Wiceminister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej o awarii „Czajki”: „Mamy do czynienia z recydywą”

Od kilku dni do Wisły wpływa ok. 3 metrów sześciennych ścieków na sekundę. W oczyszczalni „Czajka” w Warszawie w sobotę pękł kolektor – rok po poprzedniej awarii. Minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk skierował sprawę do prokuratury. Kto ponosi za to odpowiedzialność i czy mamy już do czynienia z katastrofą ekologiczną?


O tym z Grzegorzem Witkowskim, wiceministrem gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, rozmawiała Anna Rębas.

 

– Nie dziwię się obawom mieszkańców obszarów i miast położonych poniżej Warszawy. Osobiście nie wędkowałbym, nie pływał ani nie spożywał wody wprost z Wisły przez następne kilka miesięcy. Nie możemy mówić jeszcze o klęsce ekologicznej, ale wszystko wskazuje, że tak będzie. – mówił Grzegorz Witkowski. – Mamy do czynienia z recydywą. Osiem miesięcy temu władze Warszawy deklarowały, że wyremontowały kolektor ściekowy pod dnem wizji do oczyszczalni „Czajka”. Gigantycznym nakładem środków budżetu państwa, Wód Polskich i ministerstwa. Mam ogromny żal do pana Trzaskowskiego, że nie raczył zaprosić kontrolerów z Wód Polskich, aby ocenić sytuację po awarii – powiedział wiceminister.

 

– Co więcej, 61 mln złotych zostało przekazanych dla niemieckiej firmy, która miała opracować koncepcję gospodarowania ściekami w Warszawie. Za taką kwotę Wody Polskie mogą zbudować zbiornik retencyjny, który uratuje Gdańsk i Radunię przed powodzią. Jesteśmy wściekli, zniesmaczeni i zirytowani – dodał.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj