Jerzy Borowczak, poseł PO m.in. o aferze zegarkowej i przeniesieniu dowództwa MW

– Myślę, że Sławomir Nowak miał to nieszczęście, że trafił na takiego akurat prokuratora. W Polsce tak to jest. Jarosław Kaczyński miał nieszczęście trafić na sędziego, który chciał go skierować na badania psychiatryczne. W Polsce prawo nie znaczy to samo wszędzie. To zależy, kto na jakim urzędzie jest, powiedział Jerzy Borowczak, poseł Platformy Obywatelskiej. Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie pośle.
Jerzy Borowczak: Dzień dobry.

AM: Pan coś wiedział kilkanaście lat temu, że się nie zapisał do OFE, a wybrał ZUS?
JB: To było podczas trzeciej kadencji, kiedy byłem posłem. Powiem szczerze, że miałem duży niepokój wiedząc, że OFE zabierze część środków na tak zwane „solidarne emerytury”, czyli te naszych rodziców. Uważałem, że dopóki rząd Jerzego Buzka nie przedstawi konkretnej propozycji jak uzupełnić te składki, kiedy młodzi ludzie przede wszystkim, dużo młodsi ode mnie zdecydują, że pójdą do OFE, to nie będzie tych „solidarnych pieniędzy” dla naszych rodziców.

AM: No i nikt nie przedstawił. Za to Pański rząd zrobił tak, że teraz właściwie OFE upadło.
JB: I dlatego podjąłem wtedy decyzję, że zostaję w ZUS. Że OFE to jest jedno wielkie oszustwo. Kiedy jeszcze im dano prawie 10% od wpływających pieniędzy do nich, czyli z naszych składek akurat nie z moich – oni od razu pobierali tak dużą prowizję, więc…

AM: Ale to Pańscy koledzy byli wtedy w rządzie. I Pan mówił Marianowi Krzaklewskiemu „Marian, jesteście oszustami”?
JB: Dlatego nie byłem w klubie AWS, bo uważałem, że te propozycje są złe. Oczywiście Jerzy Buzek kładł na to cały swój autorytet, razem z panem Balcerowiczem.

AM: Nawet do dziś tak chyba jest.
JB: Ja wiem, że każdy rodzic kocha swoje dziecko. Nawet jak ono jest przestępcą. Dlatego zarzucam i panu Balcerowiczowi i Jerzemu Buzkowi, że brną w złej sprawie.

AM: A Donald Tusk nas ochroni przed OFE?
JB: Nie. Ja myślę, że decyzję, którą podjęliśmy jak Pani wie, Jarosław Kaczyński uważa podobnie, bo też był wtedy w Sejmie, że to jest największe oszustwo, jeśli chodzi o OFE.

AM: To, że Jarosław Kaczyński tak uważa, to jeszcze…
JB: Nie. Tylko pamiętam jeszcze tę dyskusję w Sejmie podczas trzeciej kadencji. Oni byli tzw. „zaciąg PC” i nie byli w koalicji Unia Wolności-AWS i wiem, że to też krytykowali.

AM: Jerzemu Owsiakowi chyba puszczają nerwy. Wkurzył się tymi kolejnymi sugestiami, że Orkiestra za dużo na siebie wydaje, a nie na pomoc.
JB: Potrafię zrozumieć Jurka Owsiaka, dlatego że sam działam na tej niwie związkowej, socjalnej. Wiele razy też miałem takie zarzuty: „dlaczego ja pomagam ludziom?”, „co ja z tego mam?”.

AM: A co Pan z tego ma?
JB: Satysfakcję, że opiekuję się klubem Polonia Gdańsk od prawie 24 lat. To są dzieciaki z niezamożnych rodzin. One przyjeżdżają na treningi tramwajem, a nie mercedesem.

AM: Gdzie Pan ma ten słoik z kasą, którego szukał wczoraj Jurek Owsiak?
JB: Chyba kiedyś powiedział tak Rysiek Kapuściński, że ludzie wybitni tacy jak Jurek Owsiak, którzy chcą coś z siebie dać, przyciągają miernoty. To jest tragedia tych wybitnych ludzi w Polsce. Niech Pani zobaczy, jeśli mamy kogoś wybitnego zaraz jakieś miernoty przyczepią się do tych ludzi ze złości, zazdrości. Tak jest z Lechem Wałęsą, z Bartoszewskim.

AM: Tu chyba nie zachodzi ten mechanizm, tu się nie przyczepiają, tylko go krytykują. Oni wcale nie chcą być z nim.
JB: Oni właśnie atakują, przyczepiają się jak coś do okrętu, co uważa, że pływa. W tej formie takie miernoty się przyczepiają.

AM: Ma Pan alkomat w samochodzie?
JB: Tak, mam od lat.

AM: I co? Jedzie Pan na imprezkę, wypija jedno piwko, dmucha w alkomat?
JB: Nie, to nie jest tak. Staram się być odpowiedzialnym człowiekiem. Zdarza się, że np. w sobotę jestem na czyichś urodzinach. Jako, że kiedyś związkowiec, dzisiaj polityk, mam obowiązki, tak jak dzisiaj. Przyjechałem do Pani,  do radia, w dzień roboczy. Ale jak zapraszacie na sobotę czy na niedzielę, to wolę sobie sprawdzić, czy naprawdę mogę jechać.

AM: Ale kto Polakom kupi te alkomaty? Ile Pan zapłacił za ten alkomat? Kilkaset złotych?
JB: Zapłaciłem ok. 250 złotych.

AM: Kto Polakom kupi te alkomaty?
JB: Premier według mnie rzucił hasło.

AM: Trochę przesadził mówiąc, że można je kupić za 5 czy 10 złotych.
JB: Można kupić alkotesty. Może pomylił alkotesty z alkomatami. Myślę, że można to wspólnie zrobić z firmami ubezpieczeniowymi. Przecież te wypadki, które się zdarzają, gdzie pijany kierowca wjeżdża w Bogu ducha innego kierowcę, zakłady i firmy ubezpieczeniowe ponoszą ogromne koszta.

AM: Myśli Pan, że kupią alkomaty? Ja myślę, że kierowcy, skoro OC trzeba wykupić obowiązkowo, to trzeba będzie obowiązkowo alkomat.
JB: Ja jestem przeciwnikiem tego. Nie zgadzam się z panem premierem Tuskiem. Znam wielu ludzi abstynentów no i co? Oni też mają sobie kupić alkomaty?

AM: To kto ma mieć alkomat w takim razie? Będziemy klasyfikować kto jest podejrzany?
JB: Według mnie, kto chce być bezpieczny, niech sobie kupi.

AM: Premier wystąpił w piątek na konferencji prasowej. Różne rzeczy mówił, zapowiadał. Premier to tak lubi trochę obiecywać, prawda?
JB: Myślę, że te obietnice, które dajemy naszym wyborcom, staramy się realizować.

AM: Teraz premier mówi: „śmieciówki”, czyli umowy śmieciowe o pracę, „to praca oddarta z godności i poczucia bezpieczeństwa na przyszłość”. Mówi jak Piotr Duda, albo jak Janusz Śniadek jeszcze wcześniej.
JB: Mamy w klubie chyba 250 osób i premier też nas słucha. Takich ludzi, jak Jerzy Borowczak w Platformie jest dość dużo. Byłych działaczy związkowych, byłych szefów regionów. I my na naszych spotkaniach mówimy a premier bierze to pod uwagę. Od dawna mówiliśmy, zgłaszaliśmy na naszych posiedzeniach, że takie sytuacje się dzieją w przedsiębiorstwach, gdzie ludzie są upokarzani. Nie mają płaconych składek, nie mają świadczeń, składek emerytalnych, urlopów. Mówimy, że kryzys minął, więc weźmy się za to.

AM: A nie boi się Pan, że to spowoduje wzrost bezrobocia? Pracodawca nie będzie chciał ponosić większych kosztów, więc to się przerzuci na pracowników. Będą zarabiać mniej, albo będzie mniej pracy.
JB: Oczywiście to tym grozi, jeśli zrobilibyśmy to na „łapu capu”. Ja byłem parę lat pracodawcą i wiem jak to wygląda. Pracownicy też takie sytuacje potrafią wykorzystać i to do bólu. Oczywiście trzeba to monitorować. Myślę, że to nie pogorszy sytuacji polskich przedsiębiorstw.

AM: Wracamy do 49 województw, to jest nowa propozycja SLD. Zaczęła się kampania wyborcza, wszyscy wszystkim obiecują.
JB: Wydaje mi się, że już tak jesteśmy wyedukowani jako społeczeństwo, że na takie chwyty nie będziemy się łapać.

AM: Ale jedzie taki Leszek Miller do Słupska i mówi: „49 województw”, czyli Słupsk jest znowu województwem. To jest coś dla takiego Słupska.
JB: Słupsk, Koszalin, Elbląg, tylko po co?

AM: Co wymyśli Platforma Obywatelska, żeby przebić taką propozycję?
JB: Na pewno nie będziemy się ścigać z Leszkiem Millerem. Ciekawe co Leszek Miller robił jak rządził. Pamiętam po AWS, była dyskusja z prezydentem Kwaśniewskim, żeby nie robić tyle samo województw, jak było za czasów władzy ludowej. Dlatego ta dyskusja tak długo trwała. Natomiast dzisiaj jest odwracanie tego. SLD tak lubi, jak przyszło do rządów, to zmieniło UOP na ABW, Kasę Chorych na NFZ.

AM: Ale to głównie nazwa. A tutaj chodzi nie tylko o nazwę.
JB: Myślę, że nie ma co zawracać tej reformy administracyjnej, bo dość dobrze się sprawdza. Teraz zabraliśmy bardzo dużo władzy wojewodom w regionach i województwa nie mają już takiego znaczenia, jak kiedyś. Dzisiaj mamy marszałków województwa, tam jest władza i tam są pieniądze. Przywracanie 49 województw to jest tylko kampania wyborcza, żeby ludziom powiedzieć „będziecie województwem”.

AM: Czy to też jest kampania wyborcza, kiedy Leszek Miller mówi, że jak SLD dojdzie do władzy, to dowództwo Marynarki Wojennej wróci do Gdyni?
JB: Leszek Miller ma sympatię do Gdyni. Tu go wybrano po Samoobronie i po innych jego bolączkach. Tu wyzdrowiał.

AM: Ale złośliwy poseł Borowczak.
JB: Ja bardzo lubię Leszka Millera, naprawdę.

AM: Tak lubię, że aż mu będę przypominać o tym, że był kiedyś w Samoobronie.
JB: Mówię dlaczego premier Miller ma taką sympatię do Gdyni. Tu został wybrany, wrócił na odpowiednie miejsce. Jest przywódcą SLD, któremu w sondażach rośnie, Palikotowi spada.

AM: A to, że Dowództwo Marynarki wyszło stąd, to dobrze?
JB: Ja w ogóle jestem przeciwnikiem wszystkich instytucji w Warszawie. Chciałbym, aby ta władza trochę z tej Warszawy wyjechała, niech by się tam trochę rzadziej zrobiło. Jestem przeciwnikiem przenoszenia wszystkich instytucji ważniejszych do Warszawy. Myślę, że dobrze by było, aby dowództwo Marynarki Wojennej było w Gdyni.

AM: A Henryka Krzywonos-Strycharska powinna Pana zdaniem startować do Parlamentu Europejskiego w wyborach, czy nie?
JB: Myślę, że Henia jest bardzo znaną osobą ze swojej działalności charytatywnej i pomagania choćby w wychowywaniu dzieci w rodzinie zastępczej. Jest znana i z tego tytułu mogłaby zebrać odpowiednią ilość głosów. Nie wiem, czy ona czuje się na siłach.

AM: A to tylko o to chodzi? Trzeba być znanym, aby zebrać głosy?
JB: Tak, bo tak jest w Polsce.

AM: A nie żeby tak wybrać kogoś, aby coś zrobił?
JB: No umówmy się, dziś jak się nie ma nazwiska, to ludzie nie wybiorą. Dzisiaj w Polsce jeszcze się nie analizuje pracy polityków. Dlatego trafiają się tacy, jak agent Tomek, czy np. pani Pawłowicz.

AM: To nie było takie znane nazwisko, niech Pan nie przesadza.
JB: Ale się lansuje, poprzez swoje wygłupy.

AM: A jeśli by szła do Parlamentu Europejskiego, to z listy PO, PSL, Partii Kobiet? Kogo?
JB: Trudno mi powiedzieć. Nie zdradziła, kto zaproponował jej kandydowanie do Europarlamentu. Myślę, że Platforma ma Janusza Lewandowskiego, Janka Kozłowskiego, Jarka Wałęsę. Sprawdzonych parlamentarzystów. Ale jeśli dostanie taką propozycję, na pewno z niej skorzysta.

AM: Czy to jest koniec kariery Sławomira Nowaka?
JB: Na pewno wstrzymanie tej szybko rozwijającej się kariery.

AM: Za szybko?
JB: Może nie za szybko. To w czasach władzy ludowej trzeba było być siwym, żeby być ministrem. Dzisiaj mamy ministrów, takich jak Kosiniak-Kamysz, bardzo młody człowiek. Czy szef, który przyszedł za Boniego. To dzisiaj w Polsce jest na topie. Młodzi, którym się jeszcze chce, to jest ważne. Myślę, że Sławek miał to nieszczęście, że trafił na prokuratora, który rzeczy ujawnione przez Sławka być może troszeczkę za późno uznał, że to jest…

AM: Myśli Pan, że to jest nieszczęście trafić na prokuratora a nie, że po prostu być nieostrożnym?
JB: Tak. Bo w Polsce tak to jest, że np. Jarosław Kaczyński miał nieszczęście trafić na sędziego, który chciał go skierować na badania psychiatryczne. W Polsce prawo nie oznacza prawo wszędzie. To zależy, kto jest na tym urzędzie. Zresztą mamy na to wiele dowodów. Sprawę posła Hoffmana można było uznać, że jej nie było chociaż chodziło o 100 tys. złotych. Tutaj jest zegarek i prokurator uznał, że trzeba prowadzić śledztwo i nie przyjął wyjaśnień Sławomira Nowaka.

AM: Dziękuję bardzo za rozmowę.
JB: Dziękuję serdecznie.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj