Tadeusz Cymański o wyborczym debiucie Tomasza Adamka i śledztwie ws. katastrofy w Smoleńsku

– Jestem już zmęczony sprawą Smoleńska. Śledztwo powinno być wyzbyte emocji i powinno być bardzo precyzyjne i oparte na zaufaniu. Jestem przekonany, że w tej sprawie nie było ani spokoju, ani zaufania. Wyniki sondaży są tragiczne. Można powiedzieć: po co ta polityka, zróbmy dwie partie, jedna będzie się nazywać „Zamach” a druga „Wypadek”, i sprawa będzie jasna, powiedział Tadeusz Cymański. Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie pośle.
Tadeusz Cymański: Witam serdecznie.

AM: Pomyślałby ktoś, że Pan jest europosłem z Pomorza. A Pan tak: Bruksela, Śląsk, Warszawa, a to Pomorze to tak po macoszemu traktowane.
TC: Jaki gorzki ton od razu, na wejście. Ale takie słowa mogą mieć miejsce, bo coś w tym jest. Natomiast chcę powiedzieć jedno – region i pochodzenie w tych wyborach mają najmniejsze znaczenie. Mają znaczenie, ja tego nie kwestionuję, jednak największe ma w wyborach samorządowych. Poza tym to wszystko podlega ocenie. Wszyscy o tym wiedzą i każdy to ocenia. Nie jest łatwo startować w innym okręgu, za to się płaci jakąś cenę, ale na szczęście społeczeństwo polskie jest dość otwarte. Trzeba wyjaśnić, dlaczego to tak wygląda. Jesteśmy nową partią, która nie ma żadnych dotacji z budżetu, powstała ad hoc po wyrzuceniu nas z PiS, to nie jest łatwe. I na Śląsku, który ma 4 000 600 mieszkańców, jest potężnym okręgiem, musimy wystawiać najsilniejszą ekipę, To każdy zrozumie, nawet Pomorzanie.

AM: Słowo „najsilniejszy” jest tutaj chyba adekwatne, bo okazuje się, że to nie Pan będzie otwierał tam listę, tylko zawodnik wagi cięższej, czyli…
TC: Dosłownie i w przenośni.

AM: …Tomasz Adamek.
TC: To nie była łatwa decyzja. Zgodziłem się na to, to trzeba wyraźnie powiedzieć. Ale…

AM: Adamek lepszy od Cymańskiego?
TC: Nie. Myślę, że najlepsza od Cymańskiego, Ziobry, Adamka i wszystkich razem wziętych jest Solidarna Polska. Przez wiele lat byłem i jestem zwolennikiem polityki bardziej społecznej, i ta partia jest potrzebna Polsce. To są może mocne słowa, ale najważniejszy jest interes partii. Moje osobiste ambicje, kariera, i – nie ukrywajmy – euromandat, to jest coś, co jest przedmiotem marzeń bardzo wielu polityków, dlatego nie było mi łatwo, ale zrezygnowałem. Dlatego, że uważam, że start Adamka – człowieka stamtąd, który jest bardzo dobrze kojarzony w środowiskach górników, społeczności w tym województwie, pomijając jego charakter, bo nie jest doświadczony w polityce i tego nie ukrywa. To bardzo łatwo jest atakować – z pozycji naszego powodzenia jest najlepszy, optymalny. On będzie listę prowadził, a ja będę na drugim miejscu. Też będę brał udział w dyskusjach, debatach, i będę jeździł z zapowiadaną mocną kampanią.

AM: Dobrze, Panie pośle, tylko czy Tomasz Adamek do końca rozumie na czym polega praca i istota Parlamentu Europejskiego? Bo jak słyszę, że on idzie do tego parlamentu, by się skupiać na obronie życia, na zatrzymaniu ataków na Kościół, i będzie walczył z powszechnym grzechem, to po to są te wybory?
TC: Tylko pani redaktor trzeba też powiedzieć, bo to był pierwszy jego wczorajszy wywiad, on powiedział, że to jest jakieś jego przesłanie, natomiast powiedział o emigracji. Powiedział o sytuacji ludzi młodych, bo sam mieszka za granicą, ale ma okazję z tym się spotykać. Mówił o obronie śląskich kopalń. To jest jedyny kandydat na Śląsku, który pracował w kopalni. To jest człowiek, który miał bardzo trudne, twarde życie. Osiągnął ogromny sukces w sporcie, i proszę pamiętać o jeszcze jednej, bardzo ważnej rzeczy, o czym niektórzy zapominają, czasami nawet w telewizyjnych i radiowych programach, mianowicie, że poseł powinien orientację ogólną, natomiast jest przede wszystkim reprezentantem. Wiedza w Parlamencie Europejskim, ale i w polskim, wymaga ogromnych umiejętności i wiedzy eksperckiej. Przecież poseł musi umieć myśleć i musi mieć orientację. Natomiast korzystamy z wiedzy fachowej. Nie da się podejmować uchwał bez analiz i opinii eksperckich. Poseł ma być reprezentantem województwa, a sędziami w tej sprawie są wyborcy. Ważne, żeby przed nimi nic nie ukrywać. Natomiast muszę go bronić. Protestuję przeciwko nieładnym żartom, które się pojawiły, nawet złośliwościom, to jest takie niskie. Oczywiście, nie można ukrywać, ocena człowieka w akcie wyborczym jest sumą jego wad i zalet. Wyborcy dowiadują się, my niczego nie ukrywamy. On staje tak, jak na ringu, przed ludźmi, i mówi „ok, zobaczcie, taki jestem”. Nie jest jego atutem…

AM: A Pan też uważa, Panie pośle, że homoseksualistów trzeba leczyć?
TC: To nie jest pogląd odosobniony. Trzeba szanować ich i zapewnić im pełnię praw. Natomiast ocena, czym jest homoseksualizm – każdy ma prawo do własnych poglądów. Obowiązują pewne…

AM: Pytam, czy Pan zgadza się z tym, co mówi Adamek, że homoseksualistów trzeba leczyć. Pytam o pańskie zdanie.
TC: Ja nie jestem lekarzem. Moim zdaniem to nie jest przesądzone. Czytałem opracowania, różne opinie, i wydaje mi się, że są osoby, które rodzą się z taką skłonnością, ale są osoby, które się takimi stają. Patrzę jako ojciec, mam trzech synów i dwie córki, i wydaje mi się, że promocja homoseksualizmu bardzo często powoduje, że osoby, które nie muszą i nie musiałyby być, stają się nimi właśnie przez środowisko, przez kontakt, z różnych powodów. Ale to nie jest kluczem ani tej debaty, ani być albo nie być Tomasza Adamka.

AM: Dobrze, to mam inne pytanie. Czy Solidarna Polska, ponieważ ważne są duże okręgi, żeby mieć duży wynik, odpuszcza sobie takie regiony, jak np. Pomorze?
TC: To nie jest kwestia odpuszczania. Tak krawiec kraje, jak materiału staje. Boże święty, nie jesteśmy partią, która działa przez wiele lat, jak powiedziałem, środki na promocję też mają znaczenie. Dysponujemy określoną liczbą swoich członków i sympatyków, i wystawiamy tak, jak możemy. Kierujemy się przy tym, podkreślam, pewnym racjonalnym podejściem, bo musimy też myśleć oprócz tego. My mówimy o tym i prosimy, czego nie ukrywamy i na to liczę – na surową, ale rzetelną ocenę.

AM: A to, że, jeszcze wrócę do Adamka, o tym swoim kandydowaniu mówił w Radiu Maryja, to znaczy jakieś zbliżenie Tadeusza Rydzyka z Solidarną Polską?
TC: Nie. Od razu powiem, on przed kilku laty już, kilka razy był zaproszony i rozmawiał o swoim życiu na Śląsku, o swojej drodze na szczyt bokserski. Był zapraszany, cieszył się sympatią, i cieszy się nadal. Ale to nie ma żadnego odniesienia do spekulacji, bo niektórzy tutaj próbują pytać, a co z PiS, i czy to nie jest… Nie. Jego relacje…

AM: No, ostatnio media donosiły, że tam jest akurat nie największa przyjaźń teraz pomiędzy prezesem.
TC: Ale my patrzymy na siebie, on też tu zachowuje dużą klasę, nie odpowiada na zaczepki i ironie. A to, czy ta decyzja była dobra, najlepiej świadczy o tym reakcja konkurentów, którzy nie potrafią odpowiedzieć nic więcej, tylko złośliwości, uszczypliwości, wytykanie mu tego, że nie ma doświadczenia i wiedzy politycznej. To była odważna decyzja, jak to będzie ocenione, pokaże urna wyborcza. Jesteśmy spokojni. Ja będę z nim uczestniczył w kampanii. To jest bardzo ciepły człowiek. Proszę pamiętać czego brakuje. Jest wielu świetnie wykształconych ludzi, którzy mają doświadczenie, natomiast wydaje mi się, że tak jak w życiu, w polityce polskiej i w ogóle brakuje ludzi z charakterem, którzy nie kłamią, bo skala kłamstwa i manipulacji w polskich mediach jest przerażająca. Jestem przekonany, że ten człowiek tym mi zaimponował. Myślę, że dostrzeże to też wielu ludzi. On może ma poglądy radykalne, on też nie obnosi się wiarą, ale daje świadectwo. To jest człowiek wierzący, mówi o tym otwartym tekstem, ale nie jest żadnym bigotem. Jest taki prawdziwy. Powiedziałem – jego życie jest dobrą podpowiedzią, dlaczego on właśnie taki jest i dlaczego osiągnął sukces.

AM: Panie pośle, mam inne pytanie. Dlaczego doszło, Pana zdaniem, do katastrofy smoleńskiej i jaka była przyczyna tej katastrofy?
TC: Pani redaktor, nie chciałbym… W ogóle już jestem tym zmęczony, powiem szczerze. Dlaczego? Nie wiem. Ja jestem bardzo analityczny i moje życie, mój umysł, jest taki, że w sprawach twierdzenia, zwłaszcza w przypadku katastrofy, żeby coś powiedzieć, trzeba być pewnym. To jest pierwsza uwaga. Śledztwo musi być wyzbyte emocji, musi być bardzo precyzyjne i na zaufanie. Mam przekonanie, że w sprawie katastrofy smoleńskiej nie było ani spokoju, ani zaufania. Wyniki sondaży są tragiczne. Można nawet powiedzieć: po co ta polityka, zróbmy dwie partie, jedna będzie się nazywać „Zamach” a druga „Wypadek”, i sprawa jest jasna. Wielu ludzi dzisiaj już ma pewność, nie mając wiedzy szczegółowej, że był zamach. Inni mają pewność, że zamachu nie było. Uważam, że odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponosi wiele środowisk, ale główną przyczyną jest skandaliczna postawa rządu, który zrobił tu bardzo dużo i do dzisiaj robi. Przecież jeżeli teraz ktoś czyta, że Prokuratura Wojskowa spiera się z Prokuraturą Generalną czy można zamknąć śledztwo, bo są dowody, czy nie, to proszę Pani, co ma mówić słuchacz Radia Gdańsk?

AM: Ale to jest rząd? Prokuratura to rząd?
TC: No przepraszam. Ja mówię…

AM: Oddzieliliście prokuratora od ministra sprawiedliwości, to jest niezależne. Tak niezależne, że aż.
TC: Pani redaktor, można powiedzieć, że aż. Dobrze Pani powiedziała. A poza tym inne rzeczy. No przepraszam, od samego początku brakowało pieniędzy na badania. Tu mamy Politechnikę, mamy AGH, znakomite uczelnie w Polsce…

AM: Ale gdzie brakowało pieniędzy?
TC: A niech Pani się spyta Tuska. Dlaczego zabrakło miliona złotych, żeby zrobić pomiary materiałowe, eksperymenty, również dynamiczne, żeby się pan…

AM: Ja pierwszy raz słyszę, żeby nie było pieniędzy na jakieś badania.
TC: Proszę do źródeł sięgnąć, Pani redaktor. To kosztuje. Ja analizowałem dokładnie, bo w pewnym momencie bardzo się tym interesowałem, ale już jestem zmęczony, przecież tych materiałów, dyskusji jest tyle. I to ja to mówię, który powinienem to wszystko chciwie czytać, analizować i teraz tutaj klepać, mądrzyć się. Przecież to jest temat bardzo profesjonalny. Co Pani czy ktokolwiek wie, czy samolot może ściąć brzozę czy nie? W tej sprawie już jest jeden ekspert, drugi, profesorowie… Ja nie biorę niczyjej strony i nie umywam rąk, żeby było jasne, bo to jest sprawa prestiżu i wiarygodności. Ale zaczynam się obawiać, nie chciałbym może powiedzieć tego publicznie czy w radiu, że kiedykolwiek to będzie rozstrzygnięte. Nawet po zmianie rządów. Ponieważ czas pracuje na niekorzyść. Uważam też, że Rosjanie z zimną krwią – nie chciałbym tego powiedzieć, ale to podejrzenie się narzuca – że w interesie Rosji i dwóch największych partii jest utrzymywanie tego stanu. Wyjaśnienie tej katastrofy, gdyby ona była rzeczywiście i wszyscy by się zgodzili, zamyka temat. A tak są dwie potężne partie w swoim żelaznym uścisku i to trzyma politykę.

AM: I mówi Pan, że Jarosławowi Kaczyńskiemu i PiS nie zależy na wyjaśnieniu sprawy?
TC: Absolutnie tego nie mówię. No proszę Pani, to byłby zarzut poniżej. Komu powinno najbardziej zależeć? Bliskim ofiar. Jest to poza dyskusją. Natomiast ja powiedziałem tutaj bardzo ważne słowa, ja nie zarzucam nikomu, ale taka myśl przykra, straszna się narzuca, że ta katastrofa jest wykorzystywana też politycznie. Nie chcę tego twierdzić, ale jak inaczej zrozumieć wypowiedzi, często sprzeczne, kiedy widać wyraźnie, że mówi się tak: to nie jest zamach, ale jest to wydarzenie z udziałem osób trzecich. Ja potrafię dokładnie, precyzyjnie słuchać i czytać. Rosji zależy na tym, żeby Polska była skłócona, żeby w Polsce była awantura, bo słaby sąsiad to dobry sąsiad. Dzisiaj świat jest bezwzględny.

AM: A my tym Smoleńskiem i Ukrainą dojedziemy do wyborów do Parlamentu Europejskiego do 25 maja?
TC: Nie wiem. Mam nadzieję, że będzie jednak miejsce na spokojną rozmowę na temat „co chcemy”. Bo nie czy Unię, tylko jaką Unię chcemy. Jest o czym dyskutować i myślę, że również apelowałbym, nie będzie łatwo, może i nam też, żeby siebie tak nie atakować. Mamy trudną sytuację, dzieje się bardzo niedobrze niedaleko naszych granic. Rosja przecież też skandalicznie do dzisiaj nam nie wydała kluczowych dowodów, i twierdzi, że jakieś tam śledztwo… Wie Pani, to można tak mówić głupkowi, ale każdy człowiek słuchając, widzi tego potężnego niedźwiedzia, który z zimną krwią zabiera Krym, demonstruje. Jeżeli Polska nie będzie silna gospodarczo, nie będzie miała własnej armii oprócz tego NATO, bo historia nas już nauczyła, co znaczą sojusze… Ale przede wszystkim, żeby była mniej skłócona, o tym tu mówię. Bo przy katastrofie widać, że…

AM: Ale dobrze, ja chętnie się na tym skupię. Pan mówi, silna armia? Jeszcze więcej nakładów na armię? Pan, który tak często powtarza, że dla Pana tak ważna jest polityka społeczna? To więcej na armię a mniej na te dzieci niepełnosprawne, które były w Sejmie ostatnio?
TC: Doskonałe pytanie. Mówię jako oficer rezerwy. Pani redaktor, wojnę wygrywa i przegrywa kto? Rezerwa. Jestem rezerwistą, 59-letnim. Ale nawet dzisiaj, gdyby doszło do nieszczęścia, gdy nikt tego nie chce, nikt nie mówi, żeby przywracać służbę zasadniczą. Mam trzech synów, a dwóch ma ponad dwadzieścia lat, i oni nie mają żadnego pojęcia o zachowaniu na polu walki, nie mieli szkolenia strzeleckiego, elementarnego przeszkolenia. W tamtym roku w Polsce przeszkolono, uwaga, 2 600 rezerwistów, wie Pani co to jest? Skandal i dywersja. Ja mogę wysłać na front, gdyby doszło do nieszczęścia, ale nie na pewną śmierć, bo tak to wygląda. To jest ogromne zaniedbanie. To jest mój pogląd, ale skonfrontowałem go z zawodowymi wojskowymi. Tu nie chodzi o nakłady na wojsko, bo one muszą być przejrzane, jak wydajemy, jaka jest sprawność tych F16, ale jaka jest naiwność, jeżeli ktoś twierdzi, że my mamy obronę w NATO i tylko w zawodowej armii. To po co w ogóle rezerwa? To zlikwidować rezerwę.

AM: Rozumiem, że ta rezerwa jest na jakieś okoliczności.
TC: Same rakiety, wojsko i AWACS nic nam nie da. My musimy mieć przygotowaną, sprawną krótką. Tak jak robi wiele państw. Mi nie chodzi o wielkie wydatki, tylko o racjonalne. I albo mamy system obronny, albo nie udajemy go.

AM: Czyli wracamy do szkolenia wojskowego, co najmniej przysposobienia obronnego.
TC: Tak. I proszę spytać, każdy, kto mnie słucha w tej chwili, wie o czym mówię. To nie jest tak, że ja chcę podwajać, potrajać. Nie jestem idiotą. Natomiast przyjrzymy się, jakie są wydatki i czy nie jesteśmy dzisiaj bardziej bezbronni niż w 1939 roku.

AM: Dziękuję za rozmowę.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj