Wielki Piątek w czasie wojny. Metropolita gdański: żądza władzy nie ma nic wspólnego z miłością

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

Wielki Piątek wymaga ciszy i to ona jest chyba najlepszym sposobem, żeby opowiedzieć o tym dniu. Mimo to Andrzej Urbański i jego gość – arcybiskup Tadeusz Wojda, metropolita gdański – podjęli próbę przybliżenia znaczenia tego dnia słuchaczom Radia Gdańsk.

Abp Wojda nie ukrywał, że Wielki Piątek jest ważnym dniem w życiu całego Kościoła i wszystkich chrześcijan. – Co nam pozostaje wobec tak wielkiego cierpienia Jezusa Chrystusa na krzyżu? Pozostaje nam dziękować Bogu za to, że Jezus przyjął tak straszne cierpienie, żeby odkupić nas z naszych grzechów i jednocześnie popatrzeć na Chrystusa, który wisi na krzyżu, dziękując mu za tę wielką miłość. Nikt nie przyjąłby cierpienia za drugiego człowieka, gdyby go nie cenił, nie kochał, nie pragnął jego dobra. A Jezus nauczał przez całe życie, iż przyszedł, żeby okazać nam miłość Boga Ojca, całe jego nauczanie szło w tym kierunku. Gesty, cuda, znaki, które czynił, były tego potwierdzeniem. A ostatecznym, największym potwierdzeniem jest krzyż, dlatego stał się on wyjątkowym symbolem z jednej strony cierpienia Jezusa Chrystusa, ale z drugiej strony tej niepojętej Bożej miłości, której prawdopodobnie do końca nigdy nie będziemy w stanie zrozumieć. Postawa medytacji, skupienia, ciszy wobec krzyża Jezusa Chrystusa, a więc tej adoracji, do której jesteśmy zaproszeni w Wielki Piątek, jest chyba najlepszą postawą ze strony nas wszystkich – wskazywał.

Metropolita gdański odniósł się też do tematy wojny w Ukrainie. – Jezus sam powiedział, że przyjmuje na siebie całe cierpienie po to, żeby człowiek już cierpieć nie musiał. Oczywiście samo cierpienie na krzyżu i śmierć Jezusa nie likwidują całego cierpienia, bo tym, co je powoduje, jest egoizm człowieka, puste serce, serce napełnione nienawiścią, a nie miłością. Tam, gdzie człowiek odrzuca miłość Bożą, na jej miejsce do serca wkrada się to, co najgorsze. Widzimy to na przykładzie absurdalnej wojny na wschodzie. Żądza władzy, panowania, dominacji nie ma nic wspólnego z miłością, bo miłość to służba drugiemu człowiekowi. A kiedy miłości zabraknie, pojawiają się takie postawy, których efektem są dziesiątki tysięcy, a nawet miliony osób, które cierpią, muszą uciekać ze swojego kraju, straciły członków rodziny, domy i całe dobro, które zgromadziły. Myślę, że trzeba jak najwięcej modlić się, żeby ta wojna jak najszybciej się zakończyła, a ludzie mogli powrócić i umieli przebaczyć agresorowi, a także rozpocząć życie na bazie największego przykazania Jezusa, jakie pozostawił nam w Wieczerniku w czasie Ostatniej Wieczerzy, a które dopełnił na krzyżu, czyli miłości Boga i bliźniego, miłości bez granic – mówił.

Czy w obliczu tak wielkich okrucieństw, jakich dopuszczają się Rosjanie, przebaczenie jest jeszcze możliwe? – Myślę, że to, iż Chrystus wybaczył agresorom, że z wysokości krzyża powiedział: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”, jest kluczem do przebaczenia, bo człowiek zaślepiony złem, żądzą, egoizmem nie wie, co robi. W to wpisuje się też ta wojna. Ale ci, którzy potrafią zrozumieć, którzy mają miłość w sercu, powinni zawsze wybaczyć. A kiedy wybaczamy, rzeczywiście rodzimy się na nowo, pojawia się w nas życie, Pan Bóg nam błogosławi. Przecież Pismo Święte jest przykładem tego, jak bardzo Pan Bóg potrafi wynagrodzić nasz wysiłek, żeby wybaczyć drugiemu człowiekowi. „Wybaczyć” niekoniecznie musi znaczyć „zapomnieć”, nie o to chodzi. O tym, co jest zdolne uczynić zło, trzeba nieustannie przypominać – podkreślał abp Wojda.

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj