Pożar w hospicjum w Chojnicach, prowadzonym przez Fundację Palium, wybuchł w nocy z niedzieli na poniedziałek. Zginęły 4 osoby, ponad 20 zostało rannych. Jak to możliwe, że w takim obiekcie nie było systemu przeciwpożarowego?
Gościem Dnia Radia Gdańsk był nadbrygadier Tomasz Komoszyński, Komendant Wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku. Rozmawiała Beata Gwoździewicz.
– Powód był prosty – nie wymagają tego przepisy przeciwpożarowe. Taki system powinien być w miejscu, w którym znajduje się powyżej stu łóżek. My nie możemy wymagać tego od właściciela obiektu. System może być wykonany, ale to dobrowolne działanie. To kwestia kilkudziesięciu tysięcy złotych w zależności od obiektu i rodzaju systemu. Można natomiast zastosować czujki dymowe czy wykrywające tlenek węgla, takie, jakie montujemy w mieszkaniach. Koszt takiej czujki jest dużo niższy, wynosi ponad sto złotych. Oczywiście w dużym obiekcie jedna by nie wystarczyła – mogłaby być to jedna czujka na każde pomieszczenie i kilka na korytarzu – mówił Gość Dnia Radia Gdańsk.
Prowadząca zapytała o to, jaką sytuację zastali strażacy po przyjeździe na miejsce zdarzenia.
– Na początku sytuacja była bardzo trudna, bo strażacy przyjechali od ulicy Strzeleckiej, tam wyjście ewakuacyjne było zamknięte od środka – my musieliśmy się do tego pomieszczenia dostać. Sforsowanie szklanych drzwi nie okazało się trudne, a drzwi od ulicy Podleśnej otworzył już personel hospicjum i zaczęła się ewakuacja pacjentów. Żadna z osób nie poruszała się o własnych siłach, pacjentów ewakuowano w łóżkach, na noszach, wiele osób było podłączonych do aparatury i to stanowiło dodatkowe utrudnienie – zaznaczył Komoszyński.
Rok temu po tragedii w escape roomie w Koszalinie, po przeprowadzeniu kontroli, zamknięto wiele pokojów zagadek. Czy straż pożarna będzie też kontrolować hospicja i podobne obiekty pod względem bezpieczeństwa? – My prowadzimy kontrole na bieżąco. To nie są tylko hospicja, a także domy opiekuńcze, opiekuńczo-medyczne, socjalne. Na terenie naszego województwa mamy ponad 230 takich miejsc. W ubiegłym roku w pierwszej fazie skontrolowaliśmy prawie 100. Nie było sytuacji, że jakieś obiekty zamknęliśmy, ale w części z nich pojawiały się nieprawidłowości – dodał nadbrygadier Komoszyński.
– Trudno wyrokować, czy normy bezpieczeństwa powinny zostać zwiększone. Musiałoby to być potwierdzone jakąś głębszą analizą. My wszystkie sugestie przekazujemy do komendy głównej. I to komendant główny decyduje, czy wnioskować do ministra o zmianę przepisów. Świadomość rośnie, jest wielu inwestorów, którzy inwestują pieniądze w bezpieczeństwo. Mają świadomość tego, że jeśli coś się wydarzy, będzie dotyczyło też ich – mówił gość Radia Gdańsk.