Jesień nie musi pogorszyć sytuacji epidemiologicznej w Polsce. „Prawdopodobnie wirus nieco zwalnia i mamy szansę go wyeliminować”

Czy lekarze rodzinni powinni mieć większe uprawnienia w zakresie kierowania na badania na obecność koronawirusa? Czy spadek liczby przypadków świadczy o tym, że pandemia się kończy? I na ile ozdrowieńcy mogą być pewni, że nie zachorują ponownie? M.in. o tym w rozmowie z Olgą Zielińską mówił Gość Dnia Radia Gdańsk – dr Michał Sutkowski z Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce.

– Są badania naukowe, które mówią, że wirus nieco zwolnił swoją zaraźliwość, zwłaszcza, jeśli chodzi o najcięższe przypadki. Trudno jednak powiedzieć, czy pandemia się kończy. To globalna choroba i na świecie wygląda to gorzej niż w naszym kraju. Póki co powinniśmy się martwić światem i cieszyć Polską. Wszystkie możliwe kłopoty jednak jeszcze przed nami. Wirus jest nadal dużą zagadką – przestrzegał dr Michał Sutkowski.

– Doszliśmy do wniosku, że trzeba zmienić punkt dotyczący teleporad. Wychodzimy naprzeciw potrzebom pacjentów przewlekle chorych, z chorobami współistniejącymi, żeby nie bali się oni, że osoba z COVID-19 przyjdzie do przychodni. Jest też duże niebezpieczeństwo, że w małych ośrodkach, w momencie zakażenia zamknięcie przychodni sprawi duże problemy nie tylko dla pacjentów covidowych – wyjaśniał. – Obecnie podczas drugiej teleporady lekarz rodzinny może wydać zlecenie na badanie, pod warunkiem, że pacjent ma cztery objawy razem – gorączkę, kaszel, duszność oraz zaburzenia smaku i węchu. Trzeba rozszerzyć ten katalog, potrzeba więcej autonomii dla lekarzy, którzy będą wiedzieli, kiedy kierować na badania. Minister zgodził się na wersję, która będzie sprawdzana, a statystyki będą powoli spływać do resortu. Jesteśmy umówieni na koniec września na kolejne rozmowy – zapowiedział Gość Dnia Radia Gdańsk.

– Objawy nie występują u wszystkich pacjentów, mają one różne kombinacje i gradacje. Czasem jest tylko wysoka temperatura i biegunka – takie też są przypadki na świecie. Biorąc odpowiedzialność za pacjentów z COVID-em, musimy pamiętać o tym, by lekarz miał prawo podjęcia decyzji co do badań dodatkowych – kiedy i w jakiej sytuacji klinicznej kierować na nie pacjenta. Gdyby wystąpiły łącznie wszystkie objawy, to przecież sytuacja wymagałaby skierowania pilnie do szpitala. Zanim miałby wykonany test, upłynęłoby dużo czasu, a jego stan by się pogorszył. Musimy uzyskać bardzo elastyczny zapis, pozwalający na dużą autonomię lekarską – podkreślił.

– Teleporady służą określonym sytuacjom – takim, które nie zagrażają bezpieczeństwu zdrowotnemu pacjenta. Możemy wystawić recepty, zaświadczenia. 80 proc. pacjentów lubi teleporady, ale pod warunkiem, że także jest możliwość badania wtedy, gdy występuje potrzeba kliniczna, a ona występuje często. Zbliżający się okres jesienny będzie bardzo trudny. Prawdopodobnie wirus nieco zwalnia i mamy szansę wyeliminować go z naszego życia publicznego, a może nawet wygrać z pandemią światową. Ale żeby to uzyskać, najlepszą rzeczą jest budowanie odporności, poprzez ruch, sen, dobrą dietę i leczenie swoich chorób przewlekłych, ale również szczepienia – przeciwko grupie i pneumokokom. Mają one również wartość diagnostyczną. Jeżeli zachorujesz, a szczepiłeś się, to znaczy, że nie chorujesz na grypę – zauważył dr Sutkowski.

– Testy są badaniami dodatkowymi. Dzięki wiedzy i intuicji lekarza, od dobrego wywiadu z pacjentem, także badania poprzez teleporadę czy fizykalnego, można się wiele dowiedzieć. Testy są obarczone ogromnym błędem. Czasem to jest zły transport, czasem zły wymaz, bo on musi pochodzić z nosogardzieli. Nie można miziać po policzku ani po zębach. Jeśli mieliście państwo test i było przyjemnie, to znaczy, że najprawdopodobniej był wykonany niewłaściwie. Testy antygenowe, kasetkowe, serologiczne mają swoją wartość, ale jedynie wiarygodny jest test PCR, genetyczny – wskazał.

– Nie znamy liczby przeciwciał, która decyduje o odporności na dłuższy okres. Jeden ozdrowieniec ma większą, a inny mniejszą liczbę, jeden choruje, inny nie choruje. To zależy też od innych parametrów. Na ten temat prace dopiero się tworzą. Żeby były wiarygodne, musi być na pewno zebrany większy katalog badań naukowych. Ze szczepionką jest tak, że co prawda wirus nieco mutuje, ale te mutacje nie mają takiego znaczenia dla samego składu szczepionki. Są jednak istotne dla jej ilości, którą powinniśmy podać – zauważył. Dodał, że jest możliwe, że pewne grupy szczepienie powinny powtarzać co roku, podobnie jak w przypadku innych szczepień okresowych. – Szczepionka przeciwko grypie nie wyeliminowała tej choroby, ale pozwoliła złapać światu oddech i dzięki temu wiele istnień ludzkich udało się uratować, wielu powikłań udało się uniknąć – przypomniał dr Michał Sutkowski.

– Pod koniec września będziemy mogli podsumować powrót do szkół. Na razie jest nieźle. Badania dowodzą, że dzieci chorują rzadziej, łagodniej i to nie one zarażają dorosłych, a odwrotnie. Powinniśmy więc uważać na swoje dzieci i bardziej pilnować je pod względem epidemiologicznym. Osoby do 18. roku życia stanowią zwykle 8-9 proc. chorujących. Jeżeli taki wskaźnik by się utrzymał, to populacja dzieci byłaby generalnie zdrowa i wolna od COVID-u. Na szczęście młodzi między sobą zarażają się mniej i poza pewnymi wyjątkami chorują zdecydowanie łagodniej niż osoby starsze – ocenił Gość Dnia Radia Gdańsk. 

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj