– Polska, po podpisaniu umowy stowarzyszeniowej, na wejście do Unii Europejskiej czekała trzynaście lat. Boję się, że w przypadku Ukrainy będzie to trwało dłużej. Ukraina jest w bardzo trudnej sytuacji politycznej i gospodarczej i potrzebuje bardzo konkretnej pomocy, powiedział Jan Kozłowski. Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie pośle.
Jan Kozłowski: Dzień dobry, witam serdecznie.
AM: Wrócił Pan ze Strasburga a tam Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której potwierdził, że Ukraina ma prawo ubiegać się o członkostwo w Unii po spełnieniu odpowiednich kryteriów. Jakich kryteriów? Jak Europa ustosunkuje się do tego, co się dzieje i tego, co powinno zdarzyć się na Ukrainie?
JK: Te kryteria są bardzo ściśle określone w umowie stowarzyszeniowej. Mam nadzieję, że nowo wybrany prezydent podpisze tę umowę. Tam są tak rozdziały, które trzeba wypełnić. Oczywiście to nie jest proste i trwa dość długo. Przypomnę, że Polska podpisała umowę w 1991 roku a do Unii weszliśmy w 2004 roku. To trwało trzynaście lat. Boję się, że w przypadku Ukrainy będzie to trwało znacznie dłużej, ale trzeba im dać nadzieję.
AM: Ma Pan wrażenie, że atmosfera wśród europejskich polityków zmieniła się jeśli chodzi o Ukrainę?
JK: Myślę, że jest determinacja, żeby Ukrainę przyjąć.
AM: Większa niż wcześniej?
JK: Myślę, że większa. Postawa Ukraińców na Majdanie pokazała, że nie ma innej alternatywy. Albo wolna Ukraina, albo członkostwo w Unii Europejskiej, albo śmierć. W tej chwili Ukraina potrzebuje konkretnej pomocy. Sytuacja gospodarcza w jakiej jest Ukraina, jest bardzo niedobra. W związku z tym, ta pomoc musi być bardzo konkretna.
AM: To nie jest tak, jak z naszym premierem Donaldem Tuskiem? Angażujemy się w sprawy Ukrainy, ale on ostatnio ostrożnie do tego podchodzi. Mówi, że nie będziemy się wykrwawiać i wykładać nie wiadomo jakich pieniędzy na Ukrainę. Czy tak też nie jest w Europie Zachodniej?
JK: Jest obawa, żeby te pieniądze nie zostały zmarnowane. To muszą być duże pieniądze, żeby był efekt. Musi być wiarygodny rząd, muszą być wiarygodne instytucje wprowadzające. Ukraina musi przejść na gospodarkę wolnorynkową. Z doświadczenia wiemy, jak trudne to są procesy i ile wymagają od wszystkich wyrzeczeń. Unia musi mieć pewność, że wyłożone pieniądze przyniosą jakiś efekt.
AM: Odłączenie Krymu to jest koszt, który Ukraina będzie musiała ponieść?
JK: Myślę, że do tego nie dojdzie.
AM: Słyszy Pan co tam się dzieje? Żołnierze zajmują lotniska.
JK: To jest bardzo niepokojące, ale z drugiej strony pokazuje determinacje Rosji. Rosja zrobi wszystko, żeby odzyskać Krym. Putin zachowuje się jak car, on ma cały czas imperialne podejście.
AM: Zmieńmy temat. Pijany poseł Platformy Obywatelskiej Jacek Protasiewicz awanturuje się na lotnisku we Frankfurcie. Wykrzykuje Heil Hitler, Hände hoch, Czy ktoś z was był w Auschwitz… i tak dalej. To duży problem dla partii?
JK: Duży, dlatego że to jest znacząca postać w Platformie. Myślę, że on mówiąc po młodzieżowemu, wziął tyle na klatę, że to go momentami bardzo stresuje. Według mnie ta sytuacja to jest wynik tego, że on nie wytrzymał ciśnienia. Przypomnę, że po bardzo trudnej walce został szefem regionu, jest wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego, jest szefem polskiej delegacji w Parlamencie i został szefem sztabu wyborczego PO. Nagromadzenie tych funkcji spowodowało, że czasami wybuchał. On jest temperamentnym facetem i czasem wybucha. Właśnie w tym upatrywałbym przyczyny. Nie w tym, że wypił trochę alkoholu. On reaguje bardzo emocjonalnie. Tylko, że jego reakcja na to „raus” była nieadekwatna.
AM: Powinien zrezygnować z szefostwa delegacji, bycia wiceprzewodniczącym Europarlamentu i bycia szefem sztabu wyborczego?
JK: Wszystko zależy od jego rozmowy z przewodniczącym Tuskiem. To premier podejmie decyzję, jaka będzie jego przyszłość.
AM: W ogóle Platforma ma ostatnio problemy z ludźmi. Jest zamieszanie wokół Sławomira Neumanna, któremu się zarzuca, że lobbował w sprawie jednej kliniki. Premier bada tę sprawę. To też jest człowiek stąd, to też jest człowiek z zarządu regionu.
JK: Na razie to są tylko informacje. On twierdzi, że jest inaczej, że działał jako minister. Jak była skarga, to prosił o wyjaśnienia. Ja wiem tylko tyle, co przeczytałem w prasie. Nie potrafię się od tego odnieść i mam nadzieję, że on się z tego wytłumaczy.
AM: Kolejna sprawa- Paweł Adamowicz. Jest nowy wątek w śledztwie, który jest nazywany wątkiem korupcyjnym, w sprawie oświadczeń majątkowych. Ten wątek wydaje się dosyć poważny, bo z jednej strony jest podejrzenie, że zmieniono plan zagospodarowania w Jelitkowie a z drugiej strony prezydent kupił tam mieszkanie. To kłopot dla Was w Platformie?
JK: Tak, ale ja podkreślę, że na razie to jest śledztwo w sprawie a nie przeciwko komuś. Jak będzie zmiana, że będzie śledztwo przeciwko prezydentowi, to wówczas się wypowiemy. Na razie jest w sprawie, poczekajmy na efekt.
AM: Ostatnio prokuratura przesłuchała świadków a to może oznaczać, że postawi prezydentowi zarzuty. Co wtedy? Prezydent Adamowicz będzie musiał zawiesić członkostwo w Platformie?
JK: Nie wyprzedzajmy faktów.
AM: Chyba musi mieć Pan w głowie taki scenariusz? Przed nami wybory.
JK: Nie wiadomo jaki będzie scenariusz, nie uprzedzajmy faktów, czekajmy spokojnie.
AM: Może być tak, że będzie musiał się zawiesić i nie będzie waszym kandydatem w wyborach prezydenckich w Gdańsku.
JK: Gdyby tak było, to tak. Ale poczekajmy na rozstrzygnięcie.
AM: Będziecie mieć swojego kandydata, czy będziecie wspierać niezależnego kandydata Pawła Adamowicza.?
JK: Podejmiemy decyzję w odpowiednim czasie.
AM: Chciałam jeszcze zapytać o wybory do Parlamentu Europejskiego. Henryka Krzywonos- Strycharska, drugie miejsce na liście Platformy Obywatelskiej?
JK: O miejscach nie mówmy. Dziś o godzinie 17:00 zbiera się zarząd regionu i my wytypujemy ze zgłoszonych osób dziesiątkę, którą przedstawimy radzie krajowej.
AM: Janusz Lewandowski będzie pierwszy?
JK: Nie, my przedstawiamy listę alfabetycznie. Rada krajowa 22 marca podejmie decyzję, jaka będzie kolejność.
AM: Niewiele się pomyliłam jeśli powiem, że Lewandowski, Strycharska, Kozłowski a ostatni na liście Jarosław Wałęsa?
JK: Dziś zbiera się zarząd, myślę że nieelegancko byłoby gdybym wypowiadał się przed zarządem, czy przed radą krajową.
AM: To są znane i mocne nazwiska. To jest trochę kłopot, bo na Pomorzu do wzięcia są maksymalnie trzy mandaty. Platforma może weźmie dwa a może jeden.
JK: Będziemy się starali o dwa mandaty, żeby utrzymać ten stan posiadania jaki mamy obecnie.
AM: Jeśli Jan Kozłowski nie zdobędzie mandatu, to co wtedy?
JK: To nie będzie koniec świata.
AM: Przejdzie Pan na polityczną emeryturę? Zostanie kandydatem w wyborach na prezydenta Gdańska?
JK: Nie, na razie nie. Na razie będę tu jako szef pomorskiej Platformy robił wszystko, żebyśmy zdobyli te dwa mandaty i to jest naszym celem. Myślę, że tak będzie ułożona ta lista, żeby te mandaty zdobyć. Końca świata nie będzie, jak nie wejdzie jedna, czy druga osoba. Zobaczymy. Dla nas najważniejsze jest, żeby frekwencja był dobra. Przypomnę, że poprzednio frekwencja była na poziomie 26%. Wtedy nas pytano dlaczego ta frekwencja jest taka mała, skoro Polska jest największym beneficjentem środków Unijnych. Niektórzy myślą, że i tak nam się należy. O te pieniądze w Unii naprawdę trzeba zabiegać. Mam nadzieję, że tym razem mieszkańcy docenią, że to jest konkretny wkład w rozwój naszego kraju, więc pójdą na wybory i frekwencja będzie lepsza.
AM: Jak przymiarki do wyborów samorządowych? O prezydenta już nie pytam. W Sopocie będziecie popierać Jacka Karnowskiego? Wróci do Platformy Obywatelskiej?
JK: My na razie skupiamy się na wyborach do Parlamentu Europejskiego. 25 maja idziemy do urn wyborczych a po 25 maja myślimy o wyborach samorządowych.
AM: Ci co nie wejdą do Europarlamentu, to może będzie ich trzeba zagospodarować w wyborach do samorządu?
JK: Może być różnie.
AM: Dziękuję za rozmowę.
JK: Dziękuję.