– Nikt z nas nie był przygotowany na taki obrót spraw. Biorąc udział w tej pokojowej akcji, chcieliśmy tylko wesprzeć działania kampanijne i wrócić do domu, do normalnej pracy. Natomiast to, że zostaliśmy aresztowani i zostało złamane wiele przepisów prawa międzynarodowego, spowodowało, że cały świat stanął za nami murem i otrzymaliśmy naprawdę ogromne wsparcie, powiedział Tomasz Dziemianczuk. Mariusz Nowaczyński: Dzień dobry Panie Tomaszu.
Tomasz Dziemianczuk: Dzień dobry wszystkim.
MN: Bardzo Panu zależy, żeby przedstawiać Pana jako menadżera kultury raczej, niż aktywistę Greenpeace. Nie dziwię się, bo chce Pan po tym trudnym, ale ciekawym okresie w życiu wrócić do normalności. Jest Pan w Polsce niecały miesiąc...
TD: Zawodowo zajmuję się kulturą od kilkunastu lat. Oczywiście wspieram działania na rzeczy ochrony przyrody również bardzo długo. Natomiast robię to w wolnym czasie, stąd ta prośba.
MN: Ma Pan poczucie, że wrócił już do normalnego życia przez ten niecały miesiąc? To wystarcza, żeby się z powrotem odnaleźć? Jak Pana przyjęli, zwłaszcza koledzy i koleżanki z pracy?
TD: Przyjęcie jest bardzo dobre, właściwie z każdej strony. Na razie dwukrotnie odwiedziłem w pracy kolegów i koleżanki. Do Akademickiego Centrum Kultury wracam na początku lutego. Odwiedziłem za to wszystkich członków rodziny, których nie widziałem od wielu lat. Ten wolny czas poświęciłem na to, żeby nawiązać bliższe relacje z dalszymi członkami rodziny.
MN: Kiedy Pan wypływał na akcję Greenpeace, był Pan przygotowany na to, że stanie się bohaterem mediów? To jest chyba trudna rola do uniesienia. Z człowieka, który robił swoje w pracy i realizował ciekawe hobby, nagle stał się Pan ikoną pop kultury a nie kultury, którą się na co dzień zajmuje.
TD: To był przypadek.
MN: Czy Greenpeace przygotowuje na to, że nagle po spektakularnej akcji możecie być bohaterami mediów? Nie ma co ukrywać, tak się stało, całą trzydziestkę to spotkało.
TD: Nie. Pomagając Greenpeace przede wszystkim koncentrujemy się na kampaniach, które prowadzi dotyczących ochrony przyrody. W tym przypadku kampanii dotyczącej utworzeniu rezerwatu ochrony przyrody na terenie Arktyki. Nigdy nie podkreślamy ważności pojedynczych osób.
MN: Ja wiem, nie o to chodzi, ale stało się. Pewnie nie spodziewaliście się tak zdecydowanej reakcji Rosji, staliście się bohaterami mediów właściwie całego świata. W Polsce prawie każdy kto się interesuje tym, co się dzieje na świecie, wie dzisiaj kto to jest Tomasz Dziemianczuk. Chodzi mi o to, czy na to był Pan przygotowany i czy na to da się przygotować?
TD: Nikt z nas nie był na to przygotowany biorąc udział w tej pokojowej akcji. Chcieliśmy tylko wesprzeć działania kampanijne i wrócić do domu, do normalnej pracy. Natomiast oczywiście fakt, że zostaliśmy aresztowani i złamano przy tym wiele przepisów prawa międzynarodowego i zwyczajne normy społeczne spowodował, że świat stanął za nami murem. Otrzymaliśmy ogromne wsparcie od indywidualnych osób, mediów, celebrytów, bardzo szerokie wsparcie.
MN: Wyjeżdżając na akcję zajęcia platformy wiertniczej, która jest dość ryzykowna można spodziewać się, zwłaszcza mając do czynienia z takim państwem jak Rosja, nie wspomnę o Chinach, bo nie wiem czy Greenpeace w tamtym kierunku w ogóle planuje jakieś działania – można spodziewać się, że łatwo nie będzie.
TD: Może sprostuję, nigdy nie próbowaliśmy zająć platformy.
MN: Ale próbowaliście wywiesić na niej swoje banery, prawda? To trzeba mieć kontakt z platformą.
TD: Tak, natomiast celem było dostanie się na burtę platformy, która ma 20 metrów wysokości. Nigdy nie mieliśmy kontaktu z załogą, ani z samym pokładem platformy i to jest ta różnica.
MN: Jak Pan słyszy, są takie głosy, że Greenpeace to ekoterroryści, że łamiecie prawo? Takie głosy pojawiają się nie tylko ze strony Rosji, ale macie też krytyków w zachodnim świecie...
TD: Być może, ale wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach ochrona przyrody wymaga też bardziej aktywnych działań. Z jednej strony mamy rządy krajów i koncerny, które też się nie liczą z obywatelami i ochroną środowiska, w którym żyjemy. To jest jakby naturalna kolej rzeczy, że obywatele też się organizują i próbują przeciwko temu działać.
MN: Czy w historii Greenpeace zna Pan podobną, spektakularną akcję, jak ta z Rosji?
TD: Nie można mówić o spektakularnych akcjach Greenpeace.
MN: A Rainbow Warrior?
TD: Nawiązuje Pan do dwóch wydarzeń, ważnych z punktu widzenia historii Greenpeace. Pierwszym było zatopienie statku Rainbow Warrior przez francuskie służby specjalne, które próbowały zatrzymać protesty przeciwko próbom nuklearnym na Pacyfiku. Wtedy właściwie całe wyższe kierownictwo służb specjalnych Francji straciło pracę. Francja wypłaciła również ogromne odszkodowanie Greenpeace za statek. Muszę też wspomnieć, że przy okazji zginął niewinny człowiek, dziennikarz który znajdował się wtedy na pokładzie. W tej chwili Rosja też chciała pokazać prawdopodobnie całemu światu, że nie szanuje ekologii, ani działań na rzecz ochrony przyrody.
MN: Nie boi się Pan, że udało się Rosji odstraszyć ekologów w ten sposób? Co ciekawe, powiedział mi Pan wcześniej, że to nie była pierwsza tego typu akcja Greenpeace na wodach rosyjskich. Natomiast pierwszy raz skończyło się tak dramatycznie, prawda?
TD: Tak, pierwszy raz aktywiści z całego świata wylądowali w rosyjskim areszcie. Natomiast nie są to pierwsi ekolodzy, którzy znajdują się w więzieniach rosyjskich. O tym się po prostu nie mówi. W momencie kiedy 30 osób z osiemnastu krajów znalazło się za kratkami za ochronę przyrody, cały świat zaczął o tym mówić. Proszę pamiętać, że za to chuligaństwo, o które w końcu byliśmy oskarżeni w rosyjskich aresztach siedzą ekolodzy, opozycja, artyści, performerzy.
MN: Wszelkie przejawy opozycyjnego myślenia.
TD: Dokładnie.
MN: Czy w jakikolwiek sposób to, co się stało zniechęci Pana do dalszego działania? Kiedy Pan myśli jak ułożyć sobie życie po powrocie, to myśli żeby skupić się przede wszystkim na pracy? Czy jak pojawią się kolejne podobne akcje, będzie Pan chciał brać w nich udział?
TD: Zawsze skupiam się przede wszystkim na pracy. Jestem takim człowiekiem, który angażuje się bardzo mocno we wszystko co robi. Wydaje mi się, że jestem bardzo dobrym specjalistą od kultury. Natomiast kiedy angażuję się w działania na rzecz ochrony przyrody, to też staram się angażować dosyć mocno.
MN: Nie jest już Pan anonimowym działaczem Greenpeace, tylko kimś ważnym, z elitarnej grupy trzydziestu osób, które wiele dla tej organizacji poświęciły...
TD: Nie czuję się członkiem elitarnej grupy. Natomiast mam nadzieję, że nasze działania zainspirowały młode pokolenie. Dużo się teraz o tym mówi, że młodzi ludzie nie są specjalnie zainteresowani działalnością w organizacjach pozarządowych. Mam nadzieję, że w jakiś sposób zainspirowaliśmy młode pokolenie ekologów.
MN: Młodych działaczy Greenpeace często widać na ulicach. To przebrani wolontariusze, którzy zbierają datki na organizację. Trzeba mieć dużo zapału, pogoda zła czy dobra, oni stoją. To jest w Polsce skuteczne?
TD: Musi być skuteczne. Finansowanie Greenpeace pochodzi przede wszystkim z datków indywidualnych osób. Oskarża się nas m.in. w Rosji o to, że działamy tak naprawdę na zlecenie zagranicznych koncernów, które są konkurencją dla Gazpromu. To jest absolutnie bzdurą. Greenpeace przyjmuje tylko i wyłącznie datki od indywidualnych osób. Im więcej osób na świecie wspiera to co robimy, tym więcej Greenpeace otrzymuje pieniędzy, tym więcej jest w stanie poświęcić.
MN: Jak to w Polsce wygląda? Czy to chwyciło? Czy wielu ludzi jest w stanie to finansować. Jak rozumiem, że trzeba podpisać umowę i potem przekazuje się jakąś część...
TD: Można zrobić indywidualne datki, można wpłacać miesięcznie, przeznaczyć 1 %. Moja rodzina i ja przeznaczamy cały swój 1% z podatków. Czy dużo osób, no to trzeba by zadać pytanie. Wiem, że po takich spektakularnych wydarzeniach na pewno wzrasta liczba samych aktywistów, wolontariuszy, którzy są zainteresowani działalnością. Nie tylko w Greenpeace, ale w wielu innych organizacjach ekologicznych. Również zwiększa się finansowanie takich organizacji.
MN: Plany na najbliższe tygodnie. Co Pan zamierza robić?
TD: Skoncentrowanie się na pracy zawodowej i rozwijaniu swoich kompetencji.
MN: Dziękuję za rozmowę.
TD: Dziękuję również.