– Największym cudem, największą reakcją na Putina będzie stowarzyszona z Unią Europejską Ukraina i stowarzyszona Mołdowa. Nie wyobrażam sobie większej klęski Putina. Ten układ będzie trudny dla Ukraińców. Oni przejdą przez bolesną drogę naprawy, ten ból będzie proporcjonalny do zmarnowanego dwudziestolecia, które wykorzystała Polska, powiedział Janusz Lewandowski. Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie komisarzu.
Janusz Lewandowski: Dzień dobry.
AM: Kanclerz Niemiec Angela Merkel rozmawiała telefonicznie z Władimirem Putinem. Otrzymaliśmy komunikat, że przywódcy pochwalili rozpoczęcie misji OBWE na Ukrainie. Co oznacza ten drętwy język dyplomacji? Rosja zajmuje Krym, znikają ludzie – dowódcy ukraińskiej armii a oni chwalą rozpoczęcie misji.
JL: Nie wiem co to znaczy. Nie odsłuchaliśmy tej rozmowy, otrzymaliśmy tylko oficjalny komunikat. Ta rozmowa nie zatrzyma akcji na Krymie, ale najprawdopodobniej była znakiem pogłębienia sankcji, kar i kosztów da Putina jeżeli będzie sięgał dalej. W tej chwili chodzi o to, żeby nie destabilizować wschodniej Ukrainy.
AM: Wszyscy pogodzili się już z utratą Krymu?
JL: W formalnym sensie nikt się z tą utratą nie pogodził. Nie wiem jak Łukaszenka, ale jedynym krajem, który całkowicie uznał aneksję Krymu jest Rosja. To jest groźne, bo to jest dowód na to jak wyprano mózgi i jak strasznie ta imperialna nuta cieszy młodych i starych Rosjan. Inne kraje uważają to za nielegalne i to będzie wrzód na polityce Rosji przez wiele lat.
AM: To jest kwestia formalna. Ale w praktyce jeśli słyszę, że szef niemieckiej dyplomacji mówi, że będą ostre sankcje, jeśli aktywność Rosji wyjdzie poza Krym to oznacza, że Europa uznała Krym za stracony.
JL: Ale proszę zaproponować inne środki odzyskiwania Krymu Unii, która nie ma ani czołgów ani rakiet. To jest problem, który do tej pory był mniej widoczny jako skutek imperium sowieckiego jeszcze a wcześniej jeszcze Katarzyny Wielkiej. Oni rusyfikowali tereny, które zagarniali. Krym jest tatarski, tylko tam jest bardzo mało Tatarów. Nie było Rosji w okolicach Estonii i teraz mamy tam rosyjskie mniejszości. W tej chwili można się posługiwać językiem ze słownika Hitlera, który upominał się o sudeckich Niemców, o Rosjan którzy są wszędzie. To jest skutek rusyfikacji. Faktem jest, że Krym jest zamieszkały przez Rosjan, którzy wpadli w euforię gdy ich dołączono do Federacji Rosyjskiej. Na taką sytuację nie ma łatwego sposobu reagowania, można odstraszać. Trzecia faza sankcji, która jest sukcesem Tuska, bo wielu liderów zachodu omdlewa na samo hasło sankcje. To już są bardzo poważne koszty i zmiany w polityce energetycznej, gospodarczej, handlowej, która może być dotkliwa dla Rosjan. W tej chwili chodzi o to żeby stał się cud, który byłby reakcją na Putina. Największa reakcja na Putina jest demokratyczna, stowarzyszona z Unią Ukraina i stowarzyszona, demokratyczna Mołdowa. Większej klęski Putina sobie nie wyobrażam.
AM: Mamy podpisany fragment tej umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską. Co dalej?
JL: Dalej, po wyborach będzie podpisany cały ten układ. Tylko, że on jest trudny dla Ukraińców. Oni przejdą przez bardzo bolesną drogę naprawy jeżeli się w końcu za to wezmą. Ten ból będzie proporcjonalny do zmarnowanego dwudziestolecia, które wykorzystała Polska. Ten ból będzie stosowny do zawinionej zależności od Rosji. My się uniezależniliśmy, nawet Łotwa i Estonia. Nawet Gruzja i Mołdowa są w małym stopniu zależne od Rosji. Ukraina popadała w coraz większą zależność i dlatego to wszystko będzie takie trudne. Ukraińcy bez zachodu sobie nie poradzą. Najlepszą odpowiedzią na nowy imperializm Putina jest demokratyczna, stowarzyszona z Unią Europejską Ukraina, ale w całości. Mam nadzieję, że Ukraińcy będą chcieli się naprawiać, będzie to trudne politycznie, my im będziemy pomagali. Rosja będzie ich destabilizowała i prowokowała.
AM: Europa Zachodnia jest gotowa na skutki gospodarcze, jakie mogą przynieść sankcje?
JL: Proszę sobie wyobrazić Hiszpanów, którzy żyją problemem uchodźstwa z Afryki Północnej. Proszę sobie wyobrazić Cypryjczyków, którzy żyją problemem Syrii. Są różne wrażliwości i interesy w Unii Europejskiej. Niektórzy manifestują je zbyt silnie i to mi się nie podoba. Sukcesem Unii i sygnałem dla Kremla są wspólne konkluzje, czyli siła dwudziestu ośmiu państw. W tym Wielkiej Brytanii, Francji i Polski, które działają odstraszająco. Uważam, że to odstraszanie będzie skutecznie.
AM: Nie zwycięży ostatecznie interes niemieckich przedsiębiorców?
JL: Rosja jest bardziej zależna. Dla Rosji Unia Europejska to ok. 40% rynku. To jest kraj, który przegrał globalizację. Oni się porównują z Chińczykami, Chińczycy są wielkim zwycięzcą tego otwartego, globalnego rynku. Eksportują wszystko, od bumerangów po jumbo jety. Rosja jest zagłębiem surowcowym tak jak to było sto lat temu. Trzysta miliardów dochodu w eksporcie na czterysta to jest ropa i gaz.
AM: No właśnie, ale wszyscy w Europie jesteśmy zależni od tych surowców.
JL: Dlatego Bułgarzy nie chcieli słyszeć o sankcjach, bo oni są zależni w stu procentach. Polska jest dużo mniej zależna, od gazu tak, ale od innych nośników energii nie. Dlatego reakcja Unii jest jasna i typowa. Unia Europejska hartuje się w kryzysach. Przeszła przez kryzys gospodarczy, to na nowo wybudowała strefę euro. Ta strefa euro w niczym nie przypomina tego co było przed 2007 rokiem. Teraz widzi możliwość szantażu gazowego, to będzie budowała terminale gazowe i łączniki ponadgraniczne. Będziemy mieli pieniądze Unijne żeby się połączyć.
AM: O tym będziemy rozmawiali z Barakiem Obamą?
JL: Bezpieczeństwo energetyczne jest elementem bezpieczeństwa geopolitycznego. Społeczeństwa komunistyczne generowały problemy i pod tymi problemami upadały. Społeczeństwa otwarte, demokratyczne stają wobec takiego problemu jaką jest goła siła Putina i są w stanie reagować. Na problem należy reagować, bo trzeba przekonać Hiszpanów, że mają się poświęcać dla dobra Ukrainy, to jest dla nich bardzo odległy kraj.
AM: Pan naprawdę ma nadzieje, że Unia się wzmocni po tym kryzysie?
JL: Tak, zdecydowanie tak. Będzie mniej takich egoistycznych zachowań, których w tej chwili jest mnóstwo. Jest taka nitka, która nazywa się South Stream, która ma okrążyć Ukrainę i zwiększa zależność całej Unii Europejskiej i zwiększa zależność od rosyjskiego gazu. Przez nas została zablokowana na odcinku Bułgaria – Włochy. Te wnioski muszą być wyciągane przez wszystkich i to będzie trochę inna Unia Europejska, która była geopolitycznie uśpiona.
AM: Znając logikę działania Komisji Europejskiej co dalej będzie z lotniskiem w Kosakowie? Lotnisko jest prawie skończone, trzeba zapłacić zaległe faktury. Kto ma płacić za utrzymanie lotniska skoro komisja uznała to za nielegalną pomoc publiczną. Syndyk ma to sprzedać komukolwiek? W jaki sposób spółka taka jak Rębiechowo miałaby zarządzać a Gdynia, która mogłaby ponosić koszty, mogłaby ponosić te straty, czy to też będzie nieuzasadniona pomoc publiczna?
