Amerykanista przewiduje rozstrzygnięcia w wyborach prezydenckich w USA. „Jeszcze przez kilka dni nie będziemy znali wyników”

3 listopada to data wyborów prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jednak Artur Wróblewski, amerykanista i politolog z Uczelni Łazarskiego, przewiduje, że zwycięzcę starcia Donalda Trumpa z Joe Bidenem możemy poznać dopiero kilka dni później. Gość Dnia Radia Gdańsk w rozmowie z Arturem Kiełbasińskim oceniał też, jak Strajk Kobiet może wpłynąć na sytuację na polskiej scenie politycznej.

– Mamy do czynienia z klasyczną sytuacją, kiedy różne siły polityczne zaczynają podwieszać się pod autentyczny ruch protestu, ruch młodych ludzi. Widzimy, że niepokoje eskalują. Nie mówimy już o wyroku Trybunału Konstytucyjnego, aborcji, tylko liście żądań, którą można podsumować jako „żądania pani Lempart”: żeby rząd zrezygnował, wyjechał z kraju, Kościół katolicki się samorozwiązał, a osoby, które tworzą Radę Koordynacyjną, zostały poproszone do tworzenia rządu, mimo, że nie mają żadnej legitymacji – podkreślił Artur Wróblewski. 

– Nie chodzi już o kompromis aborcyjny. Lewica dwa dni po rozpoczęciu spontanicznych protestów wysunęła hasło aborcji na żądanie. Strajk Kobiet z powodu polityków wynaturzy się. Ludzie będą mieli dość chodzenia, żeby promować panie Nowacką i Lempart. Ci ludzie poszli na protest w sprawie aborcji, a nie w imieniu partii – dodał politolog. – Kiedy ludzie się zorientują, będzie tak jak z KOD-em. Nie robimy ruchu protestów, żeby Grupa Koordynacyjna budowała swoje kariery polityczne. Ludzie w Polsce nie są frajerami – zaznaczył.

– Prawica jest jedynym gwarantem patriotyzmu ekonomicznego, ale jednocześnie ustawa o zwierzętach i sprawa aborcji komplikuje sytuacje, nawet dla niektórych ludzi, którzy popierali PiS. Poparcie było na poziomie 41 proc., teraz spada – ocenił sytuację polityczną w Polsce Gość Dnia Radia Gdańsk.

Amerykanista przewidywał też możliwe rozstrzygnięcia w zaplanowanych na 3 listopada wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. 

– Joe Biden kontynuuje to, co robił Barack Obama. „Myli się” ciągle na niekorzyść Polski. Biden oznacza zamiatanie wszystkich problemów pod dywan. Donald Trump otworzył puszkę Pandory. Żeby uleczyć chorobę, trzeba ją najpierw zdiagnozować – zauważył.

– Wybory w USA nie są rozstrzygnięte. Po pierwsze – poparcie dla republikanów jest niedoszacowane. Po drugie – w korespondencyjnych wyborach zagłosowali głównie demokraci, a teraz pójdą republikanie. Po trzecie – nie wiadomo, jak zagłosuje 8-10 proc. niezdecydowanych wyborów – ocenił Artur Wróblewski.

– Sam Trump jest może nieakceptowalny, ale z punktu widzenia walki o pewne interesy w czasie rekonfiguracji, ten człowiek jest być może sprawniejszy niż Joe Biden, tym bardziej, że ten drugi już ma problemy z kontaktowaniem – stwierdził Gość Dnia Radia Gdańsk. – Ludzie wybiorą Bidena, a Kemala Harris, która ma bardzo radykalne pomysły, zwane demokratycznym socjalizmem, może zostać prezydentem i jeszcze dobierze sobie wiceprezydentkę. Oczywiście mówimy o sytuacji, jeśli Bidenowi nie udałoby się dotrwać do końca kadencji – dodał.

– Przez kilka dni po wyborach nie będziemy jeszcze znali wyników wyborów. Sąd Najwyższy powiedział, że w Wisconsin czy Pensylwanii można zbierać głosy do trzech dni po 3 listopada. W innych stanach też będziemy musieli czekać na podliczenie głosów oddanych w trybie korespondencyjnym. Może się okazać, że różnica między jednym a drugim kandydatem w niepewnych stanach będzie tak niewielka, że sprawa skończy się w Sądzie Najwyższym, a tam przewagę mają sędziowie konserwatywni – podkreślił amerykanista.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj