– Nie mam powodów, by nie wierzyć szefowi IPN. To osoba na poważnym stanowisku. Opiera się na twardych dowodach – mówił w Radiu Gdańsk Edmund Krasowski, były dyrektor gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
Rozmowę Kontrolowaną prowadziła Agnieszka Michajłow. Tematem było oświadczenie szefa IPN na temat dokumentów z tzw. szafy Kiszczaka. – Szef państwowej instytucji przekazał ważne informacje i trzeba przyjąć je do wiadomości. Z mojej strony mogę zapewnić, że robiliśmy w gdańskim IPN to, co do nas należało. To, że ktoś te teczki schował, to nie moja sprawa. Istniało przekonanie, że Służba Bezpieczeństwa niszczy wytworzone przez siebie akta. Pamiętam nawet, że posłowie apelowali do premiera Mazowieckiego, by nie niszczono akt.
BRAKOWAŁO DOWODÓW
– Przypuszczaliśmy, że te dokumenty gdzieś są. Pojawiały się nawet słowa, że zostały wywiezione do Moskwy, ale nie było na to dowodów, brakowało faktów – mówił w Radiu Gdańsk Edmund Krasowski. – Ta sprawa to dowód słabości państwa. Była poszlaka, że Kiszczak gdzieś schował dokumenty. Nie wiem, czemu prokuratorzy się tym wcześniej nie zajmowali. Oni są bardzo niezależni. Mogli takie decyzje podejmować. Trzeba się ich zapytać, dlaczego tego nie robili.
POLACY WIEDZĄ, ŻE WAŁĘSA COŚ PODPISAŁ
W filmie Andrzeja Wajdy „Wałęsa. Człowiek z nadziei” pojawia się scena, podczas której były prezydent podpisuje dokumenty o współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Robi to zastraszany, z obawy o swoją rodzinę. – O tym, ze Wałęsa coś podpisał w latach 70. opinia publiczna wie przecież od dawna – podkreślił w rozmowie z Agnieszką Michajłow były szef gdańskiego IPN.
DOKUMENTY O REJESTRACJI
– Nie mogę komentować zawartości dokumentów. Byłem urzędnikiem. Wiem, że były dokumenty o rejestracji Lecha Wałęsy, ale nie było przesądzających o jego faktycznej współpracy. Nie mam dowodów na to, że Wałęsa był Bolkiem – powiedział Edmund Krasowski. Jego zdaniem konieczne jest stworzenie katalogu osób zarejestrowanych jako współpracowników SB. – Wiele osób w swoich domach ma różne dokumenty. Mieliśmy wiedzę, że 90 procent dokumentów zniszczono, ale czy naprawdę tak zrobiono, nie wiem. Dlatego ważne jest, by powstał katalog zarejestrowanych osób. Te osoby dzisiaj często są w świecie polityki i na ważnych stanowiskach.
GEN. KISZCZAK SZANTAŻOWAŁ WAŁĘSĘ?
– Nie wiem, czy Czesław Kiszczak szantażował Lecha Wałęsę. Trzeba zapytać byłego prezydenta. Moje drogi z Wałęsą trochę się rozeszły. Wcześniej mieliśmy dobre kontakty. Mamy nawet z tamtego okresu wspólne zdjęcia – mówił w Radiu Gdańsk były szef gdańskiego oddziału IPN.
ZDRAJCA ALBO BOHATER
Postać Lecha Wałęsy budzi wśród Polaków wiele kontrowersji. Edmund Krasowski podkreślił, że nie powinno się oceniać osób, które w trudnych czasach walczyły o polską niepodległość. – Lech Wałęsa to dla Polaków zdrajca albo bohater. To były inne, ciężkie czasy. Nie wiadomo, jak my byśmy się w jego sytuacji zachowali. Mam wrażenie, że jeśli dalej będziemy brnąć w tę agenturalność, może nastąpić przesilenie. Zaraz będziemy mówić źle o ludziach, którzy naprawdę podjęli ryzykowną walkę za wolną Polskę – powiedział gość Rozmowy Kontrolowanej.