Andrzej Celiński, przewodniczący Partii Demokratycznej

– Niestety należymy do tej grupy krajów europejskich, które nie potrafią oddzielić tych wątków historii, które nas łączą od teraźniejszości i sporów politcznych, powiedział w studiu Radia Gdańsk Andrzej Celiński, komentując zbliżające się uroczystości związane z roczniczą podpisania Porozumień Sierpniowych.
Mariusz Nowaczyński: Witam panie przewodniczący.
Andrzej Celiński: Dzień dobry państwu.

MN: Za chwilę kolejna rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych. Lech Wałęsa wyraził nadzieję, że w końcu kiedyś dzień 31 sierpnia stanie się świętem państwowym, bo to dopiero pokaże, jak ważne to było zwycięstwo. Czy podziela pan nadzieje Lecha Wałęsy?
AC: Są dwie wielkie polskie daty, które są dumą dla Polaków i Polek, daty zwycięstwa a nie klęski – 4 czerwca i 31 sierpnia.

MN: Żadna z nich nie jest świętem.
AC: W naszej martylologicznej, przaśnej obrzędowości państwowej, czy społecznej, dobrze byłoby mieć święta radości. Oba te święta wypadają w czasie, kiedy na ogól jest ciepło, słonecznie, kiedy młodzi mogą bawić się ze starymi, kiedy można naprawdę się cieszyć pamięcią wydarzeń istotnych dla Polaków, ale także przyrodą, otoczeniem, innymi ludźmi. Polsce bardzo brakuje ciepła, radości, spełnienia, poczucia, że coś nam się w życiu udaje. Tutaj Wałęsa ma absolutną rację. Nie jestem przyzwyczajony do tego, czy to dzień wolny, czy nie. To powinno być w ludzkich duszach.

MN: Z drugiej strony mamy tak, że Lech Wałęsa jak zawsze sam będzie składał kwiaty, że nie umiemy tego dnia świętować wspólnie. Tak naprawdę gdyby spytać co zostało z tradycji sierpnia np. w dwóch dużych partiach politycznych, oba te ugrupowania są nominalnie postsolidarnościowe, myślę o rządzącej Platformie Obywatelskiej i opozycyjnym PiS, to trudno byłoby się czegoś doszukać, prawda?
AC: To jest problem, nie wiem czy wynika on z naszej historii, struktury społecznej, szkoły, wychowania rodzinnego, kościoła. Chyba bardziej niż inne dojrzałe narody europejskie nie potrafimy oddzielić historii, wątków tradycji, które bardziej łączą niż dzielą, od teraźniejszości i aktualnych sporów. Myślę, że dojrzałość człowieka polega na tym, ze potrafi poukładać życie i pamięć w rozmaite szufladki i nie mieszać ich za bardzo. Wiem, że w życiu wszystko się ze wszystkim łączy. Myślę, że sukces 4 czerwca, cokolwiek byśmy nie powiedzieli o stronach ówczesnego sporu, opłaca się nam się na przyszłość traktować jako sukces wspólny Polaków, zarówno strony wtedy przegrywającej i wygrywającej. Dla Polski i jej przyszłości korzystne jest jeżeli naród tworzy się w miarę w pełni, jest pełnym bukietem i nie brakuje niczego istotnego w tym narodzie. W PZPR było prawie 3 mln Polaków i Polek wraz z rodzinami. Dawało to prawie 1/3 Polski.

MN: W warunkach demokracji i wolnego rynku jest to chyba nie do powtórzenia?
AC: Na szczęście.

MN: Partia Demokratyczna jest w stowarzyszeniu Europa Plus...
AC: Jest w inicjatywie Europa Plus. Stowarzyszenie Europa Plus jest to grupa ludzi związanych z panem Siwcem, którzy utworzyli ten komitet najprawdopodobniej po to, żeby zaklepać miejsca w związku ze zbliżającymi się wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku. A inicjatywa o tej samej nazwie jest miejscem, w którym spotkało się 9 ugrupowań, bardzo od siebie różnych, z których znakomita większość jest słabymi wyborczo ugrupowaniami, ale z których niektóre mają pewne wartości, które połączone być może dadzą sensowną propozycję.

MN: Czy dadzą? Janusz Palikot zapowiedział, że zmieni nazwę swojej partii, która nie będzie już partią jego imienia. Zmieni też i rozszerzy formułę programową i personalną. W październiku ma się okazać co, to oznacza. Nasuwa się pytanie, co z inicjatywą Europa Plus i ugrupowaniami, które ją tworzą?
AC: Janusz Palikot doznał bardzo traumatycznej porażki, polegającej na tym, że kiedyś wybrał niezwyczajną ostrość wyrazu politycznego. Oceniałem negatywnie. Uważałem, że jest to robienie jarmarku z polityki. To był jego świadomy wybór, kierowany tym, że polska polityka nie chce powagi. Polacy są w takim momencie życia ze sobą, w którym tzw. event, zdarzenie, jarmark, fajerwerk, Smoleńsk, mgła, cokolwiek jest istotniejsze od prawdziwej treści odnoszącej się do przyszłej polityki. Tym, że Polacy są zmęczeni reformami, modernizacją, zmianami, demokracją. Janusz Palikot te wszystkie wartości o których mówię podziela. Przybrał maskę bardziej błazna niż króla. To nie jest jego osobowość. W pewnym momencie najprawdopodobniej zrozumiał, że nad tym jest szklany dach, że powyżej 7 – 10 procent poparcia społecznego na jarmarku politycznym nie da się uzyskać.

MN: Ponosi kolejna porażkę. Odkąd buduje Europę Plus notowania Ruchu Palikota spadają.
AC: Od lutego 2013 roku, czyli od 7 miesięcy wyraźnie się uspokoił… i doznał spadku notowań. To jest pewnego rodzaju dramat. Najpierw wydawało mu się, że złapał pana Boga za nogi, że jego błyskotliwy pomysł na uzyskanie widoczności daje mu sukcesy. Potem okazało się, że jest szklany dach dla tego typu polityki, a później okazało się, że kiedy próbuje odpowiedzialności, powagi, przewidywalności w polityce, to przegrywa.

MN: Nie zawsze mu się to udaje. Jeżeli będzie rozszerzał formułę, zmieniał tę partię i nazwę to myśli Pan, że będzie próbował ściągnąć takie osobowości jak Pan, czy Paweł Piskorski?
AC: Jest to dużo trudniejsza sprawa. Zarówno Paweł Piskorski jak i ja jesteśmy odrębnymi podmiotami, zupełnie innymi ludźmi, z własną biografią. Między mną i Pawłem Piskorskim są pewne różnice, aczkolwiek jest nam dosyć blisko, jeżeli chodzi o myślenie o państwie. Tak czy inaczej, wydaje mi się, że w Polsce muszą spotkać się ludzie, pewnie młodszego pokolenia niż moje, którzy potrafią zrozumieć, że nowoczesne państwo to państwo, które uruchamia rozmaite aktywności ludzkie, społeczne, a nie wyłącznie takie, które swoimi politykami partyjnymi obsadza wszystkie możliwe struktury, z gospodarczymi włącznie. Potrzebni są ludzie, którzy mają w gospodarce doświadczenia dosyć liberalne.

MN: Ale skąd Ci ludzie mają się wziąć? Czy widzi Pan jakiś zalążek takiego myślenia? Był Pan w SLD, to drugi kierunek w którym podąża polska lewica. Co czeka SLD poza koalicją?
AC: Jak Pan wie byłem w SLD i odszedłem z SLD, niestety. Z SLD jest ten sam problem co z Palikotem. W pewnym momencie wybiera taki format polityczny, który daje możliwość obecności w polityce, ale nie ma najmniejszych szans, ażeby zaspokoić skądinąd słuszne, oczekiwania od polityki ze strony znakomitej większości społeczeństwa. Polacy i Polki to społeczeństwo, które jest absolutnie przesiąknięte wartością wolności osobistej, godności ale także, które ma bardzo głęboko zakorzenione poczucie sprawiedliwości. Także w znaczeniu mało dzisiaj używanym – sprawiedliwości społecznej. Nie za bardzo toleruje ono różnice społeczne, dla których nie widzi sensownych usprawiedliwień. Nie toleruje sytuacji, w których państwo i jego rozmaite agendy w zatrudnieniu preferują to, z czym walczyli stoczniowcy w punkcie 13 z 21 postulatów strajku gdańskiego, czyli które wprowadza sytuacje nierówności szans i możliwości pomiędzy ludźmi.

MN: Jaka jest przyszłość socjaldemokracji w Polsce? Teraz być socjaldemokratą jest „trendy”. Wszyscy się do tego przyznają łącznie z premierem, który powiedział, że im dłużej rządzi, tym bardziej jest socjaldemokratą. Jak Pan to widzi?
AC: Wolę używać innego języka. Uważam, że najważniejszym punktem polskiej polityki jest obowiązek państwa w zakresie równości możliwości startu życiowego młodego pokolenia. Wszystko co mowi się o pokolenia starszych, to jest już populizm, dlatego że polityka wymaga czasu. W rzeczywistości to co można naprawdę polityką korzystnie zmienić, musi się odnosić do pokolenia, które wychodzi do życia.

MN: Dzisiaj jest tak, że to pokolenie szuka swojej szansy poza Polską…
AC: Poza Polską i plecami do Polski. Dużo jeżdżę tramwajem. Mam gumowe uszy i często słucham, o czym ludzie obok rozmawiają, zwłaszcza ludzie młodzi. Zawsze mnie to szalenie interesowało. Nie spotykam dzisiaj jakiejkolwiek rozmowy, która wykraczałaby poza sferą współobecności w społeczeństwie polskim, jakkolwiek by to nie brzmiało. Wszystkie rozmowy są na temat indywidualnej aktywności, dającej szanse życiowe. Nie ma żadnego oczekiwania wobec układu społecznego. Nie ma żadnych złudzeń co do tego, że polityka może przynieść człowiekowi jakąkolwiek wartość. To jest największa klęska polskiej demokracji ponad 20 lat po zakotwiczeniu się systemu demokratycznego w państwie.

MN: Dziękuję bardzo za rozmowę.
AC: Dziękuję.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj