Pozytywna dyscyplina, czyli rozmowa o wartości dialogu w wychowaniu dzieci. „Powinniśmy zachowywać pewne granice i jakąś strukturę”

Dlaczego nasze dziecko ma momenty buntu i niechęci do współpracy? Czy i jak reagować w takich sytuacjach? W jaki sposób można nauczyć się strategii działania? Okazuje się, że istotą jest komunikacja oraz pozytywna dyscyplina. Więcej o tym opowiedział gość Andrzeja Urbańskiego, czyli psycholog Joanna Ślusarska.

Kolejna odsłona z cyklu Wykładów o Wychowaniu WOW będzie poświęcona pozytywnej dyscyplinie. Poprowadzi ją Justyna Brzozak, edukator, promotor porozumienia bez przemocy. Czym jednak jest owa pozytywna dyscyplina? To przecież dwa sprzeczne ze sobą stwierdzenia.

– Tak wydaje się na pierwszy rzut oka. Chodzi jednak o stawianie granic, które ma sprzyjać rozwojowi dziecka. Dyscyplina kojarzy nam się z pewnym rygorem, nakazami czy zakazami. Kiedyś było to pozytywne określenie. Mówiono, że dzieci powinny być zdyscyplinowane. Te czasy jednak odeszły jednak dawno w niepamięć – tłumaczy Joanna Ślusarska.

ZADANIE DLA RODZICÓW

Pragnienie wychowywania na odpowiedzialnego człowieka dalej istnieje. Rodzice pytają, jak zrobić to dobrze i mądrze. Pojawia się tu kwestia nieprzekraczania pewnych barier, które są ważne w tym procesie.

– To właśnie rola rodziców. Powinniśmy jednak zachowywać też pewne granice i jakąś strukturę, żeby dzieci miały poczucie bezpieczeństwa i rozwoju w środowisku, które jest pewne oraz stabilne. To bezpieczeństwo daje dzieciom nie tylko pewność materialna, równowaga związku rodziców lub miejsca zamieszkania, ale również sposób komunikowania się w rodzinie. Jeśli rodzic jest bardzo impulsywny, to wtedy poczucie bezpieczeństwa jest nieco zachwiane. Swoją osobowością, emocjonalnością czy sposobem komunikacji z dziećmi stawiamy pewne granice. Wychowujemy i okazujemy dziecku szacunek. To jeden z pozytywnych filarów pozytywnej dyscypliny – dodaje autorka Wykładów o Wychowaniu WOW.

 

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj