Wiceminister zdrowia przestrzega: „Jeśli będzie dalszy wzrost nowych zachorowań, będziemy musieli wprowadzić kwarantannę narodową”

Czy ogłoszone przez rząd obostrzenia zahamują liczbę zakażeń koronawirusem? Jak protesty przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego wpłynęły i czy będą wpływały na liczbę zachorowań na COVID-19? M.in. na te pytania odpowiedział wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, który był „Gościem Dnia Radia Gdańsk”. Rozmowę poprowadził Piotr Kubiak.

– Druga fala pandemii jest zdecydowanie większa niż przewidywali eksperci. Złożyło się na to wiele czynników. Nasza mobilność jest zdecydowanie większa niż wiosną. Nasze badania pokazują, że Polacy przemieszczają się tak samo jak w czasie, kiedy nie było jeszcze u nas koronawirusa. Wpływa na to także okres jesienny, kiedy infekcji zawsze jest dużo. Niska temperatura, duża wilgotność, nasz organizm wtedy jest wtedy bardziej osłabiony i podatny na te infekcje. To sprawia, że w całej Europie nowych zakażeń mamy bardzo dużo. To powoduje też to, że wiele osób, zdecydowanie więcej niż wiosną, trafia do szpitali, na oddziały intensywnej terapii – przypomniał Waldemar Kraska.

– Wszystkie symulacje, które teraz robimy, wskazują, że następne dni będą podobne, jeśli chodzi o liczbę zakażeń. To wyznacznik tego, co będziemy robili dalej. Jeśli nowych zakażeń będzie przybywało, będziemy musieli „zacisnąć pasa”. Mówimy o przemieszczaniu się obywateli, o kontaktach międzyludzkich. Ich ograniczenie będzie jedyną metodą przerwania wzrastającej liczby zakażeń – podkreślił.

– Sytuacja z respiratorami wygląda różnie w różnych województwach. Na Pomorzu wolnych łóżek przeznaczonych dla COVID-19 jest ponad 700. To jednak nie jest kwestia łóżek czy respiratorów, tylko kadry medycznej do obsługi pacjentów. – zauważył Gość Dnia Radia Gdańsk. – Nie będzie nam jej przebywało. W bardzo restrykcyjny sposób chronimy kadrę medyczną przed zakażeniem koronawirusem. Środki, które mają do dyspozycji, w każdym szpitalu są używane. Chcemy jak najczęściej testować medyków, aby ci, którzy są objęci kwarantanną, jak najszybciej mogli wracać do pracy, jeśli nie są zakażeni – dodał.

– Najbliższe dziesięć dni pozwoli nam ocenić, czy restrykcje przyniosły efekt. Mam nadzieję, że tak, bo jeśli będziemy mieli dalszy wzrost nowych zachorowań, będziemy musieli wprowadzić „kwarantannę narodową” – ostatni krok, na który będziemy musieli się wtedy zdecydować. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Wszystkie symulacje pokazują, że jeżeli kontakt międzyludzki zmaleje, to wzajemne przekazywanie wirusa będzie zdecydowanie mniejsze. Mamy jednak sygnały, że teraz praktycznie codziennie około 5 tysięcy nowych zachorowań jest związanych z ostatnimi protestami na ulicach. To są najczęściej młodzi ludzie, którzy później wracają do swoich domów, rodziców, dziadków. Pomyślmy nie tylko o sobie, ale o swoich bliskich. Wiem, że pewne emocje trzeba wykrzyczeć, zademonstrować, ale to nie jest dobra pora, by to robić. Wszystkie badania – z Europy czy Stanów Zjednoczonych – pokazują, że takie protesty powodują skok nowych zakażeń – stwierdził wiceminister zdrowia.

– Tak jak powiedział premier Morawiecki – nie wychodźmy na ulice, protestujmy w internecie, w mediach społecznościowych. Tam też możemy prezentować swoje poglądy. Człowiek przy człowieku na ulicy, głowa przy głowie, głośne okrzyki – to powoduje, że ryzyko zakażenia jest zdecydowanie większe. Apeluję, byśmy teraz się od tego powstrzymali. Minie epidemia, wtedy będziemy mogli to okazywać. Młodzi ludzie uważają, że ich choroba nie dotyczy, ale mamy informacje z różnych szpitali, że duża grupa osób, które muszą być hospitalizowane, to właśnie osoby młode. Nie ma granicy wieku, kiedy możemy zachorować lub umrzeć z powodu koronawirusa – przypomniał.

– Na wiosnę mieliśmy narodową kwarantannę, byliśmy w domach, nie przemieszczaliśmy się, a dziennych zachorowań było 300-400. W tej chwili mamy kilkanaście tysięcy. To zupełnie inna sytuacja. Wtedy chorych, którzy wymagali oddechu wspomaganego, było 80-90, teraz jest prawie 1,5 tysiąca. Wtedy lockdown spowodował, że gospodarka stanęła. Wszystkie kraje starają się tego uniknąć, ale jeśli nie będzie innej metody, to zdrowie i życie Polaków jest ważniejsze i wtedy ta narodowa kwarantanna będzie musiała być zarządzona – zapowiedział.

– Myślę, że wprowadzone restrykcje dadzą efekt. Wciśnięcie hamulca – tak jak w samochodzie – nie spowoduje, że to od razu stanie w miejscu, tylko nastąpi to po jakimś czasie. Nasze obserwacje pokazują, że to przynosi już efekt spowolnienia liczby zakażeń. Nie odbija się to na razie na dziennych liczbach, ale mam nadzieję, że w kolejnych dniach nie będzie takiego przyrostu, jak moglibyśmy się spodziewać. Te restrykcje muszą zadziałać. Nasza mobilność musi zdecydowanie spaść, a to przełoży się na spadek liczby, może nie tyle samych zakażeń, ale na pewno chorych, którzy trafiają do szpitali – ocenił Waldemar Kraska.

– Myślę, że w Polsce nie będzie sytuacji, że chory na COVID-19 będzie nieprzyjęty do szpitala lub nie dostanie respiratora. Pamiętajmy, że Polacy chorują nie tylko na koronawirusa, nie zniknęły zawały, nie zniknęły udary. Musimy zachowywać równowagę. Prawie 30 tysięcy łóżek w szpitalach stacjonarnych będzie przewidzianych dla chorych na COVID-19. Uruchamiany szpitale tymczasowe – to pula kolejnych 8-10 tysięcy łóżek. Uruchamiamy na dość dużą skalę sanatoria, które są w tej chwili zamknięte. To miejsca, gdzie możemy leczyć chorych mniej objawowych, z kadrą medyczną i warunkami lokalowymi. Powtórzę jednak, że to nie jest kwestia łóżek czy respiratorów, a kadry medycznej. Teraz każdy lekarz czy pielęgniarka jest na wagę złota – zaznaczył Gość Dnia Radia Gdańsk.

– Wszyscy Polacy chcieliby, żebyśmy opanowali pandemię. My, jako ministerstwo zdrowia, musimy zakładać każdy scenariusz. Liczę na mądrość Polaków. Tak jak na wiosnę potrafiliśmy stawić czoła pandemii, mam nadzieję, że będziemy potrafili też w tej chwili. Jeśli ktoś nie wierzy w koronawirusa, twierdzi, że to wymysł rządzących, zapraszam do szpitali, gdzie leżą ci pacjenci. To jest widok, którego się nie zapomni. Wtedy uwierzymy, że ta pandemia jest, że to może dotknąć nas i naszych bliskich. Nie chciałbym, żeby do tego, że pandemia istnieje i że warto przestrzegać restrykcji, przekonała nas dopiero śmierć kogoś z naszej rodziny – przestrzegł.

– O propozycji pomocy z Niemiec słyszałem z mediów. Raz jeszcze podkreślam, że nie chodzi o brak łóżek czy respiratorów. Zgromadziliśmy ich dużo, podobnie jak środków ochrony osobistej. Polskie fabryki produkują je i nie trzeba ich sprowadzać z zagranicy. Problemem jest tylko brak kadry medycznej – podkreślił. 

– Różni producenci różnie określają termin pojawienia się szczepionki. To jest uzależnione od tego, w jakiej fazie badania szczepionki się znajdują. Największe firmy, które zainwestowały potężne pieniądze w produkcję szczepionki, mówią, że pojawi się ona na przełomie roku. Musi być ona jednak nie tylko skuteczna, ale i bezpieczna dla osób, które będą ją przejmować. Czas jest tu złym doradcą. Jeżeli wszystkie procedury zostaną zachowane, a szczepionka będzie skuteczna i bezpieczna, zdecydujemy się na jej zaoferowanie obywatelom – zapowiedział Waldemar Kraska.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj