24 marca obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. To stosunkowo nowe święto. Dlaczego je wprowadzono i jak wygląda świadomość społeczna na temat tego zjawiska? O tym Daniel Wojciechowski rozmawiał z popołudniowym Gościem Dnia Radia Gdańsk, historyk Kingą Czechowską z Instytutu Pamięci Narodowej w Bydgoszczy.
– Inicjatywa tego święta narodziła się z poczucia, że świadomość społeczna jest zdecydowanie zbyt mała. Jeżeli mówimy o inicjatywach ratowania Żydów, które miały wiele odsłon, z różnymi motywacjami, z różnym przebiegiem, to przede wszystkim wiązała się z tym tajemnica. Często rodziny, które ratowały Żydów – pojedyncze osoby, małżeństwa, które nie zawsze były nawet do końca zgodne w tej kwestii – ukrywały tę wiadomość przed wszystkimi najbliższymi. Zawsze to były kryjówki, dbano o to, by sąsiedzi nie widzieli ukrywanych osób, nie mieli świadomości, że ktoś poza domownikami znajduje się w gospodarstwie. I ta aura tajemnicy pozostawała już do końca z rodzinami, które nie mówiły o tym, co się stało, jaki miały swój udział w pomaganiu w tych tragicznych czasach. Stąd rzeczywiście ta świadomość mogła być mała – powiedziała Kinga Czechowska.
– Dużo dobrego dzieje się dzięki inicjatywie instytutu Jad Waszem i odznaczeniom, które przyznaje od bardzo wielu lat. Każdorazowo, kiedy odznaczoną jest osoba z Polski, jest to wydarzenie, te informacje są wyraźnie widoczne w mediach. Jeżeli patrzymy na historię osób, które takie odznaczenia dostały przed kilkudziesięcioma laty, nawet po 1989 roku, widzimy, że takie informacje przechodziły bez podobnego echa, nie były w podobny sposób obecne w wiadomości publicznej. Wciąż dużo jest do zrobienia, kiedy mówimy o tym zjawisku i w ogóle o pamięci o Holokauście w Polsce, jaką część społeczeństwa przez to straciliśmy. Przecież Żydzi w przedwojennej Polsce stanowili bardzo ważną część społeczeństwa – i liczebnie, i jeżeli chodzi o wkład do kultury, i jeśli chodzi miejsce, jakie zajmowali w strukturze gospodarczej – dodała historyk.