– Informacja o zwolnieniach w szpitalu w Kościerzynie, tak jak powiedzieli związkowcy, jest szokująca. Jeżeli można zwolnić jedną czwartą załogi i bezpiecznie realizować kontrakt, gwarantując bezpieczeństwo medyczne, to pod znakiem zapytania staje system zarządzania w minionym okresie, powiedział Zdzisław Czucha. Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie burmistrzu.
Zdzisław Czucha: Dzień dobry.
AM: W szpitalu w Kościerzynie jest trudna sytuacja. To oczywiście nie jest nic nowego. Prawdopodobnie dzisiaj załoga dowie się, w których grupach zawodowych zacznie się cykl zwolnień. Jedna czwarta załogi, to dużo. Martwi się Pan tym?
ZC: To jest tak, jak powiedzieli związkowcy w jakiejś mierze szokująca wiadomość. Dlatego, że jeżeli można zwolnić jedną czwartą załogi i dalej w sposób bezpieczny realizować kontrakt i gwarantować bezpieczeństwo medyczne, to pod znakiem zapytania staje system zarządzania w minionych okresach. To nie jest dobra wiadomość, jest szokująca. Spotkaliśmy się przedwczoraj ze związkami zawodowymi, tam jest wielki niepokój. Tym bardziej, że oprócz ochrony medycznej i bezpieczeństwa medycznego, ten szpital jest jednym z największych pracodawców w powiecie kościerskim.
AM: Napisaliście list do marszałka?
ZC: Tak, poprosiliśmy pana marszałka i to było ustalenie ze spotkania ze związkami, że konieczne jest wyjaśnienie wszystkich kwestii, dlaczego jest taka skala zwolnień. Być może to jest tylko zapowiedź, a ostatecznie tak nie będzie, ale podanie takiej informacji, to jest dla nas wszystkich rzecz nieprawdopodobna.
AM: Ale myśli Pan, że przekona marszałka, żeby ta skala zwolnień nie była taka?
ZC: Ja nie jestem tutaj wprost od przekonywania. Ja bym tylko chciał, żeby taka skala zwolnień była pokazana co do swojej racjonalności, że to jest konieczne, bo inaczej szpital będzie dalej się zadłużał, a po raz kolejny przecież nikt nie wyda pieniędzy, żeby go oddłużyć. Ja bym chciał poznać merytoryczne podstawy tej decyzji.
AM: Dobrze, ale jeśli takie Pan pozna to jak będzie z bezpieczeństwem pacjentów w tym szpitalu?
ZC: Myślę, że na straży wykonywania kontraktów i bezpieczeństwa stoją odpowiednie organy, łącznie z NFZ, który kontroluje czy kontrakt jest realizowany w sposób właściwy i bezpieczny. Oczywiście za to odpowiada zarząd spółki oraz właściciel. Tutaj tych organów jest wiele. Ale też szpital w dzisiejszych czasach musi się liczyć, że jeżeli nie zagwarantuje tego bezpieczeństwa, to grożą mu czynności odszkodowawcze od pacjentów. Nie dopuszczam tego do swoich myśli, ale taka możliwość może się pojawić, pacjentów którzy mogliby doznać uszczerbku w wyniku złych procedur. A czynności odszkodowawcze mogą zaszkodzić szpitalowi jeszcze bardziej.
AM: Szpital jest dużym pracodawcą w mieście?
ZC: Największym.
AM: Co oznacza 250 osób zwolnionych?
ZC: W szpitalu nie pracują tylko mieszkańcy miasta. Tam pracują mieszkańcy z całych południowych powiatów, z wielu miejscowości, bo i Bytów i Starogard, część z powiatów chojnickiego czy kartuskiego. Bez względu na to 250 miejsc pracy na południu województwa, tak to powiedzmy, to jest…
AM: … południe to chyba Chojnice?
ZC: Trzeba widzieć rynek pracy w całości. Generalnie te osoby gdzieś będą szukały pracy. Ja nie sądzę, że to będzie 250 osób. Ale jeśli przyjąć takie założenie, to to jest dużo. Jak usłyszeliśmy, to będą to zwolnienia grupowe.
AM: Z tym szpitalem jest kłopot, prawda? Za duży, za dobry, za drogi. Wszystko „za”.
ZC: Tak, to jest dobry szpital. Czy jest za drogi? Myślę, że nie jest droższy niż inne. Chcę zwrócić uwagę, że na południe od Gdańska nie ma żadnej placówki tej rangi, czyli szpitala specjalistycznego, który byłby podległy samorządowi województwa. To jest jedyny szpital na południu. Trzeba jasno powiedzieć, że nawet do 40% pacjentów to są pacjenci, z którymi nie poradzili sobie medycy w szpitalach powiatowych. Często otrzymujemy w spadku przypadki, które gdyby od razu trafiłyby do nas, ich leczenie kosztowałoby zdecydowanie mniej. A tak dostajemy tych pacjentów w dużo gorszym stanie medycznym, niż gdyby od razu do nas trafili. To jest ten problem i za to oczywiście dzisiaj się nie płaci żadnych dodatkowych pieniędzy. A koszty wyprowadzenia takich pacjentów i utrzymywania w szpitalu w wydłużonym okresie, bo nie da się tego inaczej zrobić, jeśli to nie była od razu właściwa diagnoza. To są problemy, których nikt nie chce dostrzec. Nie ma za to specjalnych środków, nie płaci się nadwykonań „przeterminowanych”, przetrzymywania pacjenta na łóżku. To są dylematy, które ma kościerski szpital. Musi ktoś wreszcie to zauważyć, bo inaczej będzie z tym szpitalem duży kłopot. Nie można tez dopuścić do sytuacji, żeby zepchnąć szpital kościerski do rangi szpitala powiatowego. On w środku województwa, szczególnie jeżeli chodzi o obsługę ruchu turystycznego w sezonie, ale też bezpieczeństwo mieszkańców z południowych powiatów, jest w Kościerzynie konieczny i jego marka musi rosnąć. A markę wypracował sobie dobrą, to nie ulega wątpliwości.
AM: Czyli z tego co słyszę, chcecie być uzdrowiskiem? Marzenie o potędze?
ZC: Każde miasto musi szukać marki i pomysłu, czym chce być. Dzisiaj miasta silą się na ogromną promocję, wydają na to gigantyczne środki. My mamy analizy różnego rodzaju instytucji, ekspertów – ludzie, jeżeli mogą wybrać ofertę aby pojechać gdzieś na wypoczynek lub na leczenie, to jeżeli ta oferta jest cenowo i jakościowo porównywalna, to wybiorą miejscowość uzdrowiskową. Oczywiście ciężka praca przed nami, ale jest taki pomysł. Będziemy się nad tym zastanawiali.
AM: Są szanse?
ZC: Są. W miniony poniedziałek była konferencja z udziałem ekspertów, w tym z Ministerstwa Zdrowia. Ani jeden z tych ekspertów nie wykluczył takiej możliwości. Ten następny rok przepracujemy, aby odpowiedzieć na te pytania.
AM: W takim uzdrowisku powinno być czysto. Macie kłopot ze śmieciami, ale to nie tylko wy.
ZC: Nie, nie mamy kłopotu.
AM: Firma już się ogarnęła?
ZC: To jest dobre pytanie. Wystartował tylko jeden zainteresowany, a jeżeli ktoś jest „monopolistą”, to to jest ten kłopot. Doprowadziliśmy już do uzgodnienia stanowisk. W najbliższy piątek jest spotkanie z zarządem firmy, która jest odpowiedzialna za wywóz odpadów. Co do strony proceduralnej, z naszej strony nie ma żadnych uchybień. Oczywiście trzeba tego wykonawcę, który jest operatorem, jeżeli chodzi o wywóz odpadów, wyegzekwować od niego wszystko do czego się zobowiązał.
AM: A jak finansowo wygląda ta reforma w Pańskim mieście? Macie większe, czy mniejsze wpływy niż się spodziewaliście?
ZC: Kościerzyna i 20 innych gmin zawiązała Związek Gmin Wierzyca. To związek celowy, w kwestii gospodarki odpadowej. Jesteśmy w dobrej sytuacji, bo te 20 gmin jest też właścicielem Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych, tzw. ZUOK. To nam pozwala śledzić przepływy i strumienie odpadów od ich odbioru od mieszkańca, aż do ostatecznej utylizacji – mamy nad tym pełną kontrolę, ale też pełną sprawozdawczość. A system wymaga dopracowania, i tak jak Niemcy wdrażali podobne rozwiązania przez 10 lat, nie jest możliwe, aby to idealnie wdrożyć w Polsce przez rok. Myślę, że takie minimum to jest 2 lata, abyśmy też poznali pełne strumienie odpadów. Bo okazuje się, że odpadów jest statystycznie średnio 30% więcej niż przed wprowadzeniem tej ustawy. To też jest pewien fenomen.
AM: Czy finansowo to się jakoś w najbliższym czasie zmieni dla mieszkańców?
ZC: Nie planujemy podwyżki. Myślę, że to jest ta główna informacja. Też na tym etapie, dopóki nie zakończymy tego pierwszego cyklu, a ten pierwszy cykl w Związku Gmin Wierzyca, w tych 20 samorządach to jest cykl 18 miesięczny, czyli półtoraroczny, i dopiero potem będziemy analizowali wyniki finansowe czy też wszystkie efekty, które uzyskaliśmy, z których musimy się wywiązać, bo taki obowiązek nakłada na nas ustawa i prawo unijne, aby nie popaść w procedurę kar. Bo oczywiście zbyt mało pieniędzy w systemie, to unikanie pewnych działań, które musimy wykonać zgodnie z przepisem prawa.
AM: Mówił Pan o współpracy gmin. Chciałabym Pana zapytać, także o współpracę gmin, ale o taki konflikt, który mamy na linii Gdańsk i Gdynia. Ostatnio jest o tym głośno, że gminy czy włodarze nie mogą się dogadać co do formy organizacyjnej, która miałaby nas przybliżyć do pozyskiwania środków. Chodzi o 800 milionów złotych. Pan też pewnie o tym słyszy, czyta, widzi. Jak Pan to ocenia?
ZC: Myślę, że jasno trzeba powiedzieć – ten konflikt, to że my o nim rozmawiamy, on się przebija też do mediów. Ciężka praca wielu małych samorządów, wielu mieszkańców za chwilę będzie przysłonięta konfliktem wygenerowanych przez odpowiedzialnych za dogadanie się z tych dwóch miast. Tutaj panowie prezydenci, apeluję do Was, siądźcie do stołu, zostawcie swoje ambicje na boku, szkodzicie województwu pomorskiemu nie dogadując się. To jest mój komentarz do tego.
AM: W tym roku wybory samorządowe. Zdzisław Czucha kandyduje po raz kolejny na stanowisko burmistrza?
ZC: Taka możliwość też istnieje. Myślę, że przykład rozwiązywania trudnych problemów, chociażby mówiliśmy o szpitalu, ale też kwestia kościerskiej obwodnicy, która ma być – myślę, że potrafimy być skutecznym samorządem, dobrze zarządzanym. Mamy też pomysły na rozwój, chociażby ta idea uzdrowiska, o którym Pani mówiła, bo to też ma być pomoc dla szpitala. Chcemy wokół szpitala, jako największego zakładu, z ogromnym kapitałem, też intelektualnym, jeżeli chodzi o kadrę medyczną, budować wokół ochrony zdrowia gałąź gospodarki. To jest dzisiaj tak samo dobry pieniądz jak każdy inny. A myślę, że każdy z nas mając do wyboru zakup nowych butów lub troskę o zdrowie, wybierze zdrowie.
AM: Czyli to jest potwierdzenie startu w wyborach, bo jest coś do zrobienia.
ZC: To jest przedwczesna odpowiedź. Istotne jest to, że burmistrz w pojedynkę nie może nic. Jeżeli jest grupa osób, która chociażby taką ideę uzdrowiska podchwyci, powie „tak, my chcemy to realizować”, jeżeli Rada Miasta w najbliższym czasie, a chciałbym żeby ta decyzja była w pierwszym półroczu tego roku, powie: „tak, zgadzamy się, próbujemy realizować ten ambitny projekt„, to jestem gotów go realizować. Ja nie chcę administrować, jestem człowiekiem, który zna się na prowadzeniu inwestycji, projektów unijnych. Jeżeli chcemy iść w kierunku stagnacji, wspierania kłótliwości, to nie. Powiat kościerski daje przykład, że samorządy potrafią się porozumieć, maja dobre projekty. Na koniec wrócę jeszcze do apelu do panów prezydentów. Jeżeli panowie prezydenci się nie dogadają, to chętnie samorządy m.in. powiatu kościerskiego i innych małych miejscowości, zagospodarują te 800 milionów. Rozmawiałem wczoraj z panem marszałkiem, który jest w roli mediatora. To zaszczytne, że pan marszałek się w to angażuje ale twierdzę, że nigdy nie powinno do takiej sytuacji dojść.
AM: Dziękuję bardzo za rozmowę.
ZC: Dziękuję bardzo.