Polacy uzyskali już odporność populacyjną na COVID-19 – mówił w Radiu Gdańsk Jerzy Karpiński, dyrektor Wydziału Zdrowia Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. Według danych ministerstwa zdrowia ponad 90 procent Polaków posiada przeciwciała.
– Jeśli chodzi o wyszczepienie populacji w województwie pomorskim i w całej Polsce, sięga ono 65 procent. Uzyskaliśmy odporność populacyjną i z badań Ministerstwa Zdrowia wynika, że ponad 90 procent Polaków posiada przeciwciała. Dobra informacja dotyczy też uchodźców z Ukrainy. Ponad 80 procent tych osób też ma odporność. Wariant Omikron jest niezwykle ekspansywny i bardzo łatwo dochodzi do zarażania. Dzięki temu wariantowi, który nie był bardzo ciężki, w krótkim czasie uzyskaliśmy odporność populacyjną – mówił dr Jerzy Karpiński.
– W chwili obecnej mamy do czynienia z infekcją wirusową podobną do grypy. Mówią o tym też statystyki. Liczba zakażeń spadła. Często słyszę, że spadła też liczba testów. Chcę zwrócić uwagę, że kiedy w województwie pomorskim wykonywaliśmy około 12 tys. testów, to prawie 7-8 tys. było pozytywnych. W chwili obecnej, jeśli wykonujemy 1,5 tys. testów, to około 100 jest dodatnich. To ewidentny spadek liczby zakażeń – wyjaśnił.
Jak wskazał dyrektor Wydziału Zdrowia Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego, obecnie polska ochrona zdrowia wraca do funkcjonowania sprzed czasu pandemii i walczy z deficytem zdrowotnym wśród naszych obywateli. Jest to jednak utrudnione ze względu na brak lekarzy w pomorskich placówkach zdrowia.
– Ministerstwo Zdrowia wskazywało na konieczność podjęcia działań w związku z deficytem zdrowotnym Polaków. To sytuacja, w której część osób nie zgłaszała się do lekarza na konkretne badania czy dalszą terapię. Głównym zagrożeniem na początku była sytuacja chorych onkologicznie, którzy obawiali się przyjścia do przychodni. Nastąpiła gwałtowna zmiana. Obiektywnym wskaźnikiem jest kierowanie chorych onkologicznie z kartami DILO, który wzrósł w poprzednim roku o 25 procent. W pierwszym kwartale tego roku odnotowujemy też znaczący przyrost. Z drugiej strony wszystkie inne zabiegi, na które chorzy oczekiwali, ich powrót do trybu niestwarzającego kłopotów będzie trwał około dwóch lat – zaznaczył.
– Wielki szacunek i podziękowania dla wszystkich pracowników ochrony zdrowia, którzy zdołali poradzić sobie z pandemią i udzielić pomocy naszym mieszkańcom, a w tej chwili udzielają pomocy też uchodźcom z Ukrainy. W statystykach stosuje się przelicznik ilu lekarzy mamy na tysiąc mieszkańców. U nas jest to 2,3. Pielęgniarek jest 2,5. W krajach skandynawskich mamy 17 albo 20 pielęgniarek na tysiąc mieszkańców. W krajach bogatszych mamy od sześciu do siedmiu lekarzy na tysiąc mieszkańców. To trzy albo pięciokrotnie więcej pracowników ochrony zdrowia, co znacznie zwiększa komfort pracy, ale też dostępność opieki specjalistycznej – podkreślał „Gość Dnia Radia Gdańsk”.
Zdaniem dr. Jerzego Karpińskiego polskie szpitale nie mają problemu z dużym napływem uchodźców z Ukrainy. – Statystycznie do SOR trafia w ciągu doby około 250 osób, czyli w skali miesiąca około 7-8 tys. osób. W chwili obecnej dane donoszą o 400 osobach z Ukrainy. W skali miesiąca to nie jest duża różnica. Mamy informacje, że to w głównej mierze dzieci. Po zdiagnozowaniu tylko niewielka grupa z nich trafia do szpitala. Najczęściej ze schorzeniami górnych dróg oddechowych albo żołądkowo-jelitowymi. To też sprawy drobnych urazów – mówił.
– Ukraina pomaga nam poprzez udzielenie wsparcia i udział lekarzy z tamtego kraju. W naszym województwie mamy ponad 150 lekarzy, którzy już pracują w służbie zdrowia i udzielają nam daleko idącej pomocy w kontakcie ze swoimi obywatelami. Jeśli chora osoba z Ukrainy słyszy swojego rodaka, to bardzo ułatwia diagnostykę i leczenie. Z drugiej strony mamy 23 pielęgniarki w izbie gdańskiej, to duże wsparcie. Kontakt tych lekarzy i pielęgniarek z chorymi z Polski jest ułatwiony. To podobne języki – ocenił dyrektor Wydziału Zdrowia Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Jak wskazał „Gość Dnia Radia Gdańsk”, dla najmłodszych pacjentów z Ukrainy dużym niebezpieczeństwem są choroby, których w Polsce obecnie się nie spotyka. Z tego powodu ważne jest, by dzieci zostały zaszczepione.
– Jeśli chodzi o dzieci na Ukrainie, mamy tam do czynienia z chorobami, których u nas już nie ma. To błonica, polio czy odra. To sytuacja niebezpieczna dla tych dzieci. U nas dzieci podlegają kalendarzowi szczepień i nie stwarza to zagrożenia. Pełna informacja do matek, które przyjeżdżają z dziećmi, jest kierowana w punktach recepcyjnych. W punktach zakwaterowania lekarze pediatrzy będą informować matki o konieczności szczepienia dla bezpieczeństwa ich dzieci – wyjaśnił.
– Każda osoba, która zgłosi się do lekarza, uzyska darmowe leczenie, jeśli będzie konieczne. Obywatele Ukrainy korzystają z opieki zdrowotnej na tych samych zasadach co Polacy – zaznaczył dr Jerzy Karpiński.
ua