Jacek Karnowski, prezydent Sopotu o bezpieczeństwie na Monciaku

– Na ulicy Monte Cassino trzeba wprowadzić pewien system, żeby patrol nie schodził z człowiekiem złapanym za pijaństwo i po dwóch godzinach znowu zjawiał się na ulicy. Chodzi o to, żeby patrole były tu na stałe. Nie chodzi o czterystu policjantów tylko o dwie noce. O noc piątku na sobotę i z soboty na niedzielę, powiedział prezydent Jacek Karnowski. Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie prezydencie.
Jacek Karnowski: Witam serdecznie.

AM: Kilka miesięcy temu w Polskę poszła wiadomość, że na plaży w Gdyni można zostać zaatakowanym przez kiboli. W miniony weekend poszła w Polskę wiadomość, że w centrum zabawowym Trójmiasta, w Sopocie, można zostać zaatakowanym nożem. Niedobra to sława...
JK: Bardzo niedobra. Muszę powiedzieć, że taką sławę przewidziałem kierując apel do policji już dwa, trzy lata temu o zwiększenie prewencyjnych patroli na ulicy Monte Cassino. W Gdyni nie, bo to nie jest obszar mojej jurysdykcji. Myślę, że większa ilość patroli, która studzi emocje tam, gdzie jest bardzo dużo ludzi, bo czy to są pielgrzymujący na Jasną Górę, czy to są kieszonkowcy tutaj – kiedy niestety jest trochę więcej alkoholu, to są ludzie, którym puszczają pewne hamulce. Myślę, że widok mundurowego na stałe na ulicy Monte Cassino pomógłby w ostudzeniu tych emocji i zastanowieniu się.

AM: Akurat w tym przypadku policja była i dosyć szybko zareagowała.
JK: W tym danym tak, ale znane jest mi wiele innych przypadków, gdzie na ten patrol czekano bardzo długo, czy też patrol odstępował od interwencji, co jest w ogóle niedobre. Tak było chociażby w przypadku słynnego filmiku ze strażą miejską, kiedy patrol na krzyki „Gestapo!” po prostu wycofał się z interwencji.

AM: Komendant wojewódzki odpowiada, że w samym tylko styczniu do patrolowania ulic Sopotu skierowano dodatkowo blisko 400 policjantów z oddziałów prewencji.
JK: Tak, to jest prawda i wielkie podziękowania za to Komendzie Wojewódzkiej Policji, tylko…

AM: To o ilu policjantów Pana zdaniem komendant powinien wysłać?
JK: Chodzi o pewien system taki, żeby ten patrol czy skierowany przez Komendę Wojewódzką Policji, czy płatny przez miasto Sopot nie schodził z Monte Cassino z człowiekiem, którego złapie za picie alkoholu. I po dwóch godzinach znowu się tam zjawiał, tylko żeby tam został. Bo jeżeli płacimy za ochronę danego budynku, państwo np. za ochronę Radia Gdańsk to nie po to, żeby pan ochroniarz poszedł gdzie indziej, tylko żeby siedział i pilnował. Chodzi o to, żeby ta sprawa była efektywna. Tak naprawdę nie chodzi o tych 400 policjantów, tylko o dwie noce. O noc z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę, kiedy…

AM: No i pan komendant twierdzi, że właśnie szczególnie w weekendy te siły są wzmożone.
JK: To proponuję, żeby pan czy pani komendant pofatygowali się na ulicę Monte Cassino. Stanęli tam czy usiedli sobie w jakimś lokalu blisko witryny, posiedzieli i zobaczyli czy te patrole policji…

AM: Ale w czym jest problem? Przyglądam się tym Pana problemom z policją i myślę sobie, że albo trafiają do Pana jakoś nieszczęśliwie źli komendanci, źli policjanci, albo to jest jakiś problem w komunikacji. Bo Pan jest ciągle niezadowolony z działań policji.
JK: Nie jestem ciągle. Prawdę mówiąc…

AM: No jak to?
JK: Powiedzmy sobie szczerze, że tych komendantów było ponad dwudziestu. Z czego ja interweniowałem w sprawie dwóch. To też są niedobre sytuacje, kiedy komendanci ciągle się zmieniają…

AM: Ale to chyba dzięki Panu też?
JK: Nie. Mówię, że jestem współwinny co do dwóch na dwudziestu, czyli 10%. Natomiast my do końca nie wiemy czy jest bezpiecznie, czy nie. Nie mamy żadnych danych statystycznych, państwo nie macie, ja nie mam. Gdyby nie to, że media gdzieś dowiedziały się o tym zdarzeniu, które miało miejsce w ostatnią sobotę, to nikt by o tym nawet nie wiedział. Dlatego, że policja niestety skrzętnie przed ludźmi, ale także przede mną, ukrywa dane co do zdarzeń. Ja się o tych zdarzeniach…

AM: Jak to ukrywa dane o tych zdarzeniach?
JK: Absolutnie tak. Wielokrotnie prosiłem, żeby takie dane spływały. Spływają ze straży miejskiej, spływają z pogotowia ratunkowego i stąd są te dane. Danych z policji nie ma.

AM: Pan oczekuje, żeby komendant zadzwonił do Pana o czwartej nad ranem i powiedział „oto syn Ryszarda Krauzego został ugodzony nożem, mamy problem”.
JK: Absolutnie nie. To nie chodzi o syna Ryszarda Krauzego, chociaż bardzo serdecznie współczuję. Znam tego człowieka i znam ojca, i bardzo ich cenię. Teraz to nie o to chodzi. Podobna sytuacja trafiła się także komuś z mojej rodziny. Chodzi o to, żebyśmy mieli prawdziwy obraz zdarzeń, jakie są na ulicy Monte Cassino czy ulicy Długiej.

AM: Pan ma straż miejską, to przecież i tak powinien Pan mieć jakieś pojęcie. I monitoring?
JK: Mamy monitoring, tylko powiedzmy sobie uczciwie, że te dane powinny być analizowane co pewien czas, bo jest kilka ośrodków odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Te dane nie są razem analizowane, bo takie dane kiedyś do nas spływały, teraz nie spływają…

AM: To mówię, że jest jakiś problem z komunikacją...
JK: Jest taki problem, ale ja jestem otwarty na udostępnienie naszych danych i zawsze udostępniam. Tak samo monitoring – policja przyjechała, zabezpieczyła i nie ma żadnego problemu.

AM: Spotyka się Pan czasem z panią komendant policji?
JK: Tak. Natomiast jeżeli ktoś utajnia dane co do ilości zdarzeń w Sopocie, to i państwo nie macie tego obrazu i ja go nie mam.

AM: Ja osobiście nie występowałam o takie dane. Myślę, że gdybym wystąpiła, to bym je po prostu dostała.
JK: To proszę spróbować, wtedy pogratuluję. Druga rzecz, żebyśmy mieli prawdziwy obraz. Kiedyś już dostarczyłem do  Komendy Wojewódzkiej Policji płytkę z monitoringu z soboty i z piątku na soboty, żeby znaleźć mi policjanta na ulicy. Bo rzeczywiście, czasami jest ich bardzo dużo, a czasami jest ich stosunkowo mało. Ja zawsze daję im za przykład pewne ośrodki narciarskie, np. w Austrii, gdzie ludzie bawią i się i nieraz piją alkohol. Ale jest taka sytuacja, że w momencie, gdy wyszedłbym z butelką na ulicę, zaczepił by mnie od razu patrol i powiedział, że nie wolno. A ja mówię, że to jest butelka wody mineralnej, bo dzisiaj jestem kierowcą i nie piję alkoholu. Ale oni na to „nie proszę pana, to jest szkło i proszę to odłożyć”.

AM: Pan sobie ma coś do zarzucenia oprócz tego, że to zdaniem Pana, wina policji?
JK: Mam sobie do zarzucenia to, że nie umiem przekonać kolejnych komendantów policji do tego, żeby był stały monitoring na ulicy Monte Cassino i potem trzeba wynajmować ochroniarzy.

AM: Właśnie Pan wynajmował ochronę, a teraz już jej nie ma?
JK: Wynajmowałem na sezon. Ale widać, że taka sytuacja jest także poza sezonem, jeżeli…

AM: I co, wynajmie Pan?
JK: Jeżeli policja nie zdeklaruje się, że będzie na stałe obecna…

AM: Ale oni mówią, że są.
JK: Są, ale jak zabierają jednego pijaczka czy jakiegoś młodego człowieka nietrzeźwego, to jadą na komendę i przez dwie godziny go spisują. Także ten patrol rzeczywiście był na Monte Cassino przez parę minut, złapał pierwszego lepszego człowieka i zjechał. A to musi być stała obecność.

AM: A miasto stać na to, żeby wynająć ochronę na Monte Cassino?
JK: Stać na to, żeby wynająć policję i stać, żeby wynająć ochronę, ale…

AM: Jak to wynająć policję?
JK: Wynająć, to znaczy opłacić za dodatkowe godziny nadliczbowe. Chociaż powiedzmy sobie…

AM: Płaci Pan czy nie?
JK: W tej chwili nie, bo nie wiem czy dojdę do porozumienia, że będą tam na stałe i nie będzie to patrol, który jest zabrany z innej części miasta. To musi być tak, że całe miasto jest chronione. Natomiast powiedzmy sobie też uczciwie, że do nas prezydentów miast ma się pretensje, że policja woła o pieniądze. To jest zadanie państwa, policjantów jest dziesięć razy więcej niż strażników miejskich w Gdańsku, czy w Sopocie, czy w Gdyni. Na nich spoczywa obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa.

AM: Ale nie jest Pan prezydentem od wczoraj i wie dobrze, jak to wygląda w praktyce.
JK: Oczywiście, w praktyce wygląda to tak, że miasto Sopot zbudowało Komendzie Miejskiej Policji w Sopocie nowy budynek. Miasto Sopot w ostatnich latach przekazało pół miliona złotych na dodatkową działalność. Tylko chodzi o to, żeby jednak trochę się nas posłuchali. Pani komendant jest świetnym policjantem, ma świetne doświadczenie jako komendant policji natomiast ja bardzo dobrze znam Sopot i myślę, że gdyby posłuchała…

AM: To może Pan powinien zostać komendantem policji, tak myślę…
JK: O nie, nie mam takich predyspozycji i nie mam takich zamiarów.

AM: Ale wtedy by się ten problem skończył. 
JK: Pani redaktor, my sobie może tutaj trochę żartujemy, natomiast w pewnym momencie był taki problem na ulicy Długiej, że zaczepiano turystów. Bito ich, okradano i policja dała sobie z tym radę.

AM: Mówi Pan teraz o Gdańsku?
JK: Tak, o Długiej i okolicach. Policja dała sobie z tym radę, wyciągnęła z tego wnioski. Mam nadzieję, że z tego zdarzenia i z innych, które były bo czasami temperatura jest trochę podniesiona na tej ulicy, policja wyciągnie wnioski i przede wszystkim doprowadzi do tego, żeby nie spożywać notorycznie na tej ulicy alkoholu. Nie da się wszystkich złapać, ale da się wprowadzić akcję prewencyjną, zwracania uwagi, wprowadzenia na dwie, trzy noce akcji zero tolerancji i wyprowadzenia tego problemu z Sopotu. Nie może być tak, że co roku dwudziestego któregoś czerwca spotyka się kilka tysięcy ludzi na plaży w Sopocie, to jest jeden z dni kiedy ci młodzi ludzie nawołują się na Facebooku i hulaj dusza piekła nie ma, dochodzi do zniszczeń sprzętu. Policja nie przyjeżdża i nie interweniuje. Trzeba wyciągać pewne wnioski, tak jak trzeba wyciągnąć wnioski z pobytu kibiców Ruchu Chorzów.

AM: Ten gdyński wyrok się Panu podoba? Niektórzy mówią, że pokazowy, bo ostry.
JK: Jeżeli ktoś z mojej rodziny dostałby butelką w głowę, to bym powiedział, że niski.

AM: A gdyby to nie był ktoś z rodziny?
JK: Nie no, ktokolwiek. Jeżeli dostaje ktokolwiek inny czy wchodzi ileś osób i robi burdę na plaży, policja boi się interweniować, to w tym momencie według mnie, wyrok jest adekwatny. Rozumiem, że sędzia ocenił co ten człowiek zrobił. Powiedzmy sobie szczerze, dlaczego jeżeli ktoś kogoś pobije to dostanie 5 lat, a dlatego że był w grupie i pobił w grupie, ma dostać mniej? Wydaje się, że tutaj ewidentnie wyrok sądu był adekwatny do tego, co ten człowiek zrobił. Ale też powiedzmy sobie szczerze, że przypuszczam, bo niech to ocenia sędzia.

AM: Wracając jeszcze do sopockiej policji. Widział Pan zapewne list byłego komendanta Mirosława Pinkiewicza? Na profilu Pana byłego przyjaciela Wojciecha Fułka można go przeczytać. On pisze, że wielokrotnie zwracał się do Pana o zwiększenie np. pomocy finansowej dla policji z budżetu miasta i wtedy jego prośby były bez echa. A teraz Pan tutaj oficjalnie deklaruje pomoc finansową, bo syn Ryszarda Krauzego został ugodzony nożem.
JK: Pan komendant był zastępcą komendanta policji, kiedy zaczęła się budować Komenda Miejska Policji w Sopocie. Było to kilkanaście milionów złotych, także chyba większej pomocy nikt nigdy nie przyznał policji. Zapomniał o tym w momencie…

AM: Mówimy tutaj o działalności, o patrolach a nie o budowie.
JK: Na patrole pan komendant też dostawał, musi zajrzeć w statystykę. Rozumiem, że zaczął teraz prowadzić kampanię wyborczą, bo taką też prowadził jako komendant policji z Ruchem Kocham Sopot i z PiS, także…

AM: Polityczna sprawa.
JK: Absolutnie. Ja myślę, że…

AM: Może kampania wyborcza przed wyborami samorządowymi właśnie się zaczęła.
JK: Myślę, że pan komendant wystartuje na radnego. Możemy tutaj się założyć, że tak będzie. Natomiast dlaczego nie mogliśmy się porozumieć… Bo pan komendant zaczął traktować występy Orkiestry Kameralnej jako imprezę masową na molo. Widział zagrożenia nie tam, gdzie były. Jeżeli ktoś traktuje występy Orkiestry Kameralnej, grającej muzykę poważną jako imprezę masową, czy też turniej siódemek rugby młodzieży jako imprezę masową, to trudno się z takim człowiekiem porozumieć.

AM: Dobrze, ale tutaj dochodzimy wydaje mi się, że ciągle do tego samego. Do jakiejś wizji braku współpracy i komunikacji. Jak ten problem rozwiązać? To spotkanie jutrzejsze wojewody i komendanta coś pomoże?
JK: Myślę, że tak. Podoba mi się, że pan wojewoda i pan komendant wojewódzki bardzo szybko zainterweniowali. Muszę zresztą powiedzieć, że te rozmowy poprzednio już pomogły. Jest to mała rzecz, nie chowajmy głowy w piasek, że jest problem. Z drugiej strony cieszę się, że Monte Cassino jest popularne. Mamy tylu turystów poza sezonem. Obsada Komendy Miejskiej Policji w Sopocie, która jest ponadnormatywna w stosunku do innych, to jest obsada ok. 170-180 osób. Powinna potrafić wystawić stały patrol policyjny na Monte Cassino. Taki, który stamtąd nie będzie zjeżdżał, nie będzie też zabierał policjantów z innych części miasta. Myślę, że 180 osób jest to…

AM: Komendant mówi, że to 400 osób?
JK: Tak, ale 400 osób rozbitych. Pamiętajmy, problem jest w dwie noce w tygodniu. I w te dwie noce w tygodniu trzeba te patrole wystawić. A może trzeba przez dwa weekendy zrobić trochę ostrzejszą akcję, żeby uspokoić atmosferę.

AM: Szczególnie, że przed nami Halowe Mistrzostwa Świata w Sopocie i nie chcielibyśmy, żeby dochodziło do jakichś incydentów...
JK: Myślę, że nie dojdzie. Jestem przekonany, że policja w takich sytuacjach tak, jak to było podczas Euro, ewidentnie się spina i nie ma żadnego problemu.

AM: A to teraz jest złośliwość czy docenienie?
JK: To jest docenienie. Tak jak doceniłem tych dwóch policjantów, którzy obezwładnili człowieka, który brał udział w tej bójce i użył noża. Natomiast być może, gdyby ta osoba wcześniej zobaczyła patrol czy patrole na Monte Cassino, to może by się nie porywała na takie sytuacje.

AM: Dziękuję za rozmowę.
JK: Dziękuję.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj