Politolog nie wierzy w możliwość rosyjskiego ataku na Ukrainę. „To akcja propagandowa i gra polityczna”

Czy Rosja wystraszy się NATO i zaatakuje Ukrainę? Temat potencjalnego konfliktu za naszą wschodnią granicą zdominował audycję „Gość Dnia Radia Gdańsk”, w której Piotr Kubiak rozmawiał z prof. Rafałem Chwedorukiem, politologiem z Uniwersytetu Warszawskiego.

– Prawdopodobieństwo rosyjskiego ataku na Ukrainę jest bardzo nieduże. Bardziej mamy do czynienia z akcją propagandową i grą polityczną, w której chodzi nie tylko o relacje ukraińsko-rosyjskie. Nie wiadomo, jaki miałby być cel tego ataku. Rosja nie zdradza ambicji, a z całą pewnością nie wykazuje możliwości, pełnoskalowej agresji i zajęcia całego obszaru Ukrainy – ocenił Rafał Chwedoruk. 

– Jednym z elementów amerykańskiego myślenia o polityce jest to, żeby nie doprowadzić do powstania sojuszy, które mogą zaszkodzić globalnej pozycji USA. Z całą pewnością połączenie potencjału ekonomicznego półmiliardowego rynku zachodnioeuropejskiego z potencjałem surowcowym byłoby owym czynnikiem. W tle funkcjonują Chiny, które stały się największym obrońcą globalizacji, które dołączone do owego potencjału siłą rzeczy czyniłyby wątpliwym sens obecności USA w Europie. To, co obserwujemy, w większym stopniu niż wojną o Ukrainę, jest raczej wojną o Niemcy – o to, na ile Niemcy będą mogły prowadzić taką politykę, jaką niemieckie elity by chciały – tłumaczył politolog. 

– Ukraina jest krajem, który przeżywa wielopoziomowy kryzys. Można odnieść wrażenie, że trwa wypychanie Ukrainy. Każda ze stron konfliktu chętnie oddałaby drugiej odpowiedzialność za podtrzymywanie jej przy życiu. Bilans energetyczny Ukrainy jest utrzymywany pomocą białoruską i rosyjską. Współpraca handlowa Rosji i Ukrainy raczej idzie w górę niż w dół. To raczej wątpliwe przesłanki wojny – wyliczał gość Radia Gdańsk. 

– Udział dzisiejszej Rosji w światowym PKB jest niewiele większy niż był udział PRL. 140-milionowy naród, starzenie się społeczeństwa, absolutnie nie rekomendują ataku na kogokolwiek. Po prostu nie ma na to zasobów. Jedyne, w czym Rosja jest superpotęgą, to broń jądrowa, ale to broń, której prawdopodobnie można użyć raz dla całej ludzkości. Raczej powinniśmy się martwić, że taki konflikt doprowadziłby do załamania europejskiej gospodarki, a to skutkowałoby dla Polski katastrofalnie. W naszym interesie jest, żeby nie działo się nic. Będziemy pierwszą ekonomiczną ofiarą militarnego zamieszania – przestrzegał. 

– Niemcy, szczególnie SPD i CDU, mają interes w tym, żeby do niczego większego w Europie nie doszło. Politycznym skutkiem będzie dalsze odseparowanie Rosji od Niemiec, a to oznacza bardzo duże problemy ekonomiczne. Partia Zielonych jest postrzegana jako bardzo bliska liberalnej administracji w USA i prezentuje inną agendę. To bardzo skomplikowana rzeczywistość, na którą my mamy niewielki wpływ, a jej konsekwencje już do nas docierają – dodał politolog. 

– Pomimo różnic ideologicznych między obecną amerykańską administracją a polskim konserwatywnym rządem, kontakty są naturalne. Warto pamiętać, żeby słowa się łatwo nie dewaluowały. Po to jesteśmy członkiem NATO, żeby być pewnym, że żadne mocarstwo, nawet dysponujące większym potencjałem, nie będzie nam zagrażać. W tym sensie nie powinniśmy się niczego strategicznie obawiać – uspokajał. 

Prof. Chwedoruk odniósł się także do rozwiązania sporu o kopalnię Turów. – Dobrze, że sprawa zmierza do końca. Osoby, które nie zapobiegły temu kryzysowi, powinny za jakiś czas ponieść polityczną odpowiedzialność. Osoby, które doprowadziły do finału, powinny otrzymać polityczne premie. Nie sposób oderwać gospodarki i prawa od polityki. Nie powinniśmy się łudzić, że instytucje europejskie i politycy wielu koalicji dużych państw europejskich zrezygnują z możliwości nacisku na polski rząd – zauważył. 

ua/mrud

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj