Małgorzata Klawiter-Piwowarska, pełnomocnik marszałka ds. gazu łupkowego

– Bez potwierdzenia naukowego nie możemy mówić o komercyjnym wydobyciu gazu łupkowego w regionie. Potrzebujemy około trzech, czterech lat na poznanie potencjału wydobywczego, powiedziała Małgorzata Klawiter-Piwowarska. Agnieszka Michajłow: Dzień dobry, witam Panią w studiu.
Małgorzata Klawiter-Piwowarska: Dzień dobry.

AM: Wczoraj rząd przyjął przepisy, które mają zostać uchwalone przez Sejm. To jest to na co branża wydobywcza długo czekała. W skrócie powiem tylko tyle, że od 2020 roku wydobywanie gazu łupkowego ma być opodatkowane a te opłaty mają być mniej więcej na wysokości 40% dochodów z wydobycia. Premier powiedział, że to są przepisy, które sprzyjają przedsiębiorcom i ma nadzieję, że to przyspieszy cały proces poszukiwań gazu łupkowego. Myśli Pani, że faktycznie przyspieszy?
MKP: Myślę, że ma szanse gdyż te przepisy były wstępnie omawiane z branżą i mam nadzieję, że praktyka pokaże, że będą one dobre.

AM: Dlaczego kilka firm się z Pomorza wycofało? Była informacja, że to jest BNK Petroleum.
MKP: Rzeczywiście, z Pomorza może nie wszystkie firmy się wycofały. Firma BNK zrezygnowała z jednej z sześciu swoich koncesji na Pomorzu natomiast pięć dalej pozostało. Firma nadal planuje poszukiwania na tych obszarach. Firma ENI rzeczywiście wycofuje się z Pomorza i jako powód podaje problemy geologiczne. Te złoża, które są u nas rzeczywiście różnią się od tych, które są w Stanach Zjednoczonych i nie można tego przełożyć na nasz teren.

AM: Spodziewali się pewnie, że będzie szybciej, taniej i łatwiej.
MKP: Prawdopodobnie tak. Trudno mi powiedzieć coś więcej na ten temat. Informacje, które uzyskałam mówią tylko tyle, że geologia jest bardzo trudna i nakłady, które są przeznaczone na poszukiwania są gigantyczne. Dlatego firma podjęła taką a nie inną decyzję. Podobnie o tej trudnej geologii wypowiadała się firma Marathon Oil, która również jako powód podała brak przepisów regulujących to w odpowiedni sposób.

AM: To co robią te firmy źle wróży dla naszych nadziei, że będziemy w Polsce łupkowym El Dorado.
MKP: Wydaje mi się, że to nie oznacza, że w ogóle nie będzie wydobycia łupków, tylko oznacza to, że musimy trochę ostudzić entuzjazm. I dostrzec, że są to węglowodory niekonwencjonalne, które są trudniejsze niż konwencjonalne i musimy znaleźć odpowiednią metodę, która będzie efektywna i bezpieczna i pozwoli nam wydobyć te zasoby. Myślę, że to wszystko wskazuje na to, że nie jest to proste, ale nie jest to niemożliwe.

AM: Jak wygląda sytuacja na Pomorzu? Często mówi się o odwiercie w Łebieniu a o innych trochę mniej. Czy to są jakieś procesy poszukiwań zaawansowane, czy jeszcze nie?
MKP: Muszę powiedzieć, że każdy odwiert jest na innym etapie, cześć z nich ma już odcinki horyzontalne, czyli poziome odwierty dzięki którym można dostać się do złóż na rozległym obszarze. Na Pomorzu nie wszystkie odwierty mają odcinki horyzontalne i każdy jest na innym etapie rozpoznania tego złoża. Na początku, kiedy jest pionowy odwiert, robi się badania rdzenia, pobiera się wycinek tej skały, który jest wysyłany do laboratorium i tam szacują, czy występują węglowodory, czy nie. Jeżeli firma uzna badania za obiecujące wykonywany jest odcinek poziomy a następnie wykonywana jest stymulacja tak zwanego szczelinowania hydraulicznego. Wtedy określa się potencjał danego otworu.

AM: Firmy jakoś szczególnie się tym chwalą, że coś gdzieś budzi szczególny entuzjazm? Czy raczej trzymają to w tajemnicy?
MKP: Niektóre firmy rzeczywiście podają do wiadomości, czy testy były udane, czy nie. Mogliśmy w mediach usłyszeć informacje na temat odwiertu Lewino, że jest dość obiecujący i firma chce zrobić odwiert poziomy. Słyszeliśmy o odwiercie Gapowo, że również budzi nadzieje. Pewne podstawowe informacje są przekazywane, ale jeszcze jest za wcześnie żeby oceniać potencjał złóż. Pojedyncze odwierty to tylko pojedyncze odwierty. Tu chodzi o oszacowanie potencjału całego złoża, więc tych odwiertów jest więcej.

AM: Jak wygląda rozmowa z mieszkańcami tych terenów, gdzie ma być wydobywany gaz łupkowy? Pytam w kontekście tego co wczoraj powiedział premier, że trzeba szanować obawy ludzi, którzy nie chcą mieć na swojej ziemi instalacji niezależnie od wynagrodzenia. Trzeba umieć przekonywać i negocjować. A w skrajnych przypadkach odstępować. Jak to dziś wygląda? Słyszeliśmy o różnych miejscach, między innymi o Miłowie w gminie Przywidz, gdzie mieszkańcy nie zgadzali się na badania.
MKP: Do tej pory obowiązuje jeszcze poprzednie prawo geologiczno-górnicze, na mocy którego istnieją dwa rodzaje koncesji poszukiwawcza i wydobywcza. Koncesja poszukiwawcza oznacza trochę mniejszą ingerencję na obszarach gmin, ale pozwala firmie badać potencjał złoża pojedynczymi odwiertami. Na etapie koncesji poszukiwawczych wystarczyła opinia gminy do tego żeby taką koncesję przyznać. Na etapie koncesji wydobywczej było wymagane uzgodnienie z wójtem.

AM: Samorządy są za?
MKP: Większość tak. Co do naszych badań, które przeprowadził urząd pod koniec 2012 roku większość samorządów wyrażała poparcie względem poszukiwań. W momencie kiedy była wymagana tylko opinia wójta to faktycznie mieszkańcy nie wiedzieli, że takie odwierty będą prowadzone i bardzo często byli zaskoczeni obserwując działania firmy. Samorząd województwa od początku starał się o to, aby ten dialog był jak najszerszy i nawet uruchomiliśmy specjalny program, który ma temu służyć.

AM: Jest program, który chyba ma być jeszcze w tym roku realizowany.
MKP: Tak będzie realizowany do końca tego roku. Jest to program „Razem o łupkach”, powstał z inicjatywy marszałka województwa. W tej chwili prowadzone są rozmowy z mieszkańcami właśnie na ten temat.

AM: Jak to jest, jeżeli mieszkańcy się nie zgadzają to już w ogóle się nie zgadzają, czy za jakąś cenę, jakąś inwestycję lub wsparcie byliby skłonni się zgodzić na odwierty?
MKP: Wydaje mi się, że w dużej mierze zależy od lokalnych warunków. W każdej z moich obserwacji wynika, że ten gdzie indziej inny temat jest najważniejszy. W niektórych miejscach inwestycje i większe zaangażowanie w rozwój lokalnej społeczności pozwoliłby na prowadzenie takich prac. Ale są miejscowości, gdzie mieszkańcy po prostu woleliby inne źródła energii i nie chcą się zgodzić na gaz z łupków. Te rozmowy jeszcze trwają. Wynikowego rezultatu i konkretnego wniosku jeszcze nie ma, bo bardzo często te społeczności są podzielone. Cześć jest za, część jest przeciw, ale nie wszyscy są tak wokalni. Myślę, że rozmowy, które prowadzimy pozwolą na wyciągnięcie wniosków, gdzie taka inwestycja jest pożądana, a gdzie na razie trzeba odpuścić poszukiwania.

AM: Ten bunt, który czasem jest słyszalny wynika z braku informacji?
MKP: Muszę powiedzieć, że rzeczywiście z braku informacji bądź z informacji, które posiadają te osoby z innych źródeł nie do końca znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. To jest bardzo naturalne, bo przemysł ropno-gazowy nie jest najprostszym pomysłem. Technologia jest skomplikowana, tam jest tak wiele czynników i to jest bardzo trudne do przełożenia na język zrozumiały dla mieszkańców, którzy nie muszą zajmować się takim przemysłem na co dzień. Wydaje mi się, że część z tych osób ma zupełnie inne oczekiwania i wolałaby widzieć inne źródła energii na swoim terenie.

AM: Najlepiej nie na swoim terenie.
MKP: Takie zachowania również obserwujemy, ale skądś energię musimy czerpać a Pomorze musi dbać o to aby dostęp do tej energii był i mamy nadzieję, że negocjacje przyniosą pozytywne efekty.

AM: A będziemy łupkowym El Dorado?
MKP: Bardzo bym chciała wiedzieć, czy tak będzie. Według tego co mówi Państwowy Instytut Geologiczny wstępny potencjał jest już znany, ale bez potwierdzenia naukowego nie możemy mówić o zasobności o komercyjności tych złóż.

AM: Ile lat potrwają takie badania?
MKP: Wydaje mi się, że jeszcze kilka lat. Żeby zbadać taki ogólny potencjał trzeba około trzech, czterech lat. A na wydobycie trzeba będzie poczekać.

AM: Dziękuję bardzo.
MKP: Dziękuję.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj