Robert Biedroń wystartuje na prezydenta Słupska, a nie Warszawy. Programu jeszcze nie ma, ale wylicza swoje osiągnięcia

Coraz bliżej wyborów samorządowych. Do grona polityków, którzy zapowiedzieli już swoje kandydatury, dołączył Robert Biedroń. Niektórzy podejrzewali, że może on startować na prezydenta Warszawy, ale plany są inne.

Prezydent Słupska był gościem Rozmowy kontrolowanej. Wywiad przeprowadziła Agnieszka Michajłow.

 

Decyzja o rozpoczęciu budowy elektrowni jądrowej może zapaść jeszcze przed Wielkanocą. – Pamiętamy protesty w Żarnowcu, Gąskach i innych pomorskich miejscowościach, ale w wielu przypadkach sam rząd się z tego wycofywał. Jestem sceptyczny wobec energii atomowej, ze względu na to, że wiele krajów Unii Europejskiej odchodzi od tego na rzecz alternatywnych źródeł. Szczególnie na Pomorzu, źródła energii w postaci wiatru, wody czy energii słonecznej są dla nas bardziej atrakcyjne. Mamy naturalne warunki ku temu, aby pozyskiwać źródło energii – mówił Robert Biedroń.

Agnieszka Michajłow nawiązała w rozmowie do tematu fuzji Lotosu z Orlenem. – Widać, że to już się staje polem konfliktu w kampanii samorządowej. Straci na tym Pomorze i o tym trzeba mówić, bo chodzi o konkretne dochody, które nie trafią na pomorskie inwestycje i w postaci podatków nie wpłyną na rozwój naszego regionu – mówił gość.

Od jakiegoś czasu pojawiały się plotki, że Robert Biedroń wystartuje w wyborach na prezydenta Warszawy. Sam zainteresowany zapowiedział jednak, że będzie starał się o kolejną kadencję w Słupsku. Przy tym nie zdradził, jakie zmiany ma do zaproponowania słupszczanom. – Każdego dnia mojej prezydentury, w Słupsku zadłużenie spada o 61 tysięcy złotych. Budżet miasta jest większy o 100 milionów złotych. Pozyskaliśmy rekordową liczbę środków unijnych – wyliczał.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj