Na razie nie ma decyzji o zdejmowaniu kolejnych obostrzeń w gospodarce – mówił w Radiu Gdańsk Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju. Od poniedziałku otwarte są sklepy w galeriach handlowych, zniesiono godziny dla seniorów. Wciąż zamknięte są jednak restauracje, hotele czy kluby fitness. – I prawdopodobnie tak na razie pozostanie – uważa Paweł Borys.
Rozmawiał z nim Piotr Kubiak.
– Nie ma jeszcze finalnej decyzji, dotyczącej dalszego otwierania gospodarki. Trzeba mieć świadomość, że sytuacja z pandemią nie jest stabilna. Wiele krajów Europy balansuje między kontrolą pandemii a ryzykiem katastrofy humanitarnej, która nastąpiła w UK. Zgodnie z badaniami, które przedstawił rząd, gastronomia, hotele i kluby fitness są miejscami, gdzie ryzyko zakażenia jest największe. Stąd te restrykcje są tam trzymane – powiedział gość Radia Gdańsk.
– Otwarcie zależy od opinii epidemiologów. Cały czas wskaźnik śmiertelności jest na dość wysokim poziomie. Codziennie umiera z powodu COVID-19 około 300-400 osób w Polsce, więc jest to trudna decyzja. Z drugiej strony przedsiębiorcy mogą liczyć na wsparcie. Od strony gospodarczej obecne programy uruchomiliśmy po to, by wspierać ich w perspektywie II kwartału. Jesteśmy gotowi na to, by wszystkie branże dotknięte restrykcjami mogły otrzymać wsparcie do wiosny. Ale to są ostatecznie decyzje rządu – dodał Paweł Borys.
– Z Polskiego Funduszu Rozwoju wypłaciliśmy 67 miliardów złotych subwencji. Na Pomorzu wsparliśmy łącznie 24,5 tysiąca firm, które zatrudniają blisko 230 tysięcy osób. Jestem przekonany, że zdecydowana większość firm, które dotknęła pandemia, na to wsparcie mogła liczyć – podsumował.
Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował w środę, że spadło tempo wzrostu zakażeń koronawirusem, ale to nie oznacza, że oddala się rozważany przez rząd scenariusz „lock downu”.
(fot. Anna Mościcka/Wikimedia Commons)