Jeśli mówimy o Gdańsku i mamy kolejne hasło: „Nie śpij, bo cię przegłosują”, to spotkałam się z głosami, że to jest chyba plakat sprzed roku czy sprzed dwóch lat. To nie jest aktualne hasło dotyczące rad dzielnic. Tutaj powinna być promocja: Idźmy na wybory, bo im większa frekwencja, tym wyższe budżety dla dzielnic, tym większe możliwości finansowe dla dzielnic. Kto ma cię przegłosować? My między sobą? My głosujemy dla nas – tłumaczyła.
Posłuchaj rozmowy z Zenobią Glac-Ścieburą:
Już wiemy, że w tym roku, z powodów formalnych, wybory do rad dzielnic nie odbędą się na Przymorzu Wielkim. To jedna z dwóch dzielnic, w których nie udało się wszystkiego zorganizować w terminie. Krzysztof Skrzypski z rady dzielnicy Przymorze Wielkie tłumaczy, że stali się oni więźniami przepisów, jakie są w nowych statutach.
– Na dzień 13 września do godziny 15:00 udało się zgłosić 26 osób. Minimum zostało u nas wskazane na 22 osoby. Niestety później, w procesie weryfikacji tych wniosków, okazało się, że aż 5 osobom zweryfikowano je negatywnie. Przez to zabrakło tak naprawdę jednej osoby, żeby wybory mogły się u nas odbyć w terminie – wyjaśnił.
– Zrobiłem sobie analizę tej całej sytuacji i tam nie zagrało kilka czynników. Po pierwsze, coś jest nie tak, skoro jako rada dzielnicy działamy od 8 lat, a mieszkańcy niewiele o niej wiedzą. Po drugie, miasto nie za bardzo, delikatnie mówiąc, zaangażowało się w kampanię informacyjną. Po trzecie, jest jednak w naszym społeczeństwie coś, że nie do końca chcemy się angażować, albo inaczej: brać odpowiedzialność – dodaje.
Posłuchaj rozmowy z Krzysztofem Skrzypskim:
am/aKa