23 lipca o godz. 13:00 polskiego czasu rozpocznie się oficjalna ceremonia otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Tokio. – To wyjątkowe wydarzenie dla każdego sportowca – mówił Gość Dnia Radia Gdańsk Mariusz Wlazły, siatkarski mistrz świata z 2006 roku i olimpijczyk z Pekinu, z którym rozmawiał Tymoteusz Kobiela.
Najwięcej pytań dotyczyło oczywiście tego, czy siatkarska reprezentacja Polski może zdobyć w Tokio złoty medal olimpijski. – Mamy ogromny potencjał. Sztab trenerski miał ból głowy przy wyborze odpowiedniego składu na igrzyska. Nie zazdroszczę im tego. Wielu siatkarzy zasługiwało, by znaleźć się w reprezentacji. Wiemy, że nie można zabrać wszystkich, tylko okrojony skład. Trener wybrał jak najlepiej spośród swoich podopiecznych, widział najdokładniej, w jakiej formie są zawodnicy. Nam pozostaje kibicować tym, którzy pojechali na igrzyska i będą nas reprezentować – zaznaczył Mariusz Wlazły.
– Czasem dyspozycja dnia, jednej chwili, decyduje o tym, że odnosi się zwycięstwo, kiedy spotykają się dwa równorzędne zespoły. Mamy wiele reprezentacji, które są zbliżone charakterystyką oraz potencjałem i to one zmierzą się w walce o najwyższe trofea. Czasem przychodzi gorszy moment i mam nadzieję, że to nie nastąpi w istotnych meczach naszej reprezentacji – stwierdził kapitan Trefla Gdańsk.
– Nasi siatkarze wiedzą, jaki mają zespół, jaki mają potencjał, wierzą w swoje możliwości. Są pewni siebie, wiedzą, że mogą zdziałać wiele. To niesie ich przy stresie, przy presji, jaką mają. Ja, jako kibic, też liczę, że będą wygrywać. Są przygotowani, by stawić czoła nie tylko rywalom, ale i wszystkim pobocznym rzeczom, które składają się na stres – przekonywał Gość Dnia Radia Gdańsk.
W 2008 roku Mariusza Wlazłego i jego kolegów z kadry ominęła ceremonia otwarcia. Ze względu na zbliżające się spotkania, odradzono im udział w tym symbolicznym wydarzeniu. – Namiastkę ceremonii widzieliśmy tylko z wioski olimpijskiej. Żałujemy, bo nie poczuliśmy tych emocji podczas otwarcia dużej, wyczekiwanej imprezy, igrzysk olimpijskich, które zdarzają się raz na cztery lata. Sportowiec nie jest pewien, że pojedzie na te igrzyska, bo musi zdobyć kwalifikację, wszystko musi poskładać się tak, by forma, która pozwoli znaleźć się na tej imprezie, zjawiła się w odpowiednim momencie. Z punktu widzenia sportowca uczestnictwo w samym otwarciu, w pochodzie z innymi reprezentacjami, wymianie doświadczeń, rozmowie z zawodnikami z całego świata, jest niecodziennym doświadczeniem i spotyka się ze wzniosłymi, pozytywnymi emocjami. W 2008 roku był to dla nas wybór pomiędzy uczestnictwem w ceremonii a odpoczynkiem i dobrym przygotowaniem do meczu, który mieliśmy następnego dnia. A po to przecież jedzie się na igrzyska, żeby osiągnąć cel sportowy – podkreślił.
– Mam cichą nadzieję, że reprezentacja Polski zdobędzie upragniony złoty medal. Tego życzę im i wszystkim siatkarskim kibicom – podsumował Mariusz Wlazły.