Drastyczne zdjęcia na papierosach. Nie działają? „Osoba uzależniona potrzebuje wielu bodźców. Czasami działają właśnie takie obrazki”

Mija osiem miesięcy od wprowadzenia drastycznych ostrzeżeń na opakowaniach papierosów. Jak pokazują dotychczasowe badania, zdjęcia nie odstraszyły klientów i nie doprowadziły do zahamowania sprzedaży wyrobów tytoniowych. Nie działają? – Potrzeba więcej czasu, żeby móc to stwierdzić – podkreślał w Rozmowie kontrolowanej dr Łukasz Balwicki, Kierownik Poradni Leczenia Zespołu Uzależnienia od Tytoniu z Zakładu Zdrowia Publicznego i Medycyny Społecznej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. – Wszelkie badania, które przeprowadzono w innych krajach pokazują, że potrzeba czasu, żeby przyniosły efekty. W Australii czekano kilka lat. W 2012 roku wprowadzono standardowe opakowania, ujednolicone, z obrazkami. Po 4 latach przyniosły około 0,5 proc. spadku konsumpcji wyrobów tytoniowych. To w przeliczeniu na osoby było kilkaset tysięcy ludzi. Ja naprawdę nie chciałbym wyrokować z danych opublikowanych po kilku miesiącach, ponieważ na to potrzeba więcej czasu – podkreślał specjalista.

Łukasz Balwicki mówił też, że dla pacjentów, którzy do niego przychodzą, często obrazki są bodźcem do rzucenia palenia. – Ze swojej praktyki widzę, że to przyniosło efekt. Wielu pacjentów mówi, że to dla nich przelało czarę goryczy. Dużo osób potrzebuje takiego sygnału do tego, żeby w końcu spróbować rzucić palenie. Obrazki są jednym z takich bodźców – powiedział gość Agnieszki Michajłow.

mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj