Marynarka Wojenna czeka na nowe okręty podwodne. Nim te jednak ostatecznie pojawią się w zasobach wojska, zdecydowano o remoncie przynajmniej dwóch, starszych okrętów, którymi dziś pływają żołnierze. To sprzęty, które mają kilkadziesiąt lat. Jak zapewniał w Rozmowie Kontrolowanej Radia Gdańsk kontradmirał Mirosław Mordel, Inspektor Marynarki Wojennej, chodzi o utrzymanie ciągłości posiadania okrętów podwodnych. – Spodziewamy się nowych okrętów podwodnych, więc musimy utrzymać w pełnej kondycji kadrę okrętów podwodnych. A jednym sposobem, żeby kadrę utrzymać w sprawności, jest umożliwienie im pływania na tych okrętach. Druga rzecz – pozbycie się wszystkich okrętów podwodnych na raz też nie jest zbyt celowe, musimy sobie zapewnić chociaż odrobinę zdolności – tłumaczy Mirosłąw Mordel.
Stare okręty utrzymywane mają być do trzech lat. Jednocześnie nie wiadomo, kiedy do Marynarki Wojennej trafią nowe okręty podwodne.
– Proces pozyskiwania okrętów jest bardzo długi. Począwszy od definiowania wymagań, potem jest cały proces uzgadniania kontraktu. Producentów liczących, znaczących się, jest trzech. Każdy oferuje inny okręt podwodny. Musimy te wszystkie parametry wziąć pod uwagę. Poza tym mamy jeszcze pakiet logistyczny, czyli sprzęt obok okrętów, który musimy zakupić. Jest pakiet szkoleniowy. Wiemy, że pieniądze zagwarantowane na okręty podwodne są, czekamy na ostateczne podjęcie decyzji – podkreślał gość Agnieszki Michajłow.
Koszt zakupu nowych okrętów podwodnych to 10 miliardów złotych. Kontradmirał Mirosław Mordel zapewnił również na antenie Radia Gdańsk, że do końca roku do służby powinien wejść niszczyciel min Kormoran.
ep/hb