Nawet trzy-cztery lata organizm powinien zachować odporność po przyjęciu szczepionki przeciwko COVID-19 – tak twierdzą lekarze. Każda szczepiąca się osoba powinna przyjąć dwie dawki. Wtedy, nawet, jeśli zachorujemy, to objawy będą łagodniejsze – mówił w Radiu Gdańsk Jerzy Karpiński, dyrektor Wydziału Zdrowia w pomorskim urzędzie wojewódzkim. Rozmawiała Beata Gwoździewicz.
– Jeżeli mówimy o nawet 97-procentowej skuteczności, to nie znaczy, że te pozostałe trzy procenty ciężko chorują, tylko wytwarzają mniejszą odporność. Tak, jak ludzie szczepią się na grypę i niektórzy zupełnie są ochronieni przed wirusem grypy, nie mają żadnych objawów, a inni przechodzą tę grypę w sposób bardzo łagodny. Tu będzie podobnie, szczepimy się, po 21 dniach powtórna dawka przypominająca i po kolejnych ośmiu dniach mamy już pełną odporność, która trwać może do trzech-czterech lat – mówił na naszej antenie.
– W grupie 0, która będzie pierwsza szczepiona, oprócz pracowników szpitali i DPS-ów są też studenci medycyny, kadra ich ucząca, wolontariusze w szpitalach, farmaceuci, aptekarze. Wszyscy, którzy mają najbliższy kontakt, a są niezbędni w ratowaniu życia – dodał. – Do szczepień klasyfikuje zawsze lekarz, nie ma innej możliwości. Czyli każda osoba w naszym kraju musi spotkać się z lekarzem, który oceni, czy nie ma przeciwwskazań, takich jak stan zapalny, wysoka temperatura, przeziębienie, choroba – zaznaczył.
– Ministerstwo Zdrowia wyznaczyło 73 z 509 szpitali węzłowych, do których trafią pierwsze szczepionki. Pierwsza tura trafi też na Pomorze. We wstępnej fazie jest zamówionych 60 milionów szczepionek. One będą sukcesywnie spływały z firm farmaceutycznych – mówił lekarz wojewódzki.
– Ta szczepionka to cenny lek, który zapobiega zagrożeniu bezpośredniemu życia i zdrowia, dlatego musi być chroniona i pod szczególnym rygorem nadzoru administracyjnego, czyli każda ze szczepionek musi być identyfikowana z osobą, która ją otrzymała – przekonywał.