Do 1 kwietnia przyszłego roku statki Żeglugi Gdańskiej mają opuścić odcinek Motławy w okolicy Zielonej Bramy. Taką decyzję przekazał żeglarzom wiceprezydent Gdańska ds. polityki inwestycyjnej, Alan Aleksandrowicz. Władze miasta tłumaczą to potrzebą remontu pobrzeża nad rzeką. – To czarny piątek dla białej floty – skomentował tę decyzję prezes Żeglugi Gdańskiej Jerzy Latała. Podobnie mówią właściciele innych jednostek pływających po Motławie takich jak galeon Czarna Perła i galeon Lew. Z właścicielem Czarnej Perły, kapitanem Krzysztofem Orzechowskim, rozmawiała Anna Rębas.
– Sytuacja jest dla nas niezrozumiała. Według naszych informacji, remont ma rozpocząć się dopiero za rok. Ta decyzja uniemożliwia nam wykonywanie statutowej działalności. Z analiz, jakie zostały wykonane przez miasto, wynika, że moglibyśmy dalej przewozić pasażerów. Władze nie widzą jednak możliwości użytkowania nabrzeża przez duże jednostki. Musimy się zastanowić, co z tym dalej zrobić. Mamy umowę z miastem podpisaną na wiele lat. Nie mamy zamiaru rezygnować z działalności, jesteśmy wizytówką miasta na mapie turystycznej. Rocznie jeden statek przewozi nawet 100 tys. pasażerów – zaznaczył Krzysztof Orzechowski.