Przemysław Marchlewicz, radny sejmiku (PiS) o pijanym Monte Cassino w Sopocie

– W Sopocie w weekendy nie jest bezpiecznie. Monte Cassino w piątkową, sobotnią noc jest całe pijane i dzieją się tam bardzo różne rzeczy, mówi Przemysław Marchlewicz, radny sejmiku pomorskiego z PiS w Rozmowie kontrolowanej.
Agnieszka Michajłow: Dzień dobry, witam w studiu. Chodzi Pan nocami po ulicach Sopotu?
Przemysław Marchlewicz:
Dzień dobry, ja jestem mieszkańcem Sopotu. Zdarza mi się czasem, może nie tak często jak panu prezydentowi.

A.M: W centrum Sopotu w weekend syn Ryszarda Krause i jego ochroniarz zostali ugodzeni nożem. Sopot jest bezpieczny, czy nie?
P.M: W weekendy w mieście jest taka wytworzona kultura jarmarczno-knajpiana, która powoduje że Sopot bezpieczny w nocy nie jest.

AM: To źle, że jest kultura knajpiana?
PM: Ja nie powiedziałem, że to źle. Zwracam uwagę, że Monte Cassino w piątkową noc jest całe pijane i dzieją się tam bardzo różne rzeczy.

AM: No tak, ale Sopot to jest uzdrowisko, tam ludzie przyjeżdżają się bawić. Trzeba teraz te knajpy pozamykać?
PM: Nie powiedziałem, że pozamykać. Trzeba pilnować bezpieczeństwa. Tutaj akurat postawa pana prezydenta jest dla mnie zadziwiająca…

AM: Bo pisze list otwarty do policji?
PM: Pani obecna komendant powiatowa policji w Sopocie to jest już trzeci komendant, z którym pan prezydent nie może się dogadać. Komunikuje się z nią w formule listów otwartych, co dla mnie jest zadziwiające.

AM: To że oni się nie mogą dogadać, to nie jest powodem że ktoś został ugodzony nożem. Czy to nie jest jednak wina policji, że jej tam nie ma?
PM: Możemy tutaj winić policję, możemy winić staż miejską, monitoring. Na pewno bezpiecznie w Sopocie nie jest i służby powinny ze sobą współpracować a nie potrafią, o czym świadczy już trzeci komendant policji, z którym pan prezydent nie potrafi się dogadać. Zdecydowanie jest to w Sopocie problem.

AM: Jakby się dogadali to byłoby lepiej?
PM: Myślę, że w formule porozumienie i rozmowy a nie listów otwartych, na pewno współpraca przebiegałby lepiej.

AM: Ale nie będzie takiego pomysłu, żeby lokale gastronomiczne były otwarte tylko do północy?
PM: Myślę, że nie. To jest to źródło dochodów, ale zdecydowanie w weekendy bezpieczeństwo wymaga poprawy.

AM: Gazeta Wyborcza napisała wczoraj, że senator Kazimierz Kleina wpływał a nawet groził dyrektorowi gdańskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w sprawie przebiegu drogi S6. Senator zaprzecza, myśli Pan że to jest jakaś rozgrywka?
PM: Na Pomorzu jest 34 parlamentarzystów wybranych z różnych subregionów. Bardzo często promują, czy też wspierają różne inwestycje i publiczne, i prywatne. Absolutnie nie ma w tym nic zdrożnego. Jeśli chodzi o przebieg obwodnicy Lęborka to dyskusja trwała dość długo. Żaden z wariantów i północny, i południowy nie był wariantem oczywistym. Oczywiście jest taka cienka linia pomiędzy lobbowaniem a dyskusją merytoryczną z administracją publiczną, np. z GDDKiA a powoływaniem się na wpływy. Chcę wierzyć panu senatorowi, że on tej linii nie przekroczył. Znając pana senatora Kleinę wiem, że chce być skuteczny w walce dla swojego regionu. Ja się z taką sytuacją z jego strony nie spotkałem, więc nie mam powodu, żeby mu nie wierzyć. Czy to jest rozgrywka? Nie wiem.

AM: To może jednak ABW powinna coś tutaj pobadać?
PM: Dowiedziałem się z mediów, że takie badanie trwa…

AM: Póki co w szufladzie gdzieś tam leżą papiery. Nie wiemy do końca czy trwa. Zmieńmy temat. Słyszał Pan pewnie o kolejnym pacie między Gdańskiem a Gdynią. Podobno się dogadali, podpiszą porozumienie i będą nawet wspólnie unijne środki wydawać…
PM: Trzeba zwrócić uwagę na dwa aspekty. Gdynia historycznie była budowana w konkurencji do Gdańska i tej konkurencji nie unikniemy. Natomiast jeśli chodzi o sam konflikt, to mam wrażenie, że jest on mocno podgrzewany przez media. Nazwałbym to raczej konkurencją niż konfliktem. Ofiarą tego konfliktu ma być prezydent Szczurek, który budzi zazdrość wielu działaczy Platformy Obywatelskiej. Przy wszystkich głosach krytyki, od których ja sam czasem nie stronię, jest rzeczywiście samorządowcem niezwykle skutecznym, mającym potężne poparcie w swoim mieście. Stąd politycy z sąsiednich miast nie są oczywiście zachwyceni. Oczywiście jest to jeden z wielu powodów…

AM: Tam problem poszedł o formę organizacyjną, jaka zostanie przyjęta…
PM: Ale dogadali się, doszli do porozumienia. Pieniądze nie zostaną stracone. Nie widzę powodu, dla którego ma być tylko jedna jednostka metropolitalna. Mamy w tej chwili dwa takie stowarzyszenia…

AM: To ile ma ich być, pięć czy dziesięć? Po co? Trudniej się będzie dogadać…
PM: W ten sposób dyskutując można zapytać, po co nam trzy miasta?

AM: Byłoby lepiej, żeby było jedno miasto?
PM: Ja tego nie powiedziałem. Uważam, że konkurencja jest dobra między miastami, tak jak między firmami.

AM: Nie chciałby Pan mieszkać w Gdańsku?
PM: Mieszkałem w Gdańsku, mieszkałem w Gdyni, najdłużej mieszkam w Sopocie. Ale zdecydowanie ciążyłbym ku Gdyni, gdybym się musiał wyprowadzać.

AM: Mówi Pan tak pozytywnie o Wojciechu Szczurku, to też w kontekście wyborów samorządowych?
PM: Wiele lat współpracowałem z panem prezydentem jako prezes portu, teraz jako radny wojewódzki z tego okręgu, więc mam prawo do takiej oceny. Przy czym podkreślam, nie jestem pozbawiony krytycznych opinii na temat działań miasta. Natomiast uważam, że tam się dzieje lepiej niż w Gdańsku czy Sopocie.

AM: W kontekście wyborów samorządowych PiS będzie popierać Wojciecha Szczurka, czy będzie mieć swojego kandydata?
PM: Jeszcze decyzje w tej sprawie nie zapadły. Myślę, że partia wystawi swojego kandydata. Natomiast co do poparcia, jeśli doszłoby do II tury, nie jest to wykluczone.

AM: Porozmawiajmy o służbie zdrowia a dokładnie o szpitalu w Kościerzynie. Tam są planowane znaczne zwolnienia, pracę ma stracić 1/4 załogi. Planowany jest protest. Jak Pan na to patrzy? Jest Pan w komisji zdrowia sejmiku…
PM: Gdyby program restrukturyzacji szpitala w Kościerzynie został wdrożony 3-4 lata temu, to prawdopodobnie dziś nie było by tej sytuacji.

AM: Dlaczego nie został wdrożony, proszę przypomnieć?
PM: Spowodowały to różnego rodzaju uwarunkowania, też personalne. Bardzo długo zarząd województwa nie podejmował decyzji o zmianach w kierownictwie szpitala.

AM: Nawet miałam wrażenie, że wszyscy byli zachwyceni dyrektorem Steczyńskim?
PM: Tak. Potem okazało się, że o wielu zobowiązaniach szpitala właściciel nie wiedział. Na dzień dzisiejszy placówka jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Ja nie jestem zwolennikiem zwalniania 1/4 załogi, dlatego że już dziś przy okazji kontraktowania usług szpital może mieć z tego tytułu kłopoty. Mam nadzieję, że zarząd szpitala o tym myśli. Przygotowano duże opracowanie doradcze, które miało być planem restrukturyzacji. Poprosiłem jako radny o to opracowanie, ale do dziś go nie otrzymałem. Zarząd województwa wskazuje, że są tam tajemnice handlowe przedsiębiorstwa. Myśmy się spodziewali, że takie sytuacje będą się zdarzały. Na dzień dzisiejszy również raport biegłego rewidenta, który był w szpitalu wygląda niedobrze. Jest kilka zastrzeżeń, m.in szpital nie wie, ile ma majątku. Nie przeprowadzono pełnej inwentaryzacji a na front stawia się zwolnienia pracowników. To bardzo źle. Krótkofalowy efekt będzie taki, że Platforma Obywatelska w powiecie kościerskim przegra wybory. Ja się nie cieszę, kiedy jest to kosztem ludzi. Natomiast na dzień dzisiejszy program restrukturyzacji musi być wdrożony i mam nadzieję, że jest wdrażany, nie znam jednak jego szczegółów. Zdecydowanie zwolnienia pracowników nie powinny być jego głównym elementem.

AM: PiS i radni są przeciwni przekształceniom szpitali w spółki, taki jest Wasz główny przekaz. A co z łączeniem placówek? Połączone mają być szpitale na Zaspie i dawny Wojewódzki w Gdańsku.
PM: Jako przedsiębiorca i menadżer w takich sytuacjach patrzę na argumenty. Na dzień dzisiejszy nie znam argumentów zarządu województwa. Z punktu widzenia teorii zarządzania udaje się tylko 40 procent fuzji. Każde połączenie dwóch podmiotów obarczone jest bardzo dużym ryzykiem. Jeśli ta fuzja miałaby oznaczać tylko zmniejszenie liczby księgowych i prezesów, to troszeczkę za mało. Nie jest prawdą, że radni PiS są przeciwko wszelkim przekształceniom szpitali. Jesteśmy przeciwko przekształceniom w spółki, bo jest to droga do prywatyzacji. Przykład Kościerzyny pokazuje, że tam najprawdopodobniej dojdzie do jakiejś formy prywatyzacji. Więc komercjalizacja, przekształcanie w spółki jest jakimś etapem prywatyzacji i w tym kontekście jesteśmy przeciwni. Zrządzanie spółką jest oczywiście łatwiejsze, ale zmiana formy prawnej i umorzenie jakiejś niewielkiej części zobowiązań, to zdecydowanie za mało. Programy restrukturyzacji szpitali są dużo ważniejsze niż zmiana ich formuły prawnej.

AM: Ale one są przecież? Czy są niewystarczające?
PM: Po efektach poznajemy, że są niewystarczające. Vide Kościerzyna, o której rozmawialiśmy.

AM: Tam dopiero program jest na etapie wdrażania…Wybory do Parlamentu Europejskiego. Czy Anna Fotyga będzie otwierać listę tutaj na Pomorzu?
PM: Partia się jeszcze oficjalnie w tej sprawie nie wypowiada. Myślę, że Anna Fotyga byłaby bardzo dobrym kandydatem, merytorycznie doskonale przygotowanym. Myślę, że decyzje zapadną gdzieś na początku lutego.

AM: Dziękuję za rozmowę.
PM: Dziękuję.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj