Betlejemska stajenka w XXI wieku. Położna mówi, jak dziś wyglądają porody w ekstremalnych warunkach

Zdjęcie ilustracyjne (Fot. Pixabay)

Święta Bożego Narodzenia to także historia o… porodzie w ekstremalnych warunkach. W Polsce porodów w szopce wśród zwierząt raczej się nie rejestruje, ale bywa, że kobiety rodzą w domach, w karetce lub w ulicznym korku. Gościem Radia Gdańsk była położna Ewą Lisius, z którą rozmawiał na ten temat Kuba Kaługa.

– Najczęściej trafiają się sytuacje, kiedy kobieta nie zdąży dojechać na salę porodową – mówi Ewa Lisius. – Taka, która mi utknęła w pamięci, to była pani, która mieszkała gdzieś tam za Pruszczem Gdańskim. I dopiero przy szóstym porodzie dotarła szczęśliwie i urodziła w szpitalu. Właściwie jeszcze nawet nie dała rady się rozebrać, tylko w kurtce była na fotelu porodowym. Urodziła, ale dosłownie nie zdążyłyśmy jej dobrze rozebrać. Wcześniej wszystkie dzieci po kolei rodziła w domu, w przychodni, w karetce. Są to tak zwane porody uliczne, niektóre panie rodzą bardzo szybko i po kilku skurczach następuje poród i ta pani nie dała rady zdążyć, ale za szóstym razem  – dodaje.

Posłuchaj audycji:

Kuba Kaługa/mp

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj