System funkcjonuje, śmieci są wywożone – mówił o wywozie odpadów z Gdańska Maciej Lisicki. Wiceprezydent miasta przyznał, że trzeba poczekać jeszcze około miesiąca, by firmy wywozowe naprawiły pewne niedociągnięcia.
Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie Prezydencie.
Maciej Lisicki: Witam serdecznie.
AM: Ostatnio się spotykamy i ciągle rozmawiamy o śmieciach, ale taki czas musi być. Dzisiaj także o śmieciach rozmawiamy w Radiu Gdańsk, a ja chciałabym Panu zacytować jeden z maili, który przyszedł kilka dni temu do naszej redakcji. Nasz słuchacz napisał tak: „Śmieci niewywożone terminowo” – to jest słuchacz z Gdańska – „pojemników brak, faktury niewysyłane, bo gmina tego nie robi. Poszedłem zapłacić, system się zawiesił. W systemie mnie nie ma, nie wiadomo ile mam zapłacić, kasa otwarta jedna„. Czyli jest świetnie?
ML: Nie jest świetnie.
AM: Albo miał pecha.
ML: Nie, nie miał pecha. Takich przypadków mamy troszeczkę w Gdańsku, natomiast generalnie system funkcjonuje, śmieci są wywożone. Pamiętajmy, że w poprzednim systemie przed 1 lipca też takie przypadki miały miejsce, tylko one były rozdrobnione, były w całym mieście, było kilkadziesiąt firm i jak były śmieci niewywożone, to ci obywatele skarżyli się tym poszczególnym firmom i ta niechęć się rozkładała na wiele podmiotów.
AM: A teraz miasto jest ścianą płaczu, tak?
ML: Tak, dokładnie, dzisiaj miasto jest ścianą płaczu.
AM: To jest ciekawe tłumaczenie, ale wie Pan, jak czytam dziś chociażby smsy od naszych słuchaczy, to naprawdę nie jest tak kolorowo. Może oni wcześniej się nie skarżyli, faktycznie, ale dlaczego po ponad miesiącu wciąż system nie funkcjonuje dobrze? Zważywszy, że jest zbudowany – ja tego nie potrafię zrozumieć – tak naprawdę na firmie, która jest stąd. Która obsługuje to miasto od lat, która właściwie powinna wszystko wiedzieć o tym mieście, włącznie z numerami domów.
ML: No ale właśnie okazało się, że to nie do końca była prawda. Wszyscy szacowali, łącznie z samą firmą PRSP, że miała udział w rynku na poziomie siedemdziesięciu kilku procent. Okazało się, w tej chwili już to wiemy, że ten udział nie wynosił nawet pięćdziesięciu procent. A więc tak naprawdę bardzo wielu nieruchomości ta firma nie znała. I zdarza się nawet jeszcze do dzisiaj, że pojazdy, które zbierają odpady z miasta, omijają tę czy inną nieruchomość położoną w jakimś tam zaułku, czy też punkt gromadzenia odpadów, który jest położony w jakimś specyficznym miejscu, bo o nim po prostu nie pamiętają albo gdzieś tam sobie nie odznaczyli. To się zmienia każdego dnia, jest coraz lepiej, ja myślę, że w przeciągu tego jeszcze miesiąca te firmy się nauczą dokładnie geografii wszystkich punktów. Chociaż powiedzmy sobie szczerze, myśmy im dostarczyli adresy punktów gromadzenia odpadów w oparciu o dane GPS, czyli już bardziej dokładnie nie można było.
AM: Więc adresy mieli, ale nie docierają wszędzie. A o co chodzi z tymi śmietnikami, niech Pan mi wytłumaczy? Na przykład ja mam cztery śmietniki, a powinnam mieć dwa, bo ciągle akurat w gminie Kolbudy inna firma obsługuje. No więc w Gdańsku słyszę, że są takie osoby, które powinny mieć w gospodarstwie domowym dwa śmietniki, czyli segregować a mają jeden. Są też tacy, którzy mają za dużo śmietników.
ML: To prawda. To znowu sytuacja, można powiedzieć, przerosła firmy logistycznie. W Gdańsku mamy przynajmniej tę dobrą okoliczność, że ponieważ firmy wygrały przetargi dwa miesiące przed wejściem w życie reformy, to były w stanie zaopatrzyć się w pojemniki. I o ile nawet nie ma pojemnika przed nieruchomością, to te pojemniki są na magazynach obu firm. Remondis ściągał wręcz z Berlina te słynne pomarańczowe pojemniki, które odnalazły się w innych miastach na Pomorzu i one są dostarczane. W innych gminach jest kłopot, że po prostu nie można nawet fizycznie nabyć pojemnika. Pamiętajmy, jest jeszcze jedna zasadnicza różnica między Gdańskiem a innymi gminami. W Gdańsku, to miasto wzięło na siebie obowiązek, czy też tę możliwość dostarczenia pojemnika dla mieszkańców. W pozostałych okolicznych gminach, to mieszkańcy na własny koszt, we własnym zakresie musieli te pojemniki sobie nabyć, bądź zdobyć no i stąd kłopoty.
AM: No dobrze, to wszystko jest już w porządku, tak? Albo prawie wszystko jest już w porządku?
ML: Nie jest wszystko w porządku. My mamy taki sztab powołany, który spotyka się co tydzień i będzie spotykał się tak długo, aż wszystko zostanie wyprostowane. Aż system będzie działał perfekcyjnie. Na razie system chodzi, ale nie jest to tak, jak byśmy chcieli.
AM: Ale gdzie są te pozytywne efekty tego systemu? Bo jak jadę, szczególnie poza miasto, to śmieci jak były przy drodze, tak są. Mam takie wrażenie, że ten system raczej odstręcza od segregacji, szczególnie jeśli się ma jeden pojemnik, a nie dwa do segregacji, to gdzie tu jest ten pozytywny aspekt?
ML: Na pozytyw musimy jeszcze trochę poczekać, ale my już obserwujemy pewne fajne zjawiska. Na przykład są na mieście rozstawione te słynne kolorowe gniazda, które służą do zbiórki surowcowej, czyli plastik, papier i szkło. Trzeba stwierdzić, że po 1 lipca te pojemniki się napełniają w sposób zdecydowanie szybszy. Do tego stopnia, że w tej chwili zakład utylizacyjny z Szadółek odbiera odpady z tych pojemników w godzinach nocnych, ponieważ brygady, te które funkcjonowały w dzień już się nie wyrabiały.
AM: To gdzie dotychczas były te plastikowe butelki, co teraz lądują w tych pojemnikach?
ML: One były po prostu w zwyczajnych śmieciach. Czasami może były palone, ale raczej nie były po prostu segregowane. Wydaje mi się, że jednak ta zmasowana kampania, że „od 1 lipca segregujemy”, to się przewijało jak mantra. Wszędzie było do usłyszenia. Spowodowało, że znaczna część mieszkańców Gdańska przede wszystkim, zmieniła nastawienie, zaczęła segregować przynajmniej surowcówkę. Ale też obserwujemy, szczególnie tam gdzie wywozimy mokre i suche, że rzeczywiście ludzie tam, gdzie mają możliwości, gdzie mają pojemniki, segregują mokre. Ja mogę powiedzieć, że u mojej mamy na Zaspie, czyli w wielkiej szafie 11 piętrowej, zaglądam do tych śmieci i muszę powiedzieć, że jestem bardzo zbudowany, ponieważ ta frakcja, która jest w pojemniku na mokre, jest naprawdę mokra.
AM: To Pan jest teraz takim policjantem, co to Platforma chce powołać taką policję do sprawdzania, czy dobrze śmieci segregujemy i dobrze wysypujemy, w odpowiednie miejsca?
ML: Nie wydaje mi się, żeby taka służba była potrzebna. Mamy firmy wywożące, mamy pracowników urzędu, nie ma potrzeby powoływania odpowiednich służb.
AM:Nie sądzę, żeby każdy urzędnik, tak jak Pan zaglądał do śmieci, szczególnie obcych.
ML: Ale każdy z urzędników też często mieszka na jakimś dużym osiedlu i sam wynosi swoje śmieci. Więc wie, co sąsiedzi wyrzucają. Naprawdę, to co ja oglądałem, budzi podziw. Wbrew pozorom w dużych budynkach, tych 11 piętrowych, dzieje się bardzo dobrze.
AM: W Gdyni jakiś bunt się rodzi przeciwko metodzie płacenia od powierzchni. Pan nadal jest wyznawcą tej metody i to się nie zmieni?
ML: To się nie zmieni. Zresztą doświadczenia z innych miast pokazują, że mniej więcej znika od 20 do 30 % mieszkańców. Czyli krótko mówiąc, uczciwi zapłacą o 20-30% więcej.
AM: Ale w Gdańsku też znikają, ale firmy. Nagle się okazało, że jest jakaś nieścisłość jeśli chodzi o ilość firm, które powinny odprowadzać opłatę.
ML: Nie, to czysto medialne. Zderzono dane z KRS z danymi z punktu gromadzenia odpadów. To jest różnica. Często jest firma, która mieści się na parterze budynku wielorodzinnego i ma ten sam punkt gromadzenia odpadów, co mieszkańcy. Natomiast w KRS jest to oddzielny podmiot. A dla nas jest to jeden punkt gromadzenia odpadów. Także, firmy nam nie zniknęły. Co wcale nie znaczy, że być może niektóre firmy się jeszcze migają. Ale je znajdziemy.
AM: Czy Maciej Lisicki obieca, że będzie porządek z tymi śmieciami i kiedy to się stanie?
ML: Powiem tak, mam nadzieję, że od 1 września wszystko będzie już naprawdę w porządku. Każdy mieszkaniec otrzyma taki pojemnik, jaki powinien i taki, jaki zamówił.
AM: A co do rachunków, to będą płacić, tak jak zostały one wystawione?
ML: Tak. Tutaj nie ma możliwości żadnego manewru, czyli wszyscy mieszkańcy muszą zapłacić zgodnie…
AM: …Nie można jakiegoś upustu wynegocjować?
ML: Nie, ponieważ śmieci zostały z miasta wywiezione. Może niezgodnie z harmonogramem, ale zostały wywiezione. Natomiast tam, gdzie mieszkańcy wywieźli na własny koszt, bo mamy takie dwa przypadki w Gdańsku, to oczywiście tym mieszkańcom te opłaty będą zwrócone. To ich nie zwalnia jednak z opłaty normalnej, po prostu z tej łącznej puli będzie opłacona ich faktura.
AM: Zostawmy na boku śmieci. Autobusy w Śródmieściu. Wydaje mi się, że to dosyć kontrowersyjny pomysł. Długo Pan do niego dojrzewał?
ML: To jest pomysł, który już od kilku lat nam krążył po głowie. Powiem szczerze, nie został zrealizowany do tej pory tylko dlatego, że brakowało środków w budżecie. W tej chwili te pieniądze znaleźliśmy. Jestem głęboko przekonany, że autobus czy może komunikacja miejska jest potrzebna.
AM: Ale to nie będzie wielki przegubowy autobus?
ML: Nie będzie to duży autobus, bo by się nie zmieścił. To jest jedyny powód. Będzie to autobus tak zwany mini, który będzie mógł zabierać około 30 pasażerów i chcemy, żeby służył mieszkańcom niepełnosprawnym i osobom starszym. Pamiętajmy, że nad Motławę od najbliższego miejsca komunikacji miejskiej, jest około kilometra.
AM: A jaką trasą będzie jeździł?
ML: Ja bym bardzo chciał, żeby jeździł ulicą Ogarną, przecinał Długi Targ…
AM:… Przecinał Długi Targ?
ML: A dlaczego nie? W poprzek.
AM: Widziałam kierowców, którzy tam próbują przejeżdżać, ale nie wiedziałam, że autobus będzie mógł to robić…
ML: Nie ma żadnego kłopotu. Potem przecina Mariacką, być może gdzieś tam koło hotelu Hanza, dalej przez Targ Rybny i do dworca głównego.
AM: Myśli Pan, że z tego będzie mniej samochodów w Śródmieściu?
ML: Nie. Z tego samochodów mniej nie będzie, nie ma złudzeń. Samochodów będzie wtedy mniej na Śródmieściu gdy je zamkniemy dla ruchu. To jest jedyne rozwiązanie.
AM: Pańskie marzenie?
ML: To jest marzenie moje i bardzo wielu gdańszczan.
AM: Kiedy ten plan zostanie zrealizowany i czy w ogóle?
ML: W momencie, kiedy wybudujemy parkingi wokół murów Głównego Miasta. W tej chwili są już bardzo zaawansowane rozmowy z prywatnymi firmami o partnerstwie, aby te parkingi wybudować. Kiedy one powstaną, wtedy prawdopodobnie zamkniemy Śródmieście dla samochodów.
AM: A to jest perspektywa ilu lat? Dwóch, trzech czy dziesięciu?
ML: Myślę, że gdzieś w okolicach 2-3 lat.
AM: Czyli już niedługo. Czy komunikacja w czasie Jarmarku Dominikańskiego będzie zawieszana?
ML: No więc właśnie chcemy tak tę trasę poprowadzić, żeby ona na czas jarmarku nie była zawieszana. Stąd ta decyzja, że nie wprowadzamy w tym roku przed jarmarkiem, bo to już było troszeczkę zbyt późno. Stwierdziliśmy, że po Jarmarku spokojnie przymierzymy się do tej trasy. W przyszłym roku, jak będziemy rozstawiać stragany na ulicach, to te po których będzie jeździł autobus, wyłączymy z użytkowania.
AM: A kiedy i jaka będzie podwyżka cen biletów komunikacji w Gdańsku i nie tylko w Gdańsku, bo to kilka gmin?
ML: Tę decyzję zawsze podejmujemy na początku danego roku. Więc zapadnie prawdopodobnie gdzieś w styczniu, lutym przyszłego roku. Spotkamy się w gronie MZKZG, czyli Metropolitalnego Związku Komunikacyjnego Zatoki Gdańskiej i podejmiemy decyzję czy podnosimy cenę biletów, czy nie. Chociaż ja powiem, że na dzień dzisiejszy, patrząc po wpływach za bilety w Gdańsku, sytuacja jest niezła. Gdybym dzisiaj miał podejmować decyzję, to bym cen biletów nie podnosił.
AM: A sytuacja niezła, bo jeździ więcej osób komunikacją?
ML: Tak. Są wyższe wpływy, bo jeździ więcej osób i proszę też pamiętać, że podwyżka ostatnio miała miejsca rok temu, bodajże w maju czy w czerwcu. Nam się teraz ten efekt przekłada, ponieważ od stycznia do maja mamy wyższe stawki w stosunku do roku poprzedniego. Także na dzień dzisiejszy sytuacja w Gdańsku jest niezła z punktu widzenia przychodów budżetowych ze sprzedaży biletów.
AM: A co Pan myśli o tym, żeby zakazać rozmów przez komórkę w komunikacji miejskiej?
ML: Nierealne, umówmy się.
AM: Rozumiem. Dziękuję bardzo i do usłyszenia, do zobaczenia.
ML: Dziękuję bardzo.