Walczyli nie tylko zbrojnie, wśród nich byli także cywilni konspiratorzy działający w podziemiu. Dziś Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, którzy sprzeciwiali się nowemu okupantowi radzieckiemu. Przez lata byli zapomniani, ale mimo kontrowersji, trzeba o ich postawie przypominać – mówił w Radiu Gdańsk Adam Hlebowicz, dyrektor Biura Edukacji Narodowej Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie. Rozmawiał Andrzej Urbański.
– Nawet u początków III RP też bardzo trudno było się przebić z pamięcią o tych ludziach i wywalczyć to, że należą im się groby, a wielu z nich – pomniki. Pierwsze inicjatywy podejmował „czynnik patriotyczny” – Liga Republikańska, środowiska kibiców – przypomniał gość Radia Gdańsk. – Instytucjonalnie zaczęło się to wszystko zmieniać od powstania IPN, od 2000 roku, kiedy wszczęto kroki, by Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych miał państwową rangę. To inicjatywa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wdrożona przez jego następcę, Bronisława Komorowskiego – dodał.
– Przez lata żołnierze wyklęci byli zapomniani, ale mimo kontrowersji trzeba o ich postawie przypominać. Pamiętajmy, jak wielu tych bohaterów, ludzi walczących w szeregach tego niepodległościowego, powojennego wojska, to postacie kryształowe – podkreślił Adam Hlebowicz. – Wspomnijmy tu Łukasza Cieplińskiego. Z treści jego grypsów, cudem ocalałych, pisanych z celi więzienia do rodziny, płynie niezwykła siła duchowa, niezwykła siła Polaka, chrześcijanina – zaznaczył.
– Nie tylko oni byli prześladowani w okresie PRL. Dotyczyło to także osób cywilnych, które im pomagały. Jest wiele przykładów ludzi, którzy pozwolili na jedną noc zamieszkać oddziałowi w domu czy napić się wody ze studni, a później byli skazywani na wiele lat więzienia, niekiedy sami tam umierali – stwierdził Adam Hlebowicz.
Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych to święto państwowe ustanowione w 2011 roku.