JL: Mówi Pani o wszystkich problemach, o których trzeba było zastanawiać się wcześniej. W tej chwili spadło to na Gdynię. Widzę jakąś perspektywę tej infrastruktury, ale bardziej mnie martwi, czy to nie trafi rykoszetem w Gdańsk, bo Gdańsk jest projektem europejskim. Te fundusze nie zostały odmrożone, bo jeżeli ktoś robi konkurencję w Gdyni to w jakiś sposób inaczej wygląda biznesplan Gdańska. A to jest lotnisko, które jest na mapie wielkich węzłów transportowych Europy.
AM: Chce Pan powiedzieć, że Komisja Europejska nie rozliczy tej inwestycji w Gdańsku?
JL: Robię co mogę i uważam, że ruszą te fundusze i ruszy rozbudowa tego dużego węzła, który ma być połączony jeszcze Koleją Metropolitalną, ale proszę to widzieć w takiej całości. My chyba trochę przeholowaliśmy z lotniskową fantazją w Polsce. Teraz trzeba się z tego wyplątać. Ja nie mam na to recepty na Gdynię. Trzeba się z tego wyplątać nie przekreślając na dłuższą metę tej infrastruktury, która tam istnieje, która miałaby sens tylko wtedy kiedy byłaby uzupełniająca wobec Gdańska. Wtedy też nie podcinałaby perspektyw Gdańska. Wybudowano za dużo i musimy się z tego wyplątać.
AM: Po raz kolejny startuje Pan w wyborach do Europarlamentu. Premier obiecał Panu stanowisko komisarza?
JL: Nie, wszystko jest otwarte, bo wszystko zależy od tego jak wybiorą ludzie, jak będą wyglądały proporcję pomiędzy socjaldemokracją a moją grupą centroprawicową, zobaczymy jak będzie wyglądała pozycja szefa Komisji Europejskiej, szefa rady. Stosownie do tego Polska ułoży swoje priorytety. My się naprawdę potrafimy poruszać po Unii Europejskiej.
AM: Henryka Krzywonos, Jarosław Wałęsa, Jan Kozłowski to dużo jak na jeden mandat na Pomorzu.
JL: Dlatego potrzebne jest nieco więcej niż jeden mandat. Te proporcje zmieniają się szczęśliwie, bo Polacy zaczynają zauważać stawkę w tych wyborach. One przestały być tak odległe kiedy zmalało poczucie bezpieczeństwa.
AM: Szczególnie, że premier nas trochę straszy, że dzieci mogą nie pójść do szkoły pierwszego września.
JL: Premier chce wydobyć Unię z takiego błogostanu geopolitycznego.
AM: A nas trochę postraszyć?
JL: Jego misją jest uczulenie Unii na zmianę w sposobie bycia Putina. Putin nie buduje pozycji przez unię celną, to była taka miękka rozbudowa strefy wpływów. Teraz używa gołej siły. To trzeba zauważyć. My jesteśmy o tyle wiarygodni, że nie uważa się nas za zapiekłych rusofobów. Mieliśmy podpowiedzi żeby zlikwidować mały ruch przygraniczny, żeby uderzyć w Rosjan w Kaliningradzie. Podpowiadano mi żeby z Halowych Mistrzostw Świata w Lekkoatletyce wyrzucić Rosjan. Trzeba odróżnić Rosjan i Ukraińców, od tych którzy szkodzą. Na tym polega ta pragmatyczna linia Tuska, którzy jest przez to szanowany w Europie, bo jak coś mówi to go słuchają. Jeżeli ktoś jest zapiekłym, zaślepionym rusofobem to jest niewiarygodny i go nie słuchają.
AM: To wam da zwycięstwo w wyborach do Parlamentu Europejskiego?
JL Bardzo bym chciał, bo po co wysłać do parlamentu ludzi, którzy będą to rozsadzali od środka, kiedy potrzebna jest zwartość i solidarność Unii. Część europosłów pójdzie do frakcji, które mają za zadanie rozsadzanie i osłabianie Unii.
AM: Dziękuję za rozmowę.
JL: Dziękuję.