Został „Pierwszym Kaszubą”, choć nie do końca zna ten język. Jednak, jak zapewnia, „słucha i zapamiętuje”, więc dzięki rozmowom po kaszubsku, w końcu się języka nauczy. Nowy prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego Edmund Wittbrodt był gościem Radia Gdańsk.
Nowy prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego był gościem Rozmowy Kontrolowanej. Wywiad przeprowadziła Agnieszka Michajłow.
ZRZESZENIE NIE WEJDZIE DO POLITYKI
Głównym rywalem Edmunda Wittbrodta w wyborach na prezesa Zrzeszenia był Eugeniusz Pryczkowski, który otrzymał 133 głosy. Na nowego prezesa zagłosowało 173 delegatów.
„Dziennik Bałtycki” napisał, że „różni ich właściwie tylko podejście do polityki”. Podobne zdanie miała część członków Zrzeszenia, która zgłaszała wątpliwości co do przeszłości Edmunda Wittbrodta – byłego senatora z ramienia Platformy Obywatelskiej. – Nieważne, że wcześniej byłem politykiem. Łączy nas społeczna działalność na rzecz wszechstronnego rozwoju całego Pomorza – kultura, język, gospodarka – zapewnia.
Nowy prezes Zrzeszenia zaznacza, że kondycja Kaszubszczyzny się poprawiła. – Jest dużo lepiej niż 26 lat temu, gdy wprowadzano pierwsze zręby reformy budującej państwo obywatelskie. Wtedy stawialiśmy na edukację regionalną i teraz widać to wszędzie – choćby podczas Zjazdów Kaszubów i Dni Jedności. Około 10 tysięcy ludzi uczy się kaszubskiego w szkole. Równie ważna jest jednak świadomość, idee pochodzące stąd i głoszone przez kaszubskich działaczy. Zrzeszenie nie może zamykać się w sobie. Przypomnijmy, że to Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie – nazwa składa się z dwóch członów – więc dotyczy też Kociewia, a nawet Szczecina. Kaszubi są też w Warszawie, gdzie zresztą znajduje się nasz oddział – mówi.
– Moim zdaniem najważniejsze jest realizowanie celów zapisanych w statucie. A tam chodzi o rozwój całego Pomorza. Wiele osób, które spotykam, nawet na Politechnice Gdańskiej, prezentuje podobne myślenie. Nie jest najistotniejsze czy ktoś jest zrzeszony, ale to, że ma wspólny cel – tłumaczy nowy prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.
NAJWIĘKSZA ORGANIZACJA POZARZĄDOWA
W ostatnim czasie sporo mówi się o roli organizacjach pozarządowych. Niektórzy zwracali uwagę na potrzebę zwiększenia kontroli ich wydatków. Premier Beata Szydło zaznaczała na łamach „Tygodnika Solidarność”, że sprawa finansowania tych organizacji „powinna być uporządkowania”. – Zrzeszenie jest największą organizacją pozarządową, liczy w tym momencie 6 tysięcy członków. Oni są wszędzie – w biznesie, na uczelniach i w samorządach. Teraz jest dobrze, ale jeśli niektóre dyskusje pójdą w kierunku ograniczania działalności takich organizacji, to trzeba będzie się zastanowić – mówi Edmund Wittbrodt.
Aktualna sytuacja również mogłaby wskazywać, że – jako były senator aktualnej opozycji – Edmund Wittbrodt mógłby próbować wciągnąć Zrzeszenie do wielkiej polityki. – Kiedyś po transformacji tak się działo. Sam kiedyś byłem kandydatem Zrzeszenia. Potem już były tylko jedne takie wybory, gdzie Zrzeszenie popierało kandydata i chodziło o Donalda Tuska. Dziś absolutnie nie próbuję i nie będę próbował wciągać nas w politykę. Tu stawiamy na problemy, a nie podmioty, które miałyby je rozwiązać. Mówimy, co jest ważne dla naszej społeczności bez względu na poglądy polityczne. Przez 5 kadencji byłem senatorem i to czego najbardziej nie lubiłem, to że nawet jeśli ktoś składał rozsądną propozycję, to pytano, kto to zrobił. Jeśli to była osoba z opozycji, to wniosek upadał. Problemy i ich rozwiązanie to nasz główny cel – zapewnia.
„PODZIAŁY SĄ ZAWSZE”
Eugeniusz Pryczkowski deklarował chęć współpracy, ale gesty niektórych świadczyły o czymś zupełnie innym. Ze zjazdu wyszła część działaczy, którzy według niektórych „nie pogodzili się z wyborem Wittbrodta”. – Podziały są zawsze, ale moim zadaniem będzie łączyć ludzi wokół problemów, co do których nie będziemy mieć wątpliwości. W czasie dyskusji wynikło czego większość sali oczekuje i ja chciałbym to realizować. Jestem też otwarty na wszystkich i teraz dużo będzie zależało jak będzie zbudowany zarząd. Chciałbym, żeby tam znaleźli się ludzie z różnych stron, by nikt nie został wykluczony.
Artur Jabłoński i Kaszebsko Jednota to radykałowie, którzy nie pasują Zrzeszeniu? – pyta Agnieszka Michajłow. Ta grupa w deklaracji programowej apeluje między innymi o nieuleganie polonizacji Kaszubów i starania, by „tożsamość nie była tylko symboliczna”. – To kawałek rzeczywistości. Nie obrażam się na to, że tacy są. Jeśli będziemy działali razem, to więcej będziemy mogli osiągnąć. Nie będę wypowiadał się przeciwko, ważniejsze będą argumenty merytoryczne. Niech zwyciężają racje, a nie przepychanki. Przypominam jednak, że Zrzeszenie to 6 tysięcy osób, Kaszebsko Jednota jest tylko jego mniejszą częścią – mówi Edmund Wittbrodt.
Posłuchaj audycji:
Wiktor Miliszewski