Władze Gdańska nie identyfikują się z dziedzictwem „Solidarności” – tak nałożenie przez urzędników kary na związek zawodowy ocenia jego były przewodniczący Janusz Śniadek. NSZZ „Solidarność” musi zapłacić 50 tysięcy złotych za wywieszenie banerów na budynku komisji krajowej z okazji 40-lecia związku. To był element rocznicowych obchodów – zaznacza Janusz Śniadek.
Rozmawiał Jarosław Popek.
– W związku z pandemią odwołano wszystkie masowe uroczystości i w zasadzie te banery, a identyczne miały Gdańsk, Szczecin, Jastrzębie, bo to były miejsca podpisania porozumień sierpniowych, były jedynym istotnym przekazem w przestrzeni publicznej, nawiązującym do wydarzeń Sierpnia ’80. Ręce opadają. Ta decyzja jest świadectwem tego, że miasto Gdańsk pod kierownictwem pani Aleksandry Dulkiewicz nie identyfikuje się z całym tym pięknym przesłaniem, z polską tożsamością, z nawiązywaniem do „Solidarności” – powiedział gość Radia Gdańsk.
– Pan Adamowicz rozpoczął swoistą rywalizację [przyp. red. o „Solidarność”]. Samo powstanie, kierownictwo, funkcjonowanie Europejskiego Centrum Solidarności było pewnym znakiem dystansowania się, budowania równoległej rzeczywistości. To miało pewne ewidencje polityczne – dodał.
Przewodniczący związku Piotr Duda oficjalnie odniesie się do sprawy na wtorkowej konferencji prasowej. Gdański Zarząd Dróg i Zieleni, który nałożył karę, na razie sprawy nie skomentował. Pojawił się jednak oficjalny komunikat miasta, w którym czytamy, że „prawo miejscowe, jakim jest Uchwała Krajobrazowa Gdańska, obwiązuje wszystkie podmioty: przedsiębiorców, instytucje kultury, jednostki oświatowe, małe lokalne firmy i międzynarodowe korporacje. […] Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym jasno wskazuje, czym jest reklama. Należy przez to rozumieć upowszechnianie w jakiejkolwiek wizualnej formie informacji promującej osoby, przedsiębiorstwa, towary, usługi, przedsięwzięcia lub ruchy społeczne”.