Osoby z lekkimi objawami infekcji powinny bezwzględnie zostać w domu – apeluje prezes Kolegium Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski. Jego zdaniem tylko tym sposobem uda się pokonać epidemię.
Rozmawiała Olga Zielińska.
– Pacjent, który ma objawy infekcji, powinien zostać w domu. Dotyczy chorych, zakatarzonych, kaszlących, z niewielką temperaturą, z objawami ogólnego rozbicia. To nie musi być oczywiście od razu koronawirus, to może być paragrypa, to niedługo może być także grypa, jej początek przynajmniej. Ale to spowoduje, że nie roznosimy tej choroby. To jest niezwykle ważne. Obserwujemy taki trend, że pacjenci boją się rozpoznania koronawirusa, boją się wykonać ten test, nie zgłaszają się, z objawami wychodząc w świat – powiedział gość Radia Gdańsk.
– Organizm osób, które odporności nie mają, są zestresowane, przewlekle zmęczone, może różnie na to odpowiedzieć. Jeśli jest mała liczba wirusa, organizm sobie poradzi. Jest bardzo wiele osób, które po przechorowaniu COVID-19 źle się czują. Są zmęczeni, jest większa niewydolność krążeniowo-oddechowa. Pojawia się też depresja, lęki. Ale to jest indywidualne. Można skorzystać z rehabilitacji oddechowej – zaznaczył dr Sutkowski.
– Lekarz rodzinny może zajmować się pacjentami, którzy mają skąpe objawy. Powinny być bardziej wykorzystywane izolatoria. Tam przebywa pacjent, który nie jest w tak dobrym stanie, by przebywać w domu, ale też nie w tak złym, by trafić do szpitala. Sytuacja powinna być interpretowana z dużym umiarem, jeśli chodzi o optymizm. Lepiej, że nie mamy 40 tys. zachorowań, ale szpitale są przeciążone, więc jest to iluzja poprawy. Jeśli nie dojdzie do przełomu, zgonów będzie więcej, między 200 a 500 dziennie – podkreślił prezes Kolegium Lekarzy Rodzinnych.
W przypadku objawów choroby należy zgłosić się do lekarza rodzinnego i to on ewentualnie skieruje pacjenta na badania na obecność koronawirusa.