Bogdan Borusewicz, marszałek Senatu

– Początek kampanii Prawa i Sprawiedliwości to falstart, mówił w Radiu Gdańsk marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Podczas konwencji PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że Polacy mają dość aroganckiej władzy Donalda Tuska i lekceważenia społeczeństwa. Zdaniem marszałka Borusewicza, szefowi PiS nie wystarczy sił, aby poprowadzić partię do zwycięstwa w wyborach parlamentarnych, które odbędą się za dwa lata. Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie marszałku.
Bogdan Borusewicz: Dzień dobry Pani.

AM: Zacznę od cytatu z Jarosława Kaczyńskiego: „Polacy mają dość systemu premiera Donalda Tuska opartego na egoizmie, arogancji władzy, lekceważeniu społeczeństwa”. Jarosław Kaczyński rozpoczął marsz po władzę.
BB: Rozpoczął kampanię wyborczą. Wydaje mi się, że to nieco za wcześnie.

AM: Nie wystarczy mu siły?
BB: Na finiszu może nie wystarczyć.

AM: Bagatelizuje Pan siłę PiS jaką jest obecnie? Sondaże pokazują, że dziś to PiS wygrałoby wybory.
BB: Ale dzisiaj wyborów nie będzie. Wybory do parlamentu będą za dwa lata, a to są najważniejsze wybory. Można oczywiście prowadzić kampanię przez dwa lata, ale według mnie to jest falstart. O tym, że PiS rozpoczął kampanię świadczy nie tylko ta konwencja, ale także spoty, które się ukazują w takim najlepszym najgorszym czasie w telewizji.

AM: Po to partie mają pieniądze z budżetu państwa, żeby je wydawać i je wydają. Każdy może, prawda?
BB: Tak, tylko nie wiem czy akurat tego typu spoty bardzo ogólne, mają sens.

AM: No dobrze, ale PiS nie tylko pokazuje spoty i nie tylko Jarosław Kaczyński krytykuje, ale także przedstawia swoje propozycje. I mamy np. oto taką propozycję dla rodzin: 500 zł dodatku na drugie dziecko, w przypadku ubogich rodzin na pierwsze dziecko. Czyli polityka prorodzinna. To są konkrety.
BB: Tak, to są konkrety, jakaś konkretna suma pieniędzy, ale partia Palikota powie „1000 zł” i przebije. Na takiej zasadzie…

AM: Co na to powie Platforma, Panie marszałku? O to pytam.
BB: Platforma musi liczyć pieniądze, bo to nie są pieniądze partii politycznej, tylko po pierwsze pieniądze z podatków, i można wydawać tylko tyle ile się ma. Partia opozycyjna, która walczy o zdobycie władzy często o takich deklaracjach mówi, ale potem jak policzy, to okaże się, że to nie jest realne. Oprócz tego jestem pewien, że zjawi się inna partia, już ją nawet widzę – może to być Palikot, a nawet bardziej Solidarna Polska – i powie „dajemy 1000 zł”.

AM: Czyli licytacja.
BB: Licytacja, która nie ma żadnego oparcia w realnych możliwościach.

AM: Donald Tusk zaproponował Jarosławowi Kaczyńskiemu debatę przed eurowyborami. Myśli Pan, że taka debata byłaby potrzebna i czy do niej faktycznie dojdzie?
BB: Taka debata byłaby ciekawa, dlatego że chętnie bym posłuchał, co Jarosław Kaczyński ma do powiedzenia na temat roli Unii Europejskiej i Polski. Jak słyszę polityków PiS, to oni proponują przede wszystkim osłabianie Unii, a nie jej wzmacnianie. Zasada, że ten jest dobry co wyrwie najwięcej, jest zasadą może fajną dla człowieka, który nie zna funkcjonowania Unii. Ale jeżeli stosuje się taką zasadę, to nie trzeba się dziwić, że najwięcej może wyrwać ten, kto jest największy. Jednak w Unii jest zasada wzajemnej korzyści, a nie kto wyrwie najwięcej. Jestem naprawdę ciekaw, jak przewodniczący PiS widziałby tę Unię przyszłości.

AM: Usiądą ze sobą do takiej debaty, czy realnie Pan ocenia, że do niej nie dojdzie?
BB: Nie wiem. Widziałbym sens takiej debaty, jeżeli ona by była nakierowana na funkcjonowanie Unii Europejskiej i jej reformy przed wyborami do Unii Europejskiej. To nie może być debata o wszystkim i o niczym. Bo jak jest o wszystkim, to jest także o niczym.

AM: Panie marszałku, za nami wielki sukces Polaków na igrzyskach w Soczi. I to z tego ma wynikać pomysł, żeby organizować igrzyska zimowe w Polsce? Pan jest zwolennikiem przystąpienia do takiej rywalizacji?
BB: Jestem ostrożny w tej kwestii.

AM: Nie lubi Pan sportu?
BB: Już parę razy usiłowano choćby poszerzyć drogę z Krakowa do Zakopanego, kilkudziesięciu górali skrzyknęło się i powiedziało nie. Obawiam się, że znowu się kilkudziesięciu skrzyknie.

AM: To z tego powodu jest Pan sceptyczny?
BB: To są przede wszystkim duże koszty. I duże wyzwanie. Trzeba by było w zasadzie od nowa wybudować infrastrukturę.

AM: Zalecałby Pan premierowi ostrożność w obiecywaniu?
BB: Zalecałbym ostrożność dziennikarzom.

AM: W zadawaniu pytań?
BB: W obiecywaniu.

AM: My nie obiecujemy, tylko zadajemy pytania.
BB: Nie, ja słyszałem…

AM: Premier mówi, że igrzyska to jest jednak fajny pomysł w Polsce, dlatego pytam.
BB: To jest fajny pomysł, nad którym trzeba się zastanowić. Pytanie oczywiście czy będziemy w stanie podołać finansowo. Chociaż Polacy lubią wyzwania.

AM: Może wtedy udałoby się tam poszerzyć drogę. Bo tak bez igrzysk może się nie udać.
BB: Mam obawy, że przy uporze tamtejszych mieszkańców, to nic nie da się zrobić.

AM: Panie marszałku, sprawa Mariusza Trynkiewicza, bo o nim najczęściej mówimy. Czy państwo zdało egzamin w tej sprawie? Wyszedł ostatecznie na wolność. Pamiętam, jak Marek Biernacki mówił, że poda się do dymisji, jak ten pan wyjdzie na wolność.
BB: A ja myślałem, że już o tym zapomnieliśmy. Ja mam takie wrażenie…

AM: Ja nie zapomniałam. A Pan nie mówił na ten temat.
BB: Mam wrażenie, że jeżeli ogłosilibyśmy konkurs na najpopularniejszego człowieka 25-lecia w tej chwili, to zostałby nim Mariusz T.

AM: Lech Wałęsa został. Gazeta Wyborcza zrobiła taki ranking.
BB: No to był akurat lokalny ranking. Ale ja mówię o ogólnopolskim. Trochę chyba zwariowaliśmy.

AM: Pytam Pana o Mariusza T., bo nie słyszałam Pańskiej wypowiedzi na ten temat. Myślę, że nie jest bez znaczenia.
BB: Mariusz T. i każdy tego typu przestępca jest w stanie być kontrolowany i ograniczony przez policję. Wystarczą trzy ekipy, jeden samochód po trzech ludzi, cztery zmiany, dziewięć razy cztery – to tyle. Około trzydziestu osób.

AM: Żeby po cichu człowieka pilnować?
BB: Tak, żeby pilnować dzień i noc.

AM: Zgadzam się. To po co to całe zamieszanie? Po co zapowiedzi, że się go przytrzyma? Po co jakieś wynajdywanie u niego rysunków, zdjęć czy zębów? Zawiadamianie prokuratury, że posiada jakieś nielegalne przedmioty, albo z podejrzeniem popełnienia przestępstwa?
BB: Sam sobie zadaję to pytanie.

AM: Czyli ktoś przesadził?
BB: Ja wiem, że jeżeli się chce to są środki, możliwości, żeby przypilnować. Ja wiem, jak wygląda takie krótkie pilnowanie czy krótkie śledzenie.

AM: Z doświadczenia?
BB: Z doświadczenia sprzed 30 lat. Wiemy, jakie są możliwości. Uważam, że to akurat nie jest jakiś olbrzymi problem dla państwa. Nie znam obecnej statystyki, ale w Polsce jeszcze dziesięć lat temu rocznie było 800 morderstw, więc są także skazani za to. Te morderstwa mają bardzo wysoką wykrywalność i codziennie ktoś, kto kogoś zamordował wychodzi. Oczywiście akurat ten przypadek był skrajny. Ale ludzie po odbyciu kary wychodzą na wolność. Jeżeli są jakieś obawy, można ich przypilnować. Ale przecież nie pilnuje się całe życie. I niestety przestępstwa są popełniane, to nie jest tak, że wszystkich można zamknąć, bo przecież są nowi ludzie.

AM: Niektórzy urzędnicy państwowi robią takie wrażenie, że mogą nas ochronić przed każdym specjalną ustawą.
BB: No niestety, nie da się uchronić przed przestępcami. Oczywiście trzeba chronić, ale trzeba ich potem skutecznie łapać.

AM: W czwartek pogrzeb Zbigniewa Romaszewskiego. Wam do końca było po tej samej drodze?
BB: Nie, nie do końca było nam po drodze. Ale akurat Zbyszek Romaszewski należał do ludzi, którzy nie zrywali kontaktu. Jak robiłem spotkania KOR-u, zawsze na nie przychodził. To trzeba podkreślić, że niezależnie od różnicy poglądów, łączyły nas historia i wspólne działania. To nie zawsze tak jest, w ogóle między ludźmi. On był człowiekiem bardzo niezależnym, nieraz płynął pod prąd. Nieraz nie akceptowałem tego co mówił, co nie oznacza, że go nie ceniłem. Ma wielkie zasługi dla demokracji w Polsce. Budował tę Polskę, w której teraz jesteśmy, walczył o nią wcześniej bardzo aktywnie. Bardzo szkoda, że odszedł. Tworzył tandem z żoną. Było kilka takich małżeństw, oni wspólnie działali i funkcjonowali.

AM: Szczególnie bliskie Panu, bo Pan też tworzył takie małżeństwo.
BB: Tak. Z tym, że w moim małżeństwie często różniliśmy się poglądami. A to małżeństwo było także poglądami bardzo mocno zbliżone.

AM: Będzie Pan w czwartek na pogrzebie?
BB: Oczywiście. Przez 22 lata był senatorem, wicemarszałkiem poprzedniej kadencji. Będę na pogrzebie.

AM: Dziękuję bardzo za rozmowę.
BB: Dziękuję bardzo.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj