Rzecznik prokuratury o sprawie Amber Gold: „Państwo P. w większości przypadków nie chcieli składać wyjaśnień”

– Linia obrony oskarżonych w zasadzie nie została wyartykułowana w trakcie śledztwa – tłumaczył rzecznik prokuratory, która zajmowała się sprawą Amber Gold.

Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi był gościem Rozmowy Kontrolowanej. Agnieszce Michajłow odpowiadał na pytania związane ze sprawą Amber Gold.
 

SKROMNE POCZĄTKI

Jak tłumaczył Krzysztof Kopania, początki Amber Gold były bardzo skromne. – Oferty Amber Gold były jednak na tyle korzystne, że bardzo szybko doprowadziły do powiększenia kręgu zainteresowanych. Spółka z pozoru sprawiała wrażenie, że działa legalnie, ale od samego początku funkcjonowała bezprawnie. Bodajże dopiero po ponad roku zatrudniono księgową, której zadania i tak były iluzoryczne. A co najważniejsze, klienci byli wprowadzani w błąd – wyjaśniał.

Rzecznik zaznaczał, że z pewnością mózgiem operacji był Marcin P. – Dyskusyjna była kwestia postawienia zarzutów jego żonie. Tak przynajmniej wydawało się na początku. Po przejęciu materiałów z Gdańskiej Prokuratury Okręgowej jednak poszerzyliśmy naszą wiedzę i mogliśmy postawić zarzuty Katarzynie P. – tłumaczył.

LINIA OBRONY

Agnieszka Michajłow pytała o linię obrony, którą wybrali państwo P. Krzysztof Kopania zaznaczał, że w trakcie śledztwa ta linia nie została do końca wyartykułowana, co oznacza, że nie wiadomo czego się spodziewać podczas proces. – Państwo P. nie przyznawali się do postawionych zarzutów. W zdecydowanej większości odmawiali również udzielania wyjaśnień bądź ich wyjaśnienia były bardzo ogólne.

NAJWAŻNIEJSZA DOKUMENTACJA

Dla samego postawienia zarzutów kluczowe były wyniki analizy dokumentacji, które przeprowadziła prokuratura. – Nasze wyliczenia potwierdziły się, eksperci pomogli nam wykazać jakie były źródła finansowania spółki i w jaki sposób były wydawane pieniądze pochodzące z przestępstw – mówił

– Mnóstwo wydatków pochłonęło finansowanie linii lotniczych OLT Express, kolejne pieniądze były wydawane na nieruchomości, auta czy wynagrodzenia za pracę. To klasyczna piramida finansowa. Źródłem finansowania były lokaty, czyli pieniądze pochodzące od klientów spółki. Na złoto czy inne metale szlachetne przeznaczono zaledwie ok. 1 proc. – dodał Krzysztof Kopania.

Posłuchaj wywiadu:

Wiktor Miliszewski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj