Joanna Senyszyn, eurodeputowana SLD

– Należy stworzyć takie przepisy, aby przymusić pracodawców do lepszego płacenia za pracę w niedzielę. Praca taka powinna być również dobrowolna – uważa Joanna Senyszyn europosłanka SLD. W ten sposób odniosła się ona do obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej, która powstała w Gdańsku. Jej celem jest zakazanie pracy w placówkach handlowych.

Jacek Naliwajek: Dzień dobry Pani profesor.
Joanna Senyszyn: Dzień dobry.

JN: Jest Pani za pracą w niedzielę?
JS: Znaczy ja jestem za pracą w niedzielę, ponieważ sama pracuję w niedzielę. Właściwie w każdą niedzielę spotykam się z moimi wyborcami. Piszę także felietony do Faktów i Mitów, piszę bloga.

JN: To może służba, a nie praca raczej?
JS: Ale praca w niedzielę to jest zupełnie inny problem. Praca w niedzielę musi być zupełnie dobrowolna i to jest podstawowa rzecz.

JN: No dobrze, ale w supermarketach nie ma takiej dowolności. Komitet Wolna Niedziela z siedzibą w Gdańsku zbiera podpisy pod projektem ustawy zakazującej handel w niedzielę. Ma poparcie arcybiskupa Głódzia. A może liczyć na SLD?
JS: Znaczy jeśli chodzi o poparcie kościoła, to będzie popierać zakaz pracy w niedzielę, ponieważ to właśnie kościół…

JN: Zakaz handlu.
JS: Zakaz handlu i pracy zresztą też. Ja pamiętam, że kiedy jako dziekan wydziału zarządzania robiłam zajęcia w soboty i niedziele na studiach zaocznych, to jedna z ówczesnych profesorek, która doradzała biskupom, mówiła, że w niedziele pracują ludzie chciwi, chorzy i jeszcze jakąś trzecią cechę wymieniała. Ale wszystko sprowadza się do pieniędzy. Trzeba bardzo dobrze płacić ludziom za pracę w niedzielę. I musi ona być dowolna, nieobowiązkowa. Czyli kto chce sobie dodatkowo zarobić dobre pieniądze, ma pracować w niedzielę w handlu. A kto nie chce, spędzać czas z dziećmi, z rodziną. Ja rozmawiałam z bardzo wieloma pracownikami.

JN: Pani wierzy w to co mówi? Że ktoś będzie chciał? Pracodawca powie „Nie chcesz pracować w niedzielę, to się zwolnij.”
JS: Trzeba właśnie tak przygotować przepisy. Ja jako dziekan wydziału zarządzania w latach 1996-2000… Wtedy było mnóstwo prywatnych szkół i wszyscy mówili: „Skąd ty weźmiesz pracowników, którzy będą ci prowadzić wykłady, skoro tak rozbudowujesz studia zaoczne?” Ja mówię: „To szkoły prywatne będą miały problem.” Ja będę tak płacić, że będą chcieli pracować.

JN: Teraz sytuacja pracowników naukowych jest odmienna od pracowników handlu.
JS: Trzeba tylko pomyśleć o tym, jak przymusić pracodawcę, żeby to nie było obowiązkowe. Ja rozmawiałam z bardzo wieloma pracownikami z różnych…

JN: A jak przymusić pracodawców?
JS: Właśnie trzeba skonstruować takie przepisy, które byłyby skuteczne. Przede wszystkim praca w niedzielę musi być trzykrotnie płatna.

JN: Ale wydawało się, że dzień wolny to jest taka zdobycz XX w.
JS: Akurat nie tylko wolny dzień w tygodniu. Ośmiogodzinny dzień pracy. Przecież o to właśnie walczyli robotnicy jeszcze XIX w, żeby był ośmiogodzinny dzień pracy.

JN: No teraz Pani mówi „W niedzielę też pracować.”
JS: Nie, nie, proszę posłuchać. Ale co to znaczy ośmiogodzinny dzień pracy? To znaczy, żeby w ciągu 8 godzin zarobić na godne życie. Natomiast w tej chwili Polacy w ciągu 8 godzin wcale nie zarabiają na godne życie. I Polacy wcale nie pracują 8 godzin, tylko 9, 10, 11, a czasem 12 godzin dziennie. Właśnie chodzi o ten wybór. Tak jak są ludzie, którzy bardzo sobie cenią Boże Narodzenie. Są szczęśliwi, że spotkają się wtedy z rodziną, ze znajomymi. A są tacy, którzy mówią, że nie lubią świąt. I chętnie by nawet w święta, gdyby im dobrze ktoś zapłacił, też pracowali. Przecież stacje benzynowe pracują w święta, restauracje pracują w święta. Ja uważam, że najważniejsze żeby człowiek miał wybór. Jeżeli chce pracować i więcej zarobić, pracuje.

JN: SLD prowadzi akcję Godna Praca, która ma potrwać kilka tygodni. Co znaczy godna praca?
JS: Godna Praca to jest taka, która jest szanowana, a także, która daje człowiekowi możliwość godnego życia. Więc przynosi takie pieniądze, za które można godnie żyć. I oczywiście chodzi o to, żeby je zarobić w ciągu 8 godzin. Tak jak robotnicy chcieli wywalczyć w XIX w. I to jest właśnie idea godnej pracy. Nie chodzi o same pieniądze, chociaż one są ważne.

JN: Jak zrobić, żeby praca była godna, żeby zarobki były wyższe? Pani profesor, to lekka utopia w tej sytuacji gospodarczej, gdy nie ma pracy, gdy rozwój gospodarczy spowalnia w kraju.
JS: Oczywiście jest ponad 2,5 miliona bezrobotnych. Sytuacja jest trudna. Ale trzeba patrzeć na inne kraje Unii Europejskiej jak sobie radzą. Na przykład w Polsce wśród młodych bezrobocie mamy 25%.

JN: W Hiszpanii jest większe.
JS: 50% tak ponad. To jest bardzo deprymujące. Ale w Niemczech 8%. Spójrzmy co robią Niemcy. Po pierwsze, dostosowują szkolnictwo zawodowe do wymogów rynku. W Polsce prawicowe partie zniszczyły szkolnictwo zawodowe. Jeszcze SLD je ratowało. U nas ta uczelnia, szkoła nie jest dostosowana do wymogów rynku. Tam jest. Równocześnie tam uczeń ma praktykę już w zakładzie pracy. Tam właściciel, kierownik zakładu pracy może poznać tego ucznia i bardzo często już go zatrudnia. Druga sprawa, Niemcy uważają, że kiedy jest duże bezrobocie, trzeba obniżyć wiek emerytalny, żeby zwolnić miejsca pracy. U nas akurat rząd Tuska poszedł w zupełnie innym kierunku, ku podwyższeniu wieku emerytalnego.

JN: Ale wie Pani dlaczego?
JS: Tak. Chodzi o to…

JN: …żeby nie rozsypał się system emerytalny.
JS: Żeby krócej wypłacać emeryturę, a nie żeby ludzie dłużej pracowali. To jest wysoce niewłaściwe. To właśnie jest pozbawianie ludzi godności.

JN: Ale Pani poseł, jeżeli będzie mniej osób pracowało, niż pobierało emeryturę, to skądś te pieniądze trzeba będzie brać.
JS: Przede wszystkim takiej sytuacji nigdy nie będzie. I to jest oszustwo, kiedy rząd tak mówi. W ogóle jest pozbawianiem godności emeryta, jeżeli się mówi, że na niego ktoś musi pracować. Na emerytów nikt nie musi pracować. Emeryci pracowali sami na siebie 20, 30, 40, a czasem i więcej lat. I na nich nikt nie musi pracować. Oni w tej chwili, zresztą w nowym systemie to wyraźnie widać, mają swoje indywidualne konta emeryta.

JN: Pani była dziekanem wydziału zarządzania, jest profesorem. Pani doskonale wie, że system emerytalny w Polsce polega na tym, że obecnie pracujący wpłacają pieniądze do ZUS. To nie jest system kapitałowy. I te pieniądze są od razu przekazywane na emerytury obecnych emerytów.
JS: On błędnie funkcjonuje.

JN: Absolutnie tak. Od samego początku błędnie funkcjonuje.
JS: Ideą tego systemu było zupełnie co innego. Żeby każdy miał indywidualne konto, na którym zbiera sobie pieniądze.

JN: Miało być po reformie emerytalnej rządu Jerzego Buzka.
JS: Ale nie zmienia to faktu, że przecież ci emeryci, którzy teraz są emerytami…

JN: …pracowali przez wiele lat i zasługują na godną emeryturę.
JS: Tak. I przede wszystkim na szacunek. Na to, żeby nikt im nie mówił, że ktoś musi na nich pracować.

JN: Prezydent Komorowski proponuje autorski program wspierania rodziny. Taki dobry klimat dla rodziny. Jego zdaniem to ostatni dzwonek, żeby ratować sytuację demograficzną w Polsce, skoro jesteśmy przy tych emeryturach.
JS: Niewątpliwie w Polsce na początku lat 90 odstąpiono od prowadzenia jakiejkolwiek polityki społecznej. Tylko jakieś akcje charytatywne miały wtedy to zastąpić. I do tej pory ta polityka społeczna, taka sensowna w zasadzie nie wróciła. Też nie ma również żadnego systemu wspierającego rodzinę czy wspierającego w ogóle pojedynczych ludzi, którzy są w trudnej sytuacji. Jednakże dla mnie to mówienie, tak jak ostatnio prezes Kaczyński, że potrzebujemy 600 tysięcy dzieci, żeby się nam tyle rodziło. To jest w ogóle jakieś niewłaściwe sformułowanie, bo przecież patrzmy na tę sytuację, którą mamy obecnie. Rodzi się 400 tysięcy dzieci.

JN: Niespełna.
JS: I państwo nie jest sobie w stanie poradzić z zapewnieniem im żłobków, przedszkoli, szkół. Wprawdzie się likwiduje szkoły, ale z powodów finansowych.

JN: Bo mało dzieci.
JS: Nie za mało. Trzeba wykorzystać ten niż, żeby klasy były nie 30, nie 25-osobowe, tylko 10-osobowe. Przecież kiedyś właśnie o tym marzyliśmy.

JN: To wszystko są pieniądze. Samorząd mówi: „Nie stać nas, bo rząd za mało przekazuje.” A rząd mówi: „Nie mamy więcej pieniędzy, bo jest dziura budżetowa”.
JS: To prawda. Tylko, że jeżeli dla 400 tysięcy dzieci państwo nie może sobie poradzić z właściwym systemem, chociażby nauczania… Małe klasy, przecież uczniowie wykazują coraz mniej samodzielności, są stłoczeni. Straszne rzeczy się dzieją. To jak sobie poradzić, jak będzie się rodzić 600 tysięcy dzieci? A co było gdyby tak kobiety odpowiedziały na ten apel i w przyszłym roku urodziły naraz 3 miliony dzieci? To by była katastrofa demograficzna.

JN: Myślę, że to byłoby wspaniale. To nie byłaby katastrofa demograficzna. To byłby problem, z którym poradzić by musieli sobie rządzący.
JS: To byłby problem, z którym nie poradziliby sobie rządzący. I to jest właśnie ten problem. Bo gdyby sobie poradzili, to rzeczywiście byłoby wesoło.

JN: Pani poseł, jeszcze o liście Jarosława Gowina i sytuacji w Platformie Obywatelskiej. Ona jest podobna trochę do tego co było w SLD, kiedy pikowaliście w sondażach?
JS: Znaczy…

JN: Rozsypuje się, dzieli się?
JS: Oczywiście, że na swój sposób jest jakieś podobieństwo. Widać wyraźnie, że Platforma nie wyciągnęła żadnych wniosków. To co mówi Gowin…

JN: Jarosław Gowin wskazuje, że działania PO w regionach cechuje buta, partyjniactwo i budzące wątpliwości moralne…
JS: Oczywiście, tak jest.

JN: …korzystanie z przywilejów władzy.
JS: Tak jest. Tylko, że to Gowinowi nie przeszkadzało dopóki był w rządzie. A teraz naraz łuski spadły mu z oczu. To mniej więcej tak jak Kalisz, który mówi, że…

JN: … zostaliście postkomunistyczną partią.
JS: Ale też przez osiem lat mu to nie przeszkadzało. Wręcz był zachwycony. Był w najwyższych władzach partii. A teraz się otwierają oczy. Widać wyraźnie, że kop powoduje otwarcie oczu. To musi być jakieś takie nowe prawo.

JN: Pani brakuje sojuszowi Ryszarda Kalisza?
JS: Ryszard Kalisz był nielojalny w stosunku do sojuszu Lewicy Demokratycznej. Tego żadna partia nie może tolerować. Myślę, że również Platforma już niedługo…

JN: I prokurator Joanna Senyszyn wyrzuciła go z SLD.
JS: Nie, nie. Niezawisły sąd partyjny wydał taką decyzję, która jest oczywiście informacją dla wszystkich innych członków partii, że nie można pracować na dwa fronty. Po prostu nie można równocześnie być we władzach jednej partii i działać na rzecz innego, konkurencyjnego ugrupowania. Tego nie można również w żadnej pracy. Przecież jest zasada o zakazie konkurencji.

JN: Dziękuję bardzo za rozmowę.
JDS: Dziękuję bardzo.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj