– Dziś, czymś nienormalnym jest kiedy w urzędzie publicznym, chyba w świątyni demokracji polskiej, czyli w parlamencie wisi krzyż. To pokazuje dominację jakiejś grupy nad inną grupą, powiedział Robert Biedroń, poseł Twojego Ruchu.
Agnieszka Michajłow: Chciałby Pan zostać prezydentem Gdyni?
Robert Biedroń: Nie mam takich ambicji. A dlaczego Pani pyta? Ma Pani jakąś propozycję korupcyjną?
AM: Nie, przed nami wybory w przyszłym roku. I chciałabym wiedzieć kogo Twój Ruch wystawi na prezydenta Gdyni, Sopotu, Słupska, Gdańska itd.
RB: Zostało jeszcze trochę czasu. Mamy kandydatów i kandydatki. Najlepsi z najlepszych. I proszę nam pozwolić zrobić to w odpowiednim czasie. Myślę, że to musi przejść wszystkie procedury, jakie mamy w naszym ugrupowaniu i wtedy wszyscy się dowiemy. Ja też jestem niecierpliwy i chciałbym się dowiedzieć kto będzie naszym kandydatem lub kandydatką na prezydenta Gdyni. Ale jeszcze trochę poczekajmy.
AM: A szykuje się Pan do wyborów do Parlamentu Europejskiego?
RB: Pani redaktor z rana jest bardzo zainteresowana personaliami. Ja myślę, że to nie o personalia chodzi.
AM: Nie, pytam o Pańskie plany. Interesuję się.
RB: Pracować pracuję. Dzisiaj powołaliśmy zespół przygotowania programu dla Gdyni. W naszej formacji o wyborach do Europarlamentu rozmawiamy w kontekście programowym. Tak jak obiecaliśmy w najbliższym czasie przedstawimy też kandydatury. Proszę poczekać, zobaczymy.
AM: A co może dać Twój Ruch Gdyni, czego nie daje jej np. Wojciech Szczurek?
RB: Na przykład obywatelskość. To jest duży problem, że Gdynia, miasto marzeń, z którego wszyscy jesteśmy dumni, kochane nie tylko przez Gdynian, ale też wszystkich Polaków nadal nie ma budżetu obywatelskiego i ma problemy z przyjęciem takich rozwiązań…
AM: Ale przecież właśnie jest na etapie wdrażania budżetu obywatelskiego.
RB: Nadal na etapie. I słyszymy to przecież od bardzo dawna, że Gdynia wdraża, planuje, rozmawia.
AM: W przyszłym roku takie środki zostaną uruchomione. Z tego co wiem na ten temat, skończyły się konsultacje.
RB: Konsultacje trwają. Dzisiaj Sopot, Gdańsk już od dłuższego czasu się z tego cieszy.
AM: Ja widzę, że Pan nie jest do końca poinformowany. To prawda, że pierwszy był Sopot, ale w Gdańsku i Gdyni budżet obywatelski zacznie obowiązywać w przyszłym roku. Konsultacje trwają, w Gdyni się zakończyły.
RB: Ale czym innym są konsultacje, czym innym wdrożenie tego systemu. Pani redaktor dobrze wie.
AM: Ale chodzi właśnie o to, że obywatele mają się wypowiedzieć na co chcą, żeby zostały wydane pieniądze.
RB: Już dawno powinni się wypowiedzieć i nie marnować tych pieniędzy na inwestycje, które są nietrafione.
AM: Ale na przykład jakie?
RB: Na przykład dowiedziałem się, że w Gdyni będzie organizowany koncert. Do tego koncertu organizowanego przez Polsat prezydent Gdyni zamierza dołożyć 700 tysięcy złotych z budżetu miasta. Nie wiem, czy w sytuacji, w której Gdyni brakuje żłóbków, przedszkoli stać nas na tego typu wyrzucanie pieniędzy w błoto.
AM: Dlaczego wyrzucanie? Jak rozumiem, to jest kwestia promocji.
RB: To musimy wybrać priorytety, czy chcemy nadal promować Gdynię, która i tak dzisiaj w Polsce jest wypromowana i jest dumnym miastem ze swojej tożsamości i wszyscy wiedzą, że jesat najlepszym miastem do odwiedzin. Ale dzisiaj powinniśmy się zastanowić jakiej Gdyni chcemy. Czy chcemy Gdyni, która będzie stawiała na przedszkola, żłobki, czy będzie stawiała na zabawę, hulanki i swawole. Igrzyska zamiast chleba.
AM: A może po prostu na jedno i drugie?
RB: Tak, ale trzeba znaleźć proporcje. Zna Pani Pekin w Gdyni? Dzielnicę, w której ludzie nie mają ogrzewania, bieżącej wody, mieszkają w warunkach, w jakich nie żyliśmy nawet w XIX wieku. Ci ludzie w XXI wieku mieszkają w takich domach. Kilka kilometrów dalej mamy Infobox za kilka milionów złotych. To są problemy, o których chciałbym rozmawiać z mieszkańcami Gdyni i zastanowić się, czy to naprawdę są inwestycje, które są słuszne.
AM: To ja muszę znowu wrócić do mojego pytania. Nie chciałby Pan zostać prezydentem Gdyni?
RB: A ja muszę znowu wrócić do mojej odpowiedzi. Cierpliwości Pani redaktor.
AM: Jednak, to jest już inna odpowiedź Panie pośle. To przejdźmy z tego naszego najsympatyczniejszego podwórka na podwórko ogólnopolskie. Dymisja ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego powinna nastąpić?
RB: W związku z tą aferą?
AM: Tak, afera korupcyjna, informatyzacyjna, która podobno nie dotyczy tylko ministerstwa spraw zagranicznych, a wielu innych urzędów.
RB: Gdyby to dotyczyło tylko i wyłącznie ministra spraw zagranicznych, to ta sprawa byłaby prosta i jasna. Ale prawdopodobnie jest to wierzchołek korupcyjnej góry w ministerstwach. Dowiadujemy się o tym, że ta korupcja miała miejsce także w MSWiA, w przypadku przetargów na polską prezydencję w Unii Europejskiej. Czego jeszcze się dowiemy z CBA to jest prawdopodobnie kwestia czasu. Największa afera korupcyjna. I to nie są moje słowa, tylko szefa CBA. Jest to poważny problem systemowy. Donald Tusk powiedział, że będzie żelazem wypalał korupcję. Jak się okazuje, urzędnicy Donalda Tuska, Platformy Obywatelskiej przykładali rękę do największej afery korupcyjnej w historii III RP. I to jest najbardziej zatrważające. Sama dymisja ministra Sikorskiego tego problemu nie rozwiąże.
AM: A komisja śledcza rozwiąże sprawę? Po co komisja śledcza w sprawie, w której przez służby prowadzone są właśnie czynności? Żeby robić jakąś polityczną szopkę?
RB: Ale kto chce powołania komisji śledczej?
AM: Solidarna Polska, a przedstawiciele Twojego Ruchu zapowiadają, że poprą. No to tak jakby prawie Pan.
RB: Ja przede wszystkim uważam, że powinniśmy doprowadzić do tego, żeby dowiedzieć się jak duża była skala tej największej afery korupcyjnej. Nawet za czasów SLD, PiS, AWS nie mieliśmy do czynienia z tak olbrzymią degeneracją klasy rządzącej. Największym problemem jest to, że Platforma Obywatelska, która miała się jawić jako antidotum na te wszystkie patologie okazała się największą patologią tego systemu.
AM: To jeśli Pan pozwoli zakończmy ten temat. Stołeczny sąd ma rozpocząć apelację posłów Twojego Ruchu, domagających się usunięcia krzyża z sali posiedzeń plenarnych Sejmu. Ja szczerze mówiąc myślałam, że ta sprawa już została ostatecznie zamknięta. Myśli Pan, że coś się może zmienić?
RB: Mam nadzieję, że może się zmienić i w końcu będziemy żyli w normalnym kraju.
AM: A jak krzyż wisi w Sejmie, to jest w kraju nienormalne?
RB: A jeżeli powiesiłbym obok tego krzyża jakieś inne symbole religijne, to Pani by uważała, że jest normalne?
AM: To chyba nie są kategorie normalne, nienormalne. Wydaje mi się, że to nie w tych kategoriach.
RB: A w jakich? Ja przede wszystkim rozpatruję to w kategoriach konstytucyjnych. Jeżeli konstytucja za normę uznaje rozdział państwa od kościoła, to ja traktuję to jako normę i normalność. I dzisiaj czymś nienormalnym jest kiedy w urzędzie publicznym i też w świątyni demokracji polskiej, czyli w parlamencie na sali plenarnej wisi krzyż. To pokazuje dominację jakiejś grupy nad inną.
AM: Pan czuje się zdominowany?
RB: Pani redaktor, to jest jakaś kompletna hipokryzja. Nie udawajmy, że ten krzyż nie ma żadnego znaczenia. To jest największa hipokryzja, jaką mogłem słyszeć.
AM: Jak czasami słyszę co mówią politycy, także wierzący, w Sejmie, to mam wrażenie, że kompletnie nie ma znaczenia.
RB: Ale ja jestem niewierzący i staram się nie być hipokrytą. Więc proszę częściej słuchać mnie, a nie hipokrytów.
AM: Słucham różnych osób i mam takie wrażenie, że dzisiaj główny problem w Polsce to gender. Dzisiaj gender to jest wróg tradycyjnej, konserwatywnej części Polski. Musi być jakaś wojna o coś ideologicznego, więc teraz jest o to?
RB: Ale kto wywołał tę wojnę? Pani dobrze wie, że to jest kolejna odsłona tej wojny, jaką prowadzi polska prawica, kościół katolicki z czymś, co jest czymś naturalnym. Gender, czyli tożsamość psychiczna, kulturowa naszej płci jest integralna, nie da się tego zmienić. Dla niektórych brzmi obco, tajemniczo i łatwo z tego zrobić oręże do jakiejś walki. Ale natury się nie da zmienić.
AM: A propos tej walki, to Panu musi się to pewnie podobać, że jest taka wojna, bo się dużo mówi.
RB: Pierwszy raz wypowiadam się na ten temat u Pani w audycji. Bardzo się z tego cieszę, bo nie chcę się dawać wciągać w jakieś idiotyczne, absurdalne dyskusje na ten temat. Uważam, że polski kościół zamiast zajmować się realnymi problemami, bo ma do tego pieniądze i zaplecze np. walką z biedą i ubóstwem, wyciąga takie rzeczy z szafy i próbuje grać na naszych emocjach, strasząc gejami, lesbijkami, gender, lewakami i innego tego typu sloganami. A jak dobrze wiemy, z tymi gejami, gender i lewakami sam ma problemy.
AM: Ale może to jest częściowo tak, że takie słowa padają na podatny grunt? Że część Polaków, nie mówię, że wszyscy, nie jest gotowych na dyskusję i kształcenie w zakresie psychicznej płci?
RB: Ale kto kształci? Właśnie niestety się nie kształci. Jeżeli Pani zobaczy w polskim systemie edukacji, to nikt nie uczy nas o równości kobiet i mężczyzn, szacunku dla różnorodności. Oczywiście uczy się religii, ale Pani dobrze wie jak ta nauka wygląda. Bardzo cieszę się z Pani argumentów, proszę przekazać je arcybiskupowi Głódziowi, hierarchom kościoła. Myślę, że dobrze by było, żeby Pani ich zaprosiła i zapytała dlaczego otwierają kolejny front walki, który Polsce i Polakom jest kompletnie niepotrzebny. Nie potrzebujemy walki ideologicznej, kolejnego stosu, który próbuje rozpalić kościół katolicki.
AM: Dziękuję za radę. Jeszcze na koniec chciałabym zapytać, czy namówił Pan już kolegów posłów do składania oświadczeń o oddawaniu organów do przeszczepu?
RB: Namówiłem. Zresztą zabrałem te deklaracje do klubu, rozeszły się bardzo szybko i mam nadzieję, że wszyscy posłowie solidarnie podpiszą takie deklaracje. Bo nie widzę żadnego powodu, dla którego moje narządy po mojej śmierci miałyby zostać niewykorzystane, jeżeli mogą komuś uratować życie.
AM: Ale tylko w Pańskim klubie?
RB: Nie. Widziałem już posłów z innych klubów. Dzisiaj też solidarnie pomagamy posłowi Górskiemu, który potrzebuje naszej pomocy. Jest chory na białaczkę i też apelujemy do Państwa, jeżeli możecie pomóc oddając krew, to oddawajcie. Ona nie tylko może pomóc Panu posłowi, ale wszystkim potrzebującym. W Polsce nadal brakuje krwi.
AM: Dziękuję bardzo za rozmowę. Do usłyszenia.
RB: Dziękuję bardzo.