Podwyżki cen oraz zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego – to mogłyby być skutki zamknięcia kopalni Turów – wskazywał poranny gość Radia Gdańsk, analityk rynku energetycznego Przemysław Piesiewicz. W piątek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakazał Polsce wstrzymanie wydobycia węgla brunatnego do czasu wydania wyroku w sprawie zaskarżonej zgody na rozbudowę kopalni. Polska i Czechy po negocjacjach przyjęły jednak ramy porozumienia.
Audycję prowadził Artur Kiełbasiński.
– Zamknięcie kopalni doprowadziłoby do wstrzymania pracy elektrowni, a to miałoby skutki dla odbiorców. Turów zapewnia nam prawie dwa tysiące megawatów. Jego wyłączenie spowodowałoby wzrost kosztów i niebezpieczeństwa, ponieważ brakowałoby nam elektrowni w systemie. Należy walczyć o to, aby ona funkcjonowała – zaznaczył Przemysław Piesiewicz.
Gość odniósł się w rozmowie także do awarii elektrowni, które miały miejsce na terenie Polski. – Podejrzewam, że one łącznie, gdyby dodać całą moc, wynoszą prawie siedem tysięcy megawatogodzin. Taka liczba odstawień może zachwiać rynkiem energii, powodując na nim wzrosty. Jest on jednak tak skonstruowany, by był bezpieczny – zauważył.
Można zatem spodziewać się wzrostu cen? – pytał prowadzący. – Kwota w rachunku końcowym jest wynikiem wielu czynników. Najbardziej kształtują ją uprawnienia do emisji dwutlenku węgla. W tym roku rynkowa cena przekroczyła 56 euro, co powoduje wzrost kosztów hurtowych. To przełoży się również na nasze gospodarstwa domowe. Patrząc na to, co się dzieje obecnie na podstawie notowań giełdowych, jesteśmy przekonani, że ceny energii w taryfach i ofertach handlowych na przyszły rok będą rosły. Tanio już było, co wielokrotnie powtarzałem – prognozował analityk.
– Warto produkować energię u siebie i dla siebie, ponieważ wtedy jesteśmy bezpieczni. To lekcja, którą społeczeństwo polskie odrobiło. Rząd doskonale spisał się z programem „Mój Prąd”, rozwinęły się elektrownie fotowoltaiczne w naszym kraju. Wzrost świadomości Polaków, aby budować własne wytwarzacze energii powoduje, że system jest na tę chwilę bezpieczny – uspokoił Piesiewicz.