W czwartek prezydent Andrzej Duda podpisał dokument wprowadzający stan wyjątkowy na terenach przygranicznych. Obowiązuje w pasie o szerokości trzech kilometrów, przez 30 dni. – Reguluje zasady obowiązujące na terenie, na którym występuje realne zagrożenie – wyjaśnia Marcin Horała, wiceminister infrastruktury, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Stan wyjątkowy obejmuje 183 miejscowości – 115 w województwie podlaskim i 68 w lubelskim. Restrykcje dotyczą zakazu przebywania na tym obszarze osób niemieszkających lub niezwiązanych z nim zawodowo. Obowiązuje zakaz zgromadzeń i imprez masowych.
Marcin Horała wyjaśniał na antenie Radia Gdańsk przyczyny wprowadzenia stanu wyjątkowego. – Niestety, musimy się liczyć z próbami nielegalnego przekraczania granicy. Te próby cały czas następują, strona białoruska dokonuje prób ataków na Polskę tą metodą. To podstawowy powód wprowadzenia stanu wyjątkowego. Drugim jest to, co niestety dzieje się po stronie polskiej. Chodzi o różnego rodzaju prowokacje i happeningi, które naprawdę mogą skończyć się bardzo źle. To osoby skrajnie nieodpowiedzialne albo bardzo głupie, ale trudno uwierzyć, że ktoś mógłby być aż tak głupi. To mogą być prowokatorzy. Trzeba po prostu odsunąć ich od granicy o kilka kilometrów, tak, żeby nie było ryzyka. Widzieliśmy nieszczęsnego posła Sterczewskiego. Gdyby szybciej biegał i udałoby mu się przedrzeć, strona białoruska mogłaby powiedzieć, że przedstawiciel władz polskich nielegalnie przekroczył granicę, naruszył jej terytorium i w związku z tym podejmuje takie czy inne działania odwetowe. To naprawdę nie są żarty – podkreślał.
Wiceminister infrastruktury podkreślał, że nie wyobraża sobie, by Sejm odrzucił rozporządzenie. – Po pierwsze, Prawo i Sprawiedliwość ma większość. Ale też odpowiedzialni posłowie polscy bez względu na to, czy są w opozycji, czy w koalicji rządzącej powinni popierać zabezpieczenie granic naszego kraju. To rzecz zupełnie elementarna. Więc tych głosów może być znacznie więcej – mówił.
Marcin Horała wyjaśniał, że stan wyjątkowy nie oznacza całkowitego zakazu poruszania się. – Natomiast może dzięki temu miejscowe władze zarządzające bezpieczeństwem tego rejonu, jak chociażby policja, mogą wprowadzać i egzekwować pewne ograniczenia dotyczące poruszania się. To nie jest tak, że absolutnie nie będzie mogło być żadnej relacji, ale będą one musiały odbywać się w uporządkowany sposób. Poruszanie się będzie możliwe, ale będą narzędzia, by w przypadku, gdy te narzędzia grożą bezpieczeństwu państwa, reagować i zabezpieczać naszą granicę – precyzował.