Do 23 sierpnia w Sali BHP w Gdańsku prezentowana jest wystawa „Znaczki poczt strajkowych, obozowych i podziemnych 1980-89”. To kolejny element obchodów rocznicy Sierpnia ’80 i przypominania dziedzictwa „Solidarności”. Jakie dokładnie pamiątki są eksponowane? Jak produkowano te znaczki? M.in. o to Andrzej Urbański pytał kuratora wystawy Ryszarda Rusiłowicza.
– Z „Solidarnością” wiąże się nierozerwalnie najtrudniejszy moment, kiedy wybuchł stan wojenny, kiedy WRON nielegalnie wprowadziła restrykcje w Polsce, ograniczając prawa obywatelskie. Na poczynania władzy ludzie opozycji odpowiadali w różny sposób. Pojawiały się ulotki, gazety bezdebitowe, książki. Protestowaliśmy z opornikami w klapach marynarek, powstawało radio „Solidarność”, chodziliśmy w manifestacjach ulicznych, kiedy telewizja nadawała swój „Dziennik”. Formą protestu było też wydawanie znaczków, szczególnie w obozach internowania. Tam ludzie bardzo intensywnie pracowali, dawali dowód niezależności, oporu. Była to dla nich satysfakcja, że się nie dają – wspominał Ryszard Rusiłowicz.
– „Klawisze” w obozach internowania zabierali wszystko, co można było mieć do produkcji znaczków. Nie było tuszu, papieru, ostrych narzędzi. Igiełka czy szpilka już były elementami, które pomagały produkować te rzeczy. Matrycę można było stworzyć z kawałka skóry czy gumy. Trzeba było kombinować, dlatego to wszystko jest dla mnie, jako działacza związkowego, bardzo ważnym elementem historii „Solidarności” – podkreślał Gość Dnia Radia Gdańsk.
(fot. Agencja KFP/Anna Rezulak)