– Jarosław Kaczyński wiedział gdzie ważny polski polityk powinien być w sytuacji kiedy Ukraińcy walczą nie tylko o to żeby się zbliżyć do nas i do całej Europy, ale także walczą o to żeby się ostatecznie wyrwać ze strefy wpływów Rosji. Jarosław Kaczyński był w odpowiednim miejscu, powiedział Jarosław Sellin.Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie pośle.
Jarosław Sellin: Dzień dobry.
AM: Tomasz Sekielski twierdzi, że Chris Cieszewski, ekspert komisji Antoniego Macierewicza, był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie Nil. Pan Cieszewski temu zaprzecza. Czy to rzuca jakiś cień na tym ekspercie? Jak Pan myśli?
JS: Po pierwsze zwracam uwagę na to, że mieszamy dwa środowiska. Eksperci komisji Macierewicza i naukowcy, którzy zebrali się na drugą konferencję smoleńską, są niezależni od działań zespołu parlamentarnego, w którym to znalazło się stu specjalistów z kraju i ze świata. W tym zespole znalazł się pan Chris Cieszewski. Była to niezależna inicjatywa polskich naukowców. Ale rozumiem, że jest jakiś skrót myślowy, że się kojarzy działalność prawie wszystkich tych naukowców, profesorów z działalnością zespołu parlamentarnego i trochę się szuka dziury w całym. Rońda, teraz Cieszewski.
AM: Myśli Pan, że to jest polowanie?
JS: To są wszystko czyny i losy tych konkretnych naukowców. Natomiast cieszy mnie to, że setka polskich naukowców zajęła się wyjaśnianiem prawdy w sprawie katastrofy smoleńskiej.
AM: Czyli nawet jeśli to prawda, że był tym tajnym współpracownikiem SB, to Panu to nie przeszkadza w tej obecnej działalności?
JS: Wie Pani, zawsze mi przeszkadza, że ktoś był współpracownikiem SB. Uważam, że to źle o człowieku świadczy. Ale ja nie znam faktów związanych z życiorysem pana Cieszewskiego, w ogóle go osobiście nie znam. Trudno mi to komentować, niech on sam to wyjaśnia.
AM: Pan, Panie pośle powiedział, że tak jak Lech Kaczyński był ikoną wydarzeń w Gruzji, tak Jarosław Kaczyński może być ikoną wydarzeń na Ukrainie. Ale to znaczy, że skoro obok Jarosława Kaczyńskiego tam w Kijowie stał Jacek Protasiewicz, on też taką ikoną będzie?
JS: Ja mówiłem o tym, w tym sensie, że ważni polscy politycy powinni wyczuwać wagę historycznych zdarzeń i być we właściwym miejscu we właściwym czasie. Uważam, że zarówno śp. prezydent Lech Kaczyński w 2008 roku właśnie takie wyczucie miał i wiedział, gdzie polski polityk znaczący powinien być. Kiedy została zaatakowana Gruzja zorganizował wyprawę przywódców pięciu krajów Europy Środkowowschodniej do Tibilisi. Tak samo teraz Jarosław Kaczyński wiedział, gdzie polski polityk powinien być w sytuacji, kiedy Ukraińcy walczą nie tylko o to, żeby się zbliżyć do nas i do całej Europy, ale także walczą o to, żeby wyrwać się ostatecznie ze strefy wpływów Rosji. Więc był w odpowiednim miejscu. Jeśli chodzi o innych polityków to, ja to oczywiście doceniam i cieszę się, że politycy Prawa i Sprawiedliwości i Platformy Obywatelskiej na Majdanie się znajdują. Ale wiadomo przecież, nie musimy nikogo przekonywać, że znajomość ich nazwisk, twarzy jest dużo mniejsza wśród Ukraińców, niż znajomość z nazwiska i twarzy Jarosława Kaczyńskiego.
AM: Jaka powinna być w tej sprawie reakcja na dziś Radka Sikorskiego, Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego?
JS: Aktywność. Oni powinni wykonywać swoje role. Jarosław Kaczyński, jako lider najpopularniejszej dziś partii w Polsce, były premier wykonał swoje zadanie. Natomiast jeżeli premier szczyci się od sześciu lat rzekomym wpływem na wszystkich przywódców europejskich, wielkim autorytetem wśród nich, jest laureatem czterech, czy pięciu odznaczeń, czy nagród to powinien w tej sytuacji, w której tak ważna sprawa dla Polski się rozstrzyga, czyli przyszłość Ukrainy, powinien pielgrzymować od Berlina do Paryża, od Paryża do Londynu, od Rzymu do Madrytu. I w Brukseli przedstawiać jakieś nowe plany, nowe pomysły.
AM: Ale co robić? Przekonywać żeby Unia Europejska dała Ukraińcom wraz z tą umową stowarzyszeniową większe gwarancje finansowe?
JS: Również i to. Dlatego, że Ukraina stoi przed dylematem bardzo bieżącym, to znaczy perspektywą bankructwa własnej gospodarki i to jest główny ból głowy dzisiejszej elity politycznej Ukrainy. Jeżeli Unię Europejską stać było na wpompowanie czterystu miliardów euro na ratowanie banków i instytucji finansowych, którym groziło bankructwo z powodu nieodpowiedzialnego kredytowania krajów południa, głównie Grecji. To cztery miliardy, o których mówią Ukraińcy, to jest naprawdę duży, duży szczegół. To jest jeden procent z tego, co poświęcono na ratowanie francuskich i niemieckich banków, które te błędne kredyty dawały. Więc Unię Europejską stać na taką pomoc i jest takie pytanie polityczne, czy Unia Europejska ma instynkt polityczny, czy ona jest instytucją polityczną. Czy ona wyczuwa wagę chwili i w związku z tym jest w stanie takie drobne pieniądze wyłożyć, żeby załatwić bardzo ważną polityczną sprawę. Przecież rozstrzyga się geopolityka Europy Wschodniej. W tych dniach ona się rozstrzyga.
AM: A jeśli chodzi o polskich polityków, proszę mi powiedzieć, skoro Jarosław Kaczyński nie ma dziś o czym rozmawiać z Bronisławem Komorowskim w sprawie Ukrainy, to po co PiS wysyła najpierw Ryszarda Czarneckiego a teraz Adama Lipińskiego do prezydenta?
JS: Żeby poinformować polityków, którzy zbierają się u prezydenta Bronisława Komorowskiego a na Ukrainie nie bywają.
AM: Przecież to wy nazywacie to jakimś spektaklem medialnym.
JS: Właśnie mówię. Poinformować o tym, co się dzieje na Ukrainie. Dlatego, że i Ryszard Czarniecki kilka dni w tych kluczowych momentach tam spędził, i Adam Lipiński wczoraj wrócił z Ukrainy. Natomiast wszyscy panowie, którzy się spotkali na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego u prezydenta Komorowskiego na Ukrainie nie byli.
AM: Powinni pojechać na Majdan? Przyjechaliby i byliby lepiej poinformowani?
JS: Nie. Myślę, że jeżeli chcieli rozmawiać o Ukrainie to powinno ich interesować to, co się tam dzieje.
AM: To znaczy, że muszą tam być?
JS: Nie, ale informacje z pierwszej ręki myśmy oferowali. Więc wydaje mi się, że Rada Bezpieczeństwa Narodowego wcześniej zapraszając na swoje spotkania na przykład prokuratora generalnego, albo rektorów wyższych polskich uczelni w zależności od tematu, którym się zajmowała ma taką formułę, że może zapraszać gości, którzy informują Radę Bezpieczeństwa Narodowego o tym, co się dzieje. No, ale wiadomo, że ta rada miała wymiar wyłącznie wizerunkowy i propagandowy.
AM: Tak, ale politycy Prawa i Sprawiedliwości zawsze tak mówią o spotkaniach, które organizuje prezydent Komorowski. Wcześniej było zupełnie inaczej.
JS: No dobrze, ale proszę powiedzieć jaki jest efekt tej rady?
AM: Ja nie wiem, czy Rada Bezpieczeństwa Narodowego jest takim ciałem, po którego spotkaniu może być efekt.
JS: My zachęcamy do czynów a nie do gadania. Otóż czynem dziś prezydenta i premiera powinna być obecność w stolicach europejskich, również w Kijowie na rozmowach z Janukowyczem, bo on swoje stanowisko być może zmienia. Trzeba to wzmacniać i jeżeli prezydent Komorowski szczycił się dwudziestoma spotkaniami z prezydentem Janukowyczem, to kiedy będzie jeszcze lepszy moment dla Polski, żeby się z nimi jeszcze intensywniej spotykać. Jeżeli te spotkania nie przyniosły ostatecznego rozwiązania, ilość nie przeszła w jakość, to teraz trzeba działać i tak samo minister Sikorski i Donald Tusk.
AM: No minister Sikorski informował, że się wybiera.
JS: Tak ważną dla interesu polskiego sprawę powinni załatwiać jeżdżąc po tych stolicach, jeżdżąc do Kijowa.
AM: Porozmawiajmy o innej sprawie. Panie pośle, PiS jest za czy przeciw rządowemu projektowi zmian w systemie emerytalnym?
JS: My od lat mówimy, że trzeba dać Polakom wybór między ZUS i OFE. Uważamy, że tak właśnie powinno być. Natomiast projekt rządowy ma kilka mankamentów.
AM: Ale daje możliwość wyboru. Będziemy mogli w ciągu kilku miesięcy zdecydować, czy chcemy być w OFE, czy w ZUS.
JS: Daje możliwość wyboru, ale ma kilka mankamentów, na przykład daje za mało czasu szesnastu milionom Polaków z tymi miliardami złotych odłożonymi w OFE do podjęcia decyzji, do przeprowadzenia kampanii informacyjnej. No i intencje tej całej ustawy. Przecież wiadomo, że tu nie chodzi o bezpieczeństwo emerytów, tylko o łatanie budżetu i stanu finansów publicznych, które do pewnej dewastacji doprowadził rząd Donalda Tuska.
AM: Ale ostatecznie PiS zagłosuje za, czy przeciwko?
JS: Proszę zwrócić uwagę, że my wczoraj wstrzymaliśmy się od głosu, jeśli chodzi o dalsze prace. Zobaczymy jaki będzie ostateczny efekt pracy w Sejmie, tak niezwykle krótkiej, bo te jest też nasze poważne zastrzeżenie. Tak ważna sprawa nie powinna być upychana kolanem w ciągu czterech dni. My na przykład żądamy, żeby było publiczne wysłuchanie. Jest taka instytucja w Sejmie, że nad ważnymi ustawami ogłasza się wysłuchanie publiczne, przychodzą podmioty publiczne, instytucje zainteresowane i rozmawiamy o treści tej ustawy. Nie zamykamy się tylko w gronie poselskim, tylko rozmawiamy ze społeczeństwem. I my żądamy takiego wysłuchania publicznego. Jeśli to żądanie nie zostanie wysłuchane, to być może będziemy głosowali przeciwko.
AM: Panie pośle i ostatnie pytanie. Pan jest posłem z Pomorza, chciałabym zapytać o obwodnicę północną Trójmiasta. W lipcu powołaliście zespół parlamentarny w sprawie OPAT. Ale trudno znaleźć jakąś aktywność. Ja na stronie internetowej Sejmu nie mogłam znaleźć, w tych dniach było, albo będzie spotkanie w sprawie OPAT. Był Pan, albo się Pan wybiera?
JS: To spotkanie Nordy, to jest nieformalna nazwa władz samorządowych, które są zainteresowane OPAT już się odbyło. Ja akurat muszę być w Sejmie w Warszawie, ale interesuję się tę sprawą już od 2008 roku, kiedy składałem pierwsze interpelacje w tej sprawie. Próbowałem zainteresować odpowiednich ministrów OPAT i uważam, że OPAT powinien być zadaniem rządowym a nie samorządowym. Samorządy tego nie udźwigną. Samorządy są zdeterminowane, zdecydowanie chcą nawet jakieś swoje pieniądze na to wyłożyć, ale to powinna być inwestycja rządowa realizowana przez ministerstwo infrastruktury i myślę, że do tego doprowadzimy tym oddolnym samorządowym naciskiem.
AM: Dziękuję za rozmowę.
JS: Dziękuję.