Nawałnica, która w piątek nadeszła nad Pomorze, zabiła 5 osób, zrywała dachy, łamała drzewa. O sytuacji po wielkiej burzy mówił w Radiu Gdańsk wojewoda pomorski.
Wojewoda pomorski Dariusz Drelich był gościem Rozmowy kontrolowanej. Wywiad przeprowadziła Agnieszka Michajłow.
Czy komunikaty jasno podkreślały, jak duże niebezpieczeństwo zbliżało się do Pomorza w piątek wieczorem? – Komunikaty były wysyłane. Niestety to system oparty na powiadomieniach na telefony komórkowe. Jak byliśmy w rejonie najbardziej dotkniętym nawałnicą, to nie ma tam najlepszego zasięgu. System oparty na łączności GSM nie jest idealny. Gdybyśmy dużo wcześniej wiedzieli, jak wielka będzie skala tej burzy. Komunikaty meteorologiczne nie wskazywały na aż taką nawałnicę – mówił wojewoda.
Premier Beata Szydło zaapelowała o przeprowadzenie kontroli obozów takich, jak ten harcerski w Suszku. – Kontrole już się odbywają. W tej chwili przegląd prowadzi szersza komisja przy udziale straży pożarnej, policji i kuratorium oświaty. Sprawdza się czy są miejsca, w których można się schronić, czy służby dadzą radę dojechać w konkretne miejsca. Jednak wiemy, że niedługo obozy będą się kończyć, bo rozpocznie się rok szkolny – tłumaczył Dariusz Drelich.
Co z pomocą dla poszkodowanych? – Wszędzie jest prowadzona akcja, która ma zmniejszać skutki tych strat. Od początku straż pożarna zabezpiecza budynki, z których zerwano dachy. Z około 100 tys. gospodarstw bez zasilania, już teraz ten problem dotyczy 30 tys. – mówił.