Szczyt, który nie jest szczytem? Rozpoczyna się konferencja bliskowschodnia w Warszawie

Przedstawiciele około 60 państw wezmą udział w warszawskiej konferencji dotyczącej bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie. Szczyt został mocno oprotestowany przez Iran, którego przedstawiciele w tym samym czasie spotkają się z przywódcami Turcji i Rosji.

Gościem Dnia Radia Gdańsk był dr Zbigniew Landowski, arabista z Uniwersytetu Gdańskiego. Rozmawiał Jarosław Popek.

Konferencja w Warszawie określana jest jako szczyt, z czym nie do końca zgadza się dr Zbigniew Landowski. – Szczytem nazywa się konferencje, w których uczestniczą głowy państw. Ja w składach delegacji tych głów państw nie widzę. Czy można nazwać konferencją pokojową taką, na której nie ma przedstawicieli Rosji? Jest to trochę komiczne – komentował arabista z Uniwersytetu Gdańskiego.

Jarosław Popek pytał swojego gościa, o to czy Polska powinna się angażować w politykę bliskowschodnią. – My w ogóle nie mamy polityki wschodniej i trzeba się zastanowić czy jej w ogóle potrzebujemy. Trudno mówić o Bliskim Wschodzie w Warszawie. Co Polska ma wspólnego z Bliskim Wschodem? My jesteśmy państwem wątłym gospodarczo, które terytorialnie nie leży na Bliskim Wschodzie. Nie mamy tam większych interesów, przecież nawet nie sprowadzamy stamtąd ropy, ani gazu w liczących się ilościach. Nasz eksport w tamten region to głównie ciasteczka z Bumaru, tak to nazwijmy. Polska nie odgrywa tam żadnej roli, my nie prowadzimy żadnej polityki wschodniej. Realizujemy politykę amerykańską od początku lat 90., to nie jest kwestia PiS-u. Bulwersowanie się tym szczytem jest trochę spóźnione – dodawał arabista z Uniwersytetu Gdańskiego.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj