– Nie sądzę żeby Ukraina straciła Krym bezpowrotnie. To wydarzenie jakim było referendum niczego nie przesądza i nic nie oznacza. Według mnie najlepszym rozwiązaniem byłoby zachowanie integralności Ukrainy. Krym powinien być częścią Ukrainy ale jego autonomia powinna być rozszerzona, powiedział Longin Pastusiak. Agnieszka Michajłow: Dzień dobry.
Longin Pastusiak: Dzień dobry Pani, dzień dobry Państwu.
AM: Czy Ukraina już bezpowrotnie straciła Krym?
LP: Nie sądzę. To wydarzenie jakim było referendum, którego wynik nie jest żadnym zaskoczeniem, niczego nie przesądza i nic nie oznacza. Moim zdaniem powinno się zachować integralność terytorialną Ukrainy, czyli Krym powinien zostać częścią składową Ukrainy. Rozszerzenie autonomii Krymu byłoby pożądane.
AM: Ale nie poszło to w kierunku w jakim powinno.
LP: Nie poszło w tym kierunku. Głosowanie było o tym, czy przyłączyć się do Rosji, czy nie. Oczywiście większość opowiedziała się za przyłączeniem. Ale jak wiadomo to referendum może być podważone z punktu widzenia prawnego. Uważane jest za nielegalne, jest sprzeczne z ukraińską konstytucją, a póki co Krym jest częścią integralną Ukrainy.
AM: Władimir Putin mówi, że to referendum jest legalne, a to on dziś gra.
LP: Oczywiście z punktu widzenia Rosji to jest legalne i jeżeli dobrze rozumiem stanowisko Rosji to wszystko będzie zmierzało do tego aby nadać Krymowi taki sam status jak ma Osetia. Nie jest to integralna część terytorium Rosji, ale pod patronatem Rosji.
AM: Jak Pan myśli, czego dalej będzie chciał Władimir Putin?
LP: On ma bardzo trudną sytuację wewnętrzna i ekonomiczną. Jak wiadomo Rosja przeżywa trudny okres w sensie ekonomicznym. Rosja potrzebuje wzmocnienia swojej pozycji w społeczeństwie. Ma dość sporą opozycję i myślę, że gra na ukraiński nacjonalizm poprzez akcentowanie wielkorosyjskiej polityki przynosi mu konkretne, wymierne rezultaty. Sondaże pokazują, że ta polityka wobec Ukrainy i Krymu Putin znacznie poprawił swoje notowania w rosyjskim społeczeństwie.
AM: On się zatrzyma, czy będzie nadal grał na taką destabilizację w innych regionach Ukrainy?
LP: To byłoby wielkie nieszczęście, groźne dla świata. Świat jest pełen niestabilności i konfliktów. Wszelkie działania na rzecz niestabilności mogą być bardzo groźne i niebezpieczne, zwłaszcza takiego mocarstwa jakim jest Rosja. Byłoby źle gdyby to stanowiło początek jakiejś zimnej wojny i nowych konfliktów. To jest ostatnia rzecz jakiej świat dziś potrzebuje.
AM: To moje kolejne pytanie. Świat nie zmierza ku zimnej wojnie?
LP: Mam nadzieję, że nie. Powtórzenie tego konfliktu ideologicznego, który był źródłem między wschodem i zachodem, między dwoma systemami dziś jest nie do powtórzenia. Dziś mamy innego rodzaju sprzeczności. To są sprzeczności związane ze wzrostem nacjonalizmu, sprzeczności ekonomiczne i to powoduje napięcia, jest źródłem niesprawiedliwości współczesnego świata.
AM: Co w tej sytuacji powinny zrobić Stany Zjednoczone? To co robi, albo nie robi Barack Obama to jest właściwa polityka?
LP: Barack Obama prowadzi bardzo wyważoną politykę wobec tych konfliktów. Wynika to z tego, że społeczeństwo amerykańskie jest zmęczone ingerencjami i interwencjami zbrojnymi Stanów Zjednoczonych poza granicami. Myślę o Iraku, Afganistanie, o Afryce. Dziś społeczeństwo myśli jak doprowadzić do równowagi ekonomicznej. To jest priorytetem działalności prezydenta Obamy. Polityka zagraniczna jest celem drugoplanowym i dlatego powstaje wrażenie, że on jest bardzo pasywny. A jeżeli angażuje się w sprawach zagranicznych to głównie zwraca uwagę na Bliski Wschód i na Azję. Ameryka w polityce zagranicznej zwraca się ku Azji. Teraz wybuchła sprawa w Europie i Amerykanie stali się takim Johny-come-lately, czyli Johnem, który się spóźnia. Unia Europejska znacznie wcześniej reagowała chociaż też przespała pierwsze miesiące konfliktu na Ukrainie. Teraz Amerykanie nadrabiają. Ten rok jest rokiem wyborczym, wybierane będą władze lokalne i w związku z tym republikanie przyspieszyli proces aktywizacji swojej polityki i atakują Obamę. Obama w związku z tym zareagował tak jak zareagował w sprawie Ukrainy – grożąc sankcjami, grożąc wstrzymaniem wiz dla osób odpowiedzialnych za destabilizacje Ukrainy i tak dalej.
AM: Powiedział Pan, że Ameryka odwraca się od Europy. To źle wróży na przyszłość, szczególnie jeśli mamy do czynienia z tak nieprzewidywalna polityką jak polityka Rosji.
LP: Ma Pani rację. To wywołuje pewne niepokoje w Europie. Amerykanie bardzo mocno zredukowali swoją obecność w Europie. Kilka lat temu mieli prawie trzysta tysięcy żołnierzy w Europie. W tej chwili mają niecałe siedemdziesiąt tysięcy żołnierzy. Obama tłumaczył się, że odchudzanie amerykańskich sił zbrojnych w Europie wraz z ich modernizacją były bardziej skuteczne. Również uspokajał nas w sprawie Sojuszu Północnoatlantyckiego. Przybywa wiceprezydent Biden do Polski żeby jeszcze raz potwierdzić gwarancje amerykańskie dla sojuszu. Ale takie ustne gwarancje są mniej potrzebne ponieważ i tak jesteśmy częścią Sojuszu Północnoatlantyckiego. Punkt piąty, który mówi, że napaść na jedno państwo jest napaścią na cały sojusz obowiązuje. Ale czasem dobrze jest usłyszeć ustne gwarancje i z takimi gwarancjami przyjeżdża Joe Biden przyjeżdża do Polski.
AM: Nie chcielibyśmy sprawdzać jak w praktyce wyglądają te gwarancje. Mówił Pan, że dla Obamy ważna jest sytuacja gospodarcza, ale jak patrzę na postawę krajów Unii to też mam wrażenie, że najważniejszy jest biznes. Unia bardzo ostrożnie mówi, wprowadza i przygotowuje się do wprowadzenia sankcji wobec Rosji.
LP: Europa Zachodnia ma bardzo dobrze rozwinięte stosunki handlowe z Rosją i wprowadzenie jakichkolwiek sankcji zagraża tym stosunkom handlowym. To co widzimy w stanowisku państw członkowskich Unii to są bardzo zróżnicowane poglądy na tle sankcji wobec Rosji. Hiszpania, Portugalia, Włochy, Holandia bardzo miękko zachowują się jeśli chodzi o sprawę sankcji. Na czele ostrych żądań sankcji jest Polska, ale też musimy pamiętać o tym, że to grozi pewnymi konsekwencjami. Rosja jest również ważnym partnerem handlowym dla Polski.
AM: Już mamy konsekwencje jeśli chodzi o handel naszą wieprzowiną. Może nie powinniśmy być w tej czołówce walczących o interesy Ukrainy?
LP: Rosja ma niewiele instrumentów do obrony swoich interesów. Ma argumenty wojskowe, ale ich nie użyje, bo to jest nie do pomyślenia we współczesnych warunkach. Natomiast używa broni ekonomicznej w postaci, embarga, przykręcanie kurka. My musimy też uwzględniać nasze interesy żeby sobie nie zaszkodzić. Proszę spojrzeć na Niemcy jaką wyważoną politykę prowadzą Niemcy wobec Rosji. Niemcy są poważnych partnerem handlowym dla Rosji i odwrotnie.
AM: Nasza polityka jest zbyt aktywna? Polityka Tuska i Sikorskiego?
LP: Rząd prowadzi dość wyważoną politykę. Czasami spotyka się w wypowiedziach członków polskiego rządu twierdzenia, które mogą szkodzić i niepotrzebnie drażnią tego rosyjskiego niedźwiedzia. To dotyczy głównie ludzi spoza polskiego rządu, głównie opozycji. Żądania manewrów, czy nawet używania sił zbrojnych, prowadzenie manewrów na granicy z Rosją. Tego typu prowokacyjne posunięcia są niewskazane. My nie możemy manifestować naszej antyrosyjskiej fobii, zwłaszcza w interesach gospodarczych.
AM: Pan kandyduje w wyborach do Parlamentu Europejskiego. To są wybory do jakiej Unii, bardziej zintegrowanej, czy mniej?
LP: To jest bardzo dobre pytanie. Wszystko zależy od tego jak się potoczą rozwój sytuacji i losy integracji europejskiej. W tej chwili są bardzo silne sceptyczne nastroje. Nie tylko w Polsce, ale również w Europie Zachodniej a my potrzebujemy nie mniej a więcej Unii w Polsce. Potrzebujemy Unii lepiej zintegrowanej, lepiej współpracującej ze sobą i w związku z tym toczy się walka jakie siły przeważą. Jestem zwolennikiem dalszej pogłębionej integracji europejskiej. My na tej integracji już skorzystaliśmy przez te dziesięć lat i możemy skorzystać jeszcze bardziej jeżeli integracja Unii będzie się pogłębiała.
AM: Dziękuję za rozmowę.
LP: Dziękuje